Defenders of OasisSadam Crusader (JAP)Shadam Crusader (JAP) |
|
Wydania |
1992() 1992() |
Ogólnie
|
Jak najbardziej klasyczny japoński rpg w klimatach pustynnych. Naszemu pokładowego recenzentowi się podobała, więc może warto się jej bliżej przyjrzeć? :)
|
Widok
|
Izometr
|
Walka
|
Turówka
|
Recenzje |
Salamalejkum- ot tak powitam was po arabsku, by wprowadzić was w klimat dzisiejszej recenzji:) Wzruszenie odbiera mi głos, sam w to nie wierzyłem, ale w końcu znalazłem rpg na konsoleę Segi, który naprawdeę mnie wciągnął i sprawił, że nie mogłem się od niego oderwać. Nie mam pojęcia dlaczego, może to niespotykany zazwyczaj w tego typu grach klimat, czyli beduini, pustynia, w ekwipunku wszelkiego typu sejmitary i pałasze... lubię te klimaty i mimo tego, że gra nie jest tak rozbudowana jak choćby części Final Fantasy wydane na Snesa, to i tak wciągnęła mnie jak bagno. A więc do rzeczy.
Fabuła:
Oto zarys historii opowiedzianej w intrze: wstarożytnych czasach ludzkość była nieustannie nękana przez rozgrywającą się walkę światła i mroku. Ludzie byli nieustannie terroryzowani przez Ahrimana - czarownika ciemności; lecz wedy pojawił się młodzieniec który zmienił świat na zawsze, jego imie brzmiało czterdzieści i czt... ekhm to jest Jamseed. Pokonał on złego czarownika przy pomocy trzech pierścieni danych mu przez czarownika światłości i dzięki ich magii uwięził go w ich wnętrzu. Jednak Ahriman obdarty ze swojej potęgi dalej się nie poddawał, zesłał na świat swojego sługę: Wężowego króla Zahharka by ten zaatakował królestwo Shanadaru, które zostało założone przez Jameseeda po tym jak pokonał wroga. Jameseed został pokonany i zabity, a świat wkroczył w mroczne czasy. Gdy 1000 lat minęło, dzielny wojownik imieniem Fallidoon (nie wiem jak innym, ale mi to się kojarzy z łac. nazwą pe... a zresztą lepiej nie:P) pokonał Zahharka i przywrócił światu pokój. Gdy świat zapomniał o tych strasznych wydarzeniach narodziło się mroczne imperium Eflaat (kto wymyśla te nazwy, w każdej conajmniej 2 identyczne litery pod rząd).
Tak przedstawia się opowieść opowiedziana w intro gry, nic twórczego, ale nie wiem co oni ćpali żeby powymyślec te imiona.
Byłbym zapomniał - w samej grze kierujemy poczynaniami księcia następcy tronu w królestwie Shandaru, a gra jest zrobiona w konwencji Baśni 1000 i jednej nocy, czyli pustynia, arabowie itp. Więc jeśli chcecie się poczuć jak Alladyn, to to jest dobry tytuł dla was.
Rozgrywka:
Widzieliśmy to już setki razy. Chodzimy sobie po świecie gadając, walcząc, handlując i zdobywając kolejne levele w celu wywindowania potęgi swojej postaci. Final Fantasy pokazał wielu drogę i ci którzy nią podążyli zazwyczaj nie musieli tego żałować.
Każdy kto grał w którąkolwiek część finala bez trudu powinien się odnaleźć: te same zasady rządzące rozgrywką, turowe walki czyli to co wszyscy znamy i kochamy, a do tego niespotykany klimat rodem z Iraku... ekhm znaczy rodem z Alladyna (tylko takiego bardziej " for adult":D )
Grafika:
No cóż, do najlepszych ona nie należy, ale i momentami potrafi zaskoczyć (np. fajne animacje ruchów zmywającego pokład marynarza) i całkowicie oddaje klimaty w jakich osadzona jest rozgrywka. Zresztą nie ma co psioczyć, bo kieszkonsolka swoje lata ma a i gra była wydana gdy jeszcze nie "wyciskano z niej 7 potów". Zresztą może to i nawet lepiej, bo zawsze zostanie troche więcej miejsca dla wyobraźni.
Muzyka:
Powiem krótko: klimatyczna jak diabli, fajne arabskie dźwięki które można usłyszeć choćby w dokumentach z Discovery traktujących o Turcji czy Tunezji. Miodzio.
Podsumowując:
Naprawdę sam nie wiem dlaczego tak się wciągnąłem, ale gra jest świetna i już! Gdy piszę te słowa jestem jeszcze w trakcie gry, ale czuje że ją ukończę, bo klimaty są po prostu zabójcze (aż mi się marzy dodatek do Morrowinda w klimatach arabskich).
Polecam każdemu którego kręca takie klimaty i nie tylko, bo to kawał przyzwoitej roboty (jeśli chodzi o Segę:D).
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 25.07.2005, zmiany: 21.11.2013