Final Fantasy Dimensions |
|
Wydania |
2012() |
Ogólnie
|
Jedna z najdroższych gier na iPhony - Final Fantasy w starym stylu - mix systemowy FF I - VI, skierowany głównie do graczy tęskniących do starych dobrych czasów :).
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
fazówka
|
Recenzje |
Kończ Waść...
W ostatnim tekście o trzech finalopochodnych nie byłem zbyt łaskawy. Teraz jednak miałem przyjemność trafić na inną grę z serii, a mianowicie Final Fantasy Dimensions będące konwersją z japońskich komórek. No nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale After Years również były konwersjami z komórek, a były wcale niezłe. Jedyne zmartwienie to fakt że gra jest podzielona na chaptery, płatne osobno co ma się zrozumieć. To w końcu Square Enix, które ma najdroższe gry na Itunes i bez tego. A więc, czy ta gra to kolejny gwóźdź do trumny serii Final Fantasy, kolejny wyciągacz kasy? Czy może jednak jest nadzieja?
Dziurawy portfel
Wszystkie epizody gry Final Fanstasy Dimensions kosztowały mnie w przeliczeniu i po zniżce około 75 złotych. Sporo jak za grę której kopii fizycznej nawet nie posiadam, a już bardzo drogo jak na grę na komórki. Prolog gry jest darmowy, ale trwa niecałą godzinę, więc nie ma czym się zachwycać. To takie krótkie wprowadzenie do gry po prostu. Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero od drugiego chapteru, ale nie wyprzedzajmy faktów.
Czy ja tego gdzieś nie widziałem?
Takie słowa cisną się na usta gdy odpaliłem grę po raz pierwszy. 2D, rzut typowy dla finali od I do VI. Oczywiście, wszystko jest bardzo ładnie wygładzone i nie uświadczymy żadnych pikseli. Także sprite'y potworów i postaci w starciach wyglądają bardzo "gładko" że tak powiem, podobnie jest z tłami. Rzut kamery jest inny niż w dla przykładu Finalu pierwszym czy drugim rówież na Iphone. Kamera jest dalej, dając większy wgląd na akcję.
Muzyka to typowe Finalowe szlagiery oraz brzmienia typowe dla serii. Ogólnie muzycznie oraz odgłosowo gra trafiła w mój gust, ale nie mogło być inaczej, skoro wiele melodii i dźwięków to znajome nuty. Szczególnie utwór z mapy świata drużyny ciemności, chociaż ten akurat to nowe brzmienie jeśli mnie ucho nie myli.
Konkrety czas zacząć
Sama idea aby grę podzielić na dwie idące równolegle drużyny to dosyć świeży pomysł. Zwłaszcza przetasowanie tych "dobrych" z tymi złymi już na samym początku gry. Charaktery postaci są bardzo zróżnicowane. Od happy-go-lucky bohatera, typu "starszej siostry", wyluzowanej blondynki, zamkniętego w sobie faceta, na rozważnym przyjacielu kończąc. Każdy znajdzie postać dla siebie, cast uzupełniony jest przez gościnnie się pojawiających m.in. czarnego rycerza, czerwonego maga, rangera czy też damską dragoon'kę. To właśnie w drugim chapterze gry FF Dimensions rozwija skrzydła. oferując sporą dawkę subchapterów poświęconych profesjom, które jak się możecie domyślić, na końcu danego podrozdziału zdobywamy dla naszej drużyny. Fabuła to znany szablon - utopijne mocarstwo, które na drugi rzut oka to tyrania i droga do zatracenia dla całego świata. Szkoda że jest to dosyć mocno jednowymiarowe niestety, a wiele gier o podobnym schemacie fabularnym choćby Suikoden czy nawet recenzowana przeze mnie niedawno Grinsia pokazują że można w tym temacie pokazać więcej. W kontekście pobudek naszych adwersarzy, gdyż same postaci są bardzo ok i nie jednowymiarowe. Final Fantasy Dimensions to taki specyficzny miks Finali IV oraz V. To znaczy grupa postaci jest sporo większa niż w Finalu V, ale system profesji jest właśnie mocno podobny do tegoż tytułu. Więc więcej fabuły i postaci niż w V, ale dalej wielka możliwość customizacji drużyny sporo większa niż w IV. Do tego mimo wszystko raczej proste dialogi, niezbyt długie rozmowy ale jednak treściwe.
Final Fantasy Dimensions to gra która wywołuje momentami uczucie dejavu. Bo czasami się wydaje że jednak gdzieś to już widzieliśmy. Walki są turowe, a dokładniej z użyciem ATB. Czym jest ATB nie będę tłumaczył, gdyż zakładam że wiecie na czym to polega. Drużyna jest 4-5 osobowa. Cztery osoby to nasza podstawowa grupa plus jedno miejsce dla gościa w drużynie. Najczęściej zajęte przez osobę która jest główną osobą danego subchaptera. Nasze umiejętności zależne są od wybranej profesji. Uczymy się skilli które można później wykorzystać na przykład dając umiejętność przyzywania wojownikowi, tudzież umiejętność białej magii u mnicha. Wraz z levelami profesji zdobywamy kolejne umiejętności dla danej profesji, jest to schemat znany i myślę że bardzo lubiany. Sprawdzony, choćby w Fnal Fantasy III, V czy Final Fantasy Tactics. Nic to nowatorskiego, ale moim zdaniem nie jest to wada. Osobiście wręcz uwielbiam wszelkie job systemy, a ten to idealne wręcz wyegzekwowanie systemu profesji. Walki są randomowe, wzorem Final Fantasy IV bardzo częste, zwłaszcza w późniejszej fazie gry. Do tego wymagające i często zmuszające do więcej niż użycia przycisku "Auto";. Choćby oponenci których trzeba wykończyć magią, starcia z bossami to wyzwanie, gdyż lubią strzelać statusami, uderzają więcej niż raz na turę no i mają sporo hp jak i wszelakie odporności. Idzie się napocić oraz wnerwić, ale daje to sporo satysfakcji. Bardzo retro, na szczęście bardzo często są auto save'y, więc nie jest aż tak traumatycznie jak w czasach Snesa, ale bez używania emulacji i quick save'ów. Zdarzają się bonusowe dungeony czy questy, niestety bardzo późno w grze mamy swobodę zwiedzania świata, długo mamy dosyć liniową eksplorację, że tak to nazwę. Oprócz tego uświadczymy klasyczne rzeczy powiązane z finalami, czyli: chocobosy, summony i powiązane z nimi subquesty, moogle, kryształy które są ważną osią fabuły. Klasyczne ale jednak nowe Final Fantasy. Mała dygresja tutaj, brakowało mi takiego, stricte klasycznego systemu bez udziwnień. Bez dziwnej mieszanki klimatów. Jest bardzo fantasy że tak powiem, może za wyjątkiem klasycznych dla Finali statków latających. Z nowości, bo i takie są, to choćby profesja Memorist czy też Palladyn, których to nie kojarzę z innych Finali, poprawcie mnie jeśli się mylę ;) czy też umiejętności fuzji gdy mamy wyekwipowane dwie odpowiednie umiejętności z różnych profesji randomowo uczymy się nowej zdolności.
Wstydu oszczędź?
Obyło się bez wstydu. Ba, powiem więcej jest bardzo dobrze. Oczywiście, gra wręcz ocieka schematami i rozwiązaniami znanymi z wielu wcześniejszych Finali, wizualnie też jak już pisałem nie odbiega od 16-bitowych Finali. Ale wydaje mi się że mimo wszystko nie jest to wyłudzanie pieniędzy, gdyż sporo roboty zostało włożone w wyprodukowanie tego tytułu. Ok, koszt zakupu jest spory. Ale gra wystarcza na ponad 30 godzin, klasycznej wręcz powiem przedniej zabawy i grywalności. Posiada miodny i zawsze grywalny job system. Niezłe postacie i sporą dawkę wyzwania. Cóż mogę więcej powiedzieć, bardzo dobra gra. Warta swojej ceny. Gra godna miana Final Fantasy, ale z czasów gdy ten tytuł znaczył dużo więcej niż obecnie. Gra godna porównywania z tytułami które wspomniałem w recenzji. Polecam posiadaczom urządzeń z iOSem ale też Androidem na którego również wyszła.
Moja ocena 5/5
Plusy
+ job system
+ klasyczny feeling
+ ponad 30 godzin czasu gry
+ ciekawy pomysł z dwiema drużynami, sporo postaci
Minusy
- cóż, nic nowego
- nie pokazuje możliwości iphone'a
Obrazki z gry:
Dodane: 15.03.2013, zmiany: 21.11.2013
Komentarze:
Bodajże w IV części był paladyn(po przemianie z dark knight'a)
[Gość @ 25.10.2014, 14:29]