Final Fantasy III |
|
Wydania |
2011() |
Ogólnie
|
Jeszcze jedna konwersja znanego hitu sprzed lat, tym razem zdaje się że za wzrór służyła wersja NDS-owa.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
iPhone jak to iPhone, nigdy już chyba nie będzie traktowany jako poważna konsola do grania. I wcale się temu nie dziwię, gdyż w zalewie popierdółek typu Angry Birds, Bejeweld, Plants vs. Zombies ciężko jest znaleźć pozycję, która zapewni nam trochę dłuższą rozgrywkę, nie mówiąc już o tym, by posiadała choć odrobinę ciekawą fabułę i zadowalający stopień grywalności (nie wspomnę o tym, by był to jakiś dobry jRPG...). Szczerze powiedziawszy, jak się tak zastanowię, to prócz recenzowanej dziś gry nie potrafię przypomnieć sobie więcej niż pięć tego typu tytułów.
Final Fantasy III jest chyba tą częścią która doczekała się najmniejszej ilości portów z "pierwszej trylogii" Fajnali (ktoś kiedykolwiek zliczył na ilu platformach pojawiła się jedynka wraz z dwójką?), bo prócz oryginalnej, NESowskiej wersji w głowie świta mi tylko remake na DSa i dzisiaj tu omawiany port remake'u.
Przyznać muszę że kompletnie nic nie słyszałem o planach SE wrzucenia do App Store'u kolejnych części ich najsławniejszego tasiemca (dla przypomnienia, na iOS pojawiły się do tej pory pierwsza i druga część, które są zwykłymi portami z PSP), dopiero niedawno przeglądając jedną ze stron zauważyłem że gra właśnie się pojawiła. Zaskoczyła mnie najbardziej cena - prawie szesnaście dolców za grę na telefon to mimo wszystko ciutkę dużo (za tyle idzie spokojnie już wyrwać używkę na DSa), ale sądzę że z czasem Square obniży tę cenę do bardziej przystępnej. Pozostawmy jednak aspekty cenowe za nami, a skupmy się na samej grze.
Graficznie w porównaniu z DSem gra raczej się nie zmieniła (na konsoli Nintendo grałem w trójkę grubo ponad rok temu, a po screenach nie widzę jakiejś dużej różnicy), tyle co została podbita rozdziałka, a sama gra została dostosowana do obsługi w całości poprzez dotyk - tj. przyciski w wszelkiej maści menusach są odpowiednio wielkie, tak byśmy mogli spokojnie w nie trafić (i się nie pomylić). Zmiany broni widać podczas walki na postaciach (i tylko broni, reszta ekwipunku nie jest widoczna), każda klasa zaś wyróżnia się całkowicie innym wyglądem. Również na uwagę zasługują efekty zaklęć (gdyż blisko im do tych, które prezentowane były w FFVII/VIII) oraz naprawdę ślicznie zrobione lokacje - ciężko jest bowiem znaleźć jakieś puste miejsce, wszystkie są idealnie udekorowane oraz odpowiednio duże, przez co nie czujemy się podczas grania jakbyśmy szli klaustrofobicznym korytarzem z którego wszystko co się dało zabrano.
Square również postarało się przy tworzeniu trójwymiarowych odpowiedników potworów, gdyż każdy bardzo przypomina swój ośmiobitowy pierwowzór. Nie jestem tylko pewien czy gra wspiera Retinę (czyli zmieszczenie dwukrotnie większej rozdzielczości przy zachowaniu tych samych proporcji ekranu) ale i bez tego na moim 3G prezentowała się naprawdę dobrze (i przy okazji chodziła bardzo płynnie, zważywszy na fakt że mój iPhone nieuchronnie zbliża się do wieku emerytalnego).
Optymalizacja jest czymś przy czym chciał się zatrzymać na chwilę, gdyż SE należy się naprawdę pochwała za to co zrobili. Fakt faktem, gdy podróżujemy po mapie świata ilość FPSów potrafi zirytować, lecz po miastach wszystko chodzi nad wyraz płynnie. Jest to o tyle istotne, że gry na iOS mają to do siebie, że jeżeli "oleje się" sprawę optymalizacji gry potrafi ona doprowadzić do białej gorączki.
Muzyka którą przyjdzie nam usłyszeć jest dosyć standardowa dla serii, bowiem tradycyjnie zajął się nią Nobuo Uematsu (co ciekawe, wszystkie utwory z soundtracka która możemy usłyszeć w grze to tylko zremasterowane wersje z oryginalnego FFIII na NESa).
Fabuła jest banalna i prosta - kręci się wokół wybrańców którzy zostali powołani do odnalezienia kryształów, dzięki którym będą mogli przywrócić ład na ziemi - ot, standardzik. Szczerze powiedziawszy, przez długie obcowanie z popierdółkowatymi tytułami na iOS jakoś przestałem zwracać większą uwagę na historię opowiadaną w grze i skupiłem się grając w FFIII na tym by wiedzieć tylko co zrobić by dostać się z jednej lokacji do drugiej (zresztą, mam już za sobą wersję DSową, więcej nawet po dłuższej przerwie wiedziałem co i jak). Jednak moim zdaniem remake Final Fantasy III to nie tylko fabuła, lecz również i świetny system klas. Ja, jako że gram od małego w wszelkiej maści jRPGi jestem przyzwyczajony i nawet bardzo zadowolony gdy mam do wyboru masę klas, dzięki którym mogę dostosować drużynę do swoich upodobań. A klas w FFIII moim zdaniem wystarczająco, bo aż 23, z czego na początku mamy dostępną tylko jedną, ale wraz z postępami w grze odblokowują się kolejne, coraz to ciekawsze. A teraz czas na interesujący fakt - klasa Onion Knight, podstawowa w oryginalnej wersji w remake'u została zastąpiona Freelancerem i stała się klasą ukrytą.
Bądź co bądź, jak i remake tak i port trzeciego Fajnala to naprawdę kawał udanej gry, warto po nią sięgnąć choćby po to, by zobaczyć jak kiedyś wyglądały jRPGi i porównać je z dzisiejszymi, bowiem nie sądzę byśmy na PS3 czy X360 zobaczyli grę tego typu, która mimo swoich archaicznych rozwiązań potrafi nadal oczarować.
Plusy:
+ optymalizacja;
+ wciąga jak bagno;
+ quicksave;
Minusy:
- momentami spadki płynności;
Moja ocena: 5-/5 - zasłużone.
Obrazki z gry:
Dodane: 26.04.2011, zmiany: 21.11.2013