Might and Magic II |
|
Wydania |
2007() |
Ogólnie
|
Kolejna gra na komórkę, która z oryginałem z PC ma wspólny tylko tytuł, a reszta to chwyt marketingowy. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ta gra to niemalże platformówka?
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
zręcznościówka
|
Recenzje |
Gameloft na start
Jak już kiedyś wspominałem, Gameloft jest potentatem na rynku gier komórkowych. Hurtowo wydają gry. Mają w swoich rękach najgorętsze licencje. Po prostu potęga na polu mobilnej rozrywki. Jednak praktycznie wszystkie ich tytuły cierpią na pewną przypadłość. Są śliczne na zewnątrz, ale puste w środku. Jest ładnie, jest grywalnie ale jest też krótko, łatwo i odtwórczo. Czy Might and Magic II jest w stanie przełamać ten stereotyp "pustej lali"?
Dawno temu w trawie...
Jedną z największych tajemnic rpgów akcji jest odpowiedź na pytanie - kto te wszystkie itemy i skarby umieścił wśród źdźbeł trawy? Ta osoba odwiedzała świat Legend of Zelda, Alundry by wymienić pierwsze z brzegu. Również i w świecie komórkowego Might and Magic II pieniądze znajdujemy w trawie (w żadnym wypadku nie propaguje handlu narkotykami, bo rzeczonej trawy nie sprzedajemy;). Może ktoś z wie kto to jest? Jak można wywnioskować MM II jest rpgiem akcji i nie ma nic wspólnego z grą Might and Magic II wydaną na komputery i 16-bitowe konsole wiele lat temu. Tytuł ten jest kontynuacją wydanej kilka lat wcześniej Might and Magic, które także było utrzymane w konwencji action rpg. Swoją drogą zastanawia mnie czemu twórcy komórkowych rpgów cały czas uderzają w te klimaty? Heroes Lore, wspomniane Might and Magic i kontynuacja, Knight Tales, Saint Stone i pewnie setki innych. Ja bym wcale się nie obraził gdybym dostał system walki rodem ze Snesowych Final Fantasy.
Do rzeczy czas przejść
Ok, koniec moich nic nie wnoszących do tekstu wywodów. Pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy po odpaleniu MM II jest inny klimat niż w poprzedniku. Grze jest bliżej do klasycznych opowieści fantasy, a nie do mangi. Chodzi o sam design świata i wygląd postaci, bo dalej jest kolorowo (a nawet bardziej kolorowo), ale o tym później. Kamera wróciła do klasycznego ustawienia, na modłę dwuwymiarowych Zeld. Zdecydowanie ułatwia to sterowanie i orientację zwłaszcza przy skokach.
Porównując z prequelem eksploracja to krok w tył. Sterowanie jest maksymalnie uproszczone, skoki wykonujemy niemal automatycznie. Walczymy tłukąc beznamiętnie przycisk odpowiedzialny za atak. Levele lecą jak oszalałe, dotarcie w okolice 20 poziomu doświadczenia to czas około godziny, może trochę ponad. Hmm, nie ma jak przystępność. Szkoda że ta przystepność w tym wypadku zmienia się w banalność. Bo inaczej nie mogę nazwać takiego prostackiego zdobywania poziomów. Gdyby to był hack&slash to rozumiem, ale sprzętu nie ma tutaj oszałamiającej ilości. Jakieś tam miecze, zbroje czy hełmofony są. Twórcy starali się urozmaicić rozgrywkę dodając swoiste QTE. A to toczymy pokazową walkę i wciskamy wyświetlające się przyciski, a to wykańczamy trolla w stylu znanym z God of War. Jest segment skradankowy, gdy ukryci w beczce (analogia do Solid Snake'a i jego kartonu) staramy się zakraść do zamku. W innym znowu przypadku eskortujemy jegomościa który na polu bitwy porusza się z prędkością stetryczałego dziadka z balkonikiem (z całym szacunkiem dla stetryczałych dziadków z balkonikami). Cóż z tego skoro te sekwencje są banalnie łatwe i nie oferują żadnego wyzwania. Oprócz głównego wątku fabularnego są jeszcze dodatkowe questy, w dosyć sporej ilości. Po drodze do uratowania świata robimy więc za posłańca albo egzekutora. Ale w której grze tego nie robimy? Questy te wydłużają czas gry, który i i tak powalający nie jest. Kilka godzin i voila świat jest uratowany. Aby nie było za trudno mamy strzałki które pokazują gdzie mamy się udać.
Władca pierścieni po raz kolejny
Był sobie kiedyś zły, brzydki Daraka który wraz ze swoją armią zwaną Morgost (hmm, nazwa jakaś taka podobna do czegoś...) siał strach, zabierał cukierki dzieciakom i inne takie złe czyny "czynił". Na szczęście znalazła się dwójka herosów która to pokonała go i zaklęła jego duszę w orby. Od tego momentu minęło 2000 lat i jak się pewnie domyślacie zagrożenie powraca. Rolą Luisa jest zatrzymać bestię, wraz z pomocą księżniczki poznanej na samym początku gry. Rozwój fabuły jest łatwy do przewidzenia, a dialogi są do bólu sztampowe. Fabuła kalkuje klimat i styl Władcy Pierścieni w wielu aspektach.
Oprawie graficznej nie mogę nic zarzucić. Kolory wręcz wylewają się z ekranu. Ilość detali jest zaskakująca, uświadczymy mnóstwo elementów animowanych takich jak latające ptaki, falująca woda czy duszki lasu co żywo przypominające storzonka które pojawiały się w anime Księżniczka Mononoke. Każda zmiana ekwipunku jest widoczna na postaci, co jest plusem. Niestety odłosy są słabe, a soundtrack irytuje już po chwili.
Barbie od Gameloftu
Z mojego tekstu można wyciągnąć słuszną konkluzję, że Might and Magic II nie zdołał złamać stereotypu "pustej lali". Gameloft starał się urozmaicić gameplay, co wyszło średnio, ale daje jakiś efekt. Są dodatkowe questy, które wydłużają długość gry. Niestety wszystko jest za łatwe. Walka jest prosta, zgubić się nie da dzięki tym strzałkom które nas prowadzą. Fabuła przez przewidywalność nie angażuje. Jak na realia komórkowe jest to dobry tytuł, ale na innych sprzętach nie sprawdziłby się. Teoretycznie gra mogłaby otrzymać nawet 4 na 5 w naszej skali. Moim zdaniem nie zasługuje jednak na tyle, właśnie przez ten zaniżony poziom trudności i prowadzenie gracza za rękę. Bo przechodzenie gry nie satysfakcjonuje. Ale trójka będzie w sam raz.
Jak już kiedyś wspominałem, Gameloft jest potentatem na rynku gier komórkowych. Hurtowo wydają gry. Mają w swoich rękach najgorętsze licencje. Po prostu potęga na polu mobilnej rozrywki. Jednak praktycznie wszystkie ich tytuły cierpią na pewną przypadłość. Są śliczne na zewnątrz, ale puste w środku. Jest ładnie, jest grywalnie ale jest też krótko, łatwo i odtwórczo. Czy Might and Magic II jest w stanie przełamać ten stereotyp "pustej lali"?
Dawno temu w trawie...
Jedną z największych tajemnic rpgów akcji jest odpowiedź na pytanie - kto te wszystkie itemy i skarby umieścił wśród źdźbeł trawy? Ta osoba odwiedzała świat Legend of Zelda, Alundry by wymienić pierwsze z brzegu. Również i w świecie komórkowego Might and Magic II pieniądze znajdujemy w trawie (w żadnym wypadku nie propaguje handlu narkotykami, bo rzeczonej trawy nie sprzedajemy;). Może ktoś z wie kto to jest? Jak można wywnioskować MM II jest rpgiem akcji i nie ma nic wspólnego z grą Might and Magic II wydaną na komputery i 16-bitowe konsole wiele lat temu. Tytuł ten jest kontynuacją wydanej kilka lat wcześniej Might and Magic, które także było utrzymane w konwencji action rpg. Swoją drogą zastanawia mnie czemu twórcy komórkowych rpgów cały czas uderzają w te klimaty? Heroes Lore, wspomniane Might and Magic i kontynuacja, Knight Tales, Saint Stone i pewnie setki innych. Ja bym wcale się nie obraził gdybym dostał system walki rodem ze Snesowych Final Fantasy.
Do rzeczy czas przejść
Ok, koniec moich nic nie wnoszących do tekstu wywodów. Pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy po odpaleniu MM II jest inny klimat niż w poprzedniku. Grze jest bliżej do klasycznych opowieści fantasy, a nie do mangi. Chodzi o sam design świata i wygląd postaci, bo dalej jest kolorowo (a nawet bardziej kolorowo), ale o tym później. Kamera wróciła do klasycznego ustawienia, na modłę dwuwymiarowych Zeld. Zdecydowanie ułatwia to sterowanie i orientację zwłaszcza przy skokach.
Porównując z prequelem eksploracja to krok w tył. Sterowanie jest maksymalnie uproszczone, skoki wykonujemy niemal automatycznie. Walczymy tłukąc beznamiętnie przycisk odpowiedzialny za atak. Levele lecą jak oszalałe, dotarcie w okolice 20 poziomu doświadczenia to czas około godziny, może trochę ponad. Hmm, nie ma jak przystępność. Szkoda że ta przystepność w tym wypadku zmienia się w banalność. Bo inaczej nie mogę nazwać takiego prostackiego zdobywania poziomów. Gdyby to był hack&slash to rozumiem, ale sprzętu nie ma tutaj oszałamiającej ilości. Jakieś tam miecze, zbroje czy hełmofony są. Twórcy starali się urozmaicić rozgrywkę dodając swoiste QTE. A to toczymy pokazową walkę i wciskamy wyświetlające się przyciski, a to wykańczamy trolla w stylu znanym z God of War. Jest segment skradankowy, gdy ukryci w beczce (analogia do Solid Snake'a i jego kartonu) staramy się zakraść do zamku. W innym znowu przypadku eskortujemy jegomościa który na polu bitwy porusza się z prędkością stetryczałego dziadka z balkonikiem (z całym szacunkiem dla stetryczałych dziadków z balkonikami). Cóż z tego skoro te sekwencje są banalnie łatwe i nie oferują żadnego wyzwania. Oprócz głównego wątku fabularnego są jeszcze dodatkowe questy, w dosyć sporej ilości. Po drodze do uratowania świata robimy więc za posłańca albo egzekutora. Ale w której grze tego nie robimy? Questy te wydłużają czas gry, który i i tak powalający nie jest. Kilka godzin i voila świat jest uratowany. Aby nie było za trudno mamy strzałki które pokazują gdzie mamy się udać.
Władca pierścieni po raz kolejny
Był sobie kiedyś zły, brzydki Daraka który wraz ze swoją armią zwaną Morgost (hmm, nazwa jakaś taka podobna do czegoś...) siał strach, zabierał cukierki dzieciakom i inne takie złe czyny "czynił". Na szczęście znalazła się dwójka herosów która to pokonała go i zaklęła jego duszę w orby. Od tego momentu minęło 2000 lat i jak się pewnie domyślacie zagrożenie powraca. Rolą Luisa jest zatrzymać bestię, wraz z pomocą księżniczki poznanej na samym początku gry. Rozwój fabuły jest łatwy do przewidzenia, a dialogi są do bólu sztampowe. Fabuła kalkuje klimat i styl Władcy Pierścieni w wielu aspektach.
Oprawie graficznej nie mogę nic zarzucić. Kolory wręcz wylewają się z ekranu. Ilość detali jest zaskakująca, uświadczymy mnóstwo elementów animowanych takich jak latające ptaki, falująca woda czy duszki lasu co żywo przypominające storzonka które pojawiały się w anime Księżniczka Mononoke. Każda zmiana ekwipunku jest widoczna na postaci, co jest plusem. Niestety odłosy są słabe, a soundtrack irytuje już po chwili.
Barbie od Gameloftu
Z mojego tekstu można wyciągnąć słuszną konkluzję, że Might and Magic II nie zdołał złamać stereotypu "pustej lali". Gameloft starał się urozmaicić gameplay, co wyszło średnio, ale daje jakiś efekt. Są dodatkowe questy, które wydłużają długość gry. Niestety wszystko jest za łatwe. Walka jest prosta, zgubić się nie da dzięki tym strzałkom które nas prowadzą. Fabuła przez przewidywalność nie angażuje. Jak na realia komórkowe jest to dobry tytuł, ale na innych sprzętach nie sprawdziłby się. Teoretycznie gra mogłaby otrzymać nawet 4 na 5 w naszej skali. Moim zdaniem nie zasługuje jednak na tyle, właśnie przez ten zaniżony poziom trudności i prowadzenie gracza za rękę. Bo przechodzenie gry nie satysfakcjonuje. Ale trójka będzie w sam raz.
Plusy
+ grafika
+ urozmaicenia gameplayu
+ dodatkowe questy
Minusy
- nieangażująca fabuła
- banalny poziom trudności
- brak oryginalności
- oprawa dźwiękowa
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
Dodane: 30.01.2011, zmiany: 21.11.2013