Cthulhu Saves The World (PC)

Cthulhu Saves The World

Wydania
2011()
Ogólnie
Tytuł domowej produkcji, zalatujący RPGMakerem, na wesoło podchodzący do tematu Cthulhu i ogólnie parodiujący staroszkolne japońskie rpg.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Kinson
Autor: Kinson
27.04.2014

Nawet już nie pamiętam czy tę grę gdzieś złapałem za darmo, czy w którymś z bundli. Nie wiedziałem o niej za dużo, tylko, że to RPG wzorowany na klasycznych japońskich jak seria Dragon Quest. Tytuł jednak był na tyle zachęcający, że postanowiłem sobie w to dziwactwo pograć.

Wcielamy się w postać Cthulhu - przedwiecznego stwora z mackami pod brodą i za pomocą napotkanych i werbowanych przyjaciół chcemy zniszczyć świat! Ale, żeby tego dokonać musimy najpierw go uratować, bowiem przeklęty przez starca Cthulhu traci większość swych mocy. Odzyska je dopiero wtedy gdy udowodni wszem i wobec, że jest Prawdziwym Bohaterem. Po drodze trzeba będzie oczywiście przerobić na expa całe zastępy zombich, krzaczków, robaczków, delfinów, krabów i tym podobnej gadziny.

Świat oglądamy z lotu ptaka – podczas podróży między różnymi obszarami biegamy po mapie, z mapy mamy dostęp do miast i różnych lochów, do miast można się nawet w każdej poza walką chwili teleportować. Oczywiście dostęp do nowych miejsc uzyskamy zaliczając questy. Postaci nie tworzymy - dostajemy od razu główną, a potem przyłączają się do nas następne czy tego chcemy czy nie. Do nas pozostaje wybór, które trzy z nich będą walczyć u naszego boku. A będzie z czego wybierać, między innymi zielony kotek, psychofanka Cthulhu, oraz pewien starszy grubawy jegomość. Expa zdobywają wszyscy niezależnie od tego czy walczą, przy nabiciu poziomu mamy jedynie wybór pomiędzy dwoma możliwościami, czasami trochę dziwny bo jedna opcja jest zdecydowanie gorsza, innymi razami jednak trzeba zdrowo pogłówkować czy na przykład wybrać czar zadający średnie obrażenia wszystkim wrogom, czy duże jednej grupie albo czy wziąć dodatkowe punkty do atrybutów czy pchać w zdrowie i manę. W trakcie gry możliwa jest przynajmniej raz zmiana tych wyborów, ale ja się na nią nie zdecydowałem.

Ekwipunek postaci jest szczątkowy, każdy przedmiot może posiadać jedynie konkretna postać, a w trakcie gry jest ich niewiele do znalezienia bądź kupienia. Podział jest tylko na broń i pancerz, oprócz tego zbieramy jeszcze tylko potiony wskrzeszające i 1-upy dzięki którym możemy podejść jeszcze raz do przegranej walki. Same walki poza starciami z bossami są dosyć nużące, bo będziemy używać prawie zawsze tych samych czarów i ciosów. A walk jest co niemiara – zdecydowanie przesadzono z ich ilością. Poziom trudności jest sztucznie zawyżony przez często absurdalnie wysokie obrażenia zadawane przez przeciwników i ich ilość. Dodatkowo co turę rośnie ich siła więc najlepiej jak najszybciej się z nimi uporać. Na szczęście we wszystkich lochach jest przynajmniej jedno miejsce gdzie możemy podreperować manę, stajemy koło niego i możemy wymuszać walki dopóki nie przerzucimy na widłach odpowiedniej liczby przeciwników przewidzianych na obszar. Gdy skończymy grę (mi zajęło to 10 godzin) dostajemy kilka nowych trybów i nową kampanię, ale byłem już tak znudzony, że odpaliłem tylko na chwilę tę kampanię i wygląda na to, że to powtórzenie podstawowej z kosmetycznymi zmianami.

Cthulhu Saves the World jako indie rpg, które można nabyć za grosze, trzeba sporo rzeczy wybaczyć i pamiętać też że jest to gra będąca wręcz parodią starszych jrpegów. Humor scenariusza to mocna strona, ale słabuje w zasadzie każdy element budujący grywalność. Zbyt wiele starć, nużące walki, brak sensownego ekwipunku, zły system rozwoju no i NIE DZIAŁA ALT+TAB! Grę polecam jedynie miłośnikom starych jrpgów lub fanom lore stworzonego przez Lovercrafta. Ci drudzy może się trochę pośmieją jeśli mają do tej twórczości trochę dystansu.


Obrazki z gry:


/obrazki podstępnie kradzione z sieci/

Dodane: 21.11.2013, zmiany: 27.04.2014


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?