Hand of Fate |
|
Wydania |
2014( Steam) |
Ogólnie
|
Niezwykły mix roguelite, karcianki i brawlera
|
Recenzje |
Recenzja gry na podstawie wersji Early Access v1.4. Ostateczna wersja gry może różnić się od opisywanej. Dodatkowo w gry Early Access nie gram tak długo jak w inne przed napisaniem recenzji, gdyż chce je możliwie ograć w momencie, gdy gra zostanie wydana. Jeśli któraś z tych dwóch rzeczy ci przeszkadza, to nie czytaj dalej ;)
Jestem wielkim fanem rogalików, lubię też różne karcianki, a w ostatnich latach bardzo polubiłem system walk z serii Arkham. Ku swojemu zdziwieniu odkryłem, że gra łącząca w sobie te 3 elementy już istnieje. Hand of Fate, bo o niej tu mowa to kolejne już opisywane przeze mnie dziecię Kickstartera, strony, która dzięki finansowaniu przez graczy dała życie już wielu projektom. Czy ten będzie równie udany jak inne, o których przyszło mi pisać? Przekonajmy się.
Fabuła:
Brak tu fabuły jako takiej.
Gdzieś w ciemnym domku na końcu świata toczymy z Losem walkę na śmierć i życie. To wszystko, co wiadomo, ale jak to z rogalikami bywa, fabuła często nie istnieje i nie odgrywa ważnej roli.
Rozgrywka:
Jak wspomniałem na początku gra łączy w sobie elementy roguelike... czy też raczej roguelite, budowania setów kart i radosnej rozwałki w stylu Arkham.
Głównym trybem gry jest „Story mode”, gdzie stopniowo w czasie naszej przygody pokonujemy coraz to silniejszych bossów, co pozwala nam zdobyć nowe karty do talii.
Grę rozpoczynamy, gdy los losuje ze swej talii serię kart, które będziemy stopniowo odkrywać „poruszając się”. Mogą to być przeróżne rzeczy od przypadkowych spotkań/wydarzeń, podczas których musimy podjąć jakąś decyzję (w stylu znanym FTL), sklepów, przedmiotów czy też walk.
Gra za każdym razem będzie inna, gdyż przy każdej rozgrywce napotkamy na swojej drodze inne „karty losu”, a im więcej gramy, tym bardziej będzie ona urozmaicona, gdyż za pokonanie bossów lub wydarzeń na różnych kartach dostajemy nowe karty losu: wydarzeń, wrogów czy ekwipunku, na które będziemy mogli trafić podczas gry.
Nasza postać posiada też inwentarz, którego zawartość wpłynie na sposób prowadzenia przez nas walk, np. nie każdą tarczą możemy parować, czy też każdy rodzaj broni ma inny stosunek prędkości ataku do obrażeń.
Po wejściu na kartę z walką losujemy ilość przeciwników, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć, po czym zostajemy przeniesieni na pole bitwy.
System walki, który jest jednym z głównych aspektów gry, ewidentnie czerpał całymi garściami z cyklu Arkham. Nie zamierzam uznać tego za minus, bo jak czerpać wzorce, to od najlepszych. Ktoś, kto lubił gry z mrocznym rycerzem w roli głównej, w mig odnajdzie się w grze. Znalazło się tam chyba bowiem wszystko, do czego zdążyli się przyzwyczaić: licznik uderzeń, kontry, uniki czy choćby tak szczegółowe rzeczy jak zwolnienie czasu i przybliżenie w momencie zadawania ostatecznego ciosu ostatniemu przeciwnikowi.
Dla niezaznajomionych z serią jest to dosyć uproszczony system walki, w którym zazwyczaj walczy się z kilkoma-kilkunastoma przeciwnikami na raz, polegający na utrzymywaniu odpowiedniego rytmu walki zwiększającego tym samym combosa i pozwalającemu kontrować większość zwykłych ataków.
Muszę tu jednak szczerze przyznać, że system nie jest tak doskonały jak w serii Arkham. Parę razy zdarzyło mi się, że postać nagle zmieniła wroga, gdy tego nie chciałem, czy też mimo iż mógłbym przysiąc, że wykonałem unik dostatecznie wcześnie, jakimś cudem cios mnie dosięgnął. Na szczęście te niedociągnięcia nie umniejszyły mojej ogólnej przyjemności z walk.
Dla jednych może być to minusem, ale w grę najlepiej gra się padem, o czym zresztą gra informuje tuż na starcie. Wprawdzie można w nią grać klawiaturą, lecz jest to nieco sztywne i osobiście właściwie od razu sięgnąłem po pada. I tu OGROMNY plus dla twórców. Osobiście używam Dualshocka2 wpiętego przez przelotkę na usb. W ogromnej większości przypadków gry nie rozpoznają tego pada i muszę (jak i wszyscy inni korzystający z innych padów) korzystać z pomocy „emulatora” pada xbox360. Jedynym wyjątkiem wśród większych gier był Last Remnant, który nie robił dla mojego pada żadnych problemów oraz właśnie Hand of Fate. Pad został wykryty bez żadnych problemów. Wprawdzie wyświetla przyciski pada od xboxa (ale do tych jestem już przyzwyczajony i znam ich odpowiedniki na swoim padzie), ale gdy tylko rozpoczęła się walka, czyli część gry, w której znajomość przycisków naprawdę się liczy, natychmiast został wyświetlony obrazek dualshocka z opisanymi przyciskami. Brawo! Wielkim studiom się nie chce, a tu proszę: można.
Grafika:
Grafika w grze jest ładna i kolorowa. Postacie są ładnie przedstawione i nie mogę się przyczepić do animacji.
Co dla mnie ważne, grafika nie jest rozpraszająca. Lubię wszelkiej maści brawlery i zdobywające coraz większą popularność tzw. „spectacle fighter”. Niestety wzroku nie mam idealnego, noszę okulary i często zdarza się, że przy tego typu grach muszę grać trochę na czuja, bo często bardziej „wiem” co się dzieję niż to widzę. Na szczęście w Hand of Fate (jak i w serii Arkham) nie mam tego problemu. Tempo rozgrywki i animacji jest odpowiednie i mogę się skupić na tym, co robię i jednocześnie widzieć, co się dzieje na ekranie. Wiem, że to dosyć dziwna rzecz do wspomnienia przy okazji recenzji, ale dla mnie jest to dosyć istotne i zawsze z pewną obawą związaną z tym aspektem podchodzę do tego rodzaju gier..
Muzyka:
Jak wiadomo słoń nadepnął mi na ucho i kwestie dźwiękowe są ostatnimi, na jakie zwracam uwagę podczas gry. Muzyka jest dobrze dopasowana do rozgrywki i przyjemnie ją umila. Nie mogę powiedzieć, bym jakoś szczególnie ją zapamiętał, ale zazwyczaj muzykę z gier zapamiętuje jedynie, gdy jest wybitnie dobra lub wybitnie zła, więc... można ją tu chyba zaliczyć na mały plus.
Podsumowując:
Jak zwykle najważniejsze pytanie to „czy warto?”. W moim osobistym odczuciu tak. Gra połączyła w sobie 3 gatunki, które lubię i daje mi sporo radochy. Naturalnie, jeśli ktoś nie trawi jednego z tych 3 gatunków, to raczej nie będzie się dobrze bawił.
Dla mnie jednak gra jest na dobry. Uważam, że walkę można by nieco doszlifować, by nie zdarzały się rzeczy, o których wspominałem i jeśli tak się stanie w finalnej wersji, nie omieszkam o tym wspomnieć i zmodyfikować ten tekst.
Obrazki z gry:
Dodane: 14.11.2014, zmiany: 14.11.2014