Lord of The Rings: vol.I

Gra stworzona na podstawie trylogii Tolkiena, dość wiernie odtwarza wydarzenia z pierwszegop tomu, czyli "Wyprawy", dodając od siebie kilkanaście subquestów. Gra jest nieco leciwa, walki są trochę niewygodne, inwentory jest beznadziejne, ale mimo to grałem w to kilkakrotnie. Magia tytułu robi swoje, a i lepszej gry na podstawie Tolkiena (jak na razie) nie ma.

Plusy:
Tolkienowskie klimaty, przyjemna grafika w przerywnikach, wpadająca w ucho muzyka, możliwość przeniesienia postaci do LoTR2, duża ilość chętnych do drużyny.

Minusy:
Brak współczynników ekwipunku, system inwentory, plecak, tylko dwa miejsca na sejwy, bugi- m.in. z sejwowaniem podczas walk, brak automapy, głupi pomysł z ciągłym sprawdzaniem drukowanych paragrafów.

Widok (5/10):
Izometr, poruszamy się jedną postacią, pozostałe podążają za nami. Widok jest z"mocno z góry", widać niemal same czubki głów naszych bohaterów.

Fabuła:
"Wyprawa" Tolkiena. Hobbit Frodo Baggins zmuszony jest porzucić swoje dotychczasowe beztroskie życie i wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż do Rivendell, siedziby elfów, gdzie zapadnie decyzja, co do dalszych losów potężnego pierścienia będącego obecnie w jego posiadaniu.

Walki (3/10):
Turówka, kolejność akcji zależy od DEXa. Niestety, nie wiadomo, ile kroków nam potrzeba, ile możemy się poruszyć. Trochę to mi się nie podobało. Druga bolączka: uciekające postacie zatrzymują się za brzegiem planszy, blokując drogę kolejnym uciekającym.

Statystyki (4/10):
Drużyna może liczyć maksymalnie 10 postaci, są to hobbici, ludzie, elfy, Dunedainowie, kucyki, psy, czarodzieje, krasnoludy, dzieci. Chętnych do przyłączenia się jest kilkadziesiąt postaci -część z nich zechce nam jednak towarzyszyć tylko przez pewien czas.

Ekwipunek (2/10):
Kiepsko. Postać może nieść 10 przedmiotów, brak rysunków- same napisy. Nie ma także żadnego rozróżnienia między ekwipunkiem, a resztą dobytku. Używana broń dostaje przed nazwą *, zbroja &, a tarcza ^. Brak też współczynników ekwipunku (znajdują się one za to w drukowanej instrukcji, ale to już nie to!).