Mine Fukaki Se ni Tayutau Uta (JAP) |
|
Wydania |
2006() |
Ogólnie
|
Doskonały dungeon crawler z całą masą hentajowych wstawek. Poradziłby sobie znakomicie jako rpg nawet bez nich.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Eushully to japońska firma, jeden z gigantów rynku hentajowego. Tym co wyróżnia ich spośród setek firm działających w branży jest fakt, że stawiają na jakość, a nie na ilość. A to oznacza, że wydają gry ambitne, głównie rpg, zdaje się, że nie skalali się jak dotychczas ani jednym visual-novelem :). Po pobieżnym przejrzeniu tabelek odkryłem, że kilka ich pozycji już u siebie mamy - Alchemy Meister: The God Captor (jedyny ich tytuł który doczekał się fanowskiego angielskiego tłumacznie), Princess Hunting Dungeon Meister, serie Ikusa Megami i Genrin no Kishougun. Dziś jednakże opowiem o grze, która z ich dorobku zrobiła na mnie największe wrażenie - Mine Fukaki Se ni Tayutau Uta (JAP).
Już od pierwszego rzutu okiem na screeny widać, że jest to uczciwy rpg. Tego czego nie widać, to faktu, że jest to bardzo fajny i wciągający rpg :). Moim skromnym zdaniem, gra spokojnie poradziłaby sobie na rynku, nawet bez hentajowych wstawek. A to w przypadku tytułów z golizną największa pochwała. Fabularnie wiem jeno tyle, co sobie na wiki poczytałem - pewne miasteczko położone jest nad wejściem do przepastnych lochów, w których uwięzione jest Wielkie Zło, mieszkańcy czerpią zyski z wypraw eksploracyjnych do wnętrza. Bzdetu, bzdetu, to i tak nieistotne, fabuła i dialogi w hentajach zresztą i tak zwykle stoją na tak niskim poziomie, że brak tłumaczenia na zrozumiały język jest błogosławieństwem, a nie przykrością. Choć być może jestem niesprawiedliwy, bo Kamidori nie było takie złe. Zapewne zresztą nigdy się prawdy nie dowiemy, bo gra jest ogromna i najprawdopodobniej angielskiego tłumaczenia się nie doczekamy. Jakby nie było - dostajemy pod swoje rozkazy młodego Cloudo-podobnego chłopaka, który wraz z (docelowo) 5 osobową drużyną (jej skład zmienia się zależnie od wymogów scenariusza) łazi sobie po lochach i tłucze coraz to silniejszych niemilców.
Podziemia są rozwiązane dość ciekawie - lochy sięgają kilkudziesięciu poziomów w głąb, te główne są z góry zaprojektowane, poziomy pomiędzy nimi zaś są generowane za każdym razem gdy się w nie zapuszczamy - czyli taki mix gotowców z losowymi. Na powierzchni mamy typowe hentajowe miasteczko - z kilkoma lokacjami, w których możemy odwiedzić npców, zobaczyć jakąś scenkę, czy popchnąć akcję fabularnie do przodu. W grze zamontowany jest system godzin, każda nasza akcja zżera ileś tam minut, co bolesne jest zwłaszcza podczas wypraw - jeśli czas nam się skończy podczas wizyty w podziemiach, tracimy przytomność i budzimy się na powierzchni - niestety ubożsi o wszystkie przedmioty z plecaków. Trzeba tego unikać i pilnować upływu czasu - oczywiście przedzieranie się przez losowo generowane losy nie ułatwia tego - raz wylosuje nam się łatwa i szybka ścieżka, czasem długa, zapotworzona, cętkowana i kręta jak wąż boa. Cóż, takie życie hentajowego bohatera.
Walki toczymy w turach - lochy zbudowane są z segmentów, po których sobie biegamy i jeśli w którymś przeciwnicy się zagnieździli (a niestety odradzają się na potęgę), dochodzi do starcia. Nasze postacie specjalizują się w różnych rodzajach broni - mamy typowy skład - wojownicy, łuczniczka, mag i cała zabawa polega na odpowiednim dobraniu członka zespołu do wroga. A właśnie - jest z lekka nietypowo, bo naraz sterujemy tylko jednym bohaterem. HP całego zespołu jest sumowane i możemy postać zmienić w każdym momencie (także w środku walki) - i to ona będzie w danej turze atakowała, ale też i ona będzie zbierała siniaki od przeciwników. Mamy również dość rozbudowany system ekwipunku - z upgradowaniem przedmiotów (nie do końca przeze mnie rozgryzionym mimo całkiem dobrych japońskich poradników w sieci), broń się niszczy, warto więc nosić zapasowe toporki czy inne badziewia w plecaku, czasem trafi się przedmiot przeklęty, który zdjąć można tylko w świątyni na powierzchni - słowem, dzieje się sporo.
No dobra, koniec smęcenie, czas przejść do tego, co interesuje czytelnika najbardziej (dotarł ktoś z czytaniem aż tutaj?) - hentai! Scenek przerywnikowych jest bardzo dużo, nagradzani jesteśmy hentajowymi obrazkami często i są one bardzo dobrej jakości. W grze mamy dwa zakończenia - w zależności od tego, którą z dwóch towarzyszek wybierzemy sobie w połowie zabawy za żonę (żona w hentai, do czego ten świat zmierza!) - nie da rady więc zdobyć całej galerii CG za jednym przejściem. Ja sam zresztą zmagałem się z tym tytułem od ładnych kilku lat - zaczynając i zacinając się w którymś momencie, zaczynając od nowa - i tak chyba ze trzy razy. Na całe szczęście gra się w to naprawdę przyjemnie, więc te restarty aż tak bardzo mi nie przeszkadzały.
Kolejne pytanie, które z pewnością ewentualne zainteresowane tytułem osoby nurtuje, to "czy da się w to grać bez znajomości japońskiego?". Patrząc na mój przykład - da się :). W sieci znaleźć można patch tłumaczący interfejs - mamy więc przynajmniej współczynniki w ludzkim języku i możemy porównać statystyki ekwipunku. Fabularnie oczywiście są problemy - czasem nie wiadomo na którym piętrze mamy podjąć wędrówkę (lochy nie są proste typu cały czas w dół, ale jest sporo rozgałęzień- jak widać na którymś obrazku poniżej) - i tu konieczna jest wizyta na jakimś japońskim wiki, nie do końca rozgryzłem też kilka pomniejszych elementów (wizyta u wieszczki, zbieranie kryształów) - na szczęście w ukończeniu gry to nie przeszkadza, przepada tylko pzez to kilka bonusowych CG (auć!).
Czas na ocenę. Daję grze 4+/5 - sprawdza się znakomicie zarówno jako rpg - dużo miodnego dungeoncrawlowania, ekwipunku, kombinowania, jak i hentajec - dużo miodnego eee hentajowania? :D. Jeśli się ktoś kiedyś nad tytułem ulituje i przetłumaczy, to zapewne zagram w to raz jeszcze!
Obrazki z gry:
Dodane: 04.07.2013, zmiany: 21.11.2013