Moonstone: A Hard Days Knight

Wydania
1992()
Ogólnie
1992, zręcznościowa nawalanka z elementami rpg, z możliwością gry na kilku graczy (w systemie turowym). Brutalna, krwawa i nie ma co ukrywać - trudna!
Widok
Mapa do podróży po świecie, rzut boczny w bitwach, rysunki miast/ świątyni.
Walka
Czas rzeczywisty- jak to w bijatykach.
Recenzje
DiDzej
Autor: DiDzej
17.01.2001

Dawno temu, kiedy świat zamieszkany był przez smoki i inne przerażające bestie, zawisła nad nim groźba zagłady. Tajemniczy druidzi wezwali więc czterech rycerzy, zlecając im zdobycie czterech rozrzuconych po całej krainie kluczy. Tylko za ich pomocą można wejść do Doliny Bogów, gdzie znajduje się Księżycowy Kamień, potrzebny druidom do zakończenia rytuałów.

Rycerze wyruszyli, w poszukiwaniu bogactw i chwały, każdy mając przy sobie jedynie miecz, zbroję i kilka sztuk złota...

Tak mniej więcej przedstawia się fabuła Moonstone-a. Świat gry to typowe Dark Fantasy. Wiele przemawia za tym, że jest to bardziej gra zręcznościowa niż RPG, chociaż zawiera pewne jej elementy, jak możliwość rozwijania atrybutów swojej postaci, czy zdobywania coraz lepszego ekwipunku. W tą grę może grac na raz maksymalnie czterech graczy. Jeżeli zdecydujemy się na mniejszą ich ilość, miejsce pozostałych zajmą postacie sterowane przez komputer. Ruch odbywa się w turach, z których każda trwa jeden dzień, w tym czasie po kolei każdy z graczy ma możliwość przejścia po poglądowej mapie krainy określonego obszaru, użycia przedmiotu z ekwipunku i odwiedzenia miejsca, do którego się zbliżył. Większość oznaczonych na mapie miejsc to legowiska wszelkiego rodzaju stworów. Prawie zawsze można tam znaleźć jakiś ciekawy ekwipunek, złoto i zdobyć doświadczenie albo, co ważniejsze jeden z kluczy do doliny, zawsze też te skarby są zaciekle bronione przez pilnujące je bestie. Żeby mieć dostęp do skarbów, trzeba je wszystkie unieruchomić, oczywiście za pomocą miecza. Poza legowiskami są dostępne również inne ciekawe miejsca, takie jak Wieża Magów, gdzie możemy zostać obdarowani jakimś przedmiotem (ale niezbyt często, gdyż magowie, kiedy im się ciągle przeszkadza, bywają bardzo nerwowi!), Magiczny krąg Druidów, w zamian za magiczny przedmiot dostaniemy tam kolejne wcielenie (czytaj - życie, których możemy mieć maksymalnie pięć), są też rodzinne wioski każdego z rycerzy, gdzie można podreperować nadszarpnięte zdrowie i dwa miasta, w których kupić możemy lepszy rynsztunek, zaklęcia, pierścienie ochrony itp., a nadmiar gotówki przegrać w tawernie w kości. Ciekawe jest to, że przynajmniej w wersji na PC, praktycznie nie ma szans wygrać w tawernie, bez odkrycia pewnej dziwnej zbieżności pojawiania się wygranych. Rozpracowanie tej metody zdobywania pieniędzy pozostawiam zapalonym hazardzistom, a reszcie odradzam, przede wszystkim dlatego, że może to zdenerwować pozostałych graczy, czekających na swoją kolej.

W kierowaniu poczynaniami naszego rycerza mamy pełną dowolność. Celem jest zdobycie Moonstone-a, a jak tego dokonamy, zależy tylko od nas. Co ciekawe, pozostali rycerze (przynajmniej ci komputerowi) nie będą nam w zadaniu pomagać, a wręcz przeciwnie, każdy będzie chciał zdobyć nagrodę dla siebie, dlatego często przyjdzie nam się zmierzyć również z nimi. Aby było jeszcze ciekawiej, po jakimś czasie nad krainą zaczyna krążyć smok, mający najwyraźniej ochotę na pieczonego rycerza w sosie własnym, pokonanie go stanowi jeden z najtrudniejszych wyczynów w grze, ale może okazać się konieczne. Oczywiście nie jest to typowe RPG i pod tym względem gra jest bardzo uproszczona. Ekwipunek jest skąpy, a cechy mogą przyjmować jedynie wartości od 1 do 5. Nie występują jakiekolwiek statystyki broni, podczas walki nie mamy nawet możliwości zorientować się ile energii nam jeszcze zostało. O tym, że jesteśmy już u granic wytrzymałości jesteśmy powiadamiani lekkim migotaniem płaszcza naszego rycerza. Magia, którą możemy się posługiwać też nie jest rozbudowana, większość czarów sprowadza się do pokonywania większych dystansów na mapie i interakcji pomiędzy graczami, ewentualnie leczenia obrażeń. Nie możemy się nią też posługiwać podczas walki, co z drugiej strony byłoby dziwne, jako że gramy rycerzem, a nie magiem.

Widać, że autorzy położyli nacisk przede wszystkim na grywalność, czyli właściwie najważniejszy aspekt jakiejkolwiek gry, a pod tym względem Moonstone jest naprawdę godny polecenia.

Kiedy chcemy zdobyć skarby z legowiska, atakujemy bądź zostaniemy zaatakowani przez innego rycerza lub smoka, zaczyna się to, co najbardziej cieszy i jest zarazem głównym elementem rozgrywki, czyli walka. Akcję obserwujemy podobnie, jak w typowych grach arkadowych, czyli nasz bohater przedstawiony jest z boku, mając możliwość poruszania się we wszystkich kierunkach. Sterować jego ruchami możemy za pomocą joysticka albo klawiatury, chociaż występują wtedy problemy, kiedy próbujemy przycisnąć więcej niż dwa klawisze na raz, co zdarza się najczęściej podczas walki pomiędzy graczami. Każdemu naciśnięciu przycisku fire (lub Enter na klawiaturze) towarzyszy wykonanie jakiejś akcji. Są to ciosy mieczem: cięcie, pchnięcie, zza głowy, do tyłu, dwa bloki i rzut sztyletem, czyli całkiem sporo. Poza tym do walki z każdym rodzajem przeciwników należy wypracować sobie odpowiednią technikę, stwory nie są zbyt inteligentne, ale nadrabiają to dużą liczbą, początkowo wychodzą po kolei, ale w miarę postępów w grze zaczynają atakować po dwa, a nawet po trzy osobniki jednocześnie.

Grafika, jak na 10-letnią produkcję jest bardzo dobra i podtrzymuje mroczny klimat gry. Niedoskonałości w animacji nadrabia zróżnicowanie i dbałość o szczegóły (co w tak niskiej rozdzielczości i ilości kolorów wcale nie jest łatwe). Niestety dużo gorzej ma się sprawa z dźwiękiem, na Amidze jest znośny, niestety Pecetowa wersja wypada dużo gorzej, śladowe ilości muzyki, fatalne odgłosy, no cóż, nic nie jest idealne. Głównym atutem Moonstone są detale, jesteśmy co chwila zaskakiwani coraz bardziej spektakularnymi widokami śmierci naszego bohatera. Zdarza się, że przeciwnik wykona nam efektowne fatality, odrąbując głowę, ale to tylko jedna z możliwości. Możemy przez nieuwagę zostać uduszeni ogonem i zawisnąć na drzewie, albo dosłownie rozgniecieni przez wielką maczugę ryczącej, granatowej bestii (być może to jakiś Troll), szczątki naszego rycerza rozrzucone są wtedy po całym ekranie. Nie jest to zbyt estetyczna śmierć, ale chociaż szybka, nie polecam natomiast połknięcia żywcem przez smoka, po uprzednim, lekkim przeżuciu. Gra jest jak widać dość brutalna, tzw. „gore” można co prawda wyłączyć, ale nie o to przecież chodzi. Każdemu trafieniu towarzyszą strumienie krwi, które zlewają się w kałuże, pokrywając ziemię, na przemian ze zmasakrowanymi ciałami (trochę koloryzuję :), ta gra ma w końcu 10 lat, swoją drogą dziwię się, że do dzisiaj nie powstała żadna kontynuacja, ani nawet produkcja oparta na podobnych zasadach). W zależność od terenu, na jaki wkraczamy przyjdzie nam się zmierzyć z orkami wyposażonymi w siekiery, młoty lub dzidy, małymi przypominającymi crittersy małpami, stworami wynurzającymi się z bagna i próbującymi nas w nim zatopić, wyposażonymi w ostry kolec dzikami i wieloma innymi bestiami, z których każde mają swoje własne słabości.

Technikę walki musimy cały czas dostosowywać do sytuacji, nawet zakup lepszego miecza może zadecydować o tym, że teraz jednym celnym ciosem zza głowy zabijemy przeciwnika, w związku z czym należy przestawić się na ten typ ataku, choć wcześniej nie był on tak skuteczny. Dla początkujących pogromców smoków mam radę: nie radzę podchodzić zbyt blisko, proponuję raczej się cofnąć i poczekać aż bestia schyli się, aby zionąć w nas ogniem, wtedy jeden lub dwa szybkie ciosy prosto w głowę powinny go zaboleć, można też próbować osłabić go sztyletami, nie jest to proste, ale praktyka czyni mistrza. Niestety wersja Pecetowa zawiera buga. Kiedy smok zaatakuje w dwie tury pod rząd, program może się zawiesić, co może bardzo zdenerwować (sam się o tym niejednokrotnie przekonałem). Na koniec, po zdobyciu wszystkich czterech kluczy pozostanie nam jeszcze rozprawienie się z Hydrą – strażnikiem kamienia i obejrzenie zakończenia (w zależności od jego koloru, należy go dostarczyć druidom podczas pełni lub zaćmienia księżyca).

Podsumowując, polecam tą grę każdemu, kto lubi klasykę i nie boi się trochę pomęczyć klawiaturę energicznym stukaniem w klawisze. Jest stosunkowo krótka, ale potrafi wciągnąć na długi czas. Chociaż grafika już nie zachwyca, warto sobie przypomnieć jak się kiedyś grało, siadając jeszcze raz przed Moonstone. Ta gra ma w sobie coś takiego, że trudno się nią znudzić. Wszystkim rycerzom życzę połamania miecza i sukcesów w walce z uruchomieniem gry pod Windows, tym którym się nie powiedzie, pozostaje jeszcze stary, poczciwy DOS.


Obrazki z gry:

Dodane: 29.06.2002, zmiany: 21.11.2013


Komentarze:

Eee, na smoka jest mega prosty, pewny i bezpieczny sposób. Odkryty lata temu przez przypadek, kiedy mój rycerzyk był w podstawowym rynsztunku. Trzeba biegiem wejść smokowi między łapy, wcisnąć się do końca ekranu i siec aż zejdzie. Długo to trwa nawet przy lepszym mieczu, ale jest gwarancją zwycięstwa.


[Gość @ 01.07.2018, 20:04]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?