Shadowrun Returns |
|
Wydania |
2013( Steam) 2013( Steam) 2013( Steam) 2013( Steam) 2013( Steam) 2013( Steam) |
Ogólnie
|
Turowy, klasyczny crpg w niesamowitym świecie Shadowruna .
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turowa
|
Recenzje |
"Witamy w Szóstym Świecie, koleżko. No, technologia poszła podobno do przodu, ale tu zdania są podzielone. Mamy wszczepy, które uczyniły nas lepszymi... w działaniu, niekoniecznie lepszymi ludźmi. Wiesz, jak nowoczesny miałbyś młotek, to i tak jak dasz go debilowi, to masz tylko debila z młotkiem, nie? Jakieś 30 lat temu przebudziła się magia i wirus pozmieniał sporo osób w metaludzi. Dlatego na ulicy widzisz długouche elfy, brodate krasnoludy, paskudne orki i jeszcze brzydsze trolle, między innymi. Do tego nie ma już rządu, jest sporo nierządu. Zasadniczo za władzę i prawo odpowiadają korporacje. Egzekwowanie prawa to broszka skorumpowanych równie mocno co niekompetentnych Lone Stars. Same korpo są w stanie wojny z innymi. A to sobie sabotują projekty, porywają pracowników i takie tam. Oczywiście nieoficjalnie, bardziej szemranymi metodami. A jak my przy tym już temacie, to do tego się bierze właśnie takich jak my: bez przyszłości, bez numeru SIN i bez smyczy. Bo jeśmy wolni, jesteśmy shadowrunner'ami. Czyli ręce, głowy i co tam jeszcze mamy na stanie do wynajęcia. Więc na czym się znasz? Jesteś zaprawionym w boju i nafaszerowanym złomem (i może bojowymi dragami) Ulicznym Samurajem? Może parasz się Magią jako, no Mag? Przyzywasz duchy jako Szaman? Może wymiatasz w sieci jako Decker? A może wysyłasz w bój swoje maszynki jako Rigger? A może próbujesz to tego, to owego? Bo wiesz, twój zawód to taka sugestia raczej, bo wiemy, że liczą się chęci i odpowiednie umiejętności. Więc jeżeli pod tym obszernym ubrankiem poza dobrą spluwą masz wszczepy, ale lubisz sobie rzucić magicznym pociskiem uformowanym z samej myśli, to kim ja jestem aby Cię osądzać? Hej, jak długo to działa na Ciebie i dla Ciebie, to jest cool, koleżko.... Cokolwiek co da Ci nuyeny, bo żyć za coś trzeba, nie?".
Tak mógłby nam ktoś przedstawić świat po przyjeździe do nowego miasta. W tym przypadku będzie to Seattle, podobnie jak w obu częściach cRPG wydanych wcześniej na konsole Super Nintendo i SEGA Mega Drive. Spostrzegawczy są w stanie nawet skojarzyć bohatera gry ze SNES'a, którego tutaj spotykamy kilka razy. Akcja gry zaczyna się w domu naszej postaci, która ma jeszcze fundusze na mieszkanie tam z tydzień, a kontakty coś milczą: martwe, zaginione albo zwyczajnie ukryte z racji problemów. Odbieramy wideorozmowę od naszego dawnego kumpla chulaki Sam'a, na chwilę pogrążamy się we wspomnieniach ostatniego spotkania i zaraz dowiadujemy się, że to nagranie, które miało do nas trafić gdyby Sam umarł. W nagraniu zatrudnia nas do odnalezienia mordercy - płatne po robocie. Tak trafiamy do Seattle...
Fabuła jest dobra, dialogi ze spotkanymi postaciami są warte każdej zawartej w nich literki. A czytania to jest trochę... Co do dialogów: w zależności od statystyk, umiejętności czy wybranej etykiety możemy oszczędzić sobie czasem walki czy dostać więcej kasy za misję, bo znamy wartość towaru z racji obycia z pracą naukowca, przykładowo. Jest to oczywiście system uproszczony, daleko nam do wolności używania umiejętności obecnego choćby w pierwszych Fallout'ach. Niemniej dobrze, że mimo liniowości można różnie rozegrać pewne sytuacje czy dialogi. Bo fabuła prowadzi nas po nitce do kłębka, z ledwie jedną misją poboczną. Pomiędzy etapami rozwiązywania sprawy dokonujemy zakupów sprzętu, wszczepów, medykamentów, zaklęć, programów i wynajmu kompanów (tak, z rzadka ktoś idzie z nami na akcję nieopłacony!) w lokalu, gdzie shadowrunnerzy żyją i działają. I tu warto mieć na uwadze ograniczoność zasobów! Bo o dziengi nie jest w tej grze łatwo, praktycznie ciągle jest za mało. Bywa że na misję polecimy w ledwie, dwu- trzyosobowym składzie, bo nie stać nas na 4 najemnika. Trzeba więc pomyśleć czy warto kupić sobie nowe zabawki, ale mieć o jedną spluwę do wynajęcia mniej na akcję. Bystrzak zauważy też, że lepiej się specjalizować, bo wtedy wydatki idą na sprzęt dla jednej profesji, a nie dwóch czy trzech. Jedynym sposobem zarabiania są pięniądze za zakończenie zlecenia. Jedynym sposobem zdobywania karmy do rozwoju postaci są zakończone zlecenia. Walka jako taka nie daje sprzętu czy karmy, choć bojów będziemy toczyć sporo.
Bój odbywa się w systemie turowym: mamy 2-3 puktów akcji, które możemy zużyć na poruszanie się, strzelanie, uderzanie, używanie przedmiotów i magii oraz wejście do sieci - jeżeli jest terminal w naszym zasięgu ruchu. Sieć jest rozstrzygana podobnie do walki poza nią, z tym, że awatar naszej postaci wspiera się programami ESP (które stają się tam postaciami do przyzwania i kontrolowania) i może używać aplikacji aby atakować systemy obronne. Da się też tam zginąć, bo czemu nie? No i tyłek decker'a w trakcie hackowania w realu sam się nie upilnuje! Same walki mimo ich intuicyjności są ciekawe i wymagają odrobiny taktyki, ale nie trzeba być naczelnym strategiem kraju aby przejść je zwycięsko.
Muzyka w grze jest dobra i dobra do posłuchania również poza samą grą. Jak prowadzicie normalne stołowe RPG, to się kilka kawałków nada na sesję, polecam. Można ubolewać na brakiem udźwiękowienia dialogów, ale bronią się same słowem pisanym. Czuć że postacie które spotykamy są nieszablonowe i często sam klimat świata wsparty jest właśnie na rozmowach z nimi.
Grafika to 2D w rzucie izometrycznym z możliwością oddalania i przybliżania widoku. Bardzo fajnie cyberpunk'owo i z domieszką magii zaprojektowano lokacje. Szamani, baczcie na otoczenie, bo duchy do pomocy mogą znaleźć się wszędzie, hehe. Nie ma możliwości swobodnego wracania do odwiedzonych lokacji i ilość interakcji jest ograniczona do tych, które wpływają na fabułę czy sposób rozwiązania obecnych tarapatów.
Polecam zagrać aby delektować się treściwymi opisami i dialogami, dać ponieść się fabule i przepaść na... kilka wieczorów, bo gra jest krótka. Pierwsze podejście zabrało mi ledwie 16 godzin z życia. Czy może raczej dało 16 godzin historii z moim w niej udziałem?
ZALETY:
+ Wiernie oddany świat Shadowrun RPG
+ Dobre walki
+Świetna muzyka
+ Niebanalne postacie
WADY:
- Krótka
- Nie ma możliwości rozbudowywania postaci nam towarzyszących i pogłębiania relacji z nimi
Osoby, które grałyby w tę grę:
- Ged
- John Mnemonic
- Masamune Shirow
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- J.R.R. Tolkien
- William Gibson
- Ronald Reagan
Moja ocena: 5/5
Shadowrun to doskonale znany system rpg, na podstawie którego powstały 2 dobrze przyjęte rpgi na 16 bitowe konsole Segi i Nintendo, oraz niezbyt dobrze przyjęty sieciowy fps. Półtora roku temu miłym zaskoczeniem okazał się kickstarter pragnący wskrzesić Shadowruna jako crpg na Pcty; gigantyczny entuzjazm ostudził we mnie szybko fakt kto planował grę stworzyć: Harebrained Schemes- developer znany jedynie z jakiejś małej gierki na komórki (nie wiedziałem wtedy, że założycielem Harebrained jest Jordan Weisman- twórca Shadowruna). Początkowych obaw nie rozwiewał we mnie fakt, że twórcy zapewniali o swojej miłości do Shadowruna.
Gdy pisze te słowa minęły 3 dni od premiery gry, a ja jestem świeżo po jej ukończeniu. Jak więc gra się udała? Wystarczy powiedzieć, że mam na twarzy duży uśmiech.
Fabuła:
Na początku wypadałoby wyjaśnić podstawy świata Shadowruna dla niezaznajomionych. Świat to mix cyberpunku i fantasy. Nagle do świata przyszłości powróciła magia, a wraz z nią wszystkie możliwe rasy znane z fantasy (orki, trole, elfy, krasnale, smoki itd.). To niezwykły świat w którym niczym niezwykłym byłoby zobaczenie orka ze sztuczną cybernetyczną nogą, przyzywającego żywiołaka ognia jedną i strzelającego z pistoletu drugą ręką... sama radość :). W tym oto niezwykłym świecie przyszło nam zacząć swoją przygodę. Dostajemy bowiem telefon od naszego starego przyjaciela. Jego zapijaczona gęba oznajmia nam, że właśnie zginął zapewne nie wskutek naturalnych okoliczności, a ta rozmowa jest nagraniem które miało do nas trafić w przypadku jego przedwczesnej śmierci. Sam, bo takie było jego imię, prosi nas byśmy go pomścili i odnaleźli jego zabójcę, w zamian oferując zapłatę. Jako że w naszym mieszkaniu, a raczej melinie panuje brud, smród i ubóstwo nie zastanawiamy się długo i podejmujemy się zlecenia.
Tak przedstawia się początek gry. Historia nie jest jakoś specjalnie „epicka”, ale za to jest spójna, nieźle napisana... i tak naprawdę czego chcieć więcej.
Rozgrywka:
Gra to nieco nietypowy rpg. Mamy tu tonę tekstu (na którego nadmiar narzekali ku mojej uciesze młodsi użytkownicy Steama na forum gry), nieco nietypowy, w sumie bezklasowy system rozwoju postaci i system walk będący wierną kalką tego który możemy zobaczyć w nowym Xcomie.
Zacznijmy może od „tekstu”: jest go sporo, jest fajnie napisany, w trakcie rozmów często mamy wybory zależne od naszych umiejętności. Niestety, co trzeba powiedzieć sobie jasno, gra jest dosyć liniowa i są to dosyć często puste wybory, bo i tak nic nie zmieniają jeśli chodzi o główny wątek. Z drugiej jednak strony często nasze „pogaduchy” potrafią zmienić lekko przebieg misji oraz cieszy fakt, że mamy możliwość odegrania paru typowych archetypów, które pozwolą nam się lepiej wczuć w postać (wiwat sarkastyczne elfy!).
Skoro już wspomniałem o liniowości gry: w grze praktycznie nie mamy swobody, jesteśmy rzucani z jednej lokacji do drugiej. Wygląda to mniej więcej tak, że najpierw jesteśmy w jakiejś „pokojowej” lokacji, gdzie mamy możliwość kupna nowego ekwipunku i pogadania z npcami, a gdy jesteśmy już gotowi, wynajmujemy ekipę która pojedzie z nami na misję i przechodzimy do walki. Nie można tez wrócić do raz odwiedzonej lokacji. Kogoś taki styl prowadzenia rozgrywki może mierzić, mi osobiście to nie przeszkadzało i nie poczytuję tego grze na minus.
Walki natomiast są bardzo miodne i absolutnie nie mam tutaj nic do zarzucenia. Ten kto grał w nowego Xcoma w mig odnajdzie się w grze. Mamy więc drużynę czterech (plus drony lub przyzwane przez szamanów istoty), każda z postaci ma 2 punkty akcji (później 3), które to może dowolnie wykorzystać. Na mapie mamy pokazany zasięg ruchu postaci oraz ilość punktów akcji jaką dany ruch będzie kosztował. Do tego dochodzą skille, które też potrafią kosztować od jednego do trzech punktów. System nie byłby oczywiście xcomowaty gdyby zabrakło osłon w kilku typach zza których to możemy prowadzić walkę. A wszystko to naturalnie dzieje się w turach i jest jak już wspomniałem bardzo miodne.
Mamy też w sumie bezklasowy system rozwoju postaci oparty na karmie (punkty doświadczenia zdobywane za wykonywanie celów, walki same w sobie ich nam nie dają). Wprawdzie na początku wybieramy rasę, płeć i archetyp naszej postaci, lecz nic nie stoi na przeszkodzie by nasz wyspecjalizowany w walce na odległość elf nauczył się szamanistycznych zaklęć. Ograniczeni jesteśmy jedynie limitami rozwoju danego współczynnika jakie dane rasy posiadają. System rozwoju w grze uważam za bardzo przyjemny.
Grafika:
Grafika w grze to prześliczne ręcznie rysowane tła+ elementy otoczenia, po których to poruszają się trójwymiarowe postaci. Co najważniejsze nie wyglądają one na tle dwu wymiarowych teł sztucznie jak to często w takim przypadku ma miejsce. W grze mamy rzut izometryczny bez możliwości obrotu kamery, ale pozwalający ją zbliżać lub oddalać.
Gra wygląda naprawdę pięknie, plus całości dopełniają bardzo stylistyczne i ręcznie rysowane mordki postaci. Do tego gra chodzi idealnie na nawet naprawdę wiekowych sprzętach... i kto mówi, że 2d umarło?
Muzyka:
Za muzykę w grze odpowiedzialni są ludzie, którzy stworzyli muzykę do Shadowruna na SNESie i Sedze; muzyka jest nastrojowa i doskonale wpasowuje się w klimat gry.
Dialogów mówionych w grze nie uświadczymy, co jest według mnie całkowicie zrozumiałe biorąc pod uwagę ilość tekstu.
Podsumowując:
Ja ze swojej strony grę mogę tylko polecić. I tak wiem: niektórym nie podoba się to, że znikają ciała i nie można zbierać z nich lootu, inni jęczą, że nie pasuje im system savów (który jest automatyczny), jeszcze inni narzekają, że gra ma DRM w postaci Steama, albo, że nie pasuje im sposób w jaki potraktowane będą DLC do gry. Ja te wszystkie rzeczy słyszałem i w pełni rozumiem, że niektórym to może nie pasować i naprawdę rozumiem, że dla nich to był powód by gry nie kupować.
Myślałem o tym wszystkim zastanawiając się jaką grze ocenę wystawić, siedziałem tak nad klawiaturą gdy w końcu włączyło się oszczędzanie energii i monitor przeszedł w stan wstrzymania. Zobaczyłem w nim swoją twarz... dalej gości na niej uśmiech.
Ocena: 5-/5
P.S. Warto dodać, że Harebrained Schemes potraktowało nas bardzo fair jeśli chodzi o cenę; w Stanach gra kosztuje 20 dolarów, w większości Europy 18 euro; natomiast nasza biedniejsza część Europy grę dostała za 14 euro... prawie nigdy wydawcy tego nie robią i zazwyczaj mamy te same ceny, więc warto ten gest docenić.
Obrazki z gry:
Dodane: 27.07.2013, zmiany: 29.10.2017