Sims (The): MedievalThe Sims: Średniowiecze (PL) |
|
Wydania |
2011() 2011() |
Ogólnie
|
Simsy w średniowieczu, tym razem zabarwione nutą rpga przez co załapały się na stronę
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
|
Recenzje |
The Sims. Nie oszukujmy się, jest to jedna z najważniejszych serii gier w historii. Każdy grał w którąś część i znalazł coś dla siebie. Niektórych pasjonuje możliwość nakazania swojemu podopiecznemu załatwienia potrzeb fizjologicznych, inni zachwycają się możliwościami, niemal boskimi, wykończenia delikwenta. Mi przypadła do gustu zabawa w stawianie domów, który to aspekt w kolejnych częściach został spłycony. Dlatego gdy próbowałem grać w dwójkę i w trójkę, jakoś dziwnie oczy zaczynały mi ciążyć i nawet topienie simów w basenie przestało śmieszyć. A na premierę The Sims Medieval czekałem jak nerd na premierę dodatku do WoWa. Jak to możliwe?
Wbrew pozorom Sims Średniowiecze to nie są „simsy w średniowieczu”. I chwała Bogu. Ta odsłona nie jest, jak Sims 2 i S3, dedykowana małym dziewczynkom i nastolatkom. W poszukiwaniu porady odnośnie misji (o czym za chwilę) zabłądziłem na pewne fora poświęcone tej serii i delikatnie mówiąc fanki nie były zadowolone. Sims Medieval jest idealną pozycją, dla tych którym (jak mi) znudziły się coraz „mhhhoczniejsze” światy fantasy i chcieliby mieć krótki wypoczynek w kolorowym świecie pełnym „epickich” doznań, jak np. zabijanie smoków czy polowanie na krwiożercze i dzikie szynszyle (sic!). I do tego jeszcze humor, który nareszcie w tej serii wyszedł, a wciąż jest grzeczniutki. Chyba nie muszę wyjaśniać dlaczego tytuł misji „Nikt nie spodziewał się Jakubińskiej inkwizycji” wywołał u mnie uśmiech na twarzy, prawda?
Przejdźmy do meritum, czyli mechaniki: jak to się je? Otóż na gracza czeka kilka tzw. „ambicji”, które dają graczowi ogólne questy do osiągnięcia dla całego królestwa. Tak, tak, zamiast zabaw z jednym wieśniakiem i jego rodzinką otrzymujemy pod opiekę królestwo. Możemy poszerzać jego granice i stawiać nowe budynki. W większości z nich możemy osadzić stworzonego przez nas sima, np. w koszarach zakwaterujemy rycerza, a barda osadzimy w karczmie. Królestwo jest określane przez cztery aspekty: dobrobyt, bezpieczeństwo, kultura i wiedza, które to możemy rozwijać wybierając odpowiednie misje. Posiadanie zbyt niskiego aspektu daje pewne kary, np. w mojej Teutonii, gdzie zaniedbywałem dobrobyt w pewnym momencie co drugi sim był chory. Prócz dbania o aspekty ważne są Punkty Zasobów, które służą do stawiania budynków i zawierania sojuszy z innymi państewkami. Tego ostatniego możemy dokonać w widoku mapy strategicznej, która da nam także dostęp do informacji na temat zaprzyjaźnionych państw (co można im sprzedać jako handlarz, jaką misją można ich podbić etc).
Kilkakrotnie wspominałem już o misjach: jak się ma sprawa z nimi? Otóż na początku dostajesz 50 Punktów Misji, którymi niejako „płacisz” za rozpoczęcie misji. Po dobiciu do 0 PM nie możesz podjąć więcej misji i jesteś rozliczany z tego czy i jak wypełniłeś cele ambicji. Każda misja daje pewien cel do osiągnięcia (jak np.: Wygraj turniej) , możliwość wyboru wariantu (zamiast „Zabij smoka”, można wybrać „Zaprzyjaźnij się z nim”) i postaci do wykonania jej (kto powinien wybić szynszyle? Król, rycerz, czy może kowal?). Nagrodą są punkty odpowiedniego aspektu, PZ, pkt. doświadczenia i kasa dla sima.
To właśnie misje stanowią tą innowację, która była potrzebna by simy przestały być nużące. Rozgrywka jest zawsze celowa, chociaż w trakcie wykonywania zadań można się trochę zająć pierdołami typu zakładanie rodziny. Do zaspokojenia mamy tylko dwie potrzeby: energia i głód. Bardzo ważne jest dbanie o wysoki poziom zadowolenia sima, gdyż tylko wtedy będzie mógł się podjąć niektórych akcji i poziom misji wzrośnie. To ostatnie określa jak dobrze poszła nam misja dzięki czemu możemy uzyskać więcej nagród (bądź mniej jeśli nasz podopieczny jest nieszczęśliwy).
Misje pod względem fabularnym i humorystycznym dobrze się prezentują i na początku zabawa jest przednia. Ciekawe potrafi być też poznawanie niuansów zawodu kierowanego sima. Większość misji okraszonych jest ładnymi obrazkami prezentującymi ciekawsze momenty, jak np. walka ze smokiem. Świat jest otwarty, więc możemy wybrać się w każdej chwili w jakieś przyjemne miejsce, np. na Połać Osądu i porzucać pomidorami w złoczyńców zamkniętych w dybach. W dodatku samo kierowanie simem w scenerii fantastycznej jest po prostu miodne. Wszystko jednak do czasu…
… Aż się w końcu znudzimy. Czym? Monotonią, która wkrada się w każdy element: misje oparte na tym samym schemacie, częste i mechaniczne wykonywanie tych samych czynności. Dodatkowo pojawia się problem w postaci powoli rosnącej oceny misji. Aby otrzymać wyższą notę często trzeba po prostu kazać ludkowi się obijać, a samemu przyciąć komara, gdyż wzorem S3 przyspieszenie czasu jest bardzo niewielkie. Prawie wszystkie klasy są schematyczne i prowadzenie większości z nich jest po pewnym czasie szalenie nudne, jednak każdy powinien znaleźć swojego faworyta, którym gra będzie przyjemna.
Programowi nie pomaga to, że interakcje wyglądają jak w Sims 3. Tzn., kiedy np. toczymy z kimś pojedynek możemy wybrać z listy rozwijanej styl walki i... tyle. Ciężko jest też cokolwiek zepsuć, a rozczarują się ci, którzy myśleli, iż tępemu ludowi simów trudniej się żyło w średniowieczu, gdyż trzeba się jeszcze bardziej niż w innych częściach serii starać o śmierć. Jako pierwszo-poziomowy rycerz z najgorszym możliwym sprzętem pokonałem w pojedynku na śmierć i życie potężną postać przebijającą mnie o kilka poziomów i posiadającą bardzo dobre miecz i pancerz. Trzeba być kołkiem by to przegrać. Z drugiej strony, mimo iż się bardzo starałem nie mogłem drasnąć niewiele lepszego ode mnie drania, kiedy stawką nie było życie.
Kierowanie simami ogranicza się właściwie do monotonnego klikania „podejdź tu”, „zrób to”, „wróć tam” etc. Nie wiem czemu mi to przeszkadza, wszak czyż coś innego robimy w takim Diablo? Czasem trafią się też misje które przez przypadek stały się niemożliwymi do spełnienia, jak kiedy musiałem zbadać i wyleczyć pewnego chorego, który dziwnym trafem sam wyzdrowiał. Innym minusem jest całkowita liniowość misji i choć teoretycznie dokonujemy wyborów, to jest to tylko złudzenie, gdyż na nic one nie wpływają.
Zaraz, jesteśmy na stronie opisującej gry rpg, więc gdzie jest ten element? Otóż postaci zdobywają doświadczenie wypełniając cele misji, bądź spełniając się w zawodzie (kowal dajmy na to kuje, kuje i… kuje?). Naturalnym biegiem rzeczy w pewnym momencie zdobywają wyższy poziom (jest ich max dziesięć), który niesie ze sobą nowe umiejętności (np. medyk dostaje nowe receptury, a magik czary), bądź usprawnia te już posiadane (rycerz lepiej się bije etc). Ciekawym jest to iż w niektórych misjach kierujemy kilkoma postaciami, co pozwala uniknąć momentów, gdy nie ma nic do roboty (bo ludek musi kiedyś spać).
Jeśli ktoś czuje, że spełniłby się jako architekt w dobie średniowiecza, to muszę go rozczarować. Jedyne na co w tej kwestii mamy wpływ to kolorowanie ścian i ustawianie mebli. Także jako stylista nie mamy dużo do roboty. Co prawda, możliwości odnośnie kreowania pyska naszego pupila są duże, jednak występuje tu mniej fryzur i ciuchów niż w dowolnym współcześnie wydawanym erpegu, co dowodzi, że twórcy niestety zarzucą nas hurtowymi ilościami dodatków z ciuszkami od Armaniusza, czy innego znawcy „mody” średniowiecznej, zamiast usprawnieniami rozgrywki, czy przygodami.
Muzyka jest bardzo przyjemna i łatwo wpada w ucho. Nie jest też nachalna i doskonale spełnia swoje zadanie: nadaje klimat. Simy jak zwykle gadają swoim bełkotliwym językiem oraz w nim śpiewają. I ten ostatni element mnie urzekł: bard śpiewa tak ładne piosenki, nieraz brzmiące jak francuskie. To właśnie dlatego moją ulubioną postacią został minnesinger, którego recitale nigdy mi się nie nudziły. Żałuję, że nie mogę sobie ich ściągnąć na komórkę. W kwestii wideo nie jest źle (odsyłam do screenów), całość hula na silniku znanym z S3. Na moim staruteńkim sprzęcie w początkowej fazie rozwoju królestwa wszystko pięknie śmigało bez zacięć, jednak w miarę postępów płynność, zwłaszcza doczytywania się lokacji, spadała. Zauważalnym minusem jest powolne doczytywanie tekstur, co potrafi być nawet zabawne, np. mój gruby mnich przed załadowaniem tekstury był chudzielcem :P.
The Sims Średniowiecze to bardzo dobra gra, na krótki odpoczynek pomiędzy ważniejszymi produkcjami. Warto mieć ją na dysku by w dowolnym momencie zapewnić sobie trochę relaksu od ubijania maszkar. Czasami potrafi wciągnąć tak, iż dopiero o drugiej w nocy można zreflektować się która godzina, a czasem pozwala zasnąć jeszcze przed wieczorynką. Jeśli ktoś grał w inne Simy i mu się nie spodobały (jak mi), nie powinien się zrażać, gdyż to niemal zupełnie inna gra. Coś jak Fable, tyle że więcej humoru, mniej akcji i doprawione innym sosem. Można porównać ją do czekolady, która jest przepyszna jako przekąska, jednak w dużych ilościach i w formie głównego dania grozi nam przesłodzenie (co innego Diablo w ostrym sosie). Bon apetit!
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 03.05.2011, zmiany: 07.12.2013