X-COM: Terror from The Deep

UFO 2
X-COM 2
X-COM: Terror From the Deep
Wydania
1995()
Ogólnie
1995, kontynuacja UFO - z prawie nie zmienioną grafiką i silnikiem gry. Zmieniło się za to pole walki - teraz będą to głównie podwodne starcia z nowymi falami obcych.
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Rankin Ryukenden
28.11.2004

Pewnego pięknego dzionka zobaczyłem na JRK's RPGs peany autorstwa Yoghurta na cześć sequela do genialnego X-COM znanego również jako UFO albo też Enemy Unknown (...nie ma jak porządek w nazewnictwie). Ze zdumienia przetarłem oczy, a potem okulary, a potem dla pewności oba wypolerowałem =). I zacząłem się zastanawiać czy obaj graliśmy w tę samą grę i który z nas robił to na trzeźwo :P. Otóż UFO to klasyczny przypadek w którym całą sławę seria zawdzięcza tylko i wyłącznie pierwszej części (Ufo: Aftermath jest tym samym dla X-Com czym Dune 2 dla Dune czy Call to Power dla oryginalnej Civ). Ale od początku.

Gra nie posiada intra w takiej formie w jakiej spodziewałby się gracz mający wcześniej kontakt z EU. Tym razem jest to garść slajdów średniej jakości z lekko nadętym tekstem na dole. Ogólnie sytuacja przedstawia się tak: czterdzieści lat minęło, ufoki znowu atakują - tym razem od dołu, a X-Com startuje od zera (A.Co.Się.Stało.Z.Osiągnięciami.Z.Pierwszej.Części???). Z początku wydaje się że wszystko jest fajnie choć prawie tak samo - zamiast na ziemi, bazę zakłada się pod wodą (choć niektóre nol-e też latają <- masło maślane choć w tej grze nie takie oczywiste). Potem okazuje się wszystko jest jakby droższe, a badania są dłuższe. A kiedy pojawią się pierwsi obcy to okazuje się że dokończenie zatopienia (wszak akcja zwykle dzieje się już pod wodą) byle pojazdu sprawia trudności. Kiedy wreszcie wyśle się oddział to Typowego Gracza (tm) czeka lekki szok po ujrzeniu swoich nurków, który wyglądają jak przez okno :>. Doprawdy, tak źle narysowanych ludzi już dawno nie widziałem - wszyscy wyglądają jakby żarli dobre, zachodnie sterydy albo urwali się z jakiejś neonazistowskiej bojówki, a jedyna różnica jaką zauważyłem między facetem a kobietą jest taka że kobieta jest nieco węższa (sic!). Aż się nie chce wierzyć że za grafikę odpowiadali ci sami ludzie. W każdym razie, wracając do gry, mapy na których toczy się walka wydają się być większe - za wielkie, a na dodatek bardziej pokomplikowane niż trzeba (szególnie obce pojazdy i bazy). Z obcymi też nie jest lekko, są bardziej wytrzymalsi i silniejsi (tak jak np. lobsterman). Sama rogrywka praktycznie się nie zmienia, poza paroma kosmetycznymi poprawkami i zmienioną (mimo wszystko zwykle na lepsze) grafiką i muzyką.

Podsumowując, Terror from the Deep jest niczym więcej jak trudniejszą kalką Enemy Unknown, przygotowaną jedynie aby wyciągnąć kasę z fanów. Jako dodatek może by uszło ale nigdy jako kolejna część!

Plusy:
+poprawiona grafika
+nadal wali się do obcych :P

Minusy:
-pustki w dziale nowości

Ocena: 2/5
Utwór dnia: "Dimension 2012" z Crusader: no remorse (M01.amf)

Khajiit Rankin


Yoghurt
Autor: Yoghurt
21.10.2004

Zostanę chyba u JRKeja etatowym recenzentem serii UFO. Gdyby nie fakt, iż Alliance upadł (a prezentował się co najmniej tak dobrze, jak System Shock 2) zaś reszta gier z X-Com w tytule to albo durne strzelanki albo symulatory nic nie mające wspólnego ze strategiczno-erpegowym rodowodem, pewnie bym miał jeszcze parę recenzji do napisania. Ale nie cieszę się, że nie spadła na mnie ta robota. Bo serię UFO kocham niczym Feliks Dzierżyński swą Czerwoną Książeczkę... hm, nie mam ostatnio szczęścia do porównań... No nic, to, ubolewania nad zabiciem genialnego X-Com i rozmieniania się na drobne przez producentów pozostawić trzeba na jakiś inny okres, a tym czasem czeka i Was, czytelników, i mnie, recenzenta, spotkanie z drugą częścią cyklu spod znaku latających talerzy.

Jak wiedzą wszyscy, którzy ukończyli pierwszą część gry, baza ufoludów- Cydonia, znajdująca się na Marsie, została zrównana z powierzchnią gruntu zaś zagrożenie ze strony obcych zażegnane. Czy aby na pewno? Zgodnie z prawem sequeli, trzeba było wymyślić, w jaki sposób przeciwnik przetrwał...
Pierwszymi ofiarami byli pasażerowie kilku statków pasażerskich- te albo nigdy nie dopływały do portów docelowych, albo powracały doń puste. Dopiero jakiś czas później wróg ujawnił swe oblicze, gdy jego oddziały, z początku niewielkie, aczkolwiek skuteczne, zaczęły przeprowadzać najazdy nad nadbrzeżne miasta całego świata. Okazało się, że ufoki, pokonane, zdołały przetrwać na dnie mórz i oceanów (Zawsze się zastanawiałem, jak szczelne są ich statki, gdy zestrzeliwałem je nad akwenami wodnymi w UFO 1. Teraz już wiem), zaś ewolucja wykształciła zupełnie nowe ich rasy bądź przekształciła stare gatunki w takie, które doskonale czują się w mokrym środowisku. Ale starzy poczciwi Sectoidzi zostali, nie martwcie się. Są tylko trochę bardziej galaretowaci.

UFO 2 to doskonały przykład sequela, w którym autorzy poza wymianą grafik i wprowadzeniem paru nowych patentów nie zmienili nic, dochodząc do wniosku, że skoro wcześniej było okej, to po co się bawić w większe modyfikacje. I krok był to zaiste słuszny. W "dwójkę" gra się z podobną werwą i chęcią co w jedynkę- ci, którzy załatwili marsjańską bazę zasiadając do Terroru z Głębin przechodzili do odpierania drugiej inwazji niemal z marszu, zapoznając się z ledwie zmienionym drzewkiem technologicznym i nowymi instalacjami w bazie. Nowicjusze zaś nie czuli się zagubieni czy też gorsi od tych, którzy już zaliczyli przygodę z pierwszym X-Comem (a powinni! Toż to grzech nie grać w UFO 1!).

Co też ukazuje się naszym oczom po ujrzeniu intra? Oczywiście stare dobre Geoscape, na którym wyznaczamy miejscówkę dla naszej pierwszej bazy. Oczywiście, jako ze rzecz dzieje się pod wodą, wskazujemy dno z któregoś ze sporych akwenów i od razu zabieramy się za wydawanie pierwszych funduszy na zakup torped, amunicji do naszych leszczowatych harpunów, wynajęcie kilku naukowców i roboli, a na koniec budujemy parę dodatkowych pomieszczeń w bazie i czekamy na jakichś paskudników w obcej łodzi podwodnej. Tak jak w UFO 1, pierwsze potyczki nie nastręczają trudności, statki obcych zdejmujemy bez problemu, zaś załogantów rozwalamy jednym palcem. Schody zaczynają się, gdy nasz przeciwnik wywęszy już, że jego starzy znajomi z X-Comu wrócili i zaangażuje do swych niecnych działań większe siły (w tym znienawidzonych przeze mnie i innych graczy prawdziwych twardzieli- Lobstermanów). Wtedy na głowę biednego gracza, który do tej pory wydawał rozkazy wynajdowania technologii Gaussa i grzebania w bebechach martwych galaretników, spada przepędzanie ufoli z nadbrzeżnych metropolii (zawsze gdy grałem, dziwnego pecha do najazdów miała Japonia- nie wystarczyły im te wszystkie najazdy potworów z Godzillą na czele?) i- tutaj nowość- z różnorakich statków, które miały nieszczęście stać się celem podwodnych bestii.

Wtedy też graczowi przydają się przeszkoleni już w walkach z szarymi kurduplami żołnierze. W rozgrywce taktycznej wprowadzono niewiele zmian- nadal jest to turowe starcie, gdzie najważniejszą wartością są Time Units, czyli Punkty Ruchu. Po dokładniejszy opis odsyłam do mojej recenzji UFO 1, zaś tutaj ograniczę się do opisu wprowadzonych innowacji.
Po pierwsze: walki prowadzone są teraz w dwóch środowiskach- wodnym i lądowym. W tym pierwszym w większości, lecz w wypadku najazdu obcych na miasto lub napadu na transatlantyk nasi komandosi wracają (lub nie, jeśli polegną rzecz jasna) do bazy w suchych kombinezonach. I tutaj mamy do czynienia z pierwszym patentem nieco utrudniającym rozgrywkę- otóż nie każda broń działa na lądzie i vice versa- nie wszystko wystrzeli pod wodą. To determinuje gracza to upakowywania do transportowca masy sprzętu przystosowanego do walki w obu środowiskach i czasami niezmiernie wkurza, bo potężna wyrzutnia torped, która odparowuje spory kawałek dna morskiego, nie nadaje się do niczego. Jak najbardziej logiczne i fajne skomplikowanie starcia.

Drugim udziwnieniem, choć drobnym, jest fakt, że niektóre obiekty otoczenia są interaktywne nie tylko w ten sposób, ze da się je zniszczyć. Otóż np. szafę da się otworzyć i się w niej schować. Daje to ładne możliwości zasadzki, ale ufole tez potrafią z tejże możliwości korzystać. A czasem też potrafi to niezmiernie irytować, gdy do wykonania misji zostało nam zabicie jednego wrażego żołnierza, a ten spanikowany i ranny ukrył się gdzieś na wielopoziomowym statku pasażerskim i trzeba się nabiegać i naotwierać wszelkie schowki, w których podejrzewamy że się skrył. Prewencyjnie więc lepiej jest je wysadzać.

Poza tym niewiele się zmieniło. Nadal najfajniejszą częścią gry jest Ufopedia, w której nowe graficzki broni i ufoków cieszą oko. Do żadnego elementu gry nie można się przyczepić, choć na pewno znajdzie się kilku malkontentów, którzy będą marudzić, iż UFO 2 to niemal idealny klon pierwszej części. Jednak jakoś mnie to nie przeszkadzało- wszystko, co było genialne, zostało po staremu, kosmetyczne zmiany nic nie zepsuły i lekko urozmaiciły rozgrywkę a program nadal dostarcza masy radości i jest piekielnie grywalny. Dlatego ode mnie dostaje dychę i basta.

Moja ocena: 10/10

2 3.5

Obrazki z gry:

Dodane: 14.11.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?