Farland Story

Wydania
1993()
2003()
Ogólnie
1994, taktyczny (czyli bitewny) rpg z mangowatą grafiką, pierwsza gra rpg nieoficjalnie przetłumaczona przez fanów na język angielski. Ta sama gra ukazała się również (z poprawioną grafiką, dodanymi fimikami itp.) również na PSX.
Widok
Z lotu ptaka, niewielkie figurki przesuwają się po kolorowej, wręcz pstrokatej mapce.
Walka
Turówka, pojedynki możemy oglądać na zabawnych animacjach.
Recenzje
JRK
Autor: JRK
13.04.2003

Od dłuższego czasu chodziła za mną myśl, żeby zagrać w coś "innego", "nowego". Kiedy więc pojawiło się pierwsze, nieoficjalne angielskie tłumaczenie gry Farland Story na egzotyczny, japoński komputer PC-98, wiedziałem że to właśnie TO :) Farland Story to pierwsza część wieloodcinkowej (jeśli się nie mylę, w tej chwili autorzy dobili do 7-go numerka) sagi, która nigdy nie ukazała się poza Japonią. A przynajmniej nie oficjalnie- jak dotąd bowiem jakiś fan- szaleniec z miesięcznymi przerwami wyprodukował patche do 3 pierwszych części na PC-98 właśnie. Gry z tej serii ukazały się jeszcze na pewno na PC, PSX i SNES. Sama gra zaś należy do gatunku taktycznych rpg z mangowatą grafiką (ale żadna tam hentai, uczciwa manga!). Pierwszych kilka misji (a jest ich w sumie kilkanaście) to kaszka z mleczkiem, ale im dalej w grę, tym trudniej- kilka ostatnich walk to już prawdziwa droga przez mękę. Przez to siedziałem nad wydawałoby się niewielką grą calutki tydzień- przy czym 4/5 scenariuszy ukończyłem w 3 dni, a pozostałe dni ślęczałem nad 3 ostatnimi rozdziałami.

Fabuła
W zasadzie bez znaczenia, jest tylko wymówką do toczenia kolejnych potyczek i bitew. W każdym razie leci to mniej więcej tak: główny bohater to młody chłopak o imieniu Arc. Przez całą grę ściga porywaczy swojej ukochanej, wędrując jednocześnie przez całą krainę i gromadząc sprzymierzeńców. Nic nadzwyczajnego, ale i nie jest to jakieś szczególnie głupie.

Rozgrywka
Gra składa się ze scenariuszy- w każdym z nich na nowej mapce musimy wykonać pewną misję- najczęściej polegającą na pokonaniu lokalnego "złego bossa". Aby jednak do niego dotrzeć, musimy najpierw przebić się przez jego obstawę, wyzwolić kilka miasteczek, a czasem (ale tylko czasem) odnaleźć jakiś niezbędny do wykończenia go przedmiot. Co ciekawe, mamy również możliwość wykonania kilku subquestów. O ile oczywiście subquestem można nazwać możliwość odszukania i zwerbowania dodatkowych bohaterów do drużyny, czy odnalezienie ukrytych na mapie skarbów. Rozgrywka toczy się w systemie turowym. Na zmianę ruszają się i atakują nasze o wrogie oddziały. Komputerowe AI nie grzeszy inteligencją- nie potrafi obejść zbiorników wodnych i gór, ale i tak nie jest lekko. Najlepszą strategią jest poruszanie się grupkami- tak aby przeciwnik nie mógł dorwać i wykończyć samotnych postaci. Scenariusz, a tym samym całą grę przegrywamy tylko wtedy, gdy padnie nasz główny bohater- inni mogą ginąć do woli- tracą jedynie 1 lvl doświadczenia podczas wskrzeszania.

No właśnie- walki. Jeżeli jakaś postać atakuje, lub jest atakowana, oglądamy animację tego pojedynku (walki zawsze toczą się 1:1). Zrobione jest to z jajem- bohaterowie śmiesznie reagują na ból :)- oczy wychodzą im z orbit, pojawiają się olbrzymie łezki, głupkowato się uśmiechają itp.- wygląda to naprawdę zabawnie i uprzyjemnia całą zabawę (dla niecierpliwych- istnieje opcja wyłączenia animacji- widzimy wówczas tylko punktowe efekty ataków).

A gdzie tu elementy rpg? Już się tłumaczę- wszystkie postaci opisane są szeregiem współczynników (typu HP, ATT, M.Def), posiadają lvl (max. 20), punkty doświadczenia i profesję. Od profesji właśnie zależy rodzaj dostępnego dla postaci ekwipunku (zdobywamy go na wrogu, kupujemy w miastach lub znajdujemy ukryte w skarbach) i typ ataku. Część postaci może walczyć wręcz, inne na odległość, jeszcze inne (najlepsze!) i tak i tak, część czaruje, inni leczą lub mobilizują do 2 ruchów na turę. Zgranie tych umiejętności na polu walki to jedyny sposób na zwycięstwo. Po osiągnięciu 10 poziomu doświadczenia, postać może się przekwalifikować; i tak np. priest zostaje bishopem, a elf - elfmasterem. Profesji jest w sumie około 20.

Czas na podsumowani. Czy warto zagrać w I-ą część Farland Story? Moim zdaniem- warto. Choćby po to, aby przekonać się, jak wyglądały początki tej serii [konwersja tego tytułu ukazała się nie tak dawno na PSX- a to o czymś świadczy!], aby móc się chwalić, że zagrało się ze zrozumieniem w gre na PC-98 (już widzę te rozszerzające się ze zdziwienia oczy waszych rozmówców ;) albo po prostu- jeśli lubimy taktyczne rpg-i.
Plusy:
+pierwsza gra na PC-98 po angielsku
+proste i przejrzyste zasady, łatwe do opanowania
+zabawna grafika i animacje

Minusy:
-pod koniec draństwo robi się zabójczo trudne.
Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:

Dodane: 15.04.2003, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?