Farland Story 6

PC-98 to jedyny chyba sprzęt, na którym grając w cokolwiek można liczyć na mniejszą lub większą ilość roznegliżowanych panienek, w sumie nie dziwi fakt, że 90% gier wydanych na niego nie wyszło poza Japonię, a te pozostałe 10% to zazwyczaj konwersje gier z USA/Europy na tenże właśnie sprzęt. Tym bardziej cieszy człowieka, że są zapaleńcy chętni do tłumaczenia japońskich tytułów na język Szekspira, co pozwala również nam się nimi nacieszyć. A w tym przypadku nie cieszyć się wręcz nie wypada, gdyż opisywany dziś tytuł należy do serii bardzo dobrych srpgów, gatunku który właściwie rzadko wychodzi poza Japonię; a o ich miodności niech świadczy fakt, że srpgi są zazwyczaj wydawane w seriach (więc popyt musi być) i oprócz dzisiaj opisywanej niech świadczą o tym serie gier: Fire Emblem czy Super Robot Taisen. No ale przejdźmy do dania właściwego, po którym nastąpi deser w postaci JRK'owych obrazków, smacznego życzę ;) Jeszcze jedno, by nie było żadnych wątpliwości seria Farland jest jak najbardziej przyzwoita, po dawkę sprośności zapraszam do gry Horny Sweeper tego samego zresztą producenta co seria Farland.

Fabuła:
W grze pokierujemy losami Ar... o nie, nie Arca ;) W grze pokierujemy losami Grey'a (nie wiem czy to wymysł autora tłumaczenia czy po prostu twórcy gry poszli na łatwiznę w doborze imienia- patrz włosy), który wykonuje jeden z najstarszych zawodów świata i nie jest bynajmniej prostytutką :P trudni się on złodziejstwem i właśnie w trakcie jednej ze swoich nocnych "robótek" wpada na dwie kapłanki próbujące nawiać z domu który właśnie obrabiał; w ucieczce pomaga im kumpel Grey'a który obejrzał o jeden western za dużo (zobaczycie zrozumiecie:) ) i tak oto zaczyna się intryga.

Rozgrywka:
Gra to srpg, więc ma identyczny schemat rozgrywki jak każda inna gra z tego gatunku, ale dla porządku pokrótce wyjaśnię. Najpierw oglądamy krótsze lub dłuższe pogadanki naszych bohaterów, po czym zostajemy rzuceni na pole walki, na którym naparzamy się z niemilcami w systemie turowym. Po walkach następują kolejne rozmowy, po rozmowach walki, a w międzyczasie przyłączają się do nas coraz to nowi bohaterowie (często naprawdę zakręceni) zasilający szeregi naszej drużyny. Tak to mniej więcej wygląda, sama rozgrywka jest prosta, ale jako że zawsze dostajemy do pokonania taką samą ilość wrogów kluczem do zwycięstwa nie jest bezmyślne wyżynanie, tylko trzeba się tu wykazać odrobiną strategicznego zacięcia i prowadzić walki tak by wszyscy bohaterowie mogli łapnąć jakieś doświadczenie i przy okazji nie dać się otoczyć i zabić. Acha, dodam że autor tłumaczenia gry celowo zmienił trudność gry, więc by uniknąć ewentualnych problemów z tym związanych można to ominąć ręcznie patchując jap. wersję (szczegóły można zapewne znaleźć w pliku z tłumaczeniem).

Grafika/Muzyka:
Grafika jest bardzo podobna do wszystkich innych tytułów w tej serii, mamy tu mangowe mordki w trakcie rozmów oraz malutkie figurki postaci podczas animacji walk robiące śmieszne minki w momencie oberwania: łezki w oczkach itp. Co do muzyki, to mogę jedynie zapewnić że jakaś tam jest, a jako że słuchu muzycznego nie mam i grałem w to już dobre 2 miesiące temu, więc wolę się nie wypowiadać w tej kwestii, by nie wprowadzić nikogo w błąd.

Podsumowując:
Gra, którą podobnie jak całą serię z czystym sercem gorąco polecam wszystkim mającym chęć na odrobinę dobrej zabawy z jajem. Ocena prawie maksymalna, bo Farland to jedyna seria z PC-98 przy której naprawdę dobrze się bawiłem i kończyłem z wielką satysfakcją (pewnie duży wpływ na to miało fakt ,że w nic innego nie mogłem pograć ze zrozumieniem, ale co tam :D )

Moja ocena: 5-/5