Lord of The Rings (The): The Third AgeWładca Pierścieni: Trzecia Era (PL)Lord of the Rings: Uchitsu Kuni Daisanki (JAP) The Lord of The Rings: The Third Age |
|
Wydania |
2004() 2004() 2004() |
Ogólnie
|
Od 1990 najlepszy rpg osadzony w klimatach tolkienowkich. Tylko czemu kurka nie wyszło to na PC? Sterujemy grupą poszukiwaczy przygód podążających tropem Drużyny Pierścienia, a wszystko to w najbardziej znanym "historycznym" okresie Śródziemia - tytułowej Trzeciej Erze.
|
Widok
|
3d
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Pierwszy raz spotkałem się z grą fantasy, która by mi totalnie nie przypadła do gustu (oj nieciekawa recenzja się zapowiada). Widząc w EMPIKU pudełko z tą grą miałem wielkie nadzieje, myślałem *O Gandalf! Fajno!!! Pogram sobie w końcu w LotRa RPGa*. Nie wiem czy twórcy tej gry byli ślepi, czy po prostu głupi, jak dla mnie to chyba oba te skille posiadali na poziomie Advance Mastery.
Akt Drugi- FAIL PO RAZ DRUGI
Zacznijmy może od najmniej złej części tej gry którą jest grafika. O tak, na to nie można narzekać. Postacie są odwzorowane raczej na dobrym poziomie jak na tamte czasy. Widać szpiczaste uszy elfów oraz latające tu i ówdzie liście. Ogólnie nic nie ma do zarzucenia, ale wszystko wydawało mi się takie kanciaste. Nie wiem, może to wyłącznie moje wrażenie, ale mogli dać trochę krągłości tym pożal się Boże postaciom.
Akt Trzeci- FAIL STRIKES BACK!
Niestety muszę przyznać, iż fabularnie zawiodłem się na grze totalnie. Jedyne co tu robimy to biegamy, tłuczemy potwory, dostajemy expa i itemki. Nie ma tu w ogóle inwencji twórczej, to jest chyba najbardziej liniowa gra jaką w życiu widziałem. Nie mamy tu jakiejkolwiek wolności, jedynie biegamy po planszy i wykonujemy z góry narzucone questy. EA może nie jest znane z jakiś RPGów, ale mogli naprawdę pierwszy raz się w tej dziedzinie wykazać.
Akt Czwarty- A SMALLER FAIL
Przejdę teraz do tego czegoś co nazywamy ekwipunkiem. Tak naprawdę to nie mamy tu zbyt dużego wyboru, na planszy znajdujemy średnio dla każdej postaci 2-3 sztuki oręża. Co oznacza, że średnio co 20 minut zmieniamy broń. Tak samo jest ze zbroją, tarczami itp. Jedyne co mogę pochwalić to nazewnictwo. Nie dali nam tu coś typu: Mithrilowy młot +4, tylko Mithrilowy młot króla gór, Tiara elfów trzeciej ery. Opis nawet przejdzie, nie jestem jakiś znawcą LotRa, więc nie wiem czy wszystko tam jest poprawne. Tak naprawdę totalny mega ekwipunek dostajemy dopiero po przejściu danego obszaru siłą zła, ale o tym później.
Akt Piąty- POLSKA FAILU?
Pierwszy raz w mojej "karierze" gracza spotkałem się z grą na PS2, która posiadała polskie napisy. Mimo, iż jest to ukłon w stronę Polski, to... Niech mnie dunder świśnie, ale czy nie mogli zrobić polskiego dubbingu? Czy tak bardzo podniosłoby koszty gry? /JRK - tak! :)/ Tak naprawdę to ja więcej z tej gry zrozumiałem słysząc angielskie głosy postaci niż czytając polski tekst.
Akt Szósty- ???
Może opowiem trochę o systemie walki. Otóż podczas zwiedzania przez nas krain Śródziemia na naszej drodze spotkamy przeciwników typu: Wargi, Dzicy Ludzie, Orki itp. Myliłby się ten, który myśli, iż widzimy te istoty przed walką. Nie, po prostu podczas naszej przechadzki pojawia się tak jakby wstawka, a wrogowie dosłownie wyskakują z kapelusza. Tak naprawdę jest to system zerżnięty z FFX, co mnie wkurzyło na maksa. Na ekranie walki z prawej strony widzimy pasek, który przedstawia w jakiej kolejności nasze postacie/wrogowie będą wykonywać swą turę. Oczywiście zmienia się to dzięki czarom/przedmiotom. Jednym słowem jest to kserokopia systemu z FFX. Podczas walki napełnia nam się coś w rodzaju paska "furii", po jego napełnieniu JEDNA nasza postać może wykorzystać miażdżący atak, który zwykle niszczy natychmiastowo naszych wrogów.
Akt Siódmy- Heroes don't come back!
Teraz może co nieco o bohaterach. Ogólnie mówiąc w pierwszej minucie gry sterujemy strażnikiem Cytadeli Berethorem, zwykły rycerzyk coś tam robi w lesie elfów, po pięciu minutach dołącza do niego "pinkna" elfka, której od razu wpada mu w oko. Na samym końcu nasza drużyna składa się z: Berethora, Elfki, Łucznika, Krasnoluda, Złodziejki, Włócznika. Postacie te są bardzo schematyczne, ale przypadły mi do gustu, szczególnie Krasnolud. Każda postać oczywiście specjalizuje się w innej dziedzinie walki/magii.
Akt Ósmy- COME TO THE DARK SIDE
Kiedy przejdziemy jeden obszar Śródziemia, możemy przejść go powtórnie siłami zła. Polega on na tym, iż niemalże wszystkie walki, które nasze postacie wygrały na danym terenie będą rozgrywane przez nas tym razem będąc tymi złymi. Niestety nie mamy jakiejkolwiek wolności, po prostu przeskakujemy z walki do walki, nie mamy tak naprawdę drużyny. Jedyną pozytywną rzeczą tego trybu to to, iż po naszej wygranej (czyli sił zła) zyskujemy silne przedmioty, dla naszej dobrej drużyny. W ten sposób można na przykład zdobyć miecz Nazgula.
Podsumowanie
Pewnie wiecie co teraz powiem, ale ta gra jest dla mnie jednym wielkim FAILEM, nie jest warta nawet tych 79 złotych, które za nią dałem. Szczerze odradzam ją komukolwiek, chyba że jest się tak zaślepionym uniwersum LotRa, że połyka się każdą kaszanę.
Plusy:
+eeeee
Minusy:
-skopiowany z FFX system rozgrywki,
-monotonia,
-schematyczność,
-po prostu słaba gra
Moja ocena: 0,25/10
Pierwsze wrażenie - wygląda ładnie, brzmi ładnie, a czyta się w dodatku po polsku, co jest pewnym ewenementem na ps2. Walki są dokładnie takie, jak można się spodziewać słysząc o kalce FFX. Wrażenie robi też ekwipunek postaci - podzielony jest na sporą liczbę elementów, a zmianę każdego z nich widać na postaci. Jednak im dalej w las (Lorien ), tym gorzej.
Z narracji urywków filmu gracz dowiaduje się, że misją głównego bohatera, Berethora, jest dogonienie drużyny pierścienia. Szybko zbiera się tradycyjna ekipa - elfka, krasnolud i przekrój ważniejszych państw Śródziemia. Zaczynają się pojawiać znajome miejsca i wydarzenia, łatwo się zorientować, że oddziałek gracza odegra główną rolę w większości najważniejszych wydarzeń filmu - między innymi zabije Balroga, z którym Gandalf sobie nie radzi. Jednak cały czas jest nieźle.
Problemy zaczynają się gdy wychodzi na jaw, że czegoś takiego jak interakcja między postaciami autorzy nie przewidzieli - spotykają się oni, zamieniają dwa - trzy zdania i praktycznie na tym kończą. Szybko okazuje się też, że gra jest liniowa. Ale nie tak zwyczajnie liniowa, jak wiele rpg, gdzie dopiero rozmowa z odpowiednią postacią odblokowywuje kolejne wydarzenie fabularne. Władca Pierścieni: Trzecia Era prowadzi gracza po sznurku jak najbardziej dosłownie - praktycznie rzecz biorąc mamy tutaj początek levelu i prostą linię do jego końca (może z odnogą na skrzynkę z ekwipunkiem), następnie krótki wycinek filmu, w którym narrator oznajmia co się dzieje na świecie i od nowa, aż do ostatniego bossa. Na planszach niestety poza walką nie ma do roboty absolutnie nic. NPC występujących w całej grze praktycznie można policzyć na palcach jednej ręki. Aż szkoda wspominać o braku najwyraźniej takich ekstrawagancji z innych gier jak miasta czy sklepy.
Ekwipunek, który na początku robi wrażenie, szybko okazuje się męczący - nie zostawia graczowi możliwości kreatywnego dopasowywania, nowszy jest zawsze lepszy od starszego, więc co otwarcie skrzynki warto przezbrajać postać - system ten po krótkim czasie staje się prawdziwą robocizną. Podobnie jest z walkami - ich system jest dobry, ale co z tego, jeśli gra poza walkami nie oferuje nic, w związku z czym gracz tylko walczy. W grze opartej wyłącznie o ten jeden jedyny aspekt przynajmniej bestiariusz powinien być bogaty - niestety jest ściśle filmowy, co może nie jest samo w sobie złe, ale przebijanie się co krok przez stada identycznych orków przez cztery godziny potrafi znudzić. A jedyną nagrodą za cały ten wysiłek są kolejne, wykorzystywane po raz n-ty na wszelkie możliwe sposoby wycinki filmów...
Niestety, olbrzymi potencjał Tolkienowskiego świata został ponownie zmarnowany - tym razem nie tyle przez nieudolność programistów, co przez całkowicie mylne założenie, że parę scenek z filmu okraszone dobrym systemem walki wystarczy do stworzenia pełnoprawnej gry rpg. Gdyby nie filmowa licencja, podejrzewam że dostalibyśmy produkt o wiele wartościowszy.
Moja ocena: 2/5
Gra pozwala graczowi na pełne uczestnictwo w wydarzeniach pokazanych w filmach i książce. Niestety nasza drużyna nie składa się ze sławnego Legolasa, potężnego Gimliego czy przystojnego Aragorna, lecz z postaci podążających tropem naszych herosów. Drużyna składa się z 6 postaci, a w walce mogą brać udział naraz 4 postacie. Nasza drużynka składa się z Gondorczyka Berethor'a, który wyrusza na poszukiwanie Boromira. Do niego podczas podróży dołączą się elfka Irdial, Elegost Dunedain, krasnolud Hadhod oraz dwóch rohańskich wojowników - Morwen i Eoden. Jest to niezły misz-masz, ale w niczym nie przeszkadza. Chodząc po mapie świata kierujemy tylko jedną postacią, ale (tada!) możemy wybrać którą! Czyli nie musimy jak w np. Final Fantasy 7 ciągle oglądać twarzy "main character'a".
Fabuła... no tutaj fani WP nie będą zawiedzeni, bo chociaż nasza drużynka chodzi tylko "tropem" znanej Drużyny Pierścienia, to i tak bierzemy udział w ważniejszych wydarzeniach (np. walka z Balrogiem). W sumie nie ma nic do "odkrycia". Po prostu wiemy i/lub przeczuwamy co będzie dalej. Jednak to jest Władca Pierścieni i klimat filmu w grze został zachowany. Co ma się twórcom na plus.
Na pochwałę zasługuję również grafika, chociaż szczytem możliwości PS2 to ona nie jest. Jednak jest przyjemna dla oka, postacie i otoczenie jest takie jak powinno być. Po prostu wszystko jest na swoim miejscu.
Dźwięk jest baardzo dobry (to chyba pierwsza gra, w której nie narzekam na głosy postaci). No i cały czas towarzyszy nam muzyka, a nie tylko włączą się w ważniejszych momentach.
Na kolejną pochwałę zasługuje system ekwipunku. Nie ma tutaj sklepów. Cały ekwipunek zdobywamy. Wszystkie bronie mają jedyne i niepowtarzalne statystyki oraz swoje małe rysunki (!). Co miłe dla oka - od razu po założeniu widać to na naszej postaci. I to począwszy od zbroji przez rękawice aż do butów! Każda postać ma swój własny typ ekwipunku który może nosić, co pomaga utrzymać jako taki porządek w menusach. Kolejny miły akcent od twórców :]
Teraz to co tygryski lubią najbardziej - system walki! Jest bardzo podobny do tego który znamy z Final Fantasy. Jest to system turowy oraz znana już linia komend takich jak atak, czar czy użycie itemka. Nasze postacie mają tzw. punkty akcji, które zużywają po każdym ataku. Na szczęście po każdej walce są automatycznie odnawiane, a w czasie walki mamy do dyspozycji itemki które zrobią to samo.
Nie wiem czemu, ale gra po prostu do mnie trafiła. Nie jest może żadną rewolucją, ale potrafi wciągnąć na długie godziny. Jeśli lubisz Władce Pierścieni to kup ją bez zwłoki !
Plusy:
+ niezła grafa
+ dźwięk i muza
+ system ekwipunku
+ jest wersja PL!
Minusy:
- rewolucja to to nie jest
- za krótka!
- fabuła
Moja ocena: 9/10
Obrazki z gry:
Dodane: 10.08.2004, zmiany: 21.11.2013
Komentarze:
Gra ma naprawdę fajny klimat. Fabuła ujdzie. System walki, mimo że jest kalką ffx, to jednak bardziej mi przypadł do gustu niż w fajnalu. Ps To dla tej gry kupiłem konsolę PS2, choć jej czas już przemijał;)
[Gość @ 26.06.2018, 21:25]
Widzę,że skrajne oceny recenzentów,wcale się nie dziwię bo grałem parę godzin i sam nie wiem jak tą grę oceniać.Sporo fajnych rozwiązań(jak FFX) i trochę kiepskich(jak typowy pc rpg)
[Gość @ 17.04.2016, 20:40]