Tales of Legendia |
|
Wydania |
2005() 2006() |
Ogólnie
|
Jeszcze jedna gra z serii Tales of... Autorzy postanowili coś zmienić w sprawdzonym pomyśle i dodali widok 3D, który jednak wg Xella nie za bardzo wyszedł gierce na dobre. Poza tym - klasyka serii, choć odstaje od innych wydanych wcześniej tytułów (fabularnie i rozrywkowo).
|
Widok
|
izometr, 3D
|
Walka
|
czas rzeczywisty, boczny
|
Recenzje |
Tales of Legendia jest (jak łatwo poznać po tytule ;) kolejną z dość długiego i szybko powiększającego się cyklu Tales of... i stanowi ona sztandarowy przykład gry z tej serii - każdy, kto miał do czynienia z choćby jedną poprzedniczką od razu poczuje się jak ryba w wodzie, jeśli ktoś cyklu nie zna, natychmiast powinien wypróbować część pierwszą :D
Fabularnie gra nie zachwyca - główny bohater, Senel, chroniąc swą przyszywaną siostrę Shirley przed zakusami istot mających chętkę na jej tajemnicze moce, trafia na dziwny kontynent - Legacy, będący tak naprawdę pływającym statkiem - ot, nic specjalnego, trochę tajemniczej przeszłości głównego bohatera (niezbyt ciekawej), trochę miłości (do przyszywanej siostry - kolejny japoński kompleks...), tradycyjnie też skończy się na uratowaniu świata przed zagładą. Sztampa - przerabialiśmy to już tysiące razy. Przy grze trzymało mnie bardziej przywiązanie do sympatycznych postaci i wszechobecny humor, niż potrzeba poznawania dalszej historii.
Graficznie mam mieszane uczucia - jest to pierwszy Tales w pełnym 3D, co niekoniecznie wyszło tej grze na dobrze - o ile plansze i tła są bardzo ładne, to postacie wyglądają jak małe kulfony i przywodzą na myśl te z Final Fantasy VII w czasie eksploracji terenów - jednak tam w trakcie walki widzieliśmy ładne i "dorosłe" modele, a tu walczymy także tymi brzydkimi bryłkami, zbudowanymi tak na oko z 10 wieloboków. Oczywiście można się do tego przyzwyczaić, ale mając do wyboru bohaterów w ślicznym 2D z poprzednich części lub trójwymiarowe paskudy, werdykt jest prosty :) Dodatkowo kamera jest na sztywno zawieszona we wszystkich lokacjach, także podczas rożnych scen fabularnych, co jest dość monotonne i podkreśla bezsensowność trzeciego wymiaru w tym tytule.
Sfera audio jest wspaniała i zasługuje na najwyższe uznanie - mamy tu całą masę przepięknych utworów, których chce się słuchać godzinami. Prawie wszystkie dialogi w grze są mówione, głosy bohaterów są dobrane bardzo dobrze i pasują do każdego z nich.
Walka to tradycyjna Talesowa pół-zręcznościówka na planszy 2-i-pół-D - sterujemy jedną postacią, trzy inne zachowują się według ustawień taktycznych. Nie będę się wdawał w szczegóły, odsyłam do recenzji innych Tales'ów. Niestety, tym razem autorzy nie stanęli na wysokości zadania i gdzieś tak przez 2/3 gry walka sprowadza się do szybkiego wciskania ataku, dopiero później robi się ciekawsza i zaczyna dawać pewną satysfakcję, choć w dalszym ciągu pozostaje bardzo prosta.
Dużym minusem jest bardzo ograniczony świat - tak naprawdę mamy tu tylko jedno miasto (bo dwie inne wioski dostępne są tylko chwilowo, więc się nie liczą) z bardzo małą liczbą mieszkańców, którym teksty w ciągu całej gry zmieniają się może trzy razy. Co gorsza postaci "fabularnych" poza scenami przerywnikowymi w ogóle spotkać nie można - co to oznacza tłumaczyć nie muszę - scenka, dungeon, scenka, powrót do miasta po nowe przedmioty, scenka, dungeon... Na jakiekolwiek zadania poboczne nie ma co tu liczyć.
Warto zwrócić uwagę na przyjemną niespodziankę po ukończeniu gry - pojawia się pełnoprawna fabularna kontynuacja wątku, z tą jedynie różnicą, że już bez aktorów podkładających głosy. Dodatkowo otrzymujemy nową postać do drużyny, mocniejszych przeciwników i sklep scalający przedmioty, w którym można zdobyć najpotężniejsze bronie (ale trzeba się wcześniej napracować ;)
Podsumowując: Tales of Legendia jest najgorszą grą z cyklu Tales of..., w jaką miałem przyjemność zagrać (tak, to dobre słowo ;) - tzn.: jest poprawna pod każdym względem, ale na pewno nie jest żadnym dziełem sztuki - po prostu przykład fachowej roboty.
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
Dodane: 24.01.2007, zmiany: 21.11.2013