Untold Legends: Dark Kingdom |
|
Wydania |
2006() |
Ogólnie
|
Hack and slash który miał sprzedać PS3, jako że był to jeden ze startowych na nią tytułów; niekoniecznie się to udało...
|
Widok
|
tpp
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Jaka musi być gra, będąca tytułem startowym nowej konsoli? Na pewno dopracowana w każdym najmniejszym elemencie, bo co innego ma sprzedawać nowy system niż ładny i miodny tytuł. Tak też myślałem sięgając po Untold Legends: Dark Kingdom - hack'n'slash stworzony w wewnętrznym studiu Sony. Teraz już wiem czemu PS3 na początku swojej kariery tak słabo znikało z półek sklepowych.
Technologia z NASA, a na ekranie...
Pod względem wykonania wielki zawód. Całość ogólnie wygląda jak z poprzedniej generacji z podbitą rozdzielczością i kilkoma efektami, których nie obsługiwał starszy sprzęt Sony. Pomijając pierwszy poziom oraz kilka lokacji z końca gry, grafika prezentuje się bardzo słabo. Jest ciemno, monotonnie, czasami wręcz odpychająco. Całość ratuje ładnie wykonany model głównego herosa, efekty speciali/ czarów oraz jak wspomniałem wcześniej, niektóre lokacje (szczególnie pierwsza - trzeba czymś skusić odpalających grę w sklepie) potrafią przykuć uwagę. Pod względem oprawy dźwiękowej nic szczególnego. Odgłosy walki wykonane poprawnie, a symfoniczna muzyka może na chwilę wpaść w ucho.
Blu-ray, czyli co w środku piszczy...
Jednym słowem cicho piszczy. Ktoś chciał zrobić mały mix gatunkowy: trochę z Diablo, trochę ze slasherów pokroju Devil May Cry. Z pierwszego mamy rozwój bohatera, statystyki, zbieranie przedmiotów - same erpegowe mięsko. Szkoda, że z deka przeterminowane. Do wyboru mamy 3 postacie: maga, rycerza i zwiadowcę (scout). Każdą gra się podobnie, nawet mag potrafi wymiatać kijem nie gorzej niż rycerz. Po awansowaniu na kolejny poziom mamy do rozdysponowania punkty na kilka podstawowych statystyk oraz punkt na dodatkową zdolność. Fajnym elementem systemu walki są kombosy. Niczym Dante możemy odpowiednią kombinacją klawiszy robić specjalne ataki, które mogą np. ogłuszać przeciwników. Szkoda tylko, że jest ich zaledwie kilka, a przez większość gry i tak najlepszą taktyką jest atakowanie "na pałę".
Ogromnie zawiodłem się również na ilości przedmiotów dostępnych w czasie naszej wędrówki. Nie licząc ciuszków i runów do broni nie ma nic, nawet eliksirów leczniczych. Życie i manę uzupełniamy na zasadzie podobnej z God of War. Po zabiciu przeciwka może wylecieć z niego esencja, dodająca nam energii życiowej, many lub kasy na zakupy w save poincie. Za dużych wydatków i tak nie będziemy mieli, gdyż nie licząc sporadycznych skrzynek ze skarbami oraz jeszcze mniejszej ilości dropów z potworów, zbroi do kupienia jest dosłownie kilka sztuk. Najśmieszniejszym rozwiązaniem może poszczycić się sprawa noszonej broni. Przez cała grę posiadamy jeden oręż, który możemy modyfikować dodając do niego różne zdolności (atak ogniowy lub pokazywanie przeciwników na mini mapce).
Bezprzewodowy pad, czyli siadam i gram...
A raczej gram i usypiam, bo na ekranie nie dzieje się nic ciekawego. Nudne poziomy zrobione bez żadnego pomysłu, nudna walka nie wymagająca praktycznie żadnej strategii działania. Kilka rodzajów przeciwników pojawiających się przez całą przygodę, także nie jest szczytowym osiągnięciem. Na studiach autorzy dostaliby 2 do indeksu. Niby coś tam jest, ale za mało żeby przepuścić dalej.
Na plus:
+ fajne rozbłyski przy atakach specjalnych
+ czasami widać, że to PS3, a nie PS2
Na minus:
- przeciętna grafika
- nudna rozgrywka
- zubożona zawartość
- zero emocji podczas grania
Moja ocena: 2/5
PS. Nie wspomniałem nic o fabule, gdyż praktycznie nie istnieje w tej grze. Niby hack'n'slash nie potrzebuje jej za bardzo, jednak aż takie spłycenie tego elementu jest niedopuszczalne.
Obrazki z gry:
Dodane: 07.03.2010, zmiany: 05.12.2013