Assassin's Creed: Syndicate (Playstation 4)

Assassin's Creed: Syndicate

Ogólnie
Kolejna po Unity część serii Assassin's Creed wprowadzająca elementy RPG. Syndicate przedstawia konflikt Asasynów i Templariuszy przy okazji zwiedzania XIX-wiecznego Londynu epoki wiktoriańskiej. Gracz kieruje też dwiema postaciami: bliźniakami Jacobem i Evie Frye.
Widok
TTP
Walka
czas rzeczywisty
Podobne
Recenzje
RUTH-TP
Autor: RUTH-TP
28.05.2022

Assassin’s Creed: Syndicate to ostatnia gra przed dwuletnią (więc póki co najdłuższą) przerwą w cyklu wydawniczym serii. Czy jest to produkcja na tyle zła, żeby nawet Ubisoft stwierdził, że musi poświęcić więcej czasu na jej sequel? Wydaje mi się, że nie, bo Syndicate jest i dobrą grą, i dobrym Assassin's Creedem. Jednocześnie nie jest ani idealną grą, ani Assassin's Creedem. Dzięki temu, że w ostatnim czasie przeszedłem kolejno AC 2, AC: Brotherhood, AC: Revelations, AC 3, AC: Liberation, AC 4: Black Flag, AC: Unity i AC: Rogue, mogę stwierdzić, że AC: Syndicate jest po prostu - mimo usilnych prób, by było inaczej - grą zbyt podobną do swoich poprzedniczek. Czy to jednak wada - i jeśli tak, to czy znacząca?

All we had to do was follow the damn train!

Główny wątek fabularny AC: Syndicate (pierwotnie: AC: Victory) rozgrywa się w czasie rewolucji przemysłowej, podczas rządów królowej Wiktorii, w XIX-wiecznym Londynie. Jest to – do tej pory – najbliższa nam epoka przedstawiona w całej serii, nie biorąc oczywiście pod uwagę wątków współczesnych (których nie brakło i tutaj; o ich znaczeniu wspominałem ogólnie przy okazji recenzji AC: Unity).

Przeniesienie akcji w te realia powodowało u mnie nieustanne skojarzenia z serią Grand Theft Auto, utrzymujące się właściwie do samej końcówki. Wśród wszędobylskich fabryk i maszyn – pierwszy raz w serii – pojawiły się bowiem… powozy. Tymi można sterować, przemieszczając się żwawo po londyńskich ulicach (ale też placach i nawet parkach), ale i kraść, a niejednokrotnie przyjdzie nam kogoś przewieźć, słuchając przy tym rozmów jak w gangsterskiej serii, albo nawet wziąć udział w pościgach – ze spychaniem oponentów na przeszkody i strzelaniem do woźniców włącznie. Nie zabrakło też oczywiście pociągów, na które też przyjdzie nam napadać, albo przeciwnie – bronić ich. Niezależnie od intencji jednak w każdym przypadku będzie można wejść do wagonów, odłączać je i walczyć na ich dachach z wrogami.

Assassin's Creed z kolejną częścią wchodzi w nową erę - dosłownie i w przenośni.

Wśród nowinek pojawiło się także kilka gadżetów, ale pośród takich jak elektryfikujące bomby na szczególną uwagę zasługuje pistolet wystrzeliwujący linkę z hakiem. Ta służy zarówno do bardzo szybkiego wspinania się na szczyty pobliskich konstrukcji, jak i do przemieszczania się pomiędzy dachami oddalonych od siebie budynków – ponieważ niektóre ulice Londynu są dość szerokie. Poza tym narzędzie to otwiera drogę do tzw. zabójstw akrobatycznych, które polegają na zeskoczeniu na niemilca podczas zjeżdżania na lince.

Two heads are better than one

Wszystko powyższe, a nawet więcej, przyjdzie nam robić, przejmując kontrolę nad dwójką bohaterów, co jest kolejną nowością w serii. O ile bowiem w AC 3 bohaterów było również dwóch, to najpierw obejmowało się kontrolę nad jednym, a później już na stałe nad drugim, bez możliwości swobodnego ich zmieniania. Tymczasem AC: Syndicate pozwala właśnie na dość swobodne (bo ograniczone do otwartego świata) przełączanie się pomiędzy rodzeństwem. Bohaterami tej gry są bowiem:

  • Jacob Frye – kąśliwy młodzieniec, stawiający argument siły ponad siłę argumentu, nieskory do tworzenia rozbudowanych planów działania, preferujący akcję szybką i bezpośrednią;
  • Evie Frye – stonowana niewiasta, lubująca się w skrytym i przemyślanym działaniu, nieraz krytykująca swobodne podejście swojego brata.

Wzajemne przekomarzanki rodzeństwa Frye nieraz wywołują uśmiech.

Zadanie tej dwójki polega przede wszystkim na wyzwoleniu mieszkańców Londynu spod rządów Templariuszy. Pomysł, by rozpisać tę (nieszczególnie ambitną, ale i tak angażującą) fabułę tak, by uwzględniała nie jednego, ale dwoje bohaterów, był świetny. Przede wszystkim, trochę jak w GTA V, pozwala nam to na poznanie historii z kilku perspektyw. Każde z tej dwójki ma, podobnie jak w tamtej grze, przypisane sobie misje, ale nieraz wydarzenia, w których brał udział Jacob, mają wpływ na to, co będzie musiała zrobić Evie i odwrotnie. Czasami któreś z rodzeństwa odwiedza to samo miejsce, w którym było to drugie, ale po pewnym czasie, a to pozwala zaprezentować konsekwencje ich działań w interesujący sposób - szczególnie wspominam tu misje z pewnym szpitalem. Poza tym każde z rodzeństwa ma ciekawy charakter. Jacob i Evie często sobie dogryzają i nierzadko zabawnie komentują bieżące wydarzenia, mając na twarzach niemal bezustannie szelmowskie uśmieszki.

Takie rozwiązanie ma sens również, jeśli spojrzeć od strony gameplayu. W poprzednim AC: Unity była owszem opcja dostosowania wyposażenia bardziej pod walkę lub pod skradanie się, ale nie zawsze mogliśmy przewidzieć z wyprzedzeniem czego będą wymagały konkretne misje, a i zmiana ciężkiego pancerza na lekki strój wymagała jednak sporo klikania. Dwójka bohaterów pozwala rozwiązać ten problem – każde z rodzeństwa ma swój własny sprzęt i indywidualnie rozwijane umiejętności, co odpowiada jakby dwóm różnym „slotom” w innych grach, pomiędzy którymi można się przełączać, dostosowując do okoliczności.

Skoro zaś o umiejętnościach mowa, to tych jest znacznie więcej niż w AC: Unity. Ponadto – choć to przypadki nieliczne – AC: Syndicate uwzględnia również unikalne zdolności dla każdego z rodzeństwa. Pomysł na rozdzielenie drzewek był ciekawy, ale różnice w ich kształcie dotyczą właściwie końcówki gry, bo dopiero umiejętności przypisane najwyższym poziomom doświadczenia są możliwe do odblokowania tylko przez jedno z dwojga. To oznacza, że – jeśli chcemy – przez większość gry możemy rozwijać Jacoba i Evie dokładnie tak samo.

Umięjętności, jak na tę serię, jest całkiem sporo - i większość z nich faktycznie jest przydatna.

Rozwój postaci wygląda następująco: za wykonywanie misji fabularnych, głównych i opcjonalnych, a także za udział w czynnościach dodatkowych, jak walki bokserskie, wyzwalanie dzieci zmuszanych do pracy w fabrykach, eskorta ładunków czy porywanie oprychów, otrzymuje się – oprócz złota – punkty doświadczenia. Każdy ich tysiąc daje jeden punkt umiejętności, a rozdysponowanie ich kilkunastu na różne talenty pozwala osiągnąć nowy poziom. Oczywiście kolejne, coraz potężniejsze zdolności można odblokować wydając większą ilość punktów. Warto rozwijać postać, bo kolejne umiejętności bardziej lub mniej wzmacniają postać, ale też lepszy ekwipunek wymaga postaci na odpowiednim poziomie.

Ze względu na umiejscowienie akcji w wiktoriańskim Londynie dużą rolę odgrywają tu również wojny gangów. Rodzeństwu przyjdzie zatem wyzwalać kolejne dzielnice, by malał wpływ sprzyjających Templariuszom Nędzników, a wzrastał - Skokierów. Z gangami związane są również pewne nowosći, takie jak możliwość "przywołania kawalerii", tzn. powozu pełnego sojuszników, gotowych do walki. To jednak możliwe jest po odpowiednim rozwinięciu gangu - ten również ma swoje drzewko, w którym można odblokowywać np. lepsze powozy, lepszy sprzęt, lepsze typy gangsterów, ale też i wpływać na ceny w sklepach, przekupywać policjantów itp.

Skokierów możemy rekrutować, by wozili się z nami po mieście, podobnie jak to było w San Andreas.

Wreszcie, typowa dla serii kryjówka Asasynów, jest także i tutaj – tym razem przybiera jednak formę pociągu, co oznacza, że jest niewielkich rozmiarów (wąska, choć długa), raczej nieobszerna, ale też… mobilna. Bardzo przyjemnie jest wejść na dach któregoś wagonu i objechać sobie w ten sposób całe miasto.

Nice to meet you

Oczywiście - nie rozgrywką seria Assassin’s Creed stoi, ale aspektami historycznymi sprytnie wmieszanymi w fikcyjny konflikt Bractwa Asasynów i Zakonu Templariuszy. I choć jednym z największych bohaterów AC: Syndicate jest sam Londyn – wielki, szczegółowy i różnorodny – to nie można nie wspomnieć o znanych z kart historii postaciach, takich jak chociażby Karol Dickens, Karol Darwin, Karol Marks, Wiktoria Hanowerska, Aleksander Graham Bell czy nawet ostatni maharadża Duleep Singh. Oczywiście pojawia się tu znacznie więcej znanych nazw i nazwisk – jak zwykle również można dowiedzieć się o nich więcej w szczegółowo opracowanej Bazie Danych, która tym razem miejsca dzieli nawet na konkretne dzielnice miasta. Ta seria od samego początku (a przynajmniej od drugiej części, bo pierwszej nie miałem okazji przejść w pełni) świetnie radziła sobie z nienachalnym przemycaniem historii i nie gorzej jest tutaj.

Każdy "historyczny" współpracownik asasynów jest w jakimś sensie bojownikiem o wolność.

Evie może też za sprawą wyrwy w symulacji (którą jest zresztą cały wątek historyczny w grze) przenieść się do czasów Pierwszej Wojny Światowej, podczas której sam Winston Churchill będzie zlecał jej kolejne zadania. Możliwość zobaczenia Tower Bridge, zestrzelenia kilku śmigłowców i eliminowania szpiegów – nie ukrywam – była pełna klimatu. To wszystko jest jednak zupełnie opcjonalne, ale warto tego nie pomijać, bo wraz z kolejnymi zadaniami można dowiedzieć się więcej o lore świata gry i motywacjach Junony – jednej z najważniejszych postaci dla całego uniwersum Assassin’s Creed.

I tak, sporo tych Karolów w wiktoriańskim Londynie.

Technically…

AC: Syndicate to gra ładna, z fantastycznymi widokami, choć mam wrażenie, że postaci w cut-scenkach wyglądały często lepiej w starszym AC: Unity, który prezentował zresztą liczniejsze tłumy na ulicach i placach (i chyba pozwalał wejść do większej liczby budynków). Nie mam za to żadnych zastrzeżeń do muzyki, która często nie tylko budowała klimat, ale i po prostu była bardzo ładna, niezależnie od tego, czy swobodnie wspinałem się na Big Bena czy ścigałem jakiegoś uciekiniera.

System walki jest bliźniaczo podobny (a więc z raczej prosty) do tych z poprzednich gier z serii, choć animacje są oczywiście nowe - zwłaszcza te związane z egzekucjami jednego, dwóch, trzech lub nawet czterech wrogów jednocześnie. Jest tu też hybrydowy system leczenia - wciąż mamy apteczki, których skuteczność możemy dodatkowo zwiększać (przez ulepszenia), ale jeśli poczekamy wystarczająco długo (lub krótko, jeśli wykupimy umiejętność), to zdrowie kierowanej postaci zacznie się regenerować automatycznie. Walk można jednak unikać dzięki skradaniu się znanemu z AC: Unity, które jest obecne także tutaj, ale tym razem można przenosić i ukrywać ciała przeciwników. 

Niestety, parę razy zdarzyły mi się błędy, głównie związane ze skryptami. A tu gra uznała, że nie zrobiłem czegoś, co zrobiłem przedwcześnie, a to nie oddała mi kontroli nad postacią po zakończeniu cut-scenki – w każdym takim przypadku zmuszony byłem wczytać misję od poprzedniego punktu kontrolnego lub nawet zresetować grę, gdy menu było niedostępne. Nie były to sytuacje nagminne, ale AC: Syndicate wypada średnio w porównaniu do AC: Unity, które prześmiewczo zwano Bugity, a w którym osobiście nie miałem żadnych problemów – poza ewentualnym wykrywaniem kolizji obecnym chyba w każdej grze z otwartym światem i mnóstwem NPCów na ulicach.

Miasto jest odwzorowane szczegółowo, a eksploracja go jest czystą przyjemnością.

Nie miałem natomiast żadnych problemów z płynnością gry, a i płynność ruchu wydawała mi się lepsza niż w AC: Unity, chociaż system parkouru zaczyna już miejscami ewidentnie niedomagać (sprawiając, że czasami postać robi coś innego niż planowaliśmy), czego nie przykrywają nawet ładne i płynne animacje.

Szkoda tylko, że liczba typów broni spadła do trzech (kukri, nadziaki i kastety) i przede wszystkim, że nie można już swobodnie modyfikować pancerza, dobierając poszczególne jego części niezależnie od pozostałych. Dla każdego z bohaterów można wybrać tylko cały strój, a zmiany wizualne są widoczne tylko w pasie Jacoba (którego w grze prawie w ogóle nie widać), pelerynce Evie (jak w stroju Ezio) i rękawicach z ukrytym ostrzem dla każdego z nich. Wszystko oczywiście nadal ma swoje statystyki, takie jak np. niewykrywalność.

That's All Folks

AC: Syndicate mnie nie zawiódł – przeciwnie, bardzo mnie wciągnął, mimo nielicznych problemów technicznych - wykonałem nawet wszystkie misje fabularne, również te wprowadzane przez dodatki (nie licząc niektórych zleceń detektywistycznych). Dużo ciekawsze niż w poprzedniej grze z serii misje – często widowiskowe i ciekawie oskryptowane – rozgrywane we wspaniale wyglądającym, ogromnym mieście w towarzystwie autentycznych postaci to niezaprzeczalny atut tej gry. Nie ma tu co prawda takich fabularnych zaskoczeń i spektakularnych destrukcji, jak to miało miejsce w AC: Rogue, ale długo nie zapomnę niektórych śledztw i napadów, pijatyk i bijatyk, pościgów i tzw. „finezyjnych zabójstw”. Zmiany i nowe mechaniki, mimo że w ostatecznym rozrachunku nie czynią tej części znacznie odmienną do poprzednich gier z serii, również potrafią przyciągnąć do ekranu.

Jeśli marzyliście o uproszczonym GTA z akcją w XIX w. z mnóstwem aktywności pobocznych, toną znajdziek oraz dużą dozą informacji o prawdziwych postaciach, miejscach i wydarzeniach historycznych, to dokładnie tym jest AC: Syndicate, a wy możecie dodać oczko do oceny. 


Obrazki z gry:

Dodane: 25.05.2022, zmiany: 30.05.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?