Neptunia Virtual StarsVVVtune |
|
Wydania |
2020() 2021() |
Ogólnie
|
Kolejny spin-off głównej serii Neptunii - tym razem to miks strzelanki, platformówki i slashera z jRPG-ową ozdobą oraz dungeon-crawlerowym stylem zabawy
|
Widok
|
TPP
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Swobodna twórczość wirtualnego świata jest w niebezpieczeństwie. Armia najeźdźców niszczy, hejtuje, wyśmiewa, cenzuruje oraz krępuje przepisami i opłatami każdą sieciową zawartość, jaką napotka. Czy ktoś pomoże zniechęconym użytkownikom, porzucającym swoje hobby, bądź z rezygnacją poddającym się coraz ostrzejszym regulacjom? Na szczęście na odsiecz ruszają nasze boginki i wirtualne youtuberki z Neptunia Virtual Stars.
Seria Hyperdimension Neptunia od dawna ma dosyć dziwny tryb wydawniczy. Twórcy, zamiast skupiać się na rozwoju głównego kanonu cyklu, wciąż odcinają kupony od jego popularności, wypuszczając kolejne spin-offy. Nie tak dawno mogliśmy świętować dziesięciolecie marki, jednakże kolejnej pełnoprawnej odsłony się nie doczekaliśmy, w zamian dostając kolejną wariację – Neptunia Virtual Stars. Cóż, trudno, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Zresztą postawienia pod pręgierzem kolejnych patologii elektronicznej rozrywki wciąż nie zabrakło.
Tym razem temat gier zeszedł jednak na dalszy plan, co niektórych może zasmucić, ale powiedzmy sobie szczerze, piętnowane w Neptunia Virtual Stars negatywne zjawiska nie są już ograniczone do gamingowego poletka. Niemniej jednak skupiono się na ściśle rozrywkowej stronie sieciowej działalności, łącząc wątki dotyczące wirtualnej rzeczywistości oraz cyber space-opery, ostro podlane virtual-idolkowym show-biznesem. Dziwne? Głupie? Obecnie nie tak bardzo, skoro triumfy święcą różne New-Age’owskie teorie stawiające na równi wszechświat i cyberprzestrzeń, a w każdym razie chyba wszyscy się z jakąś zetknęli. Jak to wszystko współgra ze sobą? Opowiemy sobie poniżej.
Fabularnie Neptunia Virtual Stars rozpoczyna się z całkiem sporym rozmachem. Akcja gry toczy się w roku 2020 i zabiera nas do innego wymiaru – uniwersum Virtualandi, przy czym „uniwersum” ma tutaj swoje dosłowne, kosmiczne znaczenie. Jak długie i szerokie wypełniają je zamieszkałe planety, każda rozwijającą swoją zawartość – kulturę, czyli jak to gra określa „Content”. Oczywiście nie wszystko układa się pokojowo, czego doświadcza planeta Emote najechana właśnie przez boginię Kado z Obsoletii wraz z armią istot zwanych Anti. Są oni aluzją rzecz jasna do wszystkich złych rzeczy trawiących internetowy światek: płatnych subskrypcji, hejtowania, review bombingu, cenzury, poprawności politycznej, słabej zawartości, trollingu i tym podobnych. W szybkim tempie podbijają kolejne części globu, więc Faira, bogini rządząca Emote, zmuszona jest przywołać bohaterki z innego świata, by te stanęły w obronie planety. Wybór pada oczywiście na znane nam boginki – personifikacje konsol (testujące akurat technologię VR), czyli Neptune, Noire, Vert i Blanc. Dodatkowo z pomocą przychodzą dwie początkujące, wirtualne youtuberki: Me oraz You tworzące duet MEWTRAL. Czy naszym pannicom uda się ocalić narody Emote przed utratą własnego Contentu?
Oczywiście jak to drzewiej bywało, scenariusz stanowi tylko pretekst do masy żartów na różne tematy, chociaż historia sama w sobie potrafi się obronić i jest całkiem znośna. Zresztą podział na dobro i zło nie jest w grze taki sztywny, jakby się wydawało. Jak się okazuje, najeźdźcy posiadają dość dobrze umotywowane powody, by robić to, co robią, natomiast mieszkańcy Emote też mają swoje za uszami, zresztą pewna część potulnie godzi się na nowe porządki, a nawet je popiera. W każdym razie pobudki Kado nie są tak do końca niegodziwe, a sama Faira też ma swoje tajemnice, którymi wolałaby się nie dzielić z obcymi. Same boginki wciąż da się lubić, a w każdym razie ich fani nie powinni narzekać. Gorzej może być z youtuberkami, których, osobowość jest dość płytka i bez wyrazu, za to nadrabiają urokiem osobistym. Inna sprawa, iż nie da się ukryć, że fabuła przygotowana została z myślą o wielbicielach serii Neptunia oraz wirtualnych idolek (a przynajmniej orientujących się w temacie) i niestety osoby postronne wiele z niej nie zrozumieją. W każdym razie satyra elektronicznej rozrywki po dwóch latach od japońskiej premiery nie tylko zachowała swoją moc, ale stała się jeszcze dotkliwsza w swej aktualności.
Przejdźmy teraz do stylu rozgrywki, który jest dosyć (czasem niepotrzebnie) skomplikowany. Zacznijmy od tego, że tym razem dostaliśmy miks strzelanki, platformówki i slashera z jRPG-ową ozdobą oraz dungeon-crawlerowym stylem zabawy. Jak to rozwiązano? Podzielono naszą drużynę na dwie autonomiczne grupy, pomiędzy którymi możemy się swobodnie przełączać, zresztą również wewnątrz nich wybieramy sobie postać, którą kontrolujemy w danym momencie. Grając boginkami dostajemy prostą strzelankę z trzecioosobowej perspektywy (jak chociażby w serii Earth Defense Force), youtuberki natomiast wolą ręczne ciachanie wrogów. Pomysł nawet ciekawy, gorzej trochę z jego wykonaniem, bowiem strzelanie do przeciwników początkowo wcale łatwe nie jest, ponieważ my oraz nasi adwersarze jesteśmy w ciągłym ruchu, a broń do stabilnych nie należy. Niestety gra nie idzie tu na łatwiznę i braków w precyzyjnym celowaniu nie nadrobimy szybkością strzelania, na szczęście im dalej w las, tym szybciej się przyzwyczajamy. Trzeba jednak przyznać, iż wybór boginki ma znaczenie, bowiem każda dysponuje inną bronią przydatną w różnych okolicznościach: Neptune strzela szybko, ale jej słabe strzały są skuteczne tylko na krótkich dystansach, Noire daje sobie świetnie radę ze zbitymi grupami przeciwników, powolne, ale potężne strzały Blanc dobre są na dużych przeciwników, natomiast snajperka Vert pozwala na dokładniejsze celowanie i narzucanie wrogom negatywnych statusów kosztem siły rażenia.
O ile strzelania będziemy musieli się nieco poduczyć, to rozgrywka naszymi wirtualnymi idolkami jest prosta jak budowa cepa i przynosi najwięcej radości, bo te, jak wspomniałem, gustują raczej w broni białej i mogą bezkarnie siekać całe hordy wrogów i w porównaniu do boginek posiadają pasek, a nie punkty życia, więc nie muszą się bać o rychły zgon. Gdy jest naprawdę ciężko, obie grupy mogą poprosić o pomoc uratowane przez siebie wirtualne idolki oraz wykonać widowiskowy combo atak. Ponadto walki z bossami również się lekko różnią od tych zwykłych, podczas których zależnie od przygrywającej nam piosenki, aktywujemy niesamowite potężne finishery. Największą bolączka systemu walki jest jednak brak możliwości uniku, przez co trudno umknąć ciosom przeciwnika.
Oczywiście, chociaż to tytuł akcji, nie samymi starciami gracz żyje, znajdzie się czas na zadania dodatkowe czy BeaTik, czyli gra w grze na wzór tytułów taneczno-rytmicznych, coś jak Hatsune Miku czy rozwijanie własnej bazy wypadowej w przerwach w ratowaniu kolejnych youtuberek. Inna sprawa, iż pojawiają się sytuacje kiedy nie bardzo wiadomo co zrobić i gdzie pójść, więc zdarzyło mi się nieco zirytować. Dostaliśmy też trochę wspomnianych elementów RPG. Wprawdzie współczynników jak na lekarstwo, ale dodatkowo wzmacniamy nasze postacie dzięki kostkom pozostawionych przez uratowane idolki, dzięki czemu rozwijamy je według własnego uznania, a zdobyte akcesoria pozwalają nabywać nowe umiejętności.
Oprawa wizualna gry nie odbiega za bardzo od tego, co mogliśmy oglądać w kanonie serii. Jest dobrze, a większość odwiedzanych poziomów naprawdę sprawia fantastyczne wrażenie z punktu artystycznego. Poziom ich szczegółowości jest na wysokim poziomie; na szczególną uwagę zasługują Cookunia, kraina pełna przepysznych gigantycznych ciast, kolorowych makaroników i ogromnych plasterków pomarańczy, na które można wskoczyć; Twinia, obszar tematyczny dla mediów społecznościowych pełen niebieskich ptaków czy Novelia, kraina dla moli książkowych, gdzie wielkie tomiszcza tworzą wysoko położone galerie. Ogólnie cud, miód i orzeszki. Całość rzec jasna tonie w sosie virtual-idolkowym, co podkreślają wszędobylskie telebimy, wyświetlające nasze gwiazdeczki. Część istnieje realnie w sieci jak Asano Ruri czy Shirakami Fubuki, część prawdopodobnie została wymyślona na poczekaniu, dlatego pewnie jakość wyświetlanych klipów bywa różna. Jedne mają całkiem złożone humorystyczne animacje, że idzie boki zrywać, inne natomiast to szmira jakich mało, ale sam pomysł się broni i fanom takich treści na pewno się spodoba. Obrazu dopełniają dodatkowo wszędobylskie reklamy gier od Compile Heart. Z udźwiękowieniem jest za to różnie. Do samej muzyki nie ma się o co przyczepić, gorzej z głosami postaci i idolek. O ile główne bohaterki w trakcie dialogów rozmawiają w miarę normalnie, to w trakcie walki potrafią wydawać z siebie takie piski, że aż uszy bolą. Niestety, nie zaimplementowano języka angielskiego i szczerze mówiąc tęsknię za Neptune mówiąca w tym języku.
Nie ma wątpliwości, że Neptunia Virtual Stars stanowi świetną satyrę świata mediów społecznościowych i Vtuberów. Wykonanie tego tytułu może nie jest idealne, zwłaszcza w drugorzędnych elementach, ale ogólnie to całkiem solidny spin-off serii. Tyle tylko, że to tytuł dla wąskiego grona graczy i właściwie tylko dla nich – fanów cyklu lub wielbicieli wirtualnych idolek. Reszta graczy niestety nie ma tu czego szukać, zwłaszcza że i cena zaporowa.
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
/obrazki dostarczył Astarell/
Dodane: 23.03.2021, zmiany: 06.06.2021