Dungeon Siege: Throne of Agony |
|
Wydania |
2006() |
Ogólnie
|
Diabloklon wydany początkowo na PC i zgrabnie przeniesiony (po drobnych zabiegach miniaturyzacyjnych) na PSP.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Kapka biadolenia na *dobry* początek...
Już na początku to powiem, do tego tytułu podchodziłem niesamowicie sceptycznie, sam nie wiem nawet czemu, ale zawsze byłem przekonany że zrobienie (co najmniej) przeciętnego (ale takie prawdziwego) hack'n'slash na kieszonsolkę jest niemożliwe. Jednak wiem teraz jak bardzo się myliłem, gdyż opisywana dzisiaj gra zmieniła moje zdanie o 180 stopni. No dobra, może trochę przesadzam, ale wierzcie mi, że ta gra jest jedną z tych, której żaden erpegowiec nie może ominąć. Dlaczego? Czytajcie dalej, a się dowiecie ;).
Od czego by tu zacząć, wiem - fabuła...
Choć gra zmieniła moje zdanie o 180 stopni o hack'n'slashach na konsole przenośne, ma jednak w sobie dosyć dużą ilość błedów, niedoróbek i temu podobnych rzeczy. Zacznę może od tego, iż twórcy nie dali nam możliwości stworzenia własnego bohatera, widać woleli wrzucić trzech gotowych, którzy jednak mogą zadowolić nie każdego. Co my tu mamy, Allistera, człowieka-maga specjalizującego się w magii ofensywnej, z wyglądu prędzej mu do giermka czy wieśniaka niż do kogoś kto ma uratować świat. Na następny ogień puszczono czarnoskórego pudziano-podobnego rycarza, Morgrima. Co do płci ostatniej postaci nie jestem pewien, z wyglądu przypomina mi raczej kobietę, więc tego się trzymajmy. Serin, bo tak ma na imię jest nocnym elfem, który specjalizuje się przede wszystkim w walce dwiema brońmi i zdecydowałem się właśnie nią przemierzać świat Dungeon Siege... jak mi to wyjdzie? Zobaczymy. Co mogę powiedzieć o fabule, hmm... zostajemy wysłani w podróż, niestety podczas rejsu nasz statek rozbija się, a my trafiamy na kontynent o dźwięcznej nazwie The Broken Lands. Dodam, że gra jest do bólu liniowa i opiera się na wykonywaniu zadań mieszkańców miasta, które zaś polegają praktycznie zawsze na zabiciu jakiegoś potworka.
Poezja dwóch zmysłów - grafika i przeróżne dźwięki...
Poziom graficzny jaki prezentuje DS:ToA nie powala, lecz nie jest na szczęscie taki, że aż by odstraszał od konsoli. Niestety, lokacje są zazwyczaj bardzo podobne do siebie, to samo jest ze wszelkiej maści NPC. Na szczęście, choć lokacje są do siebie podobne twórcy zadbali o to by nie były puste, wyjątkiem jest mapa świata, tutaj tereny na których cokolwiek się znajduje są prawdziwą rzadkością. A jeśli nawet postacie które spotkamy podczas gry są podobne, to na naszej widać każdą zmianę, czy to broni, czy to zbroi/ hełmu/ rękawic/ itp., przez co nie odczuwamy wrażenia pt. "ten chudy to ja czy jakaś postać?". Co do sprawy odgłosów i dźwięków, nie jest źle, ale jakoś mnie nie powaliła muzyka w grze, nie wiem czemu ale przypominała mi bardzo Diablo, może się mylę, nie wiem.
I raz, i dwa, i raz dwa trzy - gameplay...
Graliście w Diablo na PSX? No to z czystym sercem mogę wam powiedzieć że Dungeon Siege: Throne of Agony jest bardzo do niego podobne. Czym się różni? Na pewno pokazaniem ekwipunku, ten przypominał bardziej ten z Baldur's Gate: Dark Alliance na GBA (w inną wersję nie przyszło mi zagrać, jeszcze). Dla niedoinformowanych, w Diablo system ekwipunku był ukazany w postaci kwadracików, a każdy przedmiot zajmował ich odpowiednią ilość, zaś w BG:DA była to po prostu lista. Które rozwiązanie lepsze? Oba mają swoje plusy i minusy, lecz jakoś wolałbym by w Tronie Agonii wykorzystano ten z Diablo, bardziej mi do gustu przypadł :). Jeśli chodzi o aspekt współczynników to dano nam ich aż 5, siłę, zręczność, staminę, coś o nazwie willpower no i szczęście. O właśnie, zapomniałbym o jednej rzeczy, która dosyć przypadła mi do gustu, mam na myśli że podczas tworzenia postaci wybieramy od razu 'towarzysza podróży' (moja postać miała do wyboru łucznika oraz orła, wybrałem tego drugiego). Dzięki niemu gra jest o wiele łatwiejsza, gdyż podczas gdy my walczymy np. z goblinami on zajmuje się tymi którzy przykładowo strzelają :). Zdobywa on oczywiście swoje punkty doświadczenia, ma swoje statystyki itd. Moj został tak wytresowany, że zadaje dwukrotnie większe obrażenia niż ja :P.
Kilka słów na koniec...
Podsumowując, Dungeon Siege: Throne of Agony jednym słowem daje radę. Jest to bardzo udany (a zarazem miodny i przyjemny) hack'n'slash który przyciągnie nas na długi czas, przez który nie powinniśmy się nudzić :).
Plusy:
+ bardzo przyjemna rogrywka
+ dzień i noc
Minusy:
- pusta mapa świata
- ekwipunek
Grafika - 4/5
Dźwięk - 3/5
Grywalność - 4+/5
Ocena ogólna - 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 05.12.2008, zmiany: 21.11.2013