Lunar: Silver Star HarmonyLunar: Harmony of Silver Star (JAP) |
|
Wydania |
2009() 2010() |
Ogólnie
|
Jeszcze jedna odsłona serii Lunar - tym razem na PSP. Tytuł sugeruje, że jest to konwersja wydane wcześniej na Sega CD/PSX hitu sprzed lat. Czyli kawał klasyki w odświeżonym wydaniu.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Po długich poszukiwaniach fajnej gry rpg na konsolę PSP, udało mi się odkryć tytuł, który na początku przypomniał mi tak bardzo pokemony, że aż postanowiłem spróbować. Gra szybko wciągnęła mnie, a nawet gorzej, nie pozwalała mi odejść od konsoli (bądź błądzić nieświadomie po domu z konsolą w ręku). Co było w niej niesamowitego, wciągającego, a zarazem tak pięknego, że zamieniłem PC na PSP?
Pierwsze na co chciałbym zwrócić uwagę recenzując Lunar, to grafika. Moim zdaniem jest naprawdę wyśmienita. Piękne rysunki każdej z lokacji, wielu postaci czy przeciwników. Każdy czar, specjalna umiejętność czy użycie przedmiotu wiąże się z płynną i dobrze zrobioną animacją. Kolorów jest tam wiele, od tych jaskrawych pozostawiających w naszym umyśle ślad na parę minut, po ciemne, a nawet pozwolę sobie użyć słowa 'mroczne' kolory. Grafika tej gry, jest czymś naprawdę zasługującym na brawa.
Fabuła gry również jest bardzo ciekawa. Nie jest to ratowanie świata na lśniącym rumaku z długim mieczem w dłoni, który został wykuty przez krasnoludy za pomocą młotka jednego ich boga oraz czystej esencji krasnoludzkiego chleba (który wbrew wszystkiemu nie nadawał się do jedzenia wg. Terrego Prattcheta), o nie.Tu wcielamy się w chłopca Alexa, który słyszy ciekawą historię o czworgu bohaterów walczących ze złym czarnoksiężnikiem chcącym zawładnąć nad światem (no, o ile nie ma rycerza i konia, o tyle jest czarnoksiężnik. Nie można (nie) mieć wszystkiego, prawda?). Nasz bohater, bardzo pragnie być kimś takim jak Ci bohaterowie. Podróżuje więc wraz z przyjacielem oraz siostrą, by znaleźć przygody jak to chłopiec w wieku 12-16 lat ma to w zwyczaju. Szczerze przyznam, że grałem w tą grę z wielkim zapałem i niemalże na bezdechu. Dopóki nie zaczął mi przeszkadzać jeden, a może nawet dwa drobne problemy. Pierwszym, z całą pewnością jest fakt, że nasz bohater powoli rośnie w siłę (lvl up), potrafi walczyć z coraz groźniejszymi przeciwnikami, jest o nim co raz głośniej w świecie, poznaje najznamienitsze osoby, natomiast... nie rośnie. Był to dla mnie szkopuł nie do przeskoczenia. Walczy ze złem (gosh.), pokonuje potwory, którym rady nie dają nawet najtęźsi z mężczyzn, a ma około 12 lat. Jakiś czas później dostaje również zbroję, która trochę zmienia jego wygląd i wtedy już nie byłem w stanie nad sobą zapanować. Przez całą grę widziałem 12 letniego chłopca w kurteczce i fikuśnych spodenkach, po czym na koniec, widzę go w zbroi płytowej czy czymś takim. Ciężkie dla mnie, ale może się po prostu czepiam.
Kolejnym dużym plusem gry (poza grafiką), są rozbudowane i ładne miasteczka. Są podzielone na dzielnice, z których każda się czymś różni, co jest miłym akcentem Lunara. Jednakowoż w kwestii ekwipunku nadal jest dokładnie tak jak w starych Final Fantasy. Każde kolejne miasto, czy etap gry, ma do zaoferowania nowszy lepszy sprzęt. Nic nowego.
Z grubsza opisałem grę, lecz chciałbym jeszcze co nieco powiedzieć o samej rozkoszy czy bólu grania. Muszę przyznać, że było to dla mnie bardzo przyjemne i dawno się tak nie zagłębiłem w żadne rpg. Dla wszystkich którzy mają PSP - kupujcie! Nie wiem co prawda gdzie, ale kupujcie. Nie zawiedziecie się tą grą. Jednak muszę was też uprzedzić. Najlepiej grajcie w Lunara mając bezpośredni dostęp do Internetu. Wiele razy siedziałem na Gamefaq i sprawdzałem co dalej muszę zrobić by popchnąć akcję w grze. Jest to dość irytujące, ale da się przeżyć. Pewnie myślicie, że jakiś leszcz w to grał skoro musiał korzystać z solucji. Jednak szlag też was trafi, zapewniam, gdy będziecie latać po dwudziestu pomieszczeniach by znaleźć jednego kucharza z którym nie pogadaliście, by okazało się, że w tym czasie przeniesiono waszego przyjaciela do celi. Jest kilka takich akcji. Inną irytującą (mnie) rzeczą było to co i zauważyłem w pierwszych FF. Kiedy rośniemy w siłę i walczymy z co raz to nowszymi wrogami, wydają się nam dziwnie podobni. Otóż to. Między jednym a drugim przeciwnikiem różnica polega na kolorze, nazwie i sile z jaką bije. Wkurzało mnie to niemiłosiernie, bo spodziewałem się, że przy takiej grafice, kolejni przeciwnicy będą co raz 'piękniejsi', a tu figa. Mam jednak dla was pocieszenie. Więcej wad nie znalazłem w tej grze:).
Jeszcze raz bardzo was zachęcam do zagrania. Jest to gra o naprawdę ciekawej fabule, cieszącej oko grafice, oraz przyjemnym trybie walki czy interakcji z otoczeniem. Również nasi towarzysze co jakiś czar rozmawiają ze sobą, bądź (co się chyba częściej zdarza) przedrzeźniają i przekomarzają się między sobą. Wiele razy również my będziemy musieli pokazać, którego z towarzyszy lubimy bardziej, a którego mniej np. gasząc kłótnie między nimi, przyznając jednemu lub drugiemu racje. Zachęcam z całego serca do grania i pozdrawiam.
Moja ocena: 4/5
Obrazki z gry:
Dodane: 08.08.2010, zmiany: 21.11.2013