Riviera: The Promised LandRiviera: Yakusoku no Chi (JAP) |
|
Wydania |
2006() 2007() |
Ogólnie
|
Japońska produkcja, która była już wcześniej na Wonderswanie i GBA. Tym razem, po kolejnym liftingu ten turowy erpeg ze zużywającym się ekwipunkiem trafił na PSP.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Gra, którą dzisiaj mam przyjemność opisać przeżyła już 3 metamorfozy. Pierwszy raz pojawiła się w 2002 roku na poczciwym Wonderswanie. Następnie z poprawioną grafiką na miarę XX wieku trafiła na GBA. Teraz także posiadacze kieszonsolek Sony mogą cieszyć się Riviera: The Promised Land. Czy jest to najlepsza odsłona tej gry? Zobaczymy.
Fabuła opisywanego tytułu rzuca nas prosto w świat inspirowany skandynawskimi wierzeniami. Wcielamy się w postać młodego Grim Angela - Ein'a, który ma przed sobą nie liche zadanie. Musi zniszczyć świat ludzi (tytułowa Riviera) by nie dopuścić do inwazji demonów na świat bogów. Jednak w wyniki ingerencji "sił wyższych" z amnezją trafia do ziemskiej wioski i na przekór wcześniejszemu questowi razem z grupą rezolutnych dziewczyn postara się ten świat uratować. Dziewczyny oczywiście będą żywo zainteresowane jedynym samcem w drużynie, stąd też w dialogach pojawi się trochę damsko-męskiego humoru, a nawet dla każdej dziewczyny przygotowano oddzielne zakończenie :).
Sama gra jest dość liniowa, ponieważ sama konstrukcja gry nie pozwala nam na swobodne zwiedzanie świata. Podczas eksploracji mamy do wyboru dwa tryby. Pierwszy służy do przemieszczania się pomiędzy lokacjami (w obrębie jednego dungeonu). Natomiast drugi pozwala nam z bliska przyglądać się odwiedzonym pomieszczeniom. Jednak by zobaczyć ważniejsze rzeczy lub uruchomić jakiś event potrzebne są nam punkty TP, zdobywane po każdej walce. Ilość tych punktów zależy od oceny jaką gra wystawi nam gra po zakończonej potyczce. Do tego dochodzą jeszcze sytuacje, gdzie musimy wcisnąć szybko kombinacje klawiszy aby np. uniknąć trującego gazu lub jakiejś innej wymyślnej pułapki.
Same potyczki są dość dziwne. A to dlatego że nie otrzymuje w nich żadnego EXP ani postacie nie posiadają typowego inventory. Każda postać specjalizuje się w trzech rodzajach broni. Przed walką z listy naszych itemków możemy wybrać 4. Nie jest to oszałamiająca liczba, dlatego też trzeba kombinować które przedmioty akurat w danej walce będą najbardziej efektywne. Poza tym każdy przedmiot obok swojej nazwy ma liczbę. Oznacza ona, że danego przedmiotu możemy użyć przykładowo 42 razy. Jednak jest to RPG. Więc jak nasze postacie levelują? Bonusy do statystyk otrzymujemy podczas szkolenia naszych bohaterów w machaniu danym orężem. Najlepszy do levelowania jest tryb "Practice" w którym nasze przedmioty się nie zużywają, a postacie zyskują na sile. Niestety większość gry spędzałam właśnie w tym trybie, więc normalne walki mnie lekko irytowały.
Sama grafika nie różni się zbytnio od tej z GBA. Wyższa rozdzielczość portretów postaci oraz pewna soczystość kolorów robi bardzo dobre wrażenie. Do tego każdy ważniejszy event jest tutaj pokazany w postaci pięknego statycznego artworka.
Muzyce także nie mam nic do zarzucenia. Jest miła dla ucha i miło komponuje się z tym co właśnie oglądamy na ekranie.
Podsumowując. Riviera na PSP przeszła generalny filting. Począwszy od grafiki i rozdzielczości aż do czytanych dialogów. Nawet możemy wybrać angielską lub japońską ścieżkę dźwiękową! Dla każdego fana japońskich RPG jest to fantastyczna wiadomość. W końcu można posłuchać jak postacie brzmiały w oryginale zamiast psioczyć na źle dobranych angielskich aktorów.
Nic tylko grać!
Plusy:
+ niespotykany system walki
+ świetna grafika
Minusy:
- brak swobody
- trochę za dużo walk
Moja ocena 4+/5
Obrazki z gry:
Dodane: 14.09.2008, zmiany: 21.11.2013