Breath of Fire III

Wydania
1997()
1998()
Ogólnie
Jeszcze jeden rpg z serii, która zagościła już na SNES, PSX i GBA! A więc będzie jeszcze więcej o smokach, tajemniczej przyszłości, przeznaczeniu, Dobrze i Złu.
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Yong
Autor: Yong
16.04.2005
Breath of Fire - Zapewne każdy fan dobrych jRPG zna tą serię. Najpierw dwie świetne gry na SNES'a, potem atak na PSX... Ta recenzja dotyczyć będzie Breath of Fire III, chociaż będzie kilka odniesień do pierwszej części (czytajcie dalej).

Grę zaczynamy jako mały smok (smoczek). Dzięki robotnikom pewnej kopalni, budzimy się z baaaardzo długiego snu... I od razu siejemy panikę. Oni chcą nas skrzywdzić, a my musimy się bronić... W końcu jednak trafia kosa na kamień, a my wędrujemy do klatki. Przedsiębiorczy górnicy na wszystkim chcą zarobić, więc wiozą nas do pobliskiego miasta...

Jednak my się nie poddajemy. Po kilku chwilach mashowania pada, nasza klatka spada z wagonika. Toczymy się z górki... I nagle robi się ciemno.

Kilka chwil później nie ma smoka... Jest za to chłopiec o niebieskich włosach. Ryu (lub jakkolwiek go nazwiemy na początku gry, Ryu jest domyślne) leży nagi na ziemi w lesie... Gdzie znajduje go Rei - mężczyzna rasy neko (półkot). Jako, iż sam średnio ma się z czego wykarmić, dłuższą chwilę rozważa, czy nas przygarnąć czy też nie. Oczywiście wybiera pierwszą opcję... I tak lądujemy w supertajnej kryjówce, razem z Reim oraz Teepo (chłopak o fioletowych włosach).

Oczywiście to sam począteczek gry. Gra jest naprawdę długa, a ok. 60% z niej gramy jako dziecko. Jak w każdym porządnym RPG, musimy mieć drużynę...

Na początku są to właśnie Rei oraz Teepo, para złodziejaszków. Niedługo jednak możemy na nich liczyć (cóż, cena złodziejstwa). Potem przybywają kolejno: Nina (kolejna po Ryu postać pojawiająca się w każdym BoFie), córka króla Wyndii (miasto pojawiające się także w każdym BoFie), parająca się magią, dalej Momo, córka sławnego technika, która po tatusiu odziedziczyła manię na punkcie wszelkich maszyn, następnie Peco, mały, słodki mutant o wyglądzie cebuli oraz Garr, wielki i potężny wojownik (co z tego, że ma kilkaset lat, jeśli wygląda zarąbiście i jest najsilniejszy w drużynie?). W sumie mamy 6 postaci (czytajcie dalej), a w jednej chwili używamy do walki trzech. Napisałem 6, prawda? No właśnie... Ostatnią postać zdobywamy najpóźniej, ale nie chcę spoilerować...

Zmian w stosunku do poprzednich gier z serii BoF (poza grafiką oraz muzyką, co oczywiste) jest bardzo dużo. Najważniejsze z nich to np. to, że - uwaga, otaku jRPGów trzymajcie się krzeseł - na mapie świata NIE MA walk (!). Nic, zero, null! Walki uświadczymy tylko na określonych terenach, typu podziemia, lasy, specjalne miejsca itd. I bynajmniej nie jest to minusem, gdyż oszczędza nam czasu i można swobodnie przechodzić z jednego krańca świata na drugi. Są miejsca, które nas blokują - wtedy trzeba w nie wejść, wyjść drugą ich stroną - i już możemy swobodnie po nich chodzić, bez walki z będącymi tam potwormi. Oczywiście jeśli chcemy, to zawsze możemy znów do nich wejść i potrenować.

Dalej, żeby wypocząć, nie trzeba iść do najbliższego miasta i odpocząć w karczmie. Można rozbić obóz i tam się wyspać oraz zmienić postacie, których używamy w danej chwili.

Kolejną ciekawą zmianą jest to, że punkty doświadczenia nie są dzielone, więc każdy dostaje taką ich ilość, jaką powinien, a czy drużyna ma 2 członków, czy 6 - to nie wpływa na ilość dostawanych punktów doświadczenia.

Grafika jest bardzo ładna. Kolorowa i przyjemna, nie kłuje w oczy. Przeciwnicy także wyglądają świetnie, są dopracowani - nie mówiąc o członkach drużyny!

Muzyka daje radę, ale pod koniec gry staje się nużąca, chociaż nie przeszkadza na tyle, żeby maniakalnie chcieć ją wyłączyć.

Fabuła, jak to w BoFach, jest najwyższych lotów. Nie ma już tak jak w jedynce czy dwójce, że dana postać ma swoje chwile - a później już tylko jest. Tutaj każda postać jest ważna i postacie poznane na początku gry nadal rozmawiają, doradzają i działają pod jej koniec.

Postacie... Tutaj zrozumieją raczej tylko ci, którzy znają poprzednie części. W I było 8 postaci, w II - 8 + jedna ukryta, w III jest ich *tylko* 6. ALE sporo postaci ma swoje odpowiedniki... Ryu to oczywiście Ryu z poprzednich części, ale posiada także to, co w poprzedniej części Bow - potrafi leczyć i to nieźle. Nina to Nina z II i jednocześnie Bleu z I i II. Momo - Jednocześnie Jean i Sten. Teepo to Bo, bo potrafi walczyć, ale zna także trochę czarów. Rei to taki Karn, bo także złodziej. Garr to odpowiednik Oxa/Randa z I/II, bo to też typowy "paker". Tylko Peco nie ma "odpowiednika"...

Teraz także rzecz odnosząca się do poprzednich części: Historia. Może nie odnosi się do II, ale... Znawcy serii orientują się pewnie, że I jest podstawą dla każdej kolejnej części. Widać to także w III, np. niektóre osoby mówią o "niebieskowłosym bohaterze, który pokonał Myrię". W I ostatnim bosem była Myria, podobnie jak jest w III. Dalej, w jednym z budynków widać lekko zamazane, długie malowidło, jednakże dokładnie można rozpoznać wszystkie postacie z BoF I walczące z Myrią!

Ogólnie grę oceniam na mocne 4/5. Kilka małych niedociągnięć jest, są także lepsze RPGi, ale w tego zdecydowanie warto zagrać, szczególnie, jeżeli było się fanem poprzednich części.


Zelbag
Autor: Zelbag
02.12.2001

Breth of Fire III jest to stary dobry japoński RPG oferowany nam przez Capcom. Gra jest długa, pozbawiona wszelakich wstawek filmowych i sztucznych upiększaczy, a mimo to można przy niej spędzić dobre kilkadziesiąt godzin i nie mieć poczucia straconego czasu. Trzecia część tej serii nie zawiedzie fanów gatunku.

Nasze zmagania rozpoczynamy jako malutki smok wewnątrz pewnej kopalni. Biegamy po korytarzach, aż do momentu gdy zostajemy ogłuszeni. Ryu, gdyż tak domyślnie nazywa się główny bohater gry, ucieka z klatki i już jako człowiek zostaje przygarnięty przez lokalnych złodziejaszków Reia i Teppo. Tak zaczyna się poszukiwanie przez młodego pół- człowieka pół -smoka swoich korzeni i swego przeznaczenia.

Grafika w BoF jest w pełni dwuwymiarowa. Kamerą w niektórych lokacjach można obracać tylko o jakieś 5-10 stopni w prawo lub lewo. Postacie są dwuwymiarowe i dość starannie wykonane, efekty zaklęć nie są ani powalające, ani brzydkie. Nieco efekt całkowity psuje wspomniany brak jakichkolwiek wstawek filmowych, lecz ogólnie grafika jest do przyjęcia.

Ścieżka dźwiękowa niczym nas nie zaskakuje- ot kilka dopasowanych i miłych kawałków. Postacie posiadają po kilka dźwięków odpowiadających rzucanym czarom, technikom itd. W sumie do zaakceptowania.

System walki rozwiązany jest tak, iż naprzeciw siebie stają nasza złożona z trzech osób drużyna i grupa przeciwników. W walce możemy wybierać pomiędzy zwykłymi atakami, obroną, czarami i technikami, przedmiotami, obserwacją i ucieczką. Jeśli na przykład wybierzemy obserwację i przeciwnik użyje na nas jakieś techniki lub czaru, to mamy szansę się go nauczyć. Dużą rolę w walce pełnią ustawienia drużyny, które mogą zapewnić na przykład całej drużynie prędkość tego, kto stoi jako pierwszy. Poziom trudności walk jest duży jak na japońskie standardy, a niektórych przeciwników nie da się pokonać bez odpowiedniego dopakowania i sposobu.

System inwentarza jest jedną z ciekawszych części tej gry. Mamy tu podział na broń, zbroje, przedmioty itd.

Ciekawostką jest możliwość pobierania nauk u mistrzów i zdobywaniu w ten sposób nowych umiejętności. Każdy mistrz przyspiesza rozwój pewnych cech i opóźnia innych, a po kilku poziomach uczy nowej umiejętności. Gra posiada mnóstwo sekretów i kilka mini gierek z czego najlepsze jest łowienie ryb. Chodząc po mapie mamy możliwość rozbicia obozu i zregenerowania sił.

Plusy:
Mini gry, poziom trudności, duża ilość sekretów.

Minusy:
Trudne awansowanie na wyższe poziomy, trudność niektórych sekretów.

2 3.5

Obrazki z gry:

Dodane: 30.06.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?