Star Ocean: The Second Story

Wydania
1998()
1999()
Ogólnie
1998, druga gra z serii (pierwsza wydana na SNES, trzecia na PS2, a po drodze trafił się jeszcze tytuł na Gameboya, ale nie opuścił Japonii). Gra z bardzo rozbudowanymi współczynnikami i zdolnościami (patrz recenzja), ciekawymi walkami, interesującą galerią postaci do zwerbowania i ... 86 zakończeniami! Na podstawie gry powstał serial anime, ale bardzo, ale to bardzo żałosnej jakości.
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Emjoot
Autor: Emjoot
31.12.2002

Pisząc recenzje gier, zawsze najtrudniejszą sprawą jest początek. Od niego zależy bowiem, czy czytelnik skończy jej czytanie na pierwszych kilku zdaniach, czy też dotrwa do końca. W przypadku tej gry nie jest to istotne, gdyż gra jest na tyle wspaniała, że nawet najgorsza lub najgorzej napisana recenzja nie jest w stanie obalić jej pozycji. Mówię tutaj o Star Ocean: The Second Story. Natrafiłem na tę pozycję odkurzając swój stary płytozbiór. Kiedyś miałem tendencję do kupowania gier na chybił-trafił, no i w związku z tym wiele z nich odeszło w zapomnienie. Tym razem sprzyjało mi szczęście. Celem moim było znalezienie jakiejś ciekawej gry, któa zajęłaby mi czas na długie wieczory. Tak się właśnie stało.

Star Ocean: The Second Story jest przedstawicielem gatunku RPG. Fabuła gry jest dość skomplikowana. Po pierwsze (co jest w sumie nowością) wybieramy na początku, czy rozgrywka ma się toczyć z perspektywy Claude'a Kenni czy Reny Lanford. Wbrew pozorom ma to ogromne znaczenie dla przebiegu wydarzeń i odkrywania przeszłości bohaterów. Sama fabuła polega na tym, że zarówno Claude, jak i Rena są (o czym oboje wiedzą) zagubieni na obcej planecie Expel. Początkowo wszystko wiąże się z eksploracją i misją w celu wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest tajemniczy obiekt o mrocznej i budzącej strach nazwie "Sorcery Globe" (czyli coś jak "Kula Czarodziejów" w bardzo dowolnym tłumaczeniu). Potem dochodzą wewnętrzne przeżycia, próba odnalezienia własnego ja, no i na deser zostaje walka z grupą wrogów (po raz pierwszy głównych wrogów jest więcej niż standardowe 1-3), a jest ich (uwaga)... aż 10. Nazywają się Ten Wise Men (czyli: Dziesięciu Wiedzących), ale to wszystko co napiszę na ten temat. Tego nie da się opisać, w to trzeba zagrać.

Jak wiadomo RPG to też oprawa AV. Jeśli chodzi o muzykę, to muszę przyznać się, że nieco mnie rozczarowała. Jest wiele lokacji w grze, gdzie lecące w tle pobrzękiwanie niemiłosiernie grało mi na nerwach, a znowuż w innych w ogóle nie było słychać muzyki. Tutaj autorzy dali ciała, ale... żeby nie było że totalnie zjeżdżam tę pozycję pod tym względem... mimo wszystko plasuję ją wśród średniaków (bo znam kilka naprawdę duuuuuuużo gorszych pozycji z o wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeele gorszą muzą).

Co do graficznej strony tego wielkiego przedsięwzięcia, nie mam w zasadzie żadnych zastrzeżeń. Tła i lokacje są zrobione starannie, ale nie powalają. Ot, kawał solidnie wykonanej roboty. Podobnie sprawa ma się z designem postaci. Najwięcej czasu jednak sprawiało mi się przystosowanie do wyglądu postaci podczas biegu. Kto zagra, niech zobaczy, że w pewnych sytuacjach wygląda no nienaturalnie. Ale ujdzie...

Muza nie do końca, grafika nie powala, więc co tak naprawdę stanowi o sile tej gry? Otóż moja odpowiedź jest prosta: jej system!!! Przy nim wszelkie ustawienia materii, Junction, czy inne mogą się po prostu schować pod kostium gimnastyczki z Mongolii. System jest nie tyle trudny (bo jest), lecz skomplikowany. Spróbuję jego głębię streścić w kilku słowach. Za każdy nowy poziom postaci, otrzymuje ona tzw. SP (Skill Points), które to punkty rozdziela między 46 różnych Skills. 14 z nich to tzw. Combat Skills (przydatne w walce, jak szansa na zwiększenie siły postaci, szybkości, czy zignorowanie obrony przeciwnika lub szybsze odpalenie czaru), ale reszta służy do nauczenia się przez postać 17 Speciality Levels (czyli Zdolności Specjalnych). Dzięki nim postać może, np. malować obrazy, lepić z gliny, komponować piosenki, gotować, zdobywać więcej doświadczenia, łączyć bronie, uszlachetniać rudy, mieszać zioła w celu zwiększenia ich efektywności, wzywać stworzonka na pomoc, kraść, kopiować, uffff.....aż się zasapałem, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. A co powiecie na to, że połączenie odpowiednich Speciality Levels daje z kolei 8 Super Speciality Levels, dzięki którym cała drużyna zbiera się, aby ugotować jakieś ciekawe danie (dużo lepsze i efektywniejsze, niż gdyby to jedna postać gotowała), zrobić zbroję, napisać książkę (którą potem można opublikować), czy też pobawić się w fałszerza. Możliwości i kombinacji jest naprawdę mnóstwo, a co powiecie na to, że dopiero około 150-160 levelu postaci można mieć wszystkie te powyższe zdolności na poziomie ostatecznym (dziesiątym)? Dużo pracy, ale i satysfakcja większa.

Jak każda gra, tak i tutaj nie powinno zabraknąć sekretów. W porządku. Za pomocą powyższych Zdolności można tworzyć ostateczne bronie dla postaci, zbroje. Jest kilka ukrytych lokacji (m.in. Fake Gallery, gdzie są przedmioty niezbędne do uzyskania lepszych i najlepszych broni, czy też Cave of Trials), a także Fun City, czyli miasteczko uciech, hehe. Można tam powalczyć na arenie (ukończenie trybu Survival jest naprawdę dla największych kozaków) z różnymi wrogami (zerżnięta Battle Arena - sami wiecie skąd), uczestniczyć w konkursach kulinarnych, itp, ale wybór jest o wiele skromniejszy niż chociażby w Final Fantasy VII. Oczywiście, aby ukończyć grę w 100%, trzeba ją przejść wiele razy!!!! Tak, oczy was nie mylą - WIELE razy!!! A polega to na tym, że gra ma 86 zakończeń!!! Poza tym w ekipie można mieć zrekrutowanych 8 postaci, a możliwości dodatkowych jest więcej. Odkrywania jest więc troszkę. Ponadto mamy coś takiego jak Voice Gallery, czyli Galerię Głosów Postaci. Za odpowiednią ilość odkrytych dźwięków można zmienić poziom trudności gry! Ponadto z ciekawostek należy wspomnieć o tzw. Private Actions. Można wtedy dowiedzieć się o innych postaciach, zmienić ich nastawienie do soebie, czy też po prostu się pośmiać, lub zdobyć ciekawe przedmioty.

Podsumowując, Star Ocean: The Second Stroy na pewno podzieli graczy na co najmniej dwa obozy (jak nie trzy). Można być nim zachwyconym, można go nie lubić, albo można nie mieć z nim kontaktu, bo obojętnie przejść obok takiej pozycji nikt nie może. Mnie ta recenzja stawia pod ścianą, bo muszę wydać werdykt. Napisać tak mogę - do Final Fantasy VII czy Suikodena 2 jeszcze jej daleko, ale w mojej skali 10-stopniowej, gdzie najwyższe noty łączne uzyskały na razie tylko te dwie powyższe gry, Star Ocean: The Second Story ma mocne 7+. Niektórym może się to wydać niezwykle niska ocena, ale jeżeli powiem, że w tyle zostawił takie pozycje jak Suikoden, Vagrant Story, Final Fantasy 5 czy Saga Frontier 2, to nie ma chyba lepszej rekomendacji dla tego tytułu.

Ocena :7+/10

Tekst za zgodą autora przedrukowany z http://www.konsoleum.prx.pl/


Obrazki z gry:

Dodane: 08.08.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?