Torneko: The Last Hope

Dragon Quest Characters: Torneko no Daibouken 2: Fushigi no Dungeon (JAP)
Wydania
1999()
2000()
Ogólnie
Gra powstała na fali popularności Dragon Quest (Dragon Warrior w naszej części świata), z jednym z bohaterów tamtej produkcji, wąsatym i grubym Torneko w roli głównej. Należy do rodzinki Fushigi no Dungeon - czyli takiej jakby graficznej odmiany rogalików japońskich.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Niedźwiedź
25.10.2007

Jaka może być gra rpg, której bohaterem jest wąsaty starszy pan z wielkim brzuszkiem (nie mylić z Mario:))? Jeśli robiłaby ją doświadczona ekipa to może nawet by coś z tego wyszło. Jednak w tym wypadku chłopaki z Enixa dali plamę na całej linii. Ale po kolei.

To co rzuca się od razu w oczy to grafika. Tytuł ten bez problemu mógłby wyjść na Snesa bez żadnych cięć graficznych. Kilka tekstur na krzyż, kilka klatek animacji na postać to nie jest szczyt technologiczny, do którego przyzwyczaiło nas Playstation. Nawet na konsoli Nintendo Torneko uchodziłoby za średni tytuł. Jedynie muzyka minimalnie wybija się na plus, nie zapada w pamięci ale też nie drażni.

Pod względem fabuły mamy standard. Jest królestwo, są potwory, ktoś musi je rozwalić - słowem nic nowego. Jak już wcześniej wspomniałem główny bohater to starszy gościu z żonką i dzieckiem. Chodzi ubrany w coś co na pierwszy rzut oka przypomina jakąś piżamkę, ma super prezydencki wąsik i w ogóle jakbym się nie starał nie potrafię z kimś takim się zidentyfikować. A to chyba jeden z najważniejszych składników każdego erpega. Fabularnie ciągle jesteśmy prowadzeni za rączkę, od rozmowy do rozmowy, od podziemi do podziemi. Raz czy dwa trzeba było samemu z kimś porozmawiać aby popchać akcję do przodu, ale przy wielkości obszaru do zwiedzania (kilka ekranów) to żadne wyzwanie, w reklamach występuje więcej zwrotów akcji niż tutaj. Na szczęście całość nie trwa za długo i już po kilkunastu godzinach wszystko się kończy. Szkoda tylko, że po kilkunastu minutach widzieliśmy już praktycznie całą grę.

System gry to kolejne nieporozumienie. Poziomy zdobywamy będąc jedynie w podziemiach. Gdy je opuszczamy nasze doświadczenie spada do zera. Na początku nie możemy ze sobą nic zabrać, ani do ani z lochów. Na szczęście później te ograniczenia w małym stopniu znikają. Pojawia się możliwość noszenia kilku przedmiotów ze sobą, ale to i tak nie poprawia ogólnego wrażenia. System walki to takie pseudo tury. W czasie gdy my wykonujemy ruch to samo robią przeciwnicy. Poziomy za każdym razem są generowane losowo, a przeciwnicy mają tendencję do ciągłego respawnu. Ilość przedmiotów jaką znajdziemy na naszej drodze jest bardzo mała. Kilka rodzajów broni i tarcz, jakieś roślinki, gdzieniegdzie magiczne różdżki. Ogólnie bieda.

Podsumowując Torneko: The Last Hope to jedna wielka porażka. Grafika robiona po godzinach pracy, fabuła której praktycznie nie ma, rozwój postaci nie istnieje. Całość opiera się na nudnym przemierzaniu jeszcze nudniejszych i brzydszych podziemi. Jedynie muzyka coś sobą od biedy reprezentuje. Reszta jest milczeniem.

Moja ocena: 2/10


Obrazki z gry:

Dodane: 25.10.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?