Vagrant Story

Wydania
2000()
2000()
Ogólnie
2000, action-rpg z cudnej wręcz urody grafiką. Współczynników w grze jest jak na lekarstwo, walki toczone są w dziwnym trybie zręcznościowym, ale gra mimo to jest bardzo ciekawa i fajna :)
Widok
3D
Walka
Zręcznościówka, czas rzeczywisty.
Recenzje
Maćko
Autor: Maćko
15.03.2001
Ludzie często boją się tego, czego nie rozumieją, to niezaprzeczalny fakt (jak również wytarty frazes). Tak było w średniowieczu gdzie każdy przejaw myśli indywidualnej kończył na stosie i tak jest teraz gdy PECETOWIEC widzi japońskiego RPGa -"o co chodzi jakby?". Nie będę ukrywał, że jestem fanem tego gatunku (choć oczywiście nie bezkrytycznym), a produkcji od SQUARE wręcz wyznawcą. Japońskie RPG-i mają przede wszystkim ciekawą i maksymalnie dopracowaną fabułę (choć zdarzają się wyjątki) ze wszystkim co można pod takową podciągnąć (sytuacja polityczna, religie, geografie, historia...). Silnym punktem tych produkcji jest, że wyrażę się w filmowym żargonie, obsada. Główni bohaterowie ("czarne charaktery") mają swoją historię jak również (mniej lub bardziej) ciekawe powody dla których uwikłani zostają w całą intrygę, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że zostali wepchnięci do gry niejako "na siłę". Żeby jednak nie było, że japERPEGI nie mają wad należy wspomnieć o tym, iż większość (jeśli nie wszystkie) gier z tego nurtu jest strasznie liniowa, co oczywiście jest pochodną "maksymalnie dopracowanej fabuły", o której wspomniałem wcześniej, a każde od niej odstępstwo mogłoby negatywnie wpłynąć na spójność narracji. Nie uświadczymy tu żadnych pobocznych questów (chyba, że za takie uznać łowienie ryb lub coś w tym stylu), które są przecież główną siłą RPGów pecetowych.

Jak się pewnie domyśliłeś, Drogi Czytelniku (Sherlocku!) właśnie o RPGu z Kraju Kwitnącej Wiśni będzie tutaj mowa. Mowa będzie o grze niezwykłej, prawie wybitnej (w swoim gatunku na pewno) i dopracowanej w najmniejszym szczególe. VAGRANT STORY, eRPeG od mistrzów gatunku - SQUARE...

Tytuł jest esencją tego o czym pisałem na wstępie.

* Po pierwsze (primo) - fabuła

Dopracowana i zamknięta na przysłowiowy ostatni guzik. Kraina zwana Valendią - zwyczajny średniowieczny świat ale... czy na pewno? Grupa religijnych terrorystów - sekta Müllenkamp pod przywództwem samozwańczego proroka - Sydneya Lossfarota opanowuje rezydencję księcia Bardoby biorąc trzydziestu czterech zakładników (w tym czteroletniego książęcego syna Joshuę). Kultyści (jak zwykle bywa) wysuwają żądania: uwolnić ich, przebywających w więzieniach braci (standardowa sprawa) i abdykacja Kardynała Batistum.

Jak powszechnie wiadomo rząd Stanów Zje... (oops!)... ekhm - Valendii nie negocjuje z terrorystami. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Parlamentu ustalono, że należy tam wysłać agentów VKP (Valendia Knights of Peace - takie ich ówczesne FBI :-). W tym momencie do akcji wkracza gracz, dostając pod opiekę jednego z takich agentów - Ashleya Riota. Równolegle Kościół (a dokładniej jego przywódca kardynał Batistum) posyła tam swoich templariuszy. Pod rozkazami nie do końca pobożnego Romeo Guildenstrna.

Trzeba tu jeszcze nadmienić, iż magia w krainie zwanej Valendią w odróżnieniu od światów z innych tytułów nie jest powszechnym zjawiskiem i traktowana jest jak wynalazek szatana.

Tyle w kwestii fabularnej i choć jest to tylko czubek góry lodowej, to zdradzenie większej ilości informacji mogłoby popsuć wam obcowanie z tą grą.

* Po drugie (primo?) - system walki...

Jest to znany, będący rozwinięciem pomysłu z PARASITE EVE system oparty o tzw. sferę obrazującą zasięg ewentualnego ataku. Podczas pojedynków możemy (jest to wręcz wskazane) wykonywać combosy, które znacznie ułatwiają rozgrywkę (przyda się dobry refleks). Wart kilku słów wyjaśnienia jest także wskaźnik obrazujący tzw. RISK (ryzyko). Podczas walki systematycznie on rośnie, im większy RISK tym mniejsza celność, moc twoich ciosów i większe otrzymywanie obrażenia (ale też większa moc czarów leczących). Swoją małą krucjatę przeciw złu można prowadzić na dwa sposoby: -za pomocą magii i wszelkiego rodzaju eliksirów oraz bardziej tradycyjnie - siekając wrogów śmiercionośnym żelastwem.

Skoro przy broni jesteśmy... Każdy miłośnik GRAN TURISMO jako jeden z bardziej rajcujących elementów swej ulubionej gierki wymieni tuning (czyli grzebanie w samochodowych "bebechach"). Każdy natomiast miłośnik upgrade’owania broni (nie w wersji live of course:-) jako swą ulubioną grę powinien wymienić VAGRANT STORY. Raz, że każda z tych zabaweczek składa się z części drewnianych i metalowych (ostrze, rękojeść itp.), które można (prawie) dowolnie kombinować, to można jeszcze w kuźni skuć w jedno dwa różne ostrza, wykuć tarczę, zbroję, hełm, że o umieszczaniu gemów podnoszących różne statystyki, nie wspomnę.

* Po trzecie (primo??) - dźwięk

Co jak co, ale tę kwestię gry fabularne z Kraju Kwitnącej Wiśniówki mają na najwyższym możliwym poziomie. O ile odgłosy otoczenia, walki itd. nie zawsze powalają, to muzę zwykle można określić mianem genialnej. I tak właśnie jest w tym przypadku. Odgłosy typu szczęk zbroi, okrzyki, stęknięcia (tudzież ryki) brzmią jak należy i nawet niewidomy posługując się tylko nimi nie miałby problemów z odgadnięciem wydarzeń na ekranie.

Muzyka autorstwa Hitoshiego Sakimoto to istne arcydzieło, idealnie ilustrujące sceny odgrywane przed naszymi oczyma. Nie jest ona jednak tylko tłem ale elementem wielkiej całości dokładając swoje przysłowiowe "3 grosze" do klimatu i grywalności. Szczerze mi żal innych developerów, wręcz uważam za niesprawiedliwe, iż SQUARE ma dwóch tak wspaniałych speców w tej dziedzinie (mowa również o NOBUO UEMATSU - seria FF). Jedyne do czego można się przyczepić to fakt, że dialogi nie są czytane przez lektorów (ale może to i lepiej bo od czasu METAL GEAR SOLID mam bardzo wygórowane wymagania w tym klimacie)

* Po czwarte (primo ???) - grafika...

Nie bez powodu ten element umieściłem na końcu, uważam bowiem (i pewnie nie tylko ja), iż w eRPGach grafika jest sprawą drugorzędną. Pierwszorzędną rolę odgrywają wszystkie wcześniej wymienione elementy a fabułą dumnie kroczącą "na przedzie". Skoro kolejny (już drugi!) frazes mamy za sobą możemy przyjrzeć się oprawie recenzowanego tytułu.

Ujmę to tak: w tematyce RPGów nie dałoby się chyba wycisnąć więcej PSX. Lokacje przedstawione są w postaci pojedynczych komnat ukazanych w rzucie izometrycznym. Główny bohater (Ashley Riot) nie wygląda na jakiegoś mega twardziela (raczej na miłośnika sado maso lub klubu "Błękitna Ostryga"), ale daje się lubić (głównie za sprawą świetnej fabuły), choć strój ma cokolwiek dziwny. Pozostałe postacie również wyglądają nieźle, noszą fajne zbroje, hełmy, a Sydney ma fajną fachową dziarę na plecach i debeściarsze metalowe ręce. Oprócz zwykłych (ludzkich) przeciwników, przeciwników grze spotykamy wszelakiego rodzaju monstra o bardziej tajemniczym rodowodzie. Wszelkiego rodzaju smoki, wyremy, minotaury, gigantyczne kraby, orki, ogrowie oprócz tego, że ciężko jest je ukatrupić, wyglądają naprawdę zawodowo. Bestieriusz w tej grze jest imponujący, a wygląd każdego ze stworów dopieszczony w najmniejszym szczególe.

Nieodłącznym elementem wszystkich RPGów od SQUARE są animowane przerywniki. Tutaj również mamy ich w bród. Nie są to jednak renderowane filmiki (taki uświadczysz jedynie na początku), lecz animacje liczone w czasie rzeczywistym. Są one kapitalnie zrealizowane zarówno pod względem technicznym (częsta zmiana ujęć, dynamika, slow-motion, kapitalna muza) jak i fabularnym.

* Po piąte (... i ostatnie) - podsumowując...

Idealne połączenie otoczki fabularnej z kapitalną oprawą (plus przemyślany system walki i dobrze wyważony poziom trudności) musiało zaowocować dobrą grą. Dobrą to mało powiedziane...

W całym mym wywodzie na jej temat nie wymieniłem ani jednej jej wady i muszę przyznać, że trochę mnie to zdziwiło, ale co mi tam...

Jak dla mnie zgłębienie tajemnic kryjących się w zakamarkach LEA’MONDE było jedną z najwspanialszych przygód przeżytych przed ekranem mego monitora.

Tekst za zgodą autora przedrukowany z Subarashii Fantasy Project sf.mlodzi.pl/index.php


QDC
Autor: QDC
15.03.2001

Zawsze sądziłem, że grając w jakąkolwiek z gier RPG czuję się jak ryba w wodzie. No i chyba się myliłem.

Vagrant Story był zapowiadany już dość dawno. Kiedy patrzyłem na wczesne screeny z gry, wychodziłem z siebie. Grafika wyglądała przecudnie, a przede wszystkim postacie wyglądały bardziej poważnie i realistycznie niż np. w Final Fantasy. Twórcą VS jest znany z dobrych japońskich eRpegów Square Soft (to oni zrobili wszystkie części Finala).

Akcja gry toczy się w czystym świecie Fantasy. Wcielamy się w postać napakowanego mężczyzny imieniem Ashley Riot - agenta Riskbreakerów. To dziwne, ale po raz kolejny doznałem deja vu. Chodzimy sobie eksplorując setki pomieszczeń, zbierając różne przedmioty, rozwiązując ciekawe zagadki, no i oczywiście pokonując przeciwników wykorzystując swoje bronie, zdolności bitewne i poznane czary. Jednak w jednej rzeczy VS wprowadza coś nowego. Chodzi tu dokładniej o technikę walki. Wprowadzono tu system, w którym możesz przełączać się pomiędzy zwykłym trybem (skakanie, podnoszenie przedmiotów, otwieranie skrzynek), a trybem walki. Po przełączeniu w ten drugi możesz już walczyć, ale musisz być bardzo szybki i uważny, bowiem w tej grze obowiązuje zasada - 'kto pierwszy, ten lepszy'. Jeżeli uda Ci się zaatakować przeciwnika jako pierwszy, akcja gry pauzuje się i wtedy możesz wybrać, w jaką część ciała chcesz uderzyć wroga.

To, co podziwiam najbardziej w tej grze, to klimat oraz filmiki odtwarzane podczas gry, które stworzone są na enginie gry. Ta gra ma naprawdę coś w sobie - czujemy się, jakbyśmy byli w kinie i oglądali wspaniały film fantasy z elementami dobrego horroru.

Mogę jeszcze dodać, że grafika w tej grze stoi na najwyższym poziomie - jest wręcz idealna. Dawno nie było gry RPG na PSX o takiej pięknej grafice.

Na początku wspomniałem coś o tym, że myliłem się co do tego, że lubię grać w gry RPG. Otóż prawda - myliłem się co do tego i przekonałem się o tym grając właśnie w tą grę. Okazało się, że gry tego typu są dla mnie po prostu za trudne. Niestety! Mimo tego wiem, że ta gra spodobałaby się każdemu erpegowcowi i dlatego dam jej wysoką ocenę. Myślę, że każdy wielbiciel tego gatunku powinien mieć Vagranta w swojej kolekcji.

Grafika - 5/5
Dzwięk - 4/5
Miodność - 4/5

2 4.5

Obrazki z gry:

Dodane: 31.07.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?