Warriors of Might and Magic

Wydania
2001()
Ogólnie
Kontynuacja tragicznej gry Crusaders of Might and Magic. Poprawiono tu nieco grafikę, ale umniejszono część RPGową. Reszta pozostała bez zmian, więc dalej mamy gniota. Omijać!
Widok
zza pleców postaci
Walka
w czasie rzeczywistym
Recenzje
Niedźwiedź
22.11.2007

Tak już na tym świecie bywa, że jak wyjdzie jakiś tytuł, to po jakimś czasie wychodzi jego kontynuacja. Tak stało się też w przypadku erpega Crusaders of Might and Magic. W mniej więcej rok po premierze światło dzienne ujrzała kontynuacja tego cuda - Warriors of Might and Magic.

Tym razem wcielamy się w Allerona, gościa niesprawiedliwie posądzonego o nekromancje i zrzuconego w otchłań. Jak to często bywa udaje się mu jakimś cudem przeżyć i postanawia zemścić się na osobach, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. W między czasie musi znaleźć też sposób na pozbycie się maski, którą dostał w prezencie od osoby odpowiedzialnej za jego los. Tak przedstawia się fabuła i tak praktycznie się kończy. Można ja streścić w góra trzech zdaniach. Platformówki mają więcej do powiedzenia na tym polu.

Pod względem wykonania, w porównaniu do poprzedniczki, wystąpił zauważalny krok do przodu. Całość śmiga płynniej, tekstury prezentują się dużo lepiej, świat jest bardziej kolorowy. W modele wrzucono więcej poligonów, dzięki czemu wyglądają zauważalnie lepiej niż wcześniej. Animacja głównego bohatera wywołuje nadal śmiech na sali, a sposób w jaki biega przypomina jakby coś brzydkiego narobił do zbroi. Osoby odpowiedzialne za oprawę dźwiękową powinny wreszcie wytrzeźwieć i posłuchać swoich dokonań.

O ile wykonanie przeszło pozytywne zmiany, to cała reszta jest ogromnym krokiem w tył. Po pierwsze praktycznie zrezygnowane ze wszystkich erpegowych smaczków. Za zabite potwory rośnie nam pasek doświadczenia, który jak się zapełni awansujemy na kolejny poziom. Jedyny z tego pożytek jest taki, że wzrasta ilość energii życiowej i many. Nic więcej. Wszystkie przedmioty znajdujemy w skrzyniach, więc nie musimy latać na zakupy do sklepów, których i tak nie ma. Alleron posługuję się dwoma rodzajami oręża, w związku z czym nie mamy problemu z wyborem odpowiedniej broni. Na szczęście nadal możemy czarować, co często może uratować nam skórę. Nie występuje już zaawansowanie w posługiwaniu się bronią i czarami. Możemy machać mieczem ile tylko chcemy, a nasza wprawa we władaniu nim nie zmieni się. Podobnie jest z magią, tylko, że tutaj po prostu znajdujemy kolejne poziomy zaawansowania naszych czarów.

Cała gra opiera się na parciu przed siebie i tępieniu kolejnych grup potworasów. Aby zmotywować graczy do nudnych pojedynków wprowadzono rozwiązanie spotykane w platformerach. Z zabitych kreatur wypadają klucze, dzięki którym otworzymy skrzynie czy też gemy, z których pomocą przedostaniemy się w dalsze rejony poziomów. Tereny nie są w ogóle rozbudowane. Ciągle idziemy przed siebie, a jeżeli już natrafimy na jakieś rozwidlenie to możemy być pewni, że z jednej strony są drzwi, a z drugiej gemy potrzebne do ich otwarcia. Brak jest jakichkolwiek zagadek czy innych podobnych umilaczy czasu. Całość jest banalnie prosta i da się skończyć w cztery godziny, co jak na tego typu grę jest chyba rekordem.

Z Warriors of Might and Magic wyszła chodzona odmóżdżona bijatyka, której ubóstwo rozgrywki próbowano zatuszować dodając poziomy doświadczenia postaci czy też możliwość korzystania z czarów. Jest to tytuł nad wyraz nudny, fabularnie tak płytki, że aż strach, nie nadający się do niczego. Jedynie co go ratuje to fakt, że jako tako się prezentuje i da się go szybko skończyć nie wysilając się przy tym w ogóle.


Moja ocena: 2/10


Obrazki z gry:

Dodane: 22.11.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?