Warriors of Might and Magic |
|
Wydania |
2001() |
Ogólnie
|
Kontynuacja tragicznej gry Crusaders of Might and Magic. Poprawiono tu nieco grafikę, ale umniejszono część RPGową. Reszta pozostała bez zmian, więc dalej mamy gniota. Omijać!
|
Widok
|
zza pleców postaci
|
Walka
|
w czasie rzeczywistym
|
Recenzje |
Tak już na tym świecie bywa, że jak wyjdzie jakiś tytuł, to po jakimś czasie wychodzi jego kontynuacja. Tak stało się też w przypadku erpega Crusaders of Might and Magic. W mniej więcej rok po premierze światło dzienne ujrzała kontynuacja tego cuda - Warriors of Might and Magic.
Tym razem wcielamy się w Allerona, gościa niesprawiedliwie posądzonego o nekromancje i zrzuconego w otchłań. Jak to często bywa udaje się mu jakimś cudem przeżyć i postanawia zemścić się na osobach, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. W między czasie musi znaleźć też sposób na pozbycie się maski, którą dostał w prezencie od osoby odpowiedzialnej za jego los. Tak przedstawia się fabuła i tak praktycznie się kończy. Można ja streścić w góra trzech zdaniach. Platformówki mają więcej do powiedzenia na tym polu.
Pod względem wykonania, w porównaniu do poprzedniczki, wystąpił zauważalny krok do przodu. Całość śmiga płynniej, tekstury prezentują się dużo lepiej, świat jest bardziej kolorowy. W modele wrzucono więcej poligonów, dzięki czemu wyglądają zauważalnie lepiej niż wcześniej. Animacja głównego bohatera wywołuje nadal śmiech na sali, a sposób w jaki biega przypomina jakby coś brzydkiego narobił do zbroi. Osoby odpowiedzialne za oprawę dźwiękową powinny wreszcie wytrzeźwieć i posłuchać swoich dokonań.
O ile wykonanie przeszło pozytywne zmiany, to cała reszta jest ogromnym krokiem w tył. Po pierwsze praktycznie zrezygnowane ze wszystkich erpegowych smaczków. Za zabite potwory rośnie nam pasek doświadczenia, który jak się zapełni awansujemy na kolejny poziom. Jedyny z tego pożytek jest taki, że wzrasta ilość energii życiowej i many. Nic więcej. Wszystkie przedmioty znajdujemy w skrzyniach, więc nie musimy latać na zakupy do sklepów, których i tak nie ma. Alleron posługuję się dwoma rodzajami oręża, w związku z czym nie mamy problemu z wyborem odpowiedniej broni. Na szczęście nadal możemy czarować, co często może uratować nam skórę. Nie występuje już zaawansowanie w posługiwaniu się bronią i czarami. Możemy machać mieczem ile tylko chcemy, a nasza wprawa we władaniu nim nie zmieni się. Podobnie jest z magią, tylko, że tutaj po prostu znajdujemy kolejne poziomy zaawansowania naszych czarów.
Cała gra opiera się na parciu przed siebie i tępieniu kolejnych grup potworasów. Aby zmotywować graczy do nudnych pojedynków wprowadzono rozwiązanie spotykane w platformerach. Z zabitych kreatur wypadają klucze, dzięki którym otworzymy skrzynie czy też gemy, z których pomocą przedostaniemy się w dalsze rejony poziomów. Tereny nie są w ogóle rozbudowane. Ciągle idziemy przed siebie, a jeżeli już natrafimy na jakieś rozwidlenie to możemy być pewni, że z jednej strony są drzwi, a z drugiej gemy potrzebne do ich otwarcia. Brak jest jakichkolwiek zagadek czy innych podobnych umilaczy czasu. Całość jest banalnie prosta i da się skończyć w cztery godziny, co jak na tego typu grę jest chyba rekordem.
Z Warriors of Might and Magic wyszła chodzona odmóżdżona bijatyka, której ubóstwo rozgrywki próbowano zatuszować dodając poziomy doświadczenia postaci czy też możliwość korzystania z czarów. Jest to tytuł nad wyraz nudny, fabularnie tak płytki, że aż strach, nie nadający się do niczego. Jedynie co go ratuje to fakt, że jako tako się prezentuje i da się go szybko skończyć nie wysilając się przy tym w ogóle.
Moja ocena: 2/10
Obrazki z gry:
Dodane: 22.11.2007, zmiany: 21.11.2013