Dragon Quest II: Luminaries of The Legendary Line (Switch)

Dragon Quest II: Luminaries of The Legendary Line

Dragon Quest II
Wydania
2019()
2019()
Ogólnie
Jeden z najważniejszych klasyków w branży w remaku na najnowszą konsolę - z zachowaniem większości retro klimatów jednakże.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Endex
Autor: Endex
12.08.2020

Dragon Quest 2 to dziwna gra. Pod wieloma względami jest bardzo dobrym rozwinięciem tego co stworzono w jedynce. Widać, że twórcy podeszli do gry ambitnie. Niestety problemem są rzeczy, które mimo iż na papierze wyglądają naprawdę dobrze, odbierają przyjemność z gry z powodu ich implementacji.

Wydarzenia przedstawione w Dragon Quest 2 dzieją się 100 lat po wydarzeniach z części pierwszej. Na świecie pojawia się nowy przeciwnik, który już na samym wstępie niszczy jedno z królestw. Niedobitek owego królestwa ucieka i będąc mocno rannym powoli przemieszcza się do miejsca gdzie znajduje się nasz bohater. Opowiada nam co go spotkało, po czym umiera. Po tej krótkiej scence dostajemy od naszego ojca zadanie powstrzymania głównego złego i jego hordy stworów. Bohaterem gry jest któryś z późniejszych potomków rodu głównego bohatera z części pierwszej. To co właśnie napisałem, jest ogólnie wszystkim co napędza przygodę jaką tutaj odbędziemy. Podobnie jak w jedynce, mamy prościutką historię, dostajemy zadanie do wykonania, nie ma żadnych zwrotów akcji. Jest to stara gra i można to zrozumieć.

Podczas przechodzenia fabuły, gra daje nam do dyspozycji znacznie większy teren niż w części pierwszej. W jedynce mapka była na tyle mała, że jej eksploracja była przyjemna, tutaj - niestety ze względu na wielkość świata już tak powiedzieć nie mogę.

Fabuła gry będzie nas rzucać z miejsca na miejsce. Problemem jest brak oznaczeń, co jest gdzie. Mamy do dyspozycji mapę, ale widzimy na niej tylko punkciki, które dają znać, że coś tam jest, ale bez jakichkolwiek nazw. Gra dosłownie karze nam co chwile gdzieś iść, więc w moim przypadku, zawsze kończyło się to obieraniem złej drogi. Przykładowo, pierwszym zadaniem będzie, znalezienie księcia innego królestwa. Szukając księcia, podawane nam są nazwy miast i dungeonów, które musimy odwiedzić by go znaleźć, a ty nie znasz świata, więc biegasz do złych miejsc po czym wracasz i znów biegniesz tam gdzie nie powinieneś. Już na samym początku mamy dostęp do kilku miast jak i dungeonów, więc już od samego początku się gubiłem. Początkowo mnie to nie denerwowało, ale z czasem stawało się po prostu irytujące.

Dla zobrazowania skali problemu. Świat z części pierwszej był idealnie skrojony pod tamtą małą historyjkę. Jego teren obejmował dwie wyspy na których mieliśmy kilka miast i dungeonów, zaś w części drugiej, sam początek gry dzieje się na wyspie, która jest większa od całej mapy jedynki. Ogólnie mapa świata drugiej części obejmuje wyspy z części pierwszej, plus jakieś 4 razy tyle nowego terenu. Problem jest taki, że wielkość świata spowodowała, że mamy tutaj dużo miejsc, które nie mają większego znaczenia i mogłoby ich nie być. Naprawdę doceniam starania, bo świat jest fajnie przygotowany, ale moim zdaniem przesadzono z jego wielkością.

Drugim problemem związanym z wielkością świata jest grind. Wiem, że zawsze mówię, że to lubię. Zdania nie zmieniam, ale problemem jest to, że walczymy tutaj nawet częściej niż w jedynce. Wyobraźcie sobie sytuację, że chcecie iść z jednej strony mapy do drugiej, a co 2 kroki zatrzymują was potwory. Całe szczęście raz odwiedzone miasto zapisuje się nam jako miejsce do którego możemy się teleportować, ale... trzeba je najpierw odwiedzić...

Nie skłamię jak powiem, że raz trafiłem na taki okres w grze, że co krok lub dwa walczyłem z kolejnymi stworami i trwało to naprawdę długo. Uznałem to za jakiegoś buga i myślałem nad resetem gry, ale po jakimś czasie nagle przestało mi tak spamować przeciwnikami, co oznacza, że po prostu miałem pecha. Nie trzeba chyba mówić, że takiego typu sytuacje i próba dojścia do jakiegoś miejsca w tak wielkim świecie, są wkurzające? Przypominam, że początkowo nie wiemy co gdzie jest, więc naprawdę trzeba zacisnąć zęby i to przeboleć. Z tego całego grindu jest jednak pożytek. Pod koniec gry, która zajęła mi nieco ponad 15 godzin miałem naprawdę mocno rozwinięte postacie, więc bossowie w ogóle nie stawiali mi większego oporu.

Kilka słów odnośnie dungeonów. Trochę ich tutaj jest i jak można się spodziewać, stają się coraz trudniejsze im dalej w grze jesteśmy. Nie ma w tym problemu. Można to zrozumieć. Podziemia jak to podziemia, są to przeważnie labirynty. Niestety, problemem jest to, że im dalej w grę, tym więcej w tych labiryntach pojawia się schodów, które prowadzą do ślepych zaułków. Gdzie tu problem? Przykładowo w takim momencie, gdzie przy naprawdę HARDCOROWYM grindowaniu będziemy chodzić od schodów do schodów, odwiedzać kolejne ślepe zaułki, powracać do poprzednich pomieszczeń w poszukiwaniu tej jedynej drogi. W jeszcze późniejszych podziemiach, do ślepych zaułków i całej masy schodów, dojdą jeszcze przykładowo niewidzialne dziury w podłożu, które będą nas cofać nawet o kilka pięter. Jest to naprawdę cios poniżej pasa i nie będę oszukiwać, mocno mnie to wymęczyło. Pewnie chciano w ten sposób nieco przedłużyć tą grę, bo jak wcześniej napisałem, zajęła mi 15 godzin (czyli nie jest długa), a skończyłbym ją znacznie wcześniej, gdyby nie te „małe” niedogodności.

Szczęśliwie, walki są lepsze od tych w jedynce. Mamy tym razem do dyspozycji fajną i bardzo klasyczną drużynę bohaterów o różnych możliwościach. Główny bohater z mocnym ciosem i brakiem zdolności magicznych, bohaterka lecząca naszą drużynę i wojownik, który ma umiejętności magiczne jak i walki bronią białą. Bohaterowie wydają się sympatyczni, ale nie da się o nich zbyt wiele powiedzieć. Jest tutaj tylko kilka dialogów pomiędzy nimi i nic więcej. Jako, że to gra z NESa, to trudno wymagać czegoś więcej.

Oprawia audio/wideo różni się względem jedynki tylko kosmetycznie. Graficznie jest praktycznie tym samym co część pierwsza. Jedyne co się zmieniło, to okno walki. Ze względu na to, że tym razem nie ma walk jeden na jednego, walka odbywa się na znacznie szerszym tle, na którym możemy walczyć z nawet 7 przeciwnikami naraz. Mimo poszerzenia tła ich jakość odpowiada poziomowi tych z jedynki. To samo tyczy się wyglądu przeciwników.

Jeśli zaś chodzi o udźwiękowienie jest również niemalże takie samo jak w jedynce, z tą różnicą, że soundtrack jest inny. Jest tak samo dobry jak w jedynce i wydaje się bardziej obszerny. Seria słynie z dobrej muzyki, więc nie mam za bardzo czego tutaj dodać. Jest miła dla ucha, ale podobnie jak w jedynce dalej przeszkadza mi fakt, że nie dano możliwości odpalenia gry z muzyką w formie 8bit, ale to tylko czepialstwo z mojej strony.

Widzę co twórcy chcieli zrobić z tą grą. Po części im się to udało. Rozwinęli wiele rzeczy względem poprzednika i niestety dodali także kilka głupotek, przez które cierpi gameplay. Z tego też względu stwierdzam, że dla mnie część pierwsza jest lepszą grą, ponieważ gameplay był znacznie przyjemniejszy. Będąc zupełnie szczerym jestem pewny, że już nigdy do tej gry nie wrócę bo wiem jak mnie wymęczyła. Daję grze ocenę 3/5 z minusem i podkreślam, że nie jest to zła gra. Podoba mi się fakt, że próbowano rozwinąć formułę, ale w moim odczuciu nie do końca się udało.

Na marginesie. Zacnie się w to gra w formie przenośnej. Jak się wkurzysz odkładasz konsole na jakiś czas i wracasz później. Grasz w ten sposób aż grę ukończysz. Tej części nawet na TV nie odpaliłem. Na małym ekranie sprawuje się znakomicie.


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Endex/

Dodane: 12.08.2020, zmiany: 12.08.2020


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?