Arc The Lad: Kijin Fukkatsu (JAP) (WonderSwan)

Arc The Lad: Kijin Fukkatsu (JAP)

Wydania
2002()
Ogólnie
Bardzo przyjemna wersja znanego tytułu z PSX- ale nie wydaje mi się, żeby to była konwersja któregoś z tamtych tytułów, ale osobna fabularine historia. Sporo łażenia, sporo gadania, chyba 10 minutowe intro, którego nie można przerwać... Walki- turowe, taktycznie, na osobnych planszach. Graficznie- bardzo dopieszczone, lokacje są bardzo szczegółowe i naprawdę klimatyczne (zniszczony świat, rudery, zanieczyszczenia i ogólny syf- Arc zawsze był proekologiczną grą).
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
19.03.2008
Witam w dziale Wonderswan przy okazji kolejnej mojej recenzji. Postanowiłem trochę zaszaleć i wszystkie te "rzuty okiem" pozamieniać na recenzje. Jedna po drugiej, a dzisiaj Reptile ma za zadanie przedstawić Arc The Lad. Jako że dużo na samym początku nie oczekiwałem od gierki, tak teraz można się wielce zdziwić, do czego tak naprawdę jest zdolny Wonderswan.

Sam początek
Jest wyczerpujący. Ponad 10-minutowe intro o którym wspominał JRK jest prawdziwe (myślałem, że w "przyśpieszeniu" będzie szybciej, ale się widocznie pomyliłem). Mamy do czynienia z nową - oryginalną historią, która opisuje świat trzy lata później od Arc The Lad III. Elk znowu wkracza do akcji, wraz ze swoimi przyjaciółmi: Shu, Lisą, Mer Shea i wieloma innymi, jest także nowa postać - Finia, dziewczyna z przyszłości, dzięki której właśnie powstał nowy wątek i nowa gra w wersji tylko na WonderSwana.

O historii nie ma za bardzo co opowiadać, w samym tytule jest zawarty praktycznie cały wątek. Arc The Lad: Wskrzeszenie boga maszyny, no albo coś w tym stylu. Finia, dziewczyna z przyszłości znajduje Elka, bo ma za zadanie powstrzymać maszynę, która za parę lat (jakieś 100?) zwariuje i zacznie niszczyć wszystko co stanie jej na drodze, przy tym wszystkich przyjaciół Finii oraz jej rodziców. Co tu dużo gadać - Elk wraz ze swoimi przyjaciółmi znowu muszą ratować świat - tym razem przed maszyną. To wszystko, kilka zdań i to cała fabuła, dlatego jako extra może trochę przedstawię naszych bohaterów, którymi będziemy sterować.

Nasi bohaterowie:
Elk - 21 lat, główny bohater naszej gierki. Legendarny łowca skarbów, który podczas swojej misj" spotyka Finię, która jest dla niego jak młodsza siostra.

Finia - 15 lat, główna bohaterka. Finia jest dziewczyną z przyszłości, która "wpadła" na Elka, podczas jego misji. Z początku miała problemy z pamięcią, jednak przywrócenie jej nie będzie problemem, kilka walk z potworami oraz współpraca z Elkiem powinna załatwić sprawę. Fania darzy jakimś tam uczuciem Elka.

Shu - 31 lat. Kolejny legendarny łowca, który wziął w opiekę Elka, gdy nasz bohater był jeszcze niemowlakiem. Specjalizuje się w umiejętnościach pomniejszająch statystyki przeciwników. Z lekka może przypominać jakiegoś ninja, ale wątpię aby którykolwiek ninja używał broni palnej.

Mer Shea - 19 lat. Pojawia się, ponieważ odczuwa, iż świat zbliża się ku upadkowi. Shea jest wspaniałą postacią, jeżeli chodzi o kwestię magii.

Lisa - 20 lat. Zależy od naszego wyboru czy się do nas przyłączy czy też nie. Umiejętności Lisy to głównie leczenie i przywracanie do życia.

Anrietta - 18 lat. Nie potrafił Reptile znaleźć informacji odnośnie tej postaci jeżeli chodzi o dokładne imię, przetłumaczyłem z japońca żywcem jak leciało, no i niech tak zostanie. Młoda dama, która jest okropnie bogata jak na jej wiek. Pomoże nam przy leczeniu złych stanów oraz podniesieniu naszych charakterystyk. Na samym początku postać może się okazać jedną z najsłabszych, jednak trening czyni mistrza.

Przenośna konsola wiele nie potrafi
A w przeciwieństwie do "Grających chłopczyków" firmy nintendo, łabędź miał tylko 2 formy: normalną - czarną białą, oraz kolor, ale jednak, jak się przypatrzeć na tę grę, to widać poziom sięgający do GBA! Grafika jest kolorowa i tak dostosowana, że nawet przy powiększeniu 4x można spokojnie dalej się w nią patrzyć, gdyż nie odczuwa się jakiegoś takiego zgorszenia. Pomieszczenia są wykonane znakomicie, a do tego przepiękna animacja postaci zapiera dech w piersiach, no dobra, może z tym przesadzam, gdyż mamy XXI wiek, i grafika 2D powoli odchodzi w zapomnienie. Jeżeli natomiast chodzi o dźwięk, to naprawdę, jak na wonderswana to co możemy usłyszeć w Arc The Lad, to prawdziwy rarytas. Nie dość, że grafika jest wspaniała, to i sam dźwięk jest idealnie zrobiony. Zaczynając od muzyczki, to w jakiś dziwny sposób przypominają muzyczki ze słynnego w Polsce pegazusa! Trzeba przyznać, że bardzo miło się ich słucha, melodie niezależnie od pomieszczenia, nadają wspaniały klimat. Jeżeli natomiast chodzi o dźwięki, to "buczenie" też nie jest zrobione ot tak sobie na "odwal się i macie" tylko widać, iż porządnie się przy tym musieli natrudzić, aby coś takiego otrzymać na przenośnej konsoli.

Polany, lasy, wilki, zające, słoneczko świeci, czyli typowy klimat fantasy w grach, którego tutaj...
...nie ma. Nie ma wilka, zające też wyginęły, lasy wycięte, motylki nie latają. Arc The Lad przedstawia klimat nędzy. Miasta w gruzach, śmieciach, zanieczyszczeniach, w którym ludziom się żyje nie najlepiej. Owszem znajdzie się miejsce dla bardziej "zadbanych" miast, ale głównie to są ruiny. Coś co się już rozpadło albo trzyma w nie najlepszym stanie. Chociaż zwiedzanie lokalizacji może być nawet przyjemne, gdyż nie wiadomo tak do końca co nas czeka.

Ale to jest po chińsku
Kiedy to się staliśmy tacy wybredni? Czy wszyscy już zapomnieli czasy "pegazusa", gdzie się wkładało "żółtą dyskietkę" odpalało grę i nie ważne co tam było, czy krzaczki czy domki, czy obrazki: przycisk START, mamy bohater, a idziemy do przodu i nawalamy. Przy Arc The Lad jest ta sama sytuacja. Mamy gierkę w języku japoński (nie chińskim, nie mylić tych dwóch języków!), no i co z tego? Nic nie rozumiemy, no to mamy 2 wyjścia: zaczniemy się uczyć języków obcych albo czekamy, aż znajdzie się ktoś, kto przetłumaczy gierkę na normalny język (a weź znajdź takiego śmiałka). Ale czy tak naprawdę, trzeba aż tak na to narzekać? Słuchajcie, gra jest naprawdę wspaniała i warto w nią zagrać, niezależnie od języka, gdyż animacja w grze jest tak dokładna, że jesteśmy w stanie domyślić się o co chodzi.

Frajda na całego
Podczas gdy przy Marie i Elie bawiłem się dobrze, to przy Arc The Lad frajda była jeszcze większa. Wszystko jest na swoim miejscu, a więc można się łatwo domyślić, co służy do czego. Nie ma problemu przy zmianie broni, czy jakiś nieporozumień podczas walki. Może motyw walki uda się choć trochę przybliżyć, system jest turowy (coś w rodzaju FFT), raz ma ruch gracz, a raz przeciwnik. Każda z postaci ma jakiś obszar pola po którym może się poruszać. Można przybliżyć, bądź oddalić się od przeciwnika (w zależności od taktyki jaką przyjmiemy), mamy możliwość zaatakowania wroga z 4 stron (z przodu, z boków no i "od tylca"), zaznaczając zwykłym atakiem, są inne opcje, takie jak umiejętności, przedmioty (no tak, rarytasowe opcje), nie zabraknie przeglądania statystyk bohaterów jak i samych przeciwników. Jednak muszę przyznać, że to wystarczy, gdyż używa się głównie ataków. Fajnie, że autorzy gry pomyśleli o naszych bohaterach (z początku trochę byli słabi, ale 2-4 walki więcej, lepsze bronie i poziom robią już swoje), że wytłumaczyli im zasadę "oko za oko, ząb za ząb". Przeciwnik jak zaatakuje, to bohater wie co ma zrobić, no przynajmniej zazwyczaj. Nie nastawiajmy się jednak na to, że counter'y ładują non stop, ale na szczęście jest możliwość jeszcze krytykali w dwóch postaciach. Pierwsza w postaci większego uszkodzenia (czyli normalnie), a druga postać to atak x 2. Tak jak historię napisali do gry od nowa, tak podstawę systemu wzięli z wersji na Sony Playstation, tyle że dopasowali ją dla maszyn przenośnych. Niektórzy się na to rzucali, gdyż uważali, że właśnie walka jest nie za bardzo dopracowana, jednak dla Reptile to jest pierwszy Arc The Lad i powie, że nic mu w nim nie przeszkadza (trzeba by było porównać do innych wersji, ale zresztą, po co, dobrze jest jak jest, naprawdę).

Summarum
Największym bólem tej gry, to chyba jest fakt, że jest po japońsku i wiele osób jej nie zrozumie, ale to naprawdę nie jest aż tak wielki problem. Przy grze spędziłem trochę czasu, szukałem o niej informacji (zresztą tak jak o każdej, aby starać się coś "więcej napisać" niż tylko wyrazić swoje zdanie), przy czym grałem w nią i się do tego bardzo dobrze bawiłem. Wspaniały klimat, na dodatek 2D. Szczerze, wspaniały łabędź tutaj mnie zaskoczył, gdyż nie myślałem, że będzie zdolny do udźwignięcia takiej gry, która jest w stanie konkurować z grami na GameBoya Advance. No tak, GBA ma lepszą grafikę i gierki, ale nie zmienia to faktu, że wonderswan powstał wcześniej, aby konkurować z GB i GB color, a nie z GBA. Nie wiem jak wam się widzi ta cała historia, ale Reptile powie to:
+ motyw z amnezją jest konkretny
+ grafika jest pierwsza klasa
+ wspaniała animacja, nie tylko przy walkach, ale także przy historii
+ muzyka genialnie oddaje swój klimat

Czy naprawdę coś więcej potrzeba? Chyba tylko zrozumienia dialogów podczas rozmowy, gdyż nie wszyscy potrafią czytać obrazki, może trochę za wcześnie na ocenę gry, ale chodzi mi o to, nie wiem czy znajdę jeszcze jakąś dobrą, czy nawet lepszą grę na Wonderswana, do której mógłbym porównać Arc The Lad. Najwyżej stracę, gierka zasługuje na 5 i tyle. Jeżeli nie wierzycie, że gra jest taka dobra zagrajcie sami. Jeżeli jesteście miłośnikami gier 2D i z miłą chęcią chcielibyście zobaczyć coś nowego, to ta gra jest prosto dla was.

No i tym sposobem, wyszła kolejna recenzja... Dość obszerna nawet, a z początku taka się nie zapowiadała, miejmy nadzieję, że będzie tak dalej ze wszystkimi po kolei. Dzięki za przeczytanie! Jya! \(((_^)

Moja ocena: 5/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 10.02.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?