Chocobo's DungeonChocobo no Fushigi na Dungeon (JAP) |
|
Wydania |
1999() 2020() |
Ogólnie
|
Gra która powstała na bazie popularności serii Final Fantasy, w połączeniu z popularnością japońskiej serii rogalików Fushigi na Dungeon - tym razem głównym bohaterem jest Chocobo- znany z tamtej serii wyrośnięty kurczak. Już podczas pierwszych kilku minut gry podłapałem tamten klimat- spotkałem Moga, grała fajnalowa muzyczka :) Gra to prosty rpg- z niewielką ilością współczynników (chyba, wszystko jest przecież po japońsku) i dużą (jak na ręczną konsolkę) ilością gadania. Walki to połączenie turówki i czasu rzeczywistego- nasz kurczak, jak i wróg mają zapełniające się paski ataku (znana zasada- gdy pasek się zapełni, można atakować), ale podczas walk może sobie łazić po planszy, unikać przeciwnika, a zbliżać się tylko do zadania ciosu dziobem :) Aha- gra ukazała się w wersji czarno- białej konsolki. Przeniesiona została potem na PSX, druga jej część doczekała się tam nawet wersji amerykańskiej.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
fazówka
|
Recenzje |
W końcu przyszła pora wypróbować mniej "fajniejsze" RPGi na Wonderswanie. Pierwsza 2 tytuły które sprawdzałem były kolorowe i nienajgorzej wypadły, ale trzeba było w końcu napotkać jakąś "czarno-białą" produkcję. Z poziomu GBA zeszliśmy na zwykły standardowy GB. Jednak Chocobo kojarzy się tylko z jednym: Final Fantasy, a to nic innego jak sam Square! Czy gra Chocobo jest warta swojego czasu? To się okaże pod sam koniec mojego wypracowania ;)
Co powinniśmy na początek wiedzieć o tej grze?
Chocobo no Fushigina Dungeon ukazała się w wersji na Sony Playstation oraz Wonderswana. Mało kto o tych grach zapewne słyszał, gdyż nie opuściły one Japonii (zresztą jak wiele wspaniałych gier, nawet do chwili obecnej!). Mamy tutaj wiadomo jakieś nawiązanie do serii Final Fantasy, ale jednak to są oddzielne przygody strusio-kurczaka, pasztet wie, co to za krzyżówka, wiadomo jedynie, że jest maskotką Finala, gdyż niemal w każdej części się pojawia. W każdym bądź razie przechodzi po różnorodnych lochach, pomieszczeniach, lasach, labiryntach. Jak sama nazwa wskazuje Dungeon-ach... Tak, więc chodzimy i nawalamy przeciwników zbieramy przedmioty i... w zasadzie tyle.
Naszym bohaterem będzie...
...nie Squall niestety, raczej bardziej kurczak, czy tam struś, ym, tak: Chocobo... Chocobo jest żółty (ciekawe, na czarno-białym ekranie... ale jest żółty, nie czepiajmy się szczegółów) o imieniu 'Poulet' (Puru? czy 'Pureiya', w zależności od wersji jaką znajdziecie, oznacza to nic innego jak 'Player' - czyli gracz), na szczęście mamy możliwość nazwania naszego Chocobosa jak nam odpowiada. W grze możemy także spotkać inne postacie (znaczy się stworki) z gier Final Fanatasy, takie jak Mogle (kot), czy Ifrita albo i nawet Bahamuta, którego mamy możliwość przywołać.
Przyjrzyjmy się grafice i muzyce, czyli lata wstecz
Może i było czymś nadzwyczajnym, jednak patrząc się na to teraz nie mam naprawdę pojęcia co napisać. Nie do pomyślenia jest, że można zrobić grę w dwóch kolorach (nie wliczając odcieni). Grafika jest prosta, sprawia wrażenie, jakby została utworzona z kilku chipsetów/ tilesetów [chipset/ tileset - w RPGMakerze (program do tworzenia gier RPG) nazwano tak pliki, składające się z "graficznych kafelków", na których są elementy mapy. Następnie z tych elementów jest tworzona mapa], niewielu zresztą. Mapki mają co prawda swój klimat, ale to raczej nie wystarczy. Prosta grafika, proste mapki, zapewne wielu z was mogłoby bez problemu coś takiego stworzyć w RPG Tsukuru, a może i nawet wyszło by coś lepszego? Muzyczki jak nawet wpadają trochę w ucho to jednak muszę stwierdzić, że są kiepskiej jakości. Przerabiając je w format midi o wiele lepiej by wyszło, ale jednak to tylko Wonderswan - nic nadzwyczajnego, czasami dźwięk może więc zawyć w uszy.
Godne uwagi
Będzie sama animacja, to jak mogle pije miksturkę, albo jak nasz chocobo porusza głową wygląda fajnie. Animacja jest płynna i miła, ale przecież nie będziemy się wpatrywać przez kilka godzin tylko na to, jak czarno-biały struś kiwa głową, prawda? Warto zwrócić uwagę choćby na sam system walki, który przedstawia się bardzo ciekawie. Nie jest to jakiś system turowy, bardziej akcji (a'la Zelda?). Po planszy chodzimy naszym ChocoBossem i atakujemy przeciwników. Pod postacią znajdziemy paseczek, który odpowiada za atak. Jeżeli się napełni na maksa, no to do przeciwnika i "dziobem go!", ale, ale, nie tak szybko, jeżeli przeciwnik ma napełniony taki pasek to należy uciekać, jeżeli nie chcemy oberwać (a HP jest ważne). Czy musimy czekać na pasek? Nie! Możemy atakować cały czas - non stop - 24/7 aż przeciwnik padnie. Tyle że jak "mały pasek", to i małe uszkodzenia, oraz czasami jest możliwość spudłowania.
Chocobo-Chuck! Dobre i złe strony walki
Denerwujący może być biały pasek - nie jakaś tam ramka: biały pasek, na którym mamy piękny napis HP oraz LV, jestem przyzwyczajony, że czegoś takiego nie ma i chcę widzieć pełny ekran wraz z postacią (...kurczakiem), którą się poruszam oraz mapami. Jednak dobrą sprawą podczas walki jest fakt, że jak pobiegamy sobie trochę, to odnowi nam się HP, co ważniejsze krytykal wygląda konkretnie. Nie wspomniałem wcześniej, ale nasz Chocobo prawdopodobnie jest Chocobosem od samego Chucka Norrisa (!), gdyż potrafi walnąć z półobrotu kopniaka! Jedną ze złych stron tej walki jest możliwość chodzenia w 8 kierunkach (wow! niesamowite... jak na przenośną konsolkę), nie jest to bowiem coś nadzwyczajnego, aczkolwiek bardzo zbędne, gdyż to wygląda okropnie. Jak przetestujecie to na pewno zauważycie o co chodzi. Animacja nie jest płynna, a możliwość chodzenia w 8 kierunkach jest tylko możliwa na mapach gdzie się odbywa walka. Tak to inaczej mamy same proste drogi... wyznaczone ścieżki po których musimy chodzić, bo nie mamy innego wyboru. Trzymając się jednak walki to ona też jest jakaś taka nie za bardzo płynna, widać jakieś jakby to nazwać "stop klatki", w których wszystko się na sekundkę zatrzymuje (nie no sekundkę... ale na moment), niektóre osoby mogą być na to strasznie uczulone.
Czy to wszystko? Jeżeli chodzi o dobre i złe strony?
Nie! Jest więcej ciekawych rzeczy. Mamy magiczną skrzynię, w której sobie miksujemy przedmioty, są też jakieś pentagramy, dzięki którym nasza postać otrzymuje szybki LV Up, ale także są niebezpieczeństwa. Różnego rodzaju pułapki na nas czekają, ukryte w podłodze kolce to nie wszystko, przede wszystkim te pentagramy, które nie są pewne, czasami nas uśpią, albo walną efekt ciszy. Jeżeli jesteśmy podczas walki, to jest możliwość, że wpadniemy w niezłe tarapaty. Mapping jak wcześniej wspomniałem jest biedny, po przeanalizowaniu paru więcej pomieszczeń, stwierdzam ze smutkiem, że miałem rację - tak naprawdę niestety jest. Wielka lokacja, składająca się głównie z podłogi, ściany i sufitu, więc no ogólnie z lekka to biednie. Fabuła tak samo zresztą, pewnie zauważyliście, że w każdej recenzji piszę mniej więcej o co chodzi itp., przedstawiam bohaterów czy coś, a tutaj jest pustka.
Cała nasza historia
Chocobo wraz ze swoim kolegą Moglem szukają przygód. Chodzą po dungeonach, rozwalają po kolei coraz to silniejszych przeciwników i zbierają przedmioty. Koniec. Nie jest jakieś takie za bardzo przekonywujące, ale niestety tyle można o tym najwięcej napisać, gdyż nic więcej się nie da dodać (nie jestem autorem tej gry (((_^) ).
Na czym to jednak polega?
W grze znalazłem dość ciekawą cechę - nieważne jak wygląda, nieważne jaka fabuła, liczy się tak naprawdę gra w całości. Przy Chocobo w jakiś taki sposób się nawet odpoczywa. Miło jest spędzić kilka godzin przy grze i porozwalać przeciwników. Ot taka prosta gierka, pójść tam, zniszczyć tego, wziąć to, zmiksować tamto itp. A przeciwników są pełne lochy, gargulce, gobliny, slimy, wiewiórki, lisy, smoki, magowie i jeszcze więcej, czekają na nas aby złapać i zjeść, albo coś w tym stylu, niestety nie wiedzą, że mają pecha i trafili na jednego z lepszych strusio krzyżówek dostępnych w tej grze.
Summarum
Chocobo no Fushigi na Dungeoon aż tak strasznie nie wypadła. 3 może dostać, ale niestety tylko 3, gdyż nic więcej z tego być nie może. Gra po japońsku, czarno biała, animacja nie do końca jest poprawna no i na dodatek muzyka kopiąca uszy. To jest dobry tytuł, jak na tamte czasy, ale jednak uważam, że teraz to jak 2D, to musi być jakieś porządne. Plansze to głównie lochy składające się z kilku grafik, połączonych lekko inaczej, aby dać efekt innego pomieszczenia, przeciwnicy przeważnie na tym samym poziomie różnią się małymi drobiazgami takimi jak np. niektórzy mają więcej HP, większy atak, a może nawet będziemy mieli szczęście i zobaczymy jak jakiś przeciwnik używa jakiejś umiejętności, co zabierze połowę energii, ale co to dla nas. Pobiegamy w kółko przez dwie minutki i energię mamy za darmo jak nową. Nie wspomniałem zdaje się jeszczet, że miejsce na przedmioty w naszym ekwipunku wynosi 18, też nie jest to zadowalająca ilość. Zdążymy to przecież zapełnić raz dwa. Aktualnie gra może służyć jedynie do jakiegoś rodzaju odprężenia się, odciągnięcia od tych wszystkich MMORPG, w które gra się po nocach i wstawienia sobie opcji "luz" przez najbliższy dzień, albo po prostu szukaniu natchnienia do tworzenia utworów, bądź gier, ale tak, żeby w nią zagrać na poważnie, to chyba mało kto się tym zainteresuje. Spokojnie, Reptile nie jest potworem, jest w miarę wyrozumiały, 3 na 5 da i koniec. Jeżeli myślicie, że to zasługuje na mniejszą notę, to niestety jesteście w błędzie, dlaczego? To zapraszam do przeczytania kolejnej recenzji do gry, która się znajdziemy poniżej gry Chocobo no Fushigi w dziale Wonderswan. Tam dopiero się zaczną cyrki!
Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl
Moja ocena: 3/5
Obrazki z gry:
Dodane: 05.10.2002, zmiany: 05.05.2020