Digimon Tamers: Digimon Medley (JAP) |
|
Wydania |
2001() |
Ogólnie
|
Pokemonopodobnych gier nigdy za dużo. Z takiego założenia wyszli najwyraźniej twórcy także tego tytułu. Z moich obserwacji wynika, że na Wonderswanie wyszło już jakieś 5-7 tytułów z tymi stworkami w tytule, część z nich to na pewno rpg- tak jak i ten tytulik. Coś mi mówi, że nie zobaczymy go nigdy na Zachodzie- powód? Już w pierwszej minucie gry nasze pokemo... znaczy digimony zostają schwytane przez jakiegoś Złego i... ukrzyżowane. Tak jest, dobrze słyszycie. Jakoś nie widzi mi się, żeby takie coś spodobało się wydawcom (i większej części odbiorców) w cywilizowanym świecie.
|
Widok
|
izometr
|
Walka
|
turówka
|
Recenzje |
Główny cel fabuły w Digimon Medley
Trzy serie TV digimonów autorzy wsadzili w jedną grę. Gracz będzie miał za zadanie wybrać jedną z 18 postaci, które się pojawiały w Digimon Adventures 02: Tag Tamers. Dobrze to się składa, gdyż będziemy grali sobie w digimony począwszy od pierwszej serii TV, a skończywszy na grze Tag Tamers. Cała historia jest przedstawiona w postaci ilustrowanej książki, w której są zawarte obrazki i historyjki. Im więcej przejdziemy, tym więcej odblokujemy, a to chyba o to w tej części gry chodzi, a co mi się podoba bardzo nawet, gdyż możemy się wracać do etapów oraz je powtarzać ilekroć chcemy.
Choose your destiny, and let the Mortal Kombat (em... digimon!) begin!
Na początku mamy do wyboru tylko trzy postacie, a każda postać ma innego wirtualnego potworka. Mamy chłopaka o imieniu Matsuda Takato, który posiada Girumona, jego przyjaciela Ri Jenria (brzmi trochę jak jakieś chińskie imię, może chodzi o: Li Chenlia? - mniejsza może o to, w każdym bądź razie mamy kolejną postać), towarzyszy mu Teriamon oraz mamy jeszcze do wyboru dziewczynę (a jak, równoprawność dla wszystkich, nie?) Makino Ruki, która ma żółtego lisiastego digimona - Renamona. Szczerze, z tych wszystkich digimonów, jakoś tego lisa najbardziej kojarzę, ale dobrze jest jak ktoś w ogóle słyszał o digimonach. No jeszcze by mogli dodać ze cztery postacie i by było prawie jak Mortal Kombat, tyle że tutaj mamy ponownie jak w każdym digimonie zresztą dzieciaki. Oczywiście, później mamy możliwość wybrania innego bohatera. Wszystko zależy od rozwoju fabuły.
Prostota ma swoje granice, a może to jest jej urok?
Właśnie, jak można zauważyć, gra jest w kolorze, jednak nie jest to aż tak dobrze zrobione jak Brave Tamers. Ilość kolorów jest znacznie mniejsza, powiedzmy szczerze, bardzo uboga. Postacie mimo nałożonego na siebie koloru (trzech, albo czterech?), nie posiadają jakiegokolwiek cieniowania, a ich animacja jest prosta jak przy grach tworzonych w RPG Makerze. Trzy klatki animacji na sekundę podczas chodzenia, to nie jest jeszcze jakaś tragedia, ale jak widziałem historyjkę, w której digimon się cieszył (nie wnikam z jakiego powodu) to były ewidentnie dwie klatki animacji na sekundę, tak to perfidnie wyglądało, że przyznam się - lepsze animacje mi wychodzą w paintcie.
Mimo klimatu w grze potrzeba urozmaicenia!
Mapping gry udał się wręcz idealnie tragicznie. Mało elementów, mało kolorów i rozłożenie ich też nie jest jakieś ciekawe. Mimo iż idziemy cały czas do przodu, sceneria wygląda praktycznie tak samo. Nie no, sceneria wiadomo ma wyglądać tak samo, ale tutaj to sprawia wrażenie jakbyśmy stali w miejscu. Przechodzimy z mapy do mapy i praktycznie jesteśmy w tej samej mapce. Kilka szczegółów różnicy tylko. Niestety pod tym względem gra wypada po prostu słabo. Jeżeli nie wierzycie, to zerknijcie na kilka screenów i przekonajcie się sami.
Urok jednak jest, więc tragicznie nie jest.
Można powiedzieć, że od samego początku ani jednego dobrego słowa o grze nie wspomniałem, więc może teraz poświęcę kilka zdań na to coś. Zacznę może od klimatu. Tak wiem, grafika jest odstraszająca, ale jednak coś w tym jest. Czyżby klasyk? Nie obraziłbym się jednak jakby gra była bardziej kolorowa. Gra się jednak bardzo przyjemnie musze przyznać i mimo iż to jest kolejna gierka z serii digimon, to wciąga bardziej niż Brave Tamer. Dobra sprawa, że gramy sobie każdym bohaterem, zależnie od naszego upodobania. Szkoda, że nie można im zmieniać imienia, tak samo jak i stworkom wirtualnym, ale to jest mniejszy minus. Co jednak warto w grze zauważyć to sam system walki, który po prostu w digimonach zazwyczaj wypada kiepsko, w tej wersji jest jednak inaczej.
Jeżeli chodzi natomiast o dźwięk i muzykę.
Nienawidzę o tym za bardzo pisać, gdyż nie znam się aż tak bardzo na tej kwestii. Jednym może się spodobać, innym może i nie. Nie jest jakaś supernowo-odlotowa, dźwięk w sumie to samo. Można z łatwością porównać je do tych gier z NESa (znanym Polakom pod pseudonimem pegazus). Można się do dźwięku spokojnie przyzwyczaić i do melodyjek tak samo, jednak uważam, że w tej kwestii mogło być o wiele lepiej. No cóż, muzyka i dźwięk nie wypadły w tej części digimonów najlepiej, ale dobrze, że nie wypadły jeszcze gorzej, przejdźmy może dalej.
Don't Sing it - Bring it! Motyw walki.
Zaznaczmy może fakt, że walka toczy się jeden na jednego (co nie miało miejsca w poprzednich grach). Zazwyczaj to my mamy przewagę, gdyż trafiają nam się na przeciwników jakieś cianiasy, ale walka z bossem może okazać się czasami trudna (ale naprawdę to jest mało prawdopodobne). Przy rozpoczęciu walki mamy do dyspozycji cztery opcje: walka, przemiana, przedmioty i ucieczka. Ucieczka to wiadomo, nie trzeba tłumaczyć, nie chce się walczyć, to nie, idziemy sobie i tyle. Nikt nas do walki przecież zmuszać nie będzie. Przedmioty, zawarte są w nich różnego rodzaju udogodnienia do walki - np. lekarstwa, które dodają nam HP (punkty życia), bądź EP (punkty specjalne do wykonywania technik). Jednak mało kiedy się używa przedmiotów. Przemiana, to jest ciekawsza opcja, ale o tym poniżej, gdyż za fajna to jest opcja aby opisać tylko w jednej linijce. Polecenie walka również przedstawia się bardzo ciekawie. Mamy bowiem dwa rodzaje ataków: normalny (nie wymagający punktów EP) oraz nienormalny - żart, umiejętność zależną od digimona. Wszystko. Taka mała prosta ilość, ale ciekawe jest ich wykonanie. Gdy jest nasza tura, mamy specjalny czas do wykonania jakiś takich mini zadań nazwijmy to. Musimy naciskać przycisk A aby naładować nasz pasek ataku, zanim się czas skończy albo nacisnąć przycisk A w odpowiednim momencie. Wiadomo, jeżeli wykonamy zadanie poprawnie, nasz atak będzie silniejszy, a to nam daje nawet możliwość do zablokowania ataku przeciwnika.
Przemiana - istotna opcja podczas walki.
Przemiana zmienia naszego digimona w kolejną jego formę, przy czym podnosi jego HP, EP, siłę i inne statusy. Wspaniała rzecz, problem polega na tym, że aby to się uaktywniło trzeba mieć już jakąś ilość EP zarezerwowanych. Na samym początku (każdego chapteru) zaczynamy z 0 EP. Ale w sumie dwie, czy tam trzy walki uzupełnią nam trochę pasek EP, więc nie należy panikować. Zaznaczę jednak, że każdy digi stworek może mieć ich więcej (trzy to jest chyba max, ale nie jestem pewien). Im większe EP, tym w większy stopień będzie się można zmienić. A lepszy stopień - to lepsze ataki, lepsze statystyki oraz łatwiejsza gra, ale w sumie czy gra musi być taka prosta?
Forma gry - czyli cała zabawa.
Nie wspomniałem o drobnym fakcie, iż gra jest banalnie prosta. Idziemy do przodu, trzaskamy tego co wyskakuje i idziemy dalej. Warto jednak pochodzić trochę po mapce i np. podejść do "automatu z cola cola" po to aby z niej wyciągnąć jakieś przedmioty. Rozwalić przeciwników to raczej naprawdę nie jest problem, bossa tym bardziej. Problem jednak nadal chyba będzie w języku gry. No tak, digimon raczej to zabawa popularna głównie w Japan, więc nic dziwnego, że jest po japońsku, jest jednak dobra nowina: w grze główną rolę odgrywa Hiragana oraz Katakana (dwa główne style w japońskim). Kanji (bardziej zaawansowany styl) jest mało kiedy widziany, a jak jest, to chyba nawet go nie zauważymy (w sumie...). Jeżeli zatem ktoś zna te dwa pierwsze style i mniej więcej kilka słówek z japońskiego, to myślę, że da sobie radę ze zrozumieniem gry, ale w sumie nawet i bez tego każdy da sobie radę. Po co tam komuś tekst. Najlepiej jest samemu sobie tłumaczyć: do przodu i nawalać.
Summarum
Szczerze przy tej części digimonów Reptile spędził chyba najwięcej czasu. Nie dość, że musiałem zebrać informacje odnośnie gry (oczywiście grając w nią), to jeszcze sobie trochę pograłem z ciekawości. Trzeba przyznać, że Digimon Medley wciąga ze względu na jej formę. Przykładowo, bardzo zainteresował mnie motyw walki - jak to wszystko zostało zrobione. Jeden mały bajerek w postaci mini gierki całkowicie może zmienić jej wizerunek. Grafika z poziomu GBC, dźwięk jak i melodyjki to samo, czyli przeżyć to spokojnie można. Co do oceny - wszyscy chyba na to głównie czekają. Powiem, że ta część digimonów jest dobra, grafika kolorowa, dźwięk nie najgorszy, melodyjki to samo, wciągający klimat, niestety więcej jak 4 się z tego nie wyciągnie, a za pewne i tak wszyscy będą zdziwieni taką oceną. Nie jestem fanem digimonów - ale uważam, że ta gra tyle może dostać i koniec.
Najciekawszy jest fakt, nad którym się od początku mojej pracy przy JRK's RPGszastanawiam. Jakim cudem wyciskam po 3 strony A4 w wordzie tekstu na temat japońskich gierek? Zapewne JRK, jak i pozostali wnikać w ten fakt nie będą, a jedynie co powiedzą to: oby tak dalej /oby tak dalej! - JRK/.
W sumie jeszcze wiele gier przed nami w dziale Wonderswan, więc zobaczymy jak tamte inne wypadną. Mam nadzieję, że dobrze. Dzięki za zaglądnięcie, przeczytanie, czy tam nawet obejrzenie screenów z Digimon Medley.
Jya!
Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl
Obrazki z gry:
Dodane: 20.01.2003, zmiany: 21.11.2013