Po bardzo brutalnym intro (odrąbane głowy, armia demonów mordująca ludność cywilną - w bardzo dosłowny i obrazowy sposób) dostajemy przeciętnej urody (z tendencją w dół na skali ładności) rpg. Walki - turowe, na osobnym ekranie, co ciekawe tracimy w nich kontrolę nad bohaterem i podziwiamy tylko jego poczynania. Zdecydowanie najnudniejszy element gierki, bo walki są długie, a nic w nich się od nas poza cierpliwością nie wymaga. Współczynniki niby jakieś są - widać HP, po walce pojawia się też experience, ale coś mi to pachnie malizną - może po prostu nie udało mi się ich wyczaić, bo w Zavas 2 była już ich cała masa...