Lil' Monster (GB / GBC)

Lil' Monster

Wydania
1999()
2000()
Ogólnie
Skrzyżowanie Pokemona i karcianki - dwa stworki stoją naprzeciwko siebie, robiąc niewiele huku, za to sporo kuku sobie nawzajem używając swoich umiejętności. I to zdanko z recenzji chyba najlepiej charakteryzuje ten tytuł. Zdecydowanie dla młodszego odbiorcy.
Widok
boczny
Walka
turówka
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
09.09.2007
Pewnego dnia znalazłeś puszkę. Nie był to jednak kawałek bezużytecznego metalu. Miała ona bowiem zdolność zamiany pewnych specjalnych kryształów w stwory. Jako, że nie jesteś jedynym, który posiada takiego stworka, narodził się pomysł walk pomiędzy nimi. Twoje zadanie jest proste: zostać najlepszym trenerem Pok...e, nie ta historia... najlepszym graczem, a przy okazji sprać siedzenie pewnego niemiłego osobnika.
Cóż, fabuła zdecydowanie nie jest mocną stroną tej produkcji, napisana została po prostu żeby była, ale bynajmniej nie wyróżnia się świeżością czy głębią. W trakcie gry zresztą wcale nie jest lepiej, a wręcz przeciwnie - właściwie jakby wcale jej nie było. Dodatkowo gra jest bardzo krótka (jej ukończenie zajęło mi dokładnie trzy i pół godziny - jak podaje zegar w grze, w rzeczywistości mniej, bo "turbo" było nagminnie używane).

Wspomniane kryształy są jednocześnie źródłem mocy stworków - każdy z nich, użyty w walce pozwala na zadanie ciosu, leczenie czy w inny sposób pomaga naszemu podopiecznemu. Zbieramy je pokonując przeciwników, każdy z nich pozostawia po sobie kryształek. Na początku gry dostajemy kilka, z których jeden wykorzystujemy do stworzenia sobie podopiecznego (rodzaj stworka zależy od użytego kryształu). Naraz korzystać możemy z maksymalnie 20, które dobieramy sobie przed walką. Zbiór ten nazywany jest talią, nieprzypadkowo zresztą, jako że cały system bardzo przypomina gry karciane. Jeden kryształ w talii może występować najwyżej w czterech egzemplarzach, a ich efekty dzielą się na aktywne (musimy użyć kryształu, aby wywołać przypisany mu efekt) oraz pasywne (wystarczy mieć taki w ręce, aby działał). Z innymi stworkami możemy walczyć na arenie, bądź spotykając ich trenerów gdzieś w terenie. Możemy także w dowolnej chwili wezwać sobie przeciwnika, używając jednego z posiadanych, a nieznajdujących się w talii kryształów - w ten właśnie sposób rozpoczynać się będzie większość starć. Sama walka stanowi skrzyżowanie Pokemona i karcianki - dwa stworki stoją naprzeciwko siebie, robiąc niewiele huku, za to sporo kuku sobie nawzajem używając swoich umiejętności. Do wyboru mamy cztery, z tym że nie są one zależne od typu stworka, a wybierane losowo z kompletowanej przez gracza talii. Walka trwa do momentu wyczerpania się punktów życia jednej ze stron. Po wygranym pojedynku zabieramy pozostawiony przez pokonanego kryształ, jak również pieniądze i punkty doświadczenia i przywołujemy sobie kolejnego, bądź też ruszamy zwiedzać światek gry.

Do zwiedzania za dużo nie mamy. Teren, po którym się poruszamy to miasteczko, lasek, pole, jezioro, góra, fragment pustyni oraz arena. Nie wszystkie strefy są jednak dostępne od razu. Aby poznać drogę do większości z nich, musimy przekonać jakiegoś stworka, aby nas tam zaprowadził. Po wywołaniu potworka z kryształu, zamiast z nim walczyć, możemy dać mu jeden z posiadanych przedmiotów. Jeśli prezent się spodoba, stworek zrewanżuje nam się wskazaniem nowego miejsca. Wizyta w niemalże wszystkich lokacjach jest niezbędna do ukończenia gry, trzeba więc się starać przypodobać potworkom, co nieraz wymaga przekazania rzeczy rzadkich bądź nietypowych. Miejsca, które chcemy zwiedzić wybieramy na mapie świata, nie ma tutaj możliwości swobodnego poruszania się. Daną lokację można przeszukać, co czasem skutkuje znalezieniem jakiegoś przedmiotu, użyć czegoś (co zazwyczaj daje nam dostęp do minigierki), bądź wezwać przeciwnika z kryształu. Wspomniane minigierki są dobrym źródłem pieniędzy oraz rozmaitych przedmiotów (owoców, kryształów, a czasem również jednego z pięciu fragmentów specjalnego kryształu, których skompletowanie jest niezbędne do ukończenia gry). Znajdziemy tu proste zręcznościówki, jak łowienie ryb w sieć lub polegające na szczęściu, jak pewna planszówka, po której poruszamy się rzucając kostką i zbieramy nagrody stając na określonych polach.
Posiadane środki płatnicze wydajemy w jedynym sklepiku w mieście. Możemy w nim kupić żywność odnawiającą życie stworka bądź przedmioty przeznaczone na prezenty lub do użycia w niektórych miejscach. Jedzenie, poza regeneracją nadwątlonych sił, zwiększa również wagę naszego pupila, a zbytnio utuczony staje się powolny i niezgrabny, co sukcesów w walce nie wróży. Od czasu do czasu trzeba go więc zabrać na salę gimnastyczną, gdzie za odpowiednią opłatą pozbędzie się nadmiaru ciałka.

Elementów RPG w grze jest niestety jak na lekarstwo. Po wygranej walce nasz stworek zdobywa doświadczenie, ale kolejne poziomy skutkują wyłącznie wzrostem liczby punktów życia. Oczywiste, że większa jego pula znacząco pomaga w walce, ale kluczem do sukcesu jest jednak dobrze skompletowana talia i odrobina szczęścia, wytrenowanie podopiecznego ma tu znaczenie drugorzędne. Poza tym, jeśli zdarzy nam się zginąć, stworka tracimy na zawsze - możemy wówczas wezwać sobie kolejnego w ten sam sposób, jak na początku gry (niekoniecznie takiego samego), ale zdobyte poziomy doświadczenia są tracone. Ekwipunek również jest mało rozbudowany. Składają się na niego przedmioty leczące i specjalne, nie ma żadnych ciuszków czy broni (no dobrze, trudno żeby kotek używał miecza, ale nawet w Pokemonie stworki mogły trzymać coś w łapkach i używać w razie potrzeby). Statystyk też jak na lekarstwo: punkty życia, waga oraz przywiązanie do opiekuna, które rośnie, gdy karmimy stworka, a maleje np. gdy wyrwiemy go z drzemki) - zbyt niski poziom tego ostatniego sprawia ponoć, że przestaje nas słuchać w walce, mi się jednak nigdy nie udało na tyle wkurzyć mojego podopiecznego, aby coś takiego wywołać.

Cała gra sprowadza się do zebrania pięciu fragmentów specjalnego kryształu (dwa wygrywamy w minigierkach, dwa znajdujemy w określonych miejscach, do zdobycia ostatniego natomiast niezbędne jest zasadzenie znalezionego nasiona i wyhodowanie z niego kwiatka). Co jakiś czas napotykamy się na pewnego osobnika, który również poszukuje owych fragmentów, w sobie znanym a niecnym celu. Po zgromadzeniu rzeczonych odprysków wyruszamy na arenę, aby raz jeszcze pokonać niemilca, następnie biegniemy za nim, aby skopać mu siedzenie w sposób ostateczny i cieszymy się napisem THE END. Hmm... chyba właśnie napisałam najkrótszą solucję świata... Cóż, świadczy to o stopniu skomplikowania rozgrywki (bliskim zera).

Jak na możliwości GBC grafika jest całkiem niezła, tła są ładne i kolorowe, stworki w większości również urodziwe i szczegółowe (z drobnymi wyjątkami: coś przypominającego czerwonego teletubisia oraz osa - paskudztwa). Nasz "wielki" przeciwnik sięgał mojemu kotkowi do kolan i stanowił zbitek niewiele wyrażających pikseli, podobnie kierownik areny - obu zdecydowanie dałoby się narysować lepiej. Muzyka natomiast jest zbitkiem popiskiwań wszelakich i zdecydowanie nie miałam ochoty zapoznawać się z nią dłużej.

Podsumowując: prosta i krótka gierka, o prawie nieistniejącej fabule i ładnej graficzce, kierowana wyraźnie raczej do młodszych graczy. Starszych raczej zniechęci nadmiernie uproszczona rozgrywka i mielizny fabuły, a bywalców tego serwisu również fakt, że z RPG to ona ma w sumie niewiele wspólnego. Gra w sam raz na leniwe popołudnie, chociaż szczerze mówiąc znam sporo lepszych sposobów spędzania wolnego czasu. Młodszemu rodzeństwu może się jednak spodobać.

Zalety:
+ ładna grafika (zwłaszcza tła)
+ hmmm... nie wymaga zbytniego myślenia?

Wady:
- brak fabuły
- bardzo prosta i krótka
- właściwy brak współczynników i systemu rozwoju postaci
- niektóre stworki są wręcz paskudne

Moja ocena: 2/10


Obrazki z gry:

Dodane: 14.09.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?