Rondo of Swords

Itsuwari no Rinbukyoku (JAP)
Geojisui Yunmugok Rondo (KOR)
Wydania
2007()
2008()
Ogólnie
Taktyczny erpeg czerpiący garściami z klasyki gatunku. Tym co go wyróżnia, to wyśrubowany poziom trudności.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
29.12.2010
Zatęchła piwnica
Rynek taktycznych rpgów to właśnie taka dawno nie sprzątana piwnica. Półki zapełnione są słoikami z tak samo smakującymi konfiturami. Wszędzie ogórki kiszone (swoją drogą pyszne) i nic innego. Większość rpgów taktycznych podąża scieżką wytyczoną przez Fire Emblem, a zwłaszcza Tactics Ogre. Czyli są właśnie tymi kolejnymi ogórkami kiszonymi. Na szczęście zdarza się, że ktoś wstawi do piwnicy kapustę kiszoną. Niby podobne, ale smak z goła inny. Niektórzy developerzy próbują zrobić coś innego w konwencji trpg. Jedną z takich prób jest wydane na DSa Rondo of Swords.

Książe i Żebrak
Historia przedstawiona w grze, a przynajmniej jej początek kojarzy mi się właśnie z powieścią Marka Twaina. Jest dwóch niemalże identycznie wyglądających młodzieńców. Jeden to książe Bretwalde, drugi został przez niego uratowany. Wykorzytują fakt bliźniaczego podobieństwa by prawdziwy książe mógł od czasu do czasu odetchnąć. Już na samym początku gry zostajemy zaatakowani przez potężne Imperium. Bretwalde pada, a książe wraz z dwoma wiernymi rycerzami umyka. Nie będę zdradzał któremu księciu udało się uciec, chociaż wyjaśnione jest to praktycznie na samym początku. No i sami możecie się domyślić po nagłówku. Na szczęście nie jest to duży spoil. Ogólny zamysł fabularny kojarzy się z Shining Force. To znaczy ruszamy najpierw szukać pomocy wsród sojuszników, by zebrać potężniejsze siły i postawić się Imperium.

Dialogów jest dosyć dużo, uzupełniają je dodatkowe rozmowy gdy na polu bitwy staniemy powiązanymi fabularnie postaciami obok siebie. Przed każdym chapterem mamy wprowadzenie w formie narracji rodem z książek. Bardzo ważną sprawą jest fakt, iż gra ma kilka zakończeń i rozchodzącą się w dwie strony fabułę. W zależności od wybranej scieżki fabuła jest oczywiście inna. Zmienia się też trochę zestaw postaci które posiadamy oraz struktura niektórych misji. Postaci jest przyzwoita liczba, każdy ma swoje krótkie bio i podstawowe dane osobowe. Muszę wspomnieć o gościnnych występach postaci z innych gier. Otóż do drużyny można zwerbować Izunę oraz Shino czyli dwie kunoichi z gry Izuna Uneployed Ninja oraz Cotton, czyli latającą na miotle czarownicę z serii latanych strzelanek ze słowem Cotton w tytule. Są to miłe, ale też bardzo przydatne dodatki do zespołu. Samo przyłączanie postaci rozwiązano w stylu Fire Emblem. Spotykamy ich na polu bitwy i musimy odpowiednią postacią z nimi zagadać. Przy niektórych trzeba się jednak nieźle nagimnastykować by ich zdobyć (włącznie z przechodzeniem bonusowych misji). Jest jeszcze New Game +. Gra starcza na bardzo długo.

Route Manuever System
Tak właśnie nazywa się bardzo oryginalny, będący powiewem świeżości system walki w Rondo of Swords. W większości rpgów taktycznych stajemy przed wrogiem i wybieramy atak. Tutaj jest inaczej. Zasięg naszej postaci jest jedną z najważniejszych statystyk w grze. Z zasięgiem wiąże się ilość pól które możemy pokonać w danej turze, a co za tym idzie ilu przeciwników zaatakujemy. Najprościej mówiąc wybieramy ścieżkę po której chcemy się poruszać (ale nie można poruszać się dwa razy po tym samym polu) w naszym zasięgu. Jeżeli na drodze naszego ruchu stoją wraże jednostki to postać je zaatakuje. Warto także "zahaczyć" o nasze postacie, którym można wyuczyć wiele przydatnych skilli supportujących naszych ludzi którzy przebeigają przez ich pole, typu: leczenie jakiegoś procenta hp, zwiększenie szans na krytyczne uderzenie. Jest to kolosalna różnica, która wymaga totalnie innego podejścia do starć niż w na przykład Tactics Ogre. Bo przeciwnicy atakują na tej samej zasadzie. A jest ich najczęściej więcej niż naszych postaci (których na polu bitwy mamy 6). Trzeba bardzo ostrożnie planować każdy ruch. Bo czy warto zaatakować kawalerzystą 4 oponentów, zostawiając go pomiędzy wrogami? Jest to bowiem równoznaczne z jego zgonem. Bo ta gra nie wybacza. Jest bardzo trudna. Przeciwnicy bezwzględnie wykorzystają każdy nasz błąd. A spróbujcie zaatakować głównym protagonistą Serdicem w taki sposób. Śmierć i restart, bo gdy on zginie gra się kończy.

Doliczcie do tego małą liczbę itemów leczących i słabe ich działanie. Ten tytuł jest naprawdę trudny. No i bardzo dobrze :). Fajnie że taktyczny rpg wymaga ode mnie taktycznego myślenia :). Chociaż raz byłem niebezpiecznie blisko rzucenia DSem o ziemię gdy przegrałem misję o 2hp. Bo tyle zabrakło bym ubił bossa. A to była moja bodaj 20 próba przejścia tej misji. A na każdą próbę przypadało od kilku do kilkunastu minut. System daje wiele frajdy. Większość misji można przejść na więcej niż jeden sposób. Wszytko jest ładnie i w ogóle, ale niestety trafiły się pewne błędy. Magowie nie mogą ruszyć się i rzucić czarem. Przez to nasze magiczne jednostki są praktycznie nieprzydatne. Bo to my najczęściej jesteśmy stroną atakującą. A nasze czary ranią także nasze jednostki. A przeciwnicy rzadko kiedy dają się tak podejść by dostać magią. Chociaż jak się pokombinuje to da się:D. Taktyczna poezja, chociaż zabrakło kilku szlifów do doskonałości. Producent widać sam zauważył że bywa ekstremalnie i pozwolił levelować. W trakcie misji możemy w każdej chwili wybrać opcję restart, co zaczyna misję od nowa, pozostawiając zdobyte doświadczenie. Lekko to spłyca taktyczny wydźwięk systemu walki. Expienie ułatwia trochę sprawę. Ale tylko trochę:).

Rondo of RPG
Niestety oprócz nowatorskiego systemu walki reszta jest dosyć standardowa. Nie ma eksploracji miast. Sama walka wygląda tak jak w Fire Emblem (nie licząc Gaiden). Są awanse na lepsze profesje. Do tego konieczne są specyficzne itemy, postać która ma awansować nie bierze udziału w kolejnej misji, a udaje się by wykonać próbę. Pomiędzy misjami możemy przyuczać naszych herosów nowych skilli. Istnieje możliwość treningu, który również wyklucza postać z misji. Można wysyłać naszych wojowników by wykonywali dodatkowe questy za itemy i kasę. Niestety zakupy robimy podobnie. Wybieramy postać która ma udać się do marketu ;), dajemy jej pulę pieniędzy do wydania i polecenie jakiego typu itemy ma kupić. Tak jest, nie wybieramy co kupimy ale typ itema który postać ma kupić. Jest to sztuczne utrudnienie moim zdaniem.

Postacie levelują, zwiększając statystyki. Przy każdym poziomie dostajemy punkty do rozdysponowania na skille. Jedne są bardzo przydatne inne w ogóle. Kwestia gustu. Z ekwipunku są właściwie tylko akcesoria zwiększające statystyki. Broń i zbroje nie są wymieniane.

GBA powraca
Na koniec zostawiłem słabszy aspekt Rondo of Swords. Grafika to poziom GBA. Mapy są schematyczne, widok na akcję podobny jest do Shining Force na GBA. Mało szczegółów i prostactwo wylewa się z ekranu. Ancient Empires II na komórce wyglądało podobnie. Same postacie wykonane są w stylu SD i nie są specjalnie efektowne. Jedynie animacje ataku są trochę lepsze. Wtedy kamera pokazuje akcję od boku. Nasza postać sunie (nie biegnie) przystając na chwilę by zadać cios. Arty postaci pokazują że jest to gra na DSa, są ładne. Po prostu. Muzyka jest średnia. Żaden utwór nie zapadł mi w pamięci.

Rondo of End
W piwnicy z taktycznymi rpgami udało mi się znaleźć ciekawy tytuł. Wyzwanie jest potężne. Bardzo się cieszę że system walki jest oryginalny i wymagający taktycznie. Rekompensuje on przeciętną grafikę i dosyć nijaką fabułę. No, może nie tyle nijaką co bardzo typową. Pasującą do rpga taktycznego, ale nieoryginalną. Sam system nie ustrzegł się kilku wad. Mimo wszytko to dobra, bardzo trudna gra. Mam nadzieję na sequel i poprawienie błędów. Jeżeli lubicie taktyczne rpgi i wysoki poziom trudności próbujecie śmiało. Nabawicie się nerwicy;).

Plusy
+ oryginalny system walki
+ duże replayability
+ ważna jest taktyka
+ wysoki poziom trudności

Minusy
- wysoki poziom trudności
- pewne niedopatrzenia w systemie walki
- standardowa fabuła

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 10.01.2011, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?