Robin Hood: Prince of Thieves

Wydania
1991()
1992()
Ogólnie
Bardzo ciekawa gra z NESa, połączenie rpg (współczynniki, ekwipunek, walki, mnóstwo gadania), przygodówki - szukanie kluczyków do otwierania drzwi i takie tam pierdółki i gry akcji - walki, walki i jeszcze raz walki. Wszystko to w świecie Robin Hooda - polanego dodatkowo odrobiną fantastyki.
Widok
Izometr, rzut boczny
Walka
Zręcznościówka
Recenzje
Domin
Autor: Domin
26.12.2003

Z przedstawianą grą kontakt miałem nie tylko za sprawą emulatorów, ale poznałem ją jeszcze za czasów odradzającej się polskiej demokracji, gdy modne były kurtki z kreszu, a po ulicach polskich zacofanych miast grasowały dzikie zwierzęta :) (pytanie o to, jak sobie z nimi radzimy ponoć słyszało wielu rodaków podróżujących za granicę...). Wtedy to w wielu domach królował Pegasus - rodzima podróbka Nintendo, i wtedy to po raz pierwszy wyruszeł w przygodę z Robin Hoodem w roli głównej.

Trudno mi teraz dociec, na ile gra jest zgodna ze znaną ekranizacją pod tym samym tytułem, z Kevinem Costnerem w głównej roli - filmu nie pamiętam za dobrze, wizerunek bohatera z gry znanego aktora niezbyt przypomina, ale pewne znane wątki z filmu są (choćby początek w więzieniu w Arabii czy powrót do zrujnowanej siedziby rodu). Podejrzewam jednak, że tam nie było walk z olbrzymimi szkieletami lub fikuśnymi potworkami ze stawów - domyślam się, że w grze scenariusz filmu został ubarwiony motywami fantasy, których w oryginale nie było. Nie są one jednak częste, w dodatku dobrze pasują do średniowiecznego klimatu gry. Aha, czarowania w grze nie ma, chociaż zaczarowane sztylety się zdarzają.

Co tu robisz... Głównie spacerujesz sobie po średniowiecznej Anglii, bez żadnych map świata jak w jRPG - do kolejnego miejsca przechodzisz wkraczając na koniec mniejszej, lub większej lokacji w której aktualnie jesteś. Dość często zdarzają się też wypady do podziemi. Widok masz z góry, z lotu ptaka - jak na warunki NES grafika robi naprawdę dobre wrażenie - podobnie jak muzyka zresztą. Spotykasz znane z legendy o dobrodusznym złodzieju persony - związane z nimi są dość proste questy - fabuła specjalnie zagmatwana nie jest, ale nie oznacza to, że jest zła. Czasem napotkane postacie przyłączają się do Twojej drużyny - każda postać ma swoją karte, która pokazuje jaką to broń ma w ręku, siłę ataku i obrony, oraz przedmioty które niesie - z tym wiąże się ograniczenie, gdyż każdy ma określony udźwig i nie da się załadować na czyjś garb połowy napotkanych w świecie przedmiotów naraz... Oczywiście jest też HP, które powiększasz jedząc znalezione jabłuszka, chlebki bądź używając bandaży. Ciekawostką jest menu (przycisk start) - są tam komendy typu look, take, search - zwłaszcza ta ostatnia się przydaje do przeszukiwania ciał lub pomieszczeń - przedmioty nie zawsze są widoczne od razu, trzeba je własnie najpierw tą opcją poszukać. Czasem nawet znajdujemy dokumenty (no, krótkie zapiski raczej) które wypadałoby poczytać...

Nie ma tu monotonii, gra wcale nie jest taka prostacka, jak mógłbyś sądzić po usłyszeniu że to produkcja z 8bitowców :). Są aż trzy rodzaje walki - co prawda wszystkie to proste zręcznościówki, gdzie używasz jednego klawisza do uderzania mieczem lub strzelania z łuku, ale nieco się od siebie różnią. Normalnie chodząc po lokacjach walczysz z niewielkimi grupami wrogów, parę razy jednak włącza się widziana z oddali bitwa z większym zgrupowaniem żołnierzy, naprzeciw których staje cała drużyna Robina (kierujesz jednym ludkiem, reszta walczy sama). Najciekawsze są pojedynki na szpady z niektórymi ważniejszymi postaciami - perspektywa się zmienia, patrzysz na walkę z boku i liczysz ukazane do góry paski energii ubywającej z kolejnymi celnymi ciosami. Inną ciekawostką są gonitwy konno, gdy dramatycznie ucieka się przed zbliżającą się pogonią...

Niestety tego wszystkiego jest raczej niewiele, miejscówek jest pewnie nie więcej niż 30, a sama gra jest bardzo krótka, jej ukończenie zajmuje ledwie kilka godzin. A szkoda, bo gra się przyjemnie, akcja jest bardzo wartka i wciągająca - według mnie to jeden z ciekawszych tytułów na NESa.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 27.12.2004, zmiany: 21.11.2013


Komentarze:

Tak, teraz sobie patrzę co ja tu powypisywałem i też to zauważyłem. Można było selectem :) /domin


[Gość @ 05.01.2024, 14:12]

Wydaje mi się, że podczas walki całą drużyną choć sterowaliśmy jedną postacią w danym momencie, to można było się przełączać między nimi, dzięki czemu łatwiej było o korzystniejszy wynik (mniej ran).


[Gość @ 09.05.2023, 11:35]

http://spoonyexperiment.com/2007/01/30/robin-hood-prince-of-thieves-nes-review/ dla równowagi (chociaż trudno mi sobie wyobrazić żeby ktoś specjalnie się chciał na to skusić :D) Dziwne uczucie komentować swoją reckę po 10 latach :D


[Domin @ 27.11.2013, 20:51]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?