Ascent (The) (PC)

Ascent (The)

The Ascent
Wydania
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
2021( Steam)
Ogólnie
Połączenie action RPG i twin stick shootera osadzone w dystopijnym świecie przyszłości.
Widok
Izometr
Walka
Czas rzeczywisty
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
14.02.2022

Veles. Nowy świat, nowe możliwości, nowe życie. Chętnych do wykupienia biletu na podróż (w jedną stronę) w poszukiwaniu lepszego jutra nie brakuje. Wystarczy tylko podpisać kontrakt z jedną z megakorporacji i ma się gwarancję stałej pracy. Oczywiście już na miejscu okazuje się, że warto czytać drobny druczek - umowa bowiem czyni właściwie z kandydata niewolnika, a czas, na jaki opiewa, przy niebezpieczeństwach oczyszczania opanowanych przez zmutowane zwierzęta obszarów czy naprawy elementów reaktora atomowego wielokrotnie przekracza przewidywaną długość życia. Ale cóż robić, trzeba sobie jakoś radzić i postarać się przeżyć - bo innej opcji nie ma.

W kreację świata włożono sporo wysiłku - począwszy od wyglądu dopracowanych pod względem wizualnym, klaustrofobicznych i oświetlonych neonami jak choinka, bądź skąpanych w strugach deszczu lokacji, rozmieszczonych na czterech piętrach megamiasta (od dołu: deepStink, gdzie mieszczą się systemy reaktora i utylizacji odpadów, Warren, dzielnica mieszkalna niższych klas, Highstreet, dzielnica klasy średniej oraz centrum usługowe i Pinnacle, jedyny poziom, do którego dociera światło słoneczne - jasne i czyste, zamieszkałe przez najwyższe klasy), przez obecność świadomej sztucznej inteligencji czy projekt sześciu zróżnicowanych ras zamieszkujących ten tygiel kulturowy, po konflikty korporacji i wspieranych przez nie grup przestępczych - cyberpunkowa, brudna i dystopijna atmosfera wręcz wylewa się z ekranu.

Lore świata stanowiłoby dobrą bazę dla rozwiniętej i trzymającej w napięciu historii, niestety ten potencjał nie został wykorzystany. Nasz bohater ma bowiem mentalność typowego najemnika - nie zastanawia się nad sensem istnienia i stawianych przed nim zadań - każą iść i coś zrobić, to idzie i robi. Nie ma żadnych wyborów, rozterek moralnych czy głębi psychologicznej - ot, napisane na kolanie usprawiedliwienie szerzenia śmierci i zniszczenia w kolejnych rejonach.

Temu elementowi poświęcono najwięcej uwagi i w sumie efekt okazał się bardzo przyjemny, płynny i widowiskowy. Pod względem mechanicznym gra stanowi bowiem połączenie action RPG z twin stick shooterem. Akcję obserwujemy w widoku izometrycznym, a wszelkie przeciwności losu odstraszamy bronią palną - kierując postacią lewym drążkiem, a celując wokół siebie prawym. Walka jest wymagająca i bardzo dynamiczna, bo przeciwników przeważnie sporo, a wielu dysponuje też bardzo solidną siłą ognia. Należy więc szukać odpowiedniego miejsca do prowadzenia ostrzału, unikając wrażych kul poprzez uniki lub chowanie się za osłonami (przy których można przykucnąć, strzelając sponad nich).

Poza giwerami (tu wybierać można spośród pistoletów, karabinów, strzelb, minigunów czy rakietnic) do dyspozycji oddano nam wszczepy oraz umiejętność taktyczną. Te pierwsze dzielą się na pasywne i aktywne (po dwa z każdego rodzaju) odpowiednio dające bonusy i umiejętności specjalne, aktywowane w czasie walki kosztem automatycznie (choć powoli) odnawiającej się energii. Ostatni wspomniany element to gadżety - aktywowane po wybiciu odpowiedniej grupy wrogów, pozwalające na rzucenie granatu, rozstawienie leczącej aury czy wreszcie wezwanie mecha, za sterami którego możemy tymczasowo zasiąść. 

Poszczególne bronie charakteryzują się szeregiem widocznych statystyk - poziom i typ obrażeń, typ strzału (pojedyncze, seria, automat), szybkostrzelność czy wielkość magazynku. Znaleźć w skrzynkach, przy ciałach zabitych czy w sklepach możemy również nakrycia głowy i zbroje, różniące się poziomem odporności na poszczególne rodzaje ataku czy dające bonusy do statystyk. Pokonując wrogów i wykonując zadania dostajemy doświadczenie, a za jego poziomy punkty do rozdysponowania pomiędzy statystykami. 

Wiele obszarów, na których toczy się rozgrywka to dzielnice megamiasta - wielokrotnie zdarzy nam się przepychać przez tłum czy wręcz rozpoczynać strzelaniny w gronie postronnych. Nieuzbrojeni przechodnie prawidłowo reagują ucieczką w pochylonej pozycji czy chowaniem się za elementami otoczenia, nieraz też usłyszymy ich komentarze - co ciekawe, rzadko słyszymy krzyki paniki czy błagania o zaprzestanie strzelania, a częściej zbolałe "znowu?". Jakichkolwiek stróżów porządku również ze świecą szukać, co najwyżej nasz mocodawca powie nam przez radio, że szkody wśród cywilów są niewskazane, bo łapówki dla lokalnych władz za zatuszowanie sprawy kosztują. Pięknie podkreśla to dystopijną atmosferę.

Poza zabawą dla jednego gracza tytuł ten oferuje również opcje kooperacji - zarówno przez internet, jak i lokalnie. Jako zdeklarowana samotniczka nie testowałam jednak tej funkcji.

The Ascent to tytuł bardzo nierówny. Początkowo rozgrywka jest bardzo przyjemna, a zarówno poznawanie nowych obszarów gry i chłonięcie jej klimatu, jak i walka z wrogami daje mnóstwo satysfakcji i rozrywki. Po kilku godzinach zaczynają dochodzić jednak do głosu jej liczne mankamenty - wspomniana już miałkość fabularna, niewielkie zróżnicowanie wizualne lokacji w obrębie piętra (deepStink od Pinnacle różni się diametralnie, ale już poszczególne dzielnice Warren niespecjalnie), niemiłosiernie uciążliwy i powszechny backtracking - istnieją co prawda systemy szybkiej podróży w postaci metra i taksówek, ale obowiązują jedynie w obrębie piętra, pomiędzy nimi podróżujemy wyłącznie windami, przy czym każde dwa piętra łączy osobna, do której trzeba dobiec, czy pojawiający się znikąd za naszymi plecami przeciwnicy, co właściwie wyklucza próby stosowania jakichkolwiek taktyk, a do tego podnosi poziom trudności w sposób niesprawiedliwy i frustrujący. Do tego dochodzą problemy typowo techniczne - gra kilka razy mi się zawiesiła na loadingach, a raz zaliczyła crasha, w wielu miejscach lokacji można się też zablokować w geometrii albo warstwa wizualna nie do końca odpowiada temu, jakimi ścieżkami można faktycznie podążać (w efekcie idziemy obok schodów albo włazimy w stertę skrzyń).

Ja sama grałam w tę grę w Gamepassie i tę formę kontaktu polecam - moim zdaniem warto poświęcić jej te kilkanaście godzin, jakie zajmuje jej ukończenie (choć kilka razy przetestuje naszą cierpliwość), ale jeśli kupiłabym ją w pełnej cenie, to jednak poczułabym się mocno rozczarowana.


Obrazki z gry:


/Obrazki dostarczyła Lotheneil/

Dodane: 14.02.2022, zmiany: 14.02.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?