Chinese Paladin: Sword and Fairy 6 (PC)

Chinese Paladin: Sword and Fairy 6

仙劍奇俠傳六
Wydania
2015( Box)
2017( Steam)
2017( Steam)
Ogólnie
RPG produkcji chińskiej. Oferuje ciekawą historię osadzoną w mitologii Państwa Środka, interesujących i dobrze nakreślonych bohaterów i liczne zwroty akcji. Tłumaczenie niestety, jak to bywa w przypadku produkcji firmy Softstar jest koszmarne, nie brakuje również niedociągnięć w sferze mechaniki.
Widok
TPP
Walka
Turowa
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
23.11.2021

Jest to pierwsza odsłona serii oficjalnie wydana na Zachodzie, nie licząc amatorskiego tłumaczenia pierwszej części. Gry z tej serii mają wysoki status popularności w Chinach, gdzie na ich motywach powstały 3 seriale telewizyjne. Coś jak u nas "Final Fantasy". Jest problem z oficjalnym tytułem serii, bo wydawca nie potrafił się zdecydować. Bezpośrednie tłumaczenie z chińskiego to: "The Legend of Sword & Fairy". Chińczycy używali też tytułu "Chinese Paladin", a wiemy to z użytego zabezpieczenia StarForce i nazwy plików. Także na steamie jest użyta nazwa z chińskim paladynem. Wydawca później zmienił zdanie i używał nazwy skróconej "Sword & Fairy" i takie tytuły otrzymały starsze części serii, które pojawiły się już po szóstce. Sama szóstka ma planszę tytułową "Sword & Fairy 6", a w sklepie jest: "Chinese Paladin: Sword & Fairy 6". W każdym razie, po średnim "Xuan-Yuan Sword" nie spodziewałem się niczego specjalnego, ale zagrać musiałem, no i w sumie było średnio.

Gra fabułą stoi i ta jest całkiem przyzwoita, nawet emocjonalna bym powiedział, ale nie każdemu może przypaść do gustu, bo oparta jest na chińskiej mitologii. Chińskie fantasy może fascynować, ale też odrzucić, a trzeba wspomnieć, że granie przy zignorowaniu fabuły jest bardzo średnie i raczej nie ma sensu. Szkielet fabuły jest oparty na taoistycznym micie transformacji olbrzymiej ryby Kun w ptaka Peng. To nie wszystko, różnych wątków jest bardzo dużo, ale wszystkie są spójne. Problemem może być liczba cutscenek. Przy ignorowaniu zadań pobocznych i na łatwym poziomie trudności to będzie nawet 50% czasu grania, a więc bardzo dużo. Nie każdemu to odpowiada. Drugi problem to średnie tłumaczenie, nie jest źle, ale sporo błędów technicznym. Da się wszystko zrozumieć, tylko wygląda amatorsko. Najgorzej przetłumaczono intro (wtopione napisy) co można porównać z tekstem ze Steama.

Struktura rozgrywki jest typowa dla jrpg. Są obszary wypełnione przeciwnikami oraz powiedzmy miasteczka, w których są sklepy, npc-e oraz odbywa się większość fabularnych scenek. Zadania poboczne to raczej słabizna. Omijałem je ze względu na powolne bieganie bohatera. Nie ma żadnego sprintu, bohater po prostu się wlecze. Jednak ich wykonywanie jest wskazane, bo rośnie reputacja danej frakcji czy miasta, a od niej zależy możliwość kupna najlepszego wyposażenia. Eksploracja jest okraszona zręcznościowymi wstawkami oraz czasem puzzlami. Ze względu na bieganie slow motion oraz kompletnie spartolony skok są to wstawki denerwujące i całkowicie niepotrzebne. Na każdej mapie jest ukryty kotek (znajdźka), znaczy jest czasem widoczny z daleka, ale by go zdobyć trzeba użyć skakania. Później dostaniemy latającą skałę, więc będzie można szybko odwiedzać różne miejsca.

Drużyna składa się z 6-u postaci. Jest to całkiem osobliwa zbieranina, bo na początek jest dwójka z utratą pamięci, następnie kobieta, do której zwracają się bracie oraz demon z medalionem wilka (nie wiedźmin). Każda postać ma umiejętność, która jest wykorzystywana w terenie w specjalnych miejscach. Są to np. telekineza, chińskie fruwanie, rozwiązywanie mechanicznych zagadek itp. Niektóre z nich nie do końca wykorzystano lub też nie miano na nie pomysłu.

System walki to pewna wariacja oparta na "Final Fantasy XIII". Czterech walczy, ale sterujemy tylko jednym (można wybrać, którym), reszcie ustalamy jeden ze schematów stosowanej taktyki. Używamy umiejętności, które kolejkują się na pasku, a rodzaj użytego ataku ma swoją długość  paska, więc można użyć więcej słabszych ataków lub mniej mocnych. Każdy przeciwnik ma wskaźnik oszołomienia, przy którym, po osiągnięciu maksimum, zbiera większe obrażenia. Każda postać ma dwie automatycznie rozwijane klasy, każda z nich ma inne umiejętności. Klasy można swobodnie przełączać. Kilka postaci ma specjalne umiejętności. Może okradać przeciwników lub zmieniać ich w runy. Są też 3 mocniejsze ataki wyzwalane po napełnieniu odpowiednich pasków. Są one wspólne dla całej drużyny. Pierwszy z nich nakłady buffy, drugi pozwala na atak w duecie, trzeci wyzwala potężny superatak o sile proporcjonalnej do szybkości wciskania klawisza myszy. Można też używając gestów myszy wywołać wszystkie 3 ataki po kolei. Przeciwnicy to stworki, które niekoniecznie kojarzą się mitologią chińską, ale czasem są i takie. Jest parę bossów do ubicia w tym chyba najtrudniejsza walka z chińskim smokiem wzbogacona głupawą minigierką. Walki są realtime lub turowe. Wada związana z walkami to szybki respawn przeciwników, wystarczy chwilę pogrzebać w menu aby potwór się pojawił znowu. Także eksploracja pobocznych dróżek powoduje większą ilość powtarzalnych bitew.

Mechanika rozwoju jest bardzo prosta. Wraz z poziomem postaci dostajemy nowe umiejętności. Poziom rośnie wraz ze zdobywaniem doświadczenia w walkach. Walcząc zdobywamy także dusze, które są walutą. Za dusze kupujemy kolejne pozycje w liniowych gwiazdozbiorach (dość typowy schemat w chińskich rpg-ach). Każda postać ma 3 gwiazdozbiory, a każda pozycja podnosi jakiś atrybut postaci. Ciekawostką jest, że zdobywane tytuły (rodzaj osiągnięć) można "ekwipować", bo podnoszą one niektóre statystyki. Dodatkowo statystyki można podwyższyć użwając run. W grze istnieje także uproszczona alchemia (przepisy zdobywamy automatycznie).

W grze są dwa elementy przypominające te z serii "Tales of...". Pierwszy to występujące też w innych produkcjach przerywniki anime (bez napisów, ale też dialogów jest tam niewiele). Drugi to stricte "talesowe" tzw. skits, tu akurat bez voice actingu.

Wykonanie graficzne jest dość średnie, ale schludne. Audio wypada lepiej, całkiem niezła muzyka z użyciem chińskich tradycyjnych instrumentów oraz przyzwoity dubbing (oczywiście w mandaryńskim). Słabo wypada sterowanie. Jest tylko mysz i klawiatura bez możliwości przypisania swoich ustawień. Myszą obsługuje się wskaźnik, a chcąc obracać głową trzeba wcisnąć prawy przycisk. Właśnie niedawno grałem w "Wizards & Warriors" z 2000 roku, więc widzimy jakie jest to archaiczne rozwiązanie. Klawisze obrotu z jakiegoś powodu lubią się przyciąć i trzeba kliknąć ten prawy przycisk, aby załapały. Nie ma wsparcia pada co dla gier w trzeciej perspektywie jest skandaliczne zwłaszcza, że używamy tu elementów zręcznościowych. Istnieje wersja dla PS4 więc się da. Przypisanie klawiszy do pada zewnętrznym programem też nie da poprawy komfortu, bo wskaźnik myszy sterowany analogiem jest równie niekomfortowy. Jest tu też pewna niedoróbka, bo interakcja z obiektem (np. rozmowa, zebranie przedmiotu) jest zepsuta. Po najechaniu na obiekt wskaźnik myszy odpowiednio się zmienia (np. łapka), ale obszar aktywacji jest niedoskonały i czasami trzeba ruszać myszą aż załapie. Po drugie, nawet jak się pojawi odpowiedni wskaźnik to też nie załapie, bo postać musi być blisko. Gra posiada glicze typu zapadanie się pod powierzchnię, rzadkie jednak. W podobnego "Gate of Firmament" grało mi się nieco lepiej ze względu na sterowanie właśnie i lepsze operowanie skokiem czy szybszym biegiem.

Moja ocena: 3/5


Lotheneil
Autor: Lotheneil
06.04.2019

Poniższy tekst pochodzi prosto z mojego wątku backlogowego, jest to więc raczej zbiór luźnych uwag, a nie pełnoprawna recenzja. Spodziewajcie się więc braku części opisowej, ogólnej lakoniczności i jeszcze większej subiektywności niż zwykle. Zostaliście ostrzeżeni.

Opowieść ta rozpoczyna się, gdy dwójka bohaterów spotyka w mieście lokalnego wielmożę. Wskutek nieporozumienia szybko dochodzi do walki. Gdy konflikt zostaje zażegnany okazuje się, że całą trójkę łączy ten sam cel - prowadzenie śledztwa w sprawie tajemniczego kultu, odpowiedzialnego ponoć za porwania i zabójstwa. To oczywiście dopiero początek przygody, w trakcie rozgrywki przyjdzie nam bowiem wmieszać się w walkę potężnych mocy o dominację nad Dziewięcioma Źródłami, które dbają o prawidłowy przepływ energii pomiędzy światami, dążąc do przywrócenia równowagi, której zachwianie grozi, a jakże, całkowitą zagładą.

To, co cenię w grach RPG pochodzących z Państwa Środka to ich odmienność od głównego nurtu - Chiny mają swoją własną mitologię i tradycje - i to widać. Weteran jRPG (za którego nieskromnie pozwolę sobie się uważać) łatwo rozpoznaje typowe dla gatunku klisze, przez co historie stają się często przewidywalne. Chinese Paladinowi, dzięki swojej odmienności, kilkakrotnie udało się mnie zaskoczyć. Fabuła zdecydowanie nie ma się tu czego wstydzić - jest rozbudowana, pełna zwrotów akcji i interesujących bohaterów.

Niestety nie wszystko wygląda tak różowo. Największym problemem jest dla mnie jakość tłumaczenia - jest po prostu koszmarne, wielokrotnie przyszło mi zastanawiać się, co właściwie jego autor miał na myśli - a już intro to szczyt wszystkiego. Ma ono wprowadzać tajemniczy i mistyczny klimat, a wychodzi niezamierzona komedia. SoftStar (producent tego tytułu, jak również wydawca krytykowanego przeze mnie za to samo The Gate of Firmament) naprawdę powinien zatrudnić kogoś, kto znajomość angielskiej gramatyki ma więcej niż przelotną.

Drugą niezbyt pozytywną w moim odczuciu cechą wspólną obu produkcji jest nadmiar statycznych konwersacji w stosunku do aktywnego gameplay'u. Co prawda proporcje te nie są tu aż tak zaburzone jak w przypadku GoF, ale wciąż wielokrotnie kolejna cutscenka aktywuje się dosłownie kilka kroków przebiegniętych po mapie po poprzedniej.

Inna sprawa, że sama sfera rozgrywki również pozostawia nieco do życzenia. Sterowanie jest mało wygodne (żeby zmienić kierunek biegu zgodnie z kamerą trzeba trzymać wciśnięty PPM, bo inaczej postać biegnie tam, gdzie ona sama jest skierowana, a skok jest wyjątkowo nienaturalny i nieprecyzyjny). Jeśli dodamy do tego fakt, że elementów zręcznościowych typu skakanie po ruchomych platformach nie brakuje, stanowi to doskonały przepis na źródło frustracji gracza. Dość powiedzieć, że pierwszą tego typu sekwencję przeszłam gdzieś za dziesiątym razem. Po pewnym czasie da się do tej toporności przyzwyczaić i idzie już sprawniej, ale kilka ciepłych słów pod adresem twórców poleci na pewno.

Kolejnym elementem, co do którego mam nieco mieszane uczucia jest walka. Z jednej strony jest bardzo dynamiczna - choć przebiega w turach, to rozgrywane są one jednocześnie dla wszystkich członków naszej drużyny. W danym momencie kierujemy tylko jedną osobą (choć możemy je zmieniać w locie), resztę przejmuje AI - i spełnia swoje zadanie, choć bez iskier geniuszu. Co potężniejsze ataki wymagają wykonania prostego QTE (kliknąć konkretne miejsce na ekranie czy przeciągnąć kursorem po linii). Same umiejętności są bardzo widowiskowe (przeważnie obserwujemy na ekranie prawdziwą feerię ognia czy błyskawic). Z drugiej natomiast - starcia potrafią być momentami naprawdę chaotyczne. W razie potrzeby zawsze można aktywować tryb automatyczny, wybierając przy tym ogólną taktykę (znaczy - czy postacie mają skupiać się na ofensywie, defensywie czy regeneracji zdrowia). Dodatkowo część bossów obdarzona została zdecydowanie zbyt dużą liczbą punktów życia, przez co walka z nimi potrafi trwać ponad 20 minut.

Czy więc mimo tej litanii żalów warto po ten tytuł sięgnąć? Moim zdaniem tak - jeśli szukamy odmiany po dziesiątkach zbliżonych do siebie zachodnich lub japońskich produkcjach, w których niewiele już jest w stanie nas zaskoczyć. Chinese Paladin przynosi powiew świeżości. Niestety przed kontaktem z nim należy uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości i wyrozumiałości dla rozmaitych niedociągnięć i bolączek. Ja mimo wszystko bawiłam się doskonale i dałam się porwać na ponad 40 godzin. Rozumiem jednak i przyznaję, że nie jest to produkcja dla każdego i z tuzami gatunku nawet nie ma co się mierzyć.

2 3.0

Obrazki z gry:

Dodane: 06.04.2019, zmiany: 23.11.2021


Komentarze:

Mam wersję PS4, zobaczymy czy mniej błędów niż na PC

Astarell


[Gość @ 07.04.2019, 15:55]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?