Divine Divinity

Wydania
2002( Box)
2002( Box)
2013( Steam)
2013( Steam)
2013( Steam)
2013( Steam)
Ogólnie
"Diablo spotyka Ultime 7" - takim hasłem została okrzyknięta ta pojawiająca się "znikąd" bardzo fajna gra. Jeszcze raz się okazało, że dobry tytuł można wydać bez rozgłosu, bez kampanii reklamowej, że dobry pomysł i porządne wykonanie wystarczą, żeby tytuł dobrze się sprzedawał.
Widok
Z lotu ptaka.
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Iselor
Autor: Iselor
17.11.2020
Niektóre tytuły żyją w pamięci graczy do dziś i ludzie wciąż w nie grają. Inne, zapomniane przez czas i ludzi, leżą albo zakurzone na półkach albo ich nie do końca legalne wersje walają się niezauważone w odmętach internetu. Divine Divinity wyszło w czasie, kiedy komputerowe RPG odzyskało siłę i jakość z początku lat 90-tych. To okres, który nazywam drugą złotą erą cRPG. To wtedy pojawiły się m.in. Diablo II, Morrowind, Gothic I i II, Dungeon Siege, Neverwinter Nights, drugi Baldur's Gate czy saga Icewind Dale. Mając taką konkurencję, bez kampanii reklamowej trudno się przebić. Więc DD stało się takim kopciuszkiem cRPG, który łatwo było przeoczyć. Ja wiem, że mamy teraz następców: Original Sin czy Dragon Knight Saga, ale warto o prekursorze pamiętać.
 
Gra zaczyna się bardzo sztampowo, klasycznie wręcz do bólu. Co prawda nie siedzimy w karczmie, ale za to budzimy się w łóżku z zanikiem pamięci, u nieznajomego, który znalazł nas nieprzytomnego na drodze. Brzmi znajomo, prawda? Teraz więc naszym zadaniem jest rozwikłanie tajemnicy kim jesteśmy i dlaczego spokojne osady ludzi, elfów i krasnoludów są nękane przez ohydne orki i inne stwory ciemności ?
 
Świat gry, Rivellon, jest czystą klasyką. Podróżujemy po lasach i polanach, odwiedzimy wilgotne i brudne (cholernie klimatyczne) jaskinie, piwnice i katakumby pełne nieumarłych, osady i wioski, pustynie, a także świątynie i warownie ludzi i krasnoludów. Duży, acz nie przesadnie, świat jest zamieszkany przez wszelkiej maści istoty z którymi, jeśli nie będziemy walczyć (a typów wrogów jest kilkadziesiąt), to prawie zawsze da się porozmawiać i pohandlować. Spora część NPCów ma bowiem jakieś przedmioty i jakąś ilość gotówki przy sobie i trzeba ostrożnie handlować i wiedzieć z kim. Nie ma tutaj sytuacji znanej z innych gier cRPG, gdzie kupiec posiada nieskończoną ilość złota i skupuje od nas wszystko jak leci. On też jest ograniczony finansowo. To rzecz, która bardzo mi się podobała w DD, choć trochę utrudnia sprawę handlu. A jest czym handlować! Oprócz wszelkiej maści typowej zbrojowni w wersji zwykłej i mniej lub bardziej magicznej (topory, miecze, łuki, zbroje, hełmy, rękawice, pasy, tarcze, etc.) znajdziemy też np. widły i grabie (można użyć jako broń!), trunki, owoce, chleb (regenerują życie lub potrzebną do magii manę), ale też np. książki czy zwoje.
 
W dużym świecie Rivellonu, liczącym ponad setkę NPCów, przyjdzie nam także wykonać dużo zadań pobocznych. Oczyścimy świątynię z duchów, uratujemy dziewczynę przed pragnącym "ciepła i miłości" zombiakiem, dołączymy do gildii złodziei czy zapolujemy na krwiopijcę. Zadań jest dużo i tylko od nas zależy kiedy je wykonamy i czy w ogóle.
 
A kim tego dokonamy ? Nasz heros może być dziewoją lub mężem, który na samym początku rozgrywki będzie albo Wojownikiem, albo Magiem albo Złodziejem. I choć początkowe umiejętności są typowe dla klasy jaką zaczęliśmy, później, jeśli się rozmyślimy, można wraz z rozwojem postaci wybierać sobie umiejętności nie tylko z "drzewka" naszej klasy, ale też dwóch pozostałych. Nie da się zrobić eksperta we wszystkim: albo zrobimy eksperta w jednej klasie albo w miarę zrównoważoną postać w dwóch lub trzech klasach. Możemy bowiem rozwinąć 96 umiejętności podzielonych na dwanaście dyscyplin. Do tego, tak jak w Diablo, przy osiągnięciu nowego poziomu zwiększamy siłę, zręczność, żywotność i inteligencję, które wpływają na nasze możliwości walki, wytrzymałości czy ilości potrzebnej do rzucania czarów many.
 
Divine Divinity jest ukłonem w strone klasyki literatury fantasy i kanonicznego, pierwotnego cRPG z jednej strony - bardzo klimatyczne lokacje, troszkę kombinowania z przedmiotami czy dźwigniami itp. przy wykonywaniu questów, klasyczni dla fantasy wrogowie i sojusznicy (orki, magowie, wilki, krasnoludy, nieumarli itd.), a z drugiej ukłon w stronę Diablo, które Divine Divinity przypomina ze względu na sposób walki (typowo zręcznościowy, ale tutaj z aktywną pauzą) i szatą graficzną, choć muszę przyznać że DD jest po prostu ładniejsze :)) Na szczęście w Divine Divinity możemy prowadzić dialogi zdecydowanie bardziej zaawansowane niż w Diabełku, a konsekwencje naszych wyborów mogą być różne - to tak odnośnie inspirowaniem się Diabłem ;).
 
Świetna jest także ścieżka dźwiękowa. Bardzo nastrojowa muzyka, dobrze podłożone głosy pod NPCów.
 
A jakieś wady? Trochę bugów, które w dwóch miejscach mogą uniemożliwić zakończenie gry (tu trzeba wiedzieć co robić, żeby owe błędy ominąć, ale na ten temat napisano wszystko w sieci - także po polsku). Gra nie posiada także trybu multiplayer, ale dla mnie to żadna wada, bo w sieci i tak praktycznie nie gram :).
 
Gra była reklamowana hasłem "Diablo spotyka Ultimę VII". Cóż, okazało się że ludzie z umiejętnościami wzięli to co najlepsze z dwóch arcydzieł gatunku i stworzyli tytuł niemal bezbłędny i piekielnie grywalny. Divine Divinity pozostaje u mnie wciąż jednym z najukochańszych komputerowych RPG, do którego na pewno wrócę nieraz. Kto nie grał - koniecznie niech to nadrobi.

Moja ocena: 5/5

Mastyl
Autor: Mastyl
06.02.2003

Nie wiem, czy to oznaka mojej sympatii do Unii Europejskiej i niechęci do USA, ale dużo ostatnio spędzam czasu nad mało znanymi, ale ambitnymi europejskimi grami. Zamiast piłować wspaniałego Morrowinda zachwycałem się bardzo nowatorskim acz mało znanym, niemieckim Gothic'em. Zamiast zanurzyć się w tak głośnym Neverwinter Nights, grałem w wymagającego Arx Fatalis. Teraz miałem się właśnie wziąć za skończenie wreszcie płaskiej jak tarcza paladyna z Diablo 2 megaprodukcji Dungeon Siege, gdy znowu coś odciągnęło moją uwagę. Coś bardzo europejskiego - bez rozgłosu, bez kampanii reklamowej - ale bardzo wartościowego.

Gra Divine Divinity została niespodziewanym hitem - we wszystkich magazynach branżowych okrzyknięto ją największym zaskoczeniem roku. Również i mnie zaskoczyła i zaskakuje cały czas kiedy w nią gram - a gram wiele - bo naprawdę trudno się od niej oderwać. Poza wyjątkowo głupim tytułem (a pierwotnie miała nazywać się "The Lady, The Mage and The Knight") gra nie pokazuje nic nieprzeciętnego w kwestii intra i fabuły - ot zwyczajny niezwyczajny heros cudem ocalony budzi się w małej wiosce. Szybko wydarzenia nabierają tempa - pierwszych kilka godzin to chodzenie po wsi i rozwiązywanie lokalnych tajemnic grobowo - loszkowych. I już mi się miało wydawać, że to znacznie bardziej rozbudowane Diablo, ale w porę ruszyłem zwiedzać świat. A teraz jestem w szoku.

Świat, nie dość że wielki, to bardzo ciekawy. Nie składa się z mapy ogólnej i poszczególnych plansz na niej zawartych. To jeden wielki, ciągnący się świat - podobnie jak w Gothicu, Dungeon Siege, Arcanum czy Ultimie nie ma podziału na dogrywane plansze (no, potem okaże się ze są od tego wyjątki, kilka krain jest na osobnych mapach). Możemy iść cały czas na wschód i gwarantuję, że iść będziemy bardzo długo. Kraina Rivelon jest wielka -wiele tu znajdziemy miast, wiosek, osad przydrożnych, pól, lasów, kopalni, opuszczonych chat. Wszystko to bardzo ciekawe i tajemnicze, zwłaszcza że w przeciwieństwie do Diablo, ten świat żyje. Tak, to naprawdę żyje. W Rivelon jak chwalą się twórcy jest ponad setka unikalnych NPC, z każdym można porozmawiać, z wieloma pohandlować. Szczerze mówiąc, zwiedziłem już dużą część gry i wydaje mi się, że liczba unikalnie nazwanych NPC już znacznie przekroczyła 100. Poza tym są jeszcze całe masy innych NPC - generowanych losowo- całe garnizony strażników (w razie czego pomogą nam walczyć z orkami czy bandytami), po miastach kręcą się "obywatele" a po wsiach chłopi. Tawerny pełne są plotkujących, pijanych w sztok czy zmęczonych podróżnych.

Poza ogromną (idącą pewnie w tysiące) ilością NPC spotkamy także ponad setkę typów potworów, przy czym część zrobiono w wielu odmianach - co pozwala nam pomnożyć tą liczbę do kilkuset. Są też zwierzęta- od fruwających po zielonej trawce motyli, przez kicające króliki, pasące się krowy, grasujące w piwnicach szczury, jadowite węże, wilki czy pająki. Jak nam się nudzi możemy zapolować i zdobyć nieco doświadczenia, przy okazji zaopatrując się w zapasy mięsa...

Ale na nudę nie będziemy na pewno narzekać - w przeciwieństwie do Diablo gra oferuje nam wielkie ilości questów pobocznych- możemy rozwiązywać je kiedy chcemy, a często i jak chcemy. Wybory między dobrem a złem jakich dokonamy, między odgrywaniem szlachetnego paladyna a chciwego najemnika - te wybory odbiją się na stosunku świata gry do nas- grając bohatera pozytywnego zyskamy szacunek społeczności, niższe ceny i dostęp do pewnych zadań. Grając anty-bohatera zyskamy zaś... głównie własną satysfakcję, ale też chyba więcej dóbr doczesnych.

Grafika. Śliczna - zachwyciła mnie. Może to nie zrobi wrażenia na wyposażonych w GeForce 8 i PX 4900 maniakach 3d, ale jak dla mnie liczy się nie efekciarstwo "bump- mappingu" tylko dopracowanie w konwencji, jaką się przyjęło. A konwencja Divine to izometryczne 2d, nieco skrzywione i błędne perspektywicznie - ale to skrzywienie też ma swój urok. Wszystkie przedmioty są zrobione rewelacyjnie- po prostu świetnie narysowane. Na modelach gracza widać zmiany broni i zbroi, w wodzie widzimy falujące odbicia, pochodnie płynnie rozświetlają mrok, a animacja wszelakich istot żywych jest bardzo płynna, co przy tak dużych sprajtach robi odpowiednie wrażenie. Gra zachwyca - to moim zdaniem prawie szczyt tego, co można wyciągnąć z czystej grafiki 2D - i tu bija wszelkie Baldury, Diabla i Icewindy! Do wyboru mamy rozdzielczości od 640 x 480 do 1024 x 768, a nieoficjalnie można podobno zapuścić nawet w 1600 x 1200 - sam nie próbowałem bo mój monitor na pewno by tego nie zniósł :)

Dźwięk też wspaniały. Bardzo dopracowane efekty dźwiękowe niemal każdej akcji, jaką wykonamy w świecie gry, odgłosy środowiska (tzw. ambient effects) w którym aktualnie przebywamy (radzę posłuchać tych jęków w katakumbach) oraz rewelacyjna nastrojowa muzyka. Dźwiękowo bez zarzutu- piątka bez gadania!

Do wybory 3 profesje- każda w wersji męskiej i żeńskiej. Są to Wojownik, Mag oraz Złodziej- tu zwany Survivorem (w tłumaczeniu oznacza to osobę, która potrafi przeżyć w każdych warunkach). Postacie te różnią się początkowymi atrybutami - ale potem nic nie stoi na przeszkodzie, aby z wojownika zrobić maga albo vice versa- te same umiejętności (w liczbie ponad 80) dostępne są dla każdej z klas. Jedyne co je różni to wygląd oraz jeden unikalny skill klasowy - tzw. specjalny ruch: u wojownika np. młynek z bronią, u maga zamiana miejsc z dowolnie wybraną istotą. Nie da się jednak w praktyce wyćwiczyć jednej postaci we wszystkim - po prostu nie starczy na to doświadczenia w całej grze.

Jak rozwijamy postać? Przez zwiększanie poziomów doświadczenia. Same "expy" dostaniemy za dialogi (czasami, w czasie "encounterów"), rozwiązywanie questów oraz za zabijanie. Niestety w grze nie można zaatakować każdej istoty i każdego NPC- kliknięcie na postaci nastawionej do nas pozytywnie nie zadziała. Za to prawie zawsze da się NPC sprowokować do walki (lub ucieczki).

Statystyk jest niewiele - ekran statsów wykazuje podobieństwo do Diablo, tyle że autorzy namieszali dodatkowo wprowadzając więcej odporności oraz poza klasą pancerza jeszcze współczynniki offence i defense. Poza tym mamy "skille" podzielone na 12 dyscyplin, a każdej do 8 umiejętności. Kazdą z nich można rozwijać na poziomy od 1 do 5. W czasie awansu dostajemy 5 punktów do atrybutów podstawowych (siła, zręcznośc, inteligencja i budowa fizyczna) oraz 1 (a co piąty level 2) punkt do użycia na rozwój umiejętności. Warto dodać, że umiejętności bywają bardzo pożyteczne w walce: np. przywołanie stworzeń czy regeneracja punktów życia, ale dla tych co poza walką też coś chcą w tej grze robić, znajdzie się m. in.: negocjacje cen u handlarzy, alchemia, umagicznianie broni czy bonus do zdobywanych punktów doświadczenia.

Przedmiotów jest, jak przystało na tak wielką i dopracowaną grę mnóstwo: bronie we wszystkich znanych kategoriach: kosy, miecze, obuchowe, włócznie, łuki, kusze, laski, topory itd. Zbroi na początku gry mniej różnych typów, ale oczywiście kolczuga kolczudze nierówna i znajdziemy wiele wariantów podobnych zbroi lub tarczy. Oręż i pancerze możemy umagiczniać specjalnymi kulami - zależy to oczywiście od ich magicznego potencjału. Poza broniami wiele rodzajów jedzenia, książki, klucze, narzędzia (w każdej stodole możliwe do wykorzystania w bójce widły czy grabie!) a także mnóstwo przedmiotów unikalnych i "questowych". Wiele zdziałamy też w samym świecie gry- np. łącząc dwie kupy siana stworzymy stóg, na którym jak wiadomo nieźle się śpi (tudzież robi inne rzeczy, ale tego w grze już nie zaimplementowano...).

Ale żeby nie było, że widzę same superlatywy, gra ma kilka zgrzytów, które nie pozwalają jej dołączyć do grona moich ulubionych (choć trzeba uczciwie przyznać, że uplasowała się bardzo blisko). Przede wszystkim brak trybu multiplayer... kompletny brak. Ja rozumiem, że bardzo zaawansowane mechanizmy rozgrywki, wielka interakcja z otoczeniem i mnóstwo przedmiotów... ale to samo w zasadzie mamy w Ultimie Online. Autorzy zrezygnowali z tego wielkiego wyzwania jakim byłby m-play w DD, moim zdaniem trochę niesłusznie. Kolejna wada to kilka bugów, które mogą spowodować niemożność ukończenia gry- np. quest z doktorem Elrathem- dlatego warto często zapisywać grę. Po trzecie razi trochę "miniaturowość" i "symboliczność" świata. Z jednego miasta do drugiego mamy przysłowiowe dwa kroki, stada orków grasują już 10 metrów za granicami garnizonu. Stąd moje porównanie do Might & Magic 6- tam było podobnie.

Podsumowując - bardzo ambitna gra, spełniająca wymogi zaawansowanego gracza, choćby ten był miłośnikiem Fallouta, a nieobytemu w rpg lub maniakowi Diablo dająca setki godzin klikania i zabijania przeciwników. Dla każdego coś miłego, i dlatego czekam na sequel, najlepiej z opcją multiplayer!

MOJA OCENA: 5/5

PLUSY: Grafika, dźwięk, rozwój postaci, ekwipunek, miodność, wielkość świata i ilość questów.
MINUSY: kilka bugów, brak multiplayera

2 5.0

Obrazki z gry:

Dodane: 08.02.2003, zmiany: 17.11.2020


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?