.hack//G.U. Last Recode

Wydania
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
Ogólnie
Zremasterowana kompilacja kilku gier z kultowej serii .hack, wydanych jeszcze za czasów PS2. Udany powrót do wirtualnego świata The World poprzez pryzmat przygód Haseo, chociaż oprawa graficzna, mimo poprawy jakości, wciąż prezentuje się słabo.
Widok
TPP
Walka
Akcja
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
15.08.2020

Cztery gry w jednej - zawiera zremasterowaną trylogię Rebirth, Reminisce i Redemption z PS2, oraz premierową część czwartą - Reconnection.

Akcja toczy się w nieokreślonej przyszłości, w świecie VR MMORPG "The World". Wcielamy się w rolę gracza prowadzącego postać o imieniu Haseo, którego przyjaciółka, po zabiciu przez niesławnego PK-era Tri-Edge, zapadła w śpiączkę w prawdziwym życiu. Naszym zadaniem jest pomszczenie dziewczyny i odkrycie, kim jest jej wirtualny zabójca i co się właściwie stało. Później robi się jeszcze ciekawiej - sam bohater najpierw zostaje zresetowany do pierwszego poziomu doświadczenia, a później odkrywa w sobie wyjątkowe moce, na które zakusy mają różne grupy dysponujące mniej lub bardziej jawnymi wpływami w świecie gry.

Fabuła jest całkiem interesująca i trzymająca w napięciu, chociaż momentami nieco zbyt infantylna. Nie przypadła mi też do gustu większość bohaterów - sam Haseo na początku jest strasznym bucem (chociaż później na szczęście mu przechodzi), a większość jego towarzyszy to postacie całkiem interesujące, ale jednowymiarowe i schematyczne. Wyraźnie widoczne i denerwujące było też rozciąganie rozgrywki poprzez wymuszanie odwiedzania kolejnych podziemi w sposób nienaturalny ("hej, Haseo, chciałbym zamienić z tobą parę słów, spotkajmy się na samym końcu tego wielkiego lochu najeżonego potworami").

Rozgrywka składa się z dwóch elementów - samej gry, w której rozmawiamy z NPC, przyjmujemy i wykonujemy zadania, eksplorujemy niebezpieczne lokacje, rozwijamy postać i wyposażamy się w nowy sprzęt oraz wirtualnego pulpitu, na którym mamy dostęp do poczty, fanowskiej strony i forum The World oraz przeglądarki z serwisami informacyjnymi. W tych ostatnich możemy zapoznać się z krótkimi artykułami, a nawet filmikami prezentującymi wydarzenia toczące się poza wirtualnym światem The World, co dodaje wydarzeniom kontekstu i pozwala na głębszą immersję.

Pod względem mechaniki gra nie poraża unikatowością - mamy tu znany już bywalcom mmo podział na miasto-hub i podziemia (czy też nadziemia) hojnie wyposażone w przeciwników do ubicia i skarby do zebrania. Kierowani przez fabułę skaczemy sobie od lokacji do lokacji, co jakiś czas odwiedzając sklepy w mieście czy rozmawiając z NPC. Przed wyruszeniem w drogę w jakieś niebezpieczne rejony zbieramy drużynę, zapraszając dwie inne, wybrane przez nas postacie. Tu ujawnia się nadmierna w moim odczuciu i zupełnie niepotrzebna liniowość rozgrywki - w zależności od punktu w linii fabularnej, w jakim się znajdujemy, część towarzyszy jest niedostępna (i nie chodzi mi o momenty, w którym ich nieobecność jest wytłumaczona przez historię). Bardzo często zdarza się więc, że gra poprzez zablokowanie dostępu do członków drużyny uniemożliwia nam zajęcie się zadaniami pobocznymi czy zwykłym grindem, wymuszając popchnięcie opowieści do przodu.

Walka toczy się w czasie rzeczywistym, przypomina nieco serię Tales - tu również mamy kolistą arenkę, po której porusza się nasza drużyna i przeciwnicy, mamy do dyspozycji standardowy i silny atak oraz blok, a po naładowaniu paska energii - umiejętności specjalne. Starcia są jednak mniej dynamiczne i techniczne niż te, których uczestniczką byłam w Symphonii czy Berserii.

Nietypowym smaczkiem są natomiast walki awatarów, które mają miejsce w ściśle określonych momentach fabuły - tu rozgrywka zmienia się w połączenie slashera i shoot'em upa, gdzie musimy lawirować w gąszczu pocisków wroga, częstując go własnymi lub atakując mieczem, jeśli uda nam się odpowiednio zbliżyć. W przeciwieństwie do standardowych potyczek, które dość szybko powszednieją, starcia te dostarczają sporo wrażeń.

Pod względem wizualnym gra nie prezentuje sobą zbyt wiele - to jednak remaster wiekowych już produkcji. Mimo podbicia rozdzielczości w oczy rzucają się więc mało szczegółowe modele czy tekstury oraz puste i monotonne, pozbawione elementów dekoracyjnych lochy. Postacie pozbawione są jakiejkolwiek mimiki, co bardzo przeszkadza w czasie dialogów, rażąc nienaturalnością. Sytuację ratują nieco cutscenki, wyglądające jak żywcem wzięte z anime, przeważnie bardzo dynamiczne i spektakularne. Muzyce natomiast nie można nic zarzucić - odpowiednio dopasowana do lokacji i wydarzeń w grze, epicka lub nastrojowa w zależności potrzeby, a utwory wokalne spokojnie nadają się do słuchania również poza grą.

Poszczególne części gry niewiele się od siebie różnią - owszem, każda z nich przynosi usprawnienia i nowe mechaniki, ale są to zmiany raczej drobne. Warstwa audiowizualna czy GUI pozostają niemalże bez zmian. Produkcja strukturą przypomina więc raczej "grę w odcinkach", jak przygodówki Telltale, a nie kolejne sequele tej samej serii. Premierowy czwarty odcinek jest też wyraźnie krótszy od poprzedników, więc ci, którzy znają serię z PS2 nie mają co się nastawiać na zbyt wiele nowej treści.

Na uwagę i pochwałę zasługuje streszczenie wydarzeń poprzedzających te, których uczestnikami jesteśmy w Last Recode, stworzone w formie videodziennika jednego z głównych developerów świata.

Podsumowując - .hack//G.U. Last Recode to z pewnością tytuł nie dla każdego. Jest warta uwagi dla wielbicieli oryginalnej trylogii czy uniwersum .hack w ogóle (na który poza grami składają się również mangi i seria anime), jest jednak dość hermetyczna i pod pewnymi względami archaiczna, może więc odrzucić młodszych wiekiem czy stażem graczy, przywykłych do współczesnych udogodnień. Mnie osobiście powolność i powtarzalność rozgrywki i drażniąca jej liniowość zmęczyła gdzieś w połowie drugiej części i odpuściłam - i nie planuję wracać.


Obrazki z gry:


/Obrazki dostarczyła Lotheneil/

Dodane: 15.08.2020, zmiany: 15.08.2020


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?