Jade Empire: Special Edition

Jade Empire: Edycja Specjalna (PL)
Wydania
2007( Box)
2007( Box)
Ogólnie
Wydana swego czasu tylko na Xboxa gra oparta na silniku Kotora z akcją osadzoną w starożytnych Chinach. Dziś, dzięki konwersji może w to pograć pozostałe 95% graczy - szkoda tylko, że zabawa jest taka krótka...
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Iselor
Autor: Iselor
03.01.2021
Jade Empire skończone. Ta produkcja Bioware jest tytułem zapomnianym przez graczy, z pewnością z całego dorobku firmy – najmniej popularnym. A szkoda, bo pomimo że nie jest to dzieło wybitne, warto dać mu szansę.
Akcja gry przenosi nas do Jadeitowego Królestwa, przypominającego starożytne (czy może raczej lepiej napisać: średniowieczne, choć formalnie są to okresy czasowe zarezerwowane tylko dla Europy) Chiny. Oczywiście z dużą dawką fantasy: duchy i upiory, demony, magia. To wszystko tu jest. Oraz mistrzowie sztuk walki!

Nasz(a) bohater(ka) to taki właśnie uczeń szkoły walki. Już podczas tworzenia postaci musimy zdecydować w jakim kierunku będzie podążać nasza postać, bo to właśnie style są tym co będziemy rozwijać jeśli idzie o naszą postać. Niektóre style są szybkie, inne wolne (ale silne), inne są oparte na obrażeniach czysto fizycznych, inne magicznych (np. obrażenia od ognia czy lodu), są też style, które bardziej niż stylami należy raczej nazwać po prostu umiejętnością przemiany w inną postać np. golema. Są też style, które opierają się nie na walce pięściami, lecz bronią białą. System rozwoju i tworzenia postaci jest dosyć prosty i trzeba się postarać by postać, mówiąc kolokwialnie, „schrzanić”, choć oczywiście się da, gdy będziemy inwestować w style... mniej skuteczne. Jednak mimo prostoty – rozwój postaci daje frajdę :).

Wróćmy do fabuły. Ta, przynajmniej na początku, nie zachwyca. Mamy tu bowiem do czynienia z kanoniczną sztampą ;). Nasz Mistrz zostaje porwany przez tych Złych, większość jego Uczniów zostaje zabitych, my podążamy by się mścić :). Żeby tego było mało, już na samym początku gry dowiadujemy się, że nasza postać to nie byle uczeń, ale Wybraniec, Dziecko Przeznaczenia itd. itp. i pisana nam jest wielka Misja i wielkie czyny... Nie ukrywam, że byłem zawiedziony, bo mam dosyć tego typu fabuły, jednak na szczęście ta z biegiem wydarzeń dobrze się „rozkręca” i nawet potrafi mocno zaskoczyć ;). I jest już lepiej co nie znaczy że rewelacyjnie bo nie.

Dołączyć może do nas kilku awanturników, jednak w danej chwili towarzyszyć tylko jeden. Są poprawni, ale jakoś specjalnie nie zapadli mi w pamięć. Dość powiedzieć, że grę skończyłem dziś, a pamiętam imiona tylko dwójki z nich. Myślę że żaden, no MOŻE poza Pantoflarzem Ho, nie ma zadatków by stać się długo pamiętanym, kultowym towarzyszem, na miarę tych z Baldurów czy Mass Effectów.

Doczepię się też do dialogów. To tutaj Bioware rozpoczęło praktykę (jeszcze bez „kółeczek”) by nasza postać odpowiadała albo w sposób Praworządny Dobry albo, jeśli nawet nie Chaotyczny Zły, to przynajmniej… niesympatyczny. Rzadko pojawiała się trzecia, bardziej neutralna opcja, nie mówiąc już o większej niż trzech możliwościach poprowadzenia dialogu…

Idźmy dalej. Ekwipunek jest śladowy, ale taka jest specyfika gry, a raczej naszej postaci, która z racji profesji nie nosi pancerzy. Będziemy mogli założyć na siebie tylko kilka klejnotów zwiększających nasze statystyki. Trudno.
Marudzę dużo ? Mylne wrażenie ;). Gra, mimo upływu lat, wciąż może się podobać graficznie. Orientalna muzyka to kwestia gustu. Walki są dosyć widowiskowe, mają bardzo zręcznościowy charakter, co nie znaczy że są proste i czasem trzeba... przystosować styl pod konkretnego przeciwnika lub pokombinować, bo okazuje się że w standardowy sposób nie da się go pokonać.

Siłą Jade Empire jest oryginalność. Jeśli ktoś jak ja nie grywa w jRPG to będzie miał dobrą odskocznię od klasycznego, europejskiego fantasy. Nie wiem ile grałem, gra nie jest długa, myślę że wystarcza na jakieś 25 godzin (ale, nie ukrywam, nie wykonałem wszystkich questów pobocznych). Ma swoje zalety (setting, walka, później fabuła, oprawa audio-video, kilka naprawdę fajnych questów pobocznych), ma też wady (ubogi ekwipunek, nieco uboga mechanika, nijacy towarzysze, początkowo fabuła) i jest takim.. przyzwoitym średniakiem. To dobra gra, naprawdę, ale niech nikt nie spodziewa się arcydzieła. Warto jednak dać jej szansę, bo jest niesłusznie zapomniana i mnóstwo gorszych tytułów zostało niestety lepiej zapamiętanych. Grajcie!
 
PS. Gra wyszła na PC, Xboxa oraz na systemy komórkowe Android oraz iOS.

Moja ocena: 3/5

Nerka99
Autor: Nerka99
15.04.2007

Bioware, ta firma kojarzy mi się mówiąc szczerze głównie z oboma KOTOR'ami (no i oczywiście z Neverwinterem) grami, które mają specjalne miejsce w moim sercu gracza, bo nie dość, że rozgrywają się w świecie, którego jestem fanem to do tego są bardzo porządnymi rpgami. Ta właśnie firma wydała w mniej więcej tym samym okresie na X-boxa grę pod nazwą Jade empire, której rozbudowaną edycję gościmy teraz na naszych PC, miałem wielkie oczekiwania w związku z tym tytułem, czy zostały one spełnione przeczytacie w dalszej części.

Fabuła
Wcielamy się w postać jednego z najlepszych uczniów w szkole walk położonej w małej wiosce, w wyniku ataku bandytów pod wodzą Asasyna władającego niespotykanymi mocami nasz mistrz wyjawia nam, że tak naprawdę jest ukrywającym się od 20 lat bratem cesarza, który dokonał eksterminacji naszego ludu, nasz mistrz postanowił nas ocalić, przez co stał się wygnańcem i od 20 lat ukrywał się w tej wiosce. Nie dostajemy zbyt wiele czasu by przetrawić tę nową wiedzę, bo pewien zbuntowany student porywa naszą przyjaciółkę; szybka wyprawa na bagna, na których spotykamy się z pewnym wojownikiem, który pomaga nam skopać tyłek niemilcowi i odbić naszą przyjaciółeczkę. Po powrocie zastajemy zniszczoną wioskę, a mistrz jak się okazuje został porwany.
To dość mocno lapidarny skrót pierwszych paru godzin gry, które okazują się niestety co najmniej 1/5 rozgrywki... niestety, trzeba to powiedzieć wprost: gra jest niemiłosiernie krótka, na jej przejście wystarczyło mi niecałe 20 godzin, choć starałem się robić wszystkie zadania poboczne, raptem 1 większa osada i 1 miasto do zwiedzenia, gdy zobaczyłem napisy końcowe pomyślałem sobie że ktoś ze mnie zakpił. Na pocieszenie - przynajmniej jest w grze kilka niespodziewanych zwrotów akcji w iście hollywoodzkim stylu, które z drugiej strony niestety sprawiają, że gdy chcemy przejść grę drugi raz po prostu wiemy zbyt wiele o pewnych bohaterach co odrzuca nas od nich, ale i tak zbyt wiele już powiedziałem - pogracie te 15 godzin i sami się dowiecie :P

Rozgrywka
Na początku wybieramy sobie postać z kilku dostępnych, możemy oczywiście wybrać sobie bohatera i po swojemu ustawić mu statystyki... całe 3, ogromna ilość prawda? Ale znów na pocieszenie - dla odmiany w grze jest dość sporo stylów walk, które możemy dowolnie upgradować (każdy styl ma 3 statystyki do upgradu); dostaniemy jeszcze amulet, w który możemy wkładać odpowiednie gemy zmieniające nasze statystyki i kupować/ znajdować techniki, które też zmienią nasze staty, więc nie jest może aż tak tragicznie. Rozmowy i interakcja z npcami jest bardzo podobna jak we wspomnianym wcześniej KOTOR'ze, w trakcie rozmowy możemy spróbować zastraszenia, obserwacji, czy uroku, za te 3 skille i ich wielkość odpowiadają odpowiednie statystyki jak i gemy wkładane w amulet. Do tego każda akcja odbija się na naszym charakterze ciągnąc nas odpowiednio na ścieżkę zła lub prowadząc na ścieżkę dobra. Teraz słów kilka o walce.
Pamiętacie walki w KOTOR'ze: czas rzeczywisty z aktywną pauzą, w trakcie której możemy zbudować sobie kombo ciosów, zapomnijcie o nim, tu walka rozgrywa się w czasie rzeczywistym. Jest to jedyny chyba element, który nie zawiódł mnie wcale, walki są świetne i widowiskowe, w ich trakcje możemy szybko zmieniać skille, używać specjalnych ciosów, włączać tryb tzw. bullet time, w którym czas zwalnia jak w Matrixie czy wreszcie przemienić się w np. końskiego demona z płonącą grzywą czy też jadeitowego golema, po prostu miód.
W rozgrywce towarzyszyć nam może 1 z wybranych pomagierów, a tych jest w sumie 12 ale, jako że gra jest diabelnie krótka dołączają tak szybko, że nie zdążymy ich poznać, a wielka szkoda, bo niegrywalni mają genialne wręcz osobowości: piekarz dawny mistrz stylu pijanego mistrza który ciągle żyje w strachu przed swoją żoną, najemnik zwariowany moczymorda który lubi rzeź, a z jego opowieści wynika, że większość jego pracodawców kończyła zaszlachtowana przez jego 2 topory (HK- 47? :D), czy może dziewczynka, w której ciele zamknięte są 2 demony walczące o władzę nad jej ciałem.

Grafika
Jeśli ktoś grał w KOTOR'a już wie jakiego rodzaju grafiki może się spodziewać: ładna, przejrzysta, dla niektórych za stara jak na dzisiejsze standardy, ale co najważniejsze ma masę opcji konfiguracyjnych dzięki czemu mogłem odpalić grę na moim (ciut już wiekowym) sprzęcie (bo mimo iż to silnik KOTOR'a to wymagania ma całkiem spore). Gra rozgrywa się w starożytnych Chinach, więc wiecie już jakiego rodzaju klimatu się spodziewać. Acha, gra jest wręcz nafaszerowana filmikami (folder z filmami waży prawie 4,5gb :D), które są pięknie zrobione, szczególnie te w których podziwiać możemy walkę. Kamera w trakcie walk pracuje jak trzeba, tylko kilka razy "zgubiła się".

Muzyka
Cóż ja mogę napisać... orientalne brzdękanie w tle plus odgłosy walk rodem z filmów z Hong Kongu; krótko i do rzeczy tak jak lubię :)

Podsumowując
Cudny potencjał niemiłosiernie spiep*ony przez czas rozgrywki, w momencie gdy zaczynamy się solidnie nakręcać gra wali nas w pysk napisami końcowymi. Oczywiście można zacząć grę po raz drugi na poziomie master exportując swoją postać tak jak zakończyliśmy grę, ale to już nie to samo. Wahałem się, jaką ocenę wystawić, ostatecznie daję cztery z minusem, bo jakby nie patrzeć gra jest naprawdę solidnie zrobiona... tylko ta długość straszliwie psuje moją notę.
P.S dziś na parę godzin przed wysłaniem recki przeczytałem w pewnej gazecie (której nazwy może lepiej nie wymienię) recenzję Jade i autor wymienił jako jeden z plusów długość gry "aż kilkanaście godzin" - jeżeli to długo jak na rpg'a to współczuję autorowi.

Moja ocena: 4-/6

2 3.0

Obrazki z gry:

Dodane: 17.03.2007, zmiany: 03.01.2021


Komentarze:

Policz sobie 35 filmów po pół godziny. Maksymalnie 20 godzin czyli nic.


[Gość @ 26.04.2015, 07:51]

wcale nie taka krótka jak widze po tym letsplayu jest calkiem dluga https://www.youtube.com/playlist?list=PLMNODnXx-OtAAN1DYuOaDF9HN-zMwl4aO


[Gość @ 25.04.2015, 19:48]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?