Legends of Eisenwald (PC)

Legends of Eisenwald

Wydania
2015( Steam)
Ogólnie
Gra RPG od Białoruskiego studia Aterdux Entertainment. W teorii miks Heroes 3 i Mout&Blade, w praktyce broni się tylko historią i klimatem.
Widok
Kamera 3D z możliwością dostosowywania perspektywy do sytuacji na mapie (pełny obrót kamery o 360 stopni + możliwość oddalania/przybliżania kamery)
Walka
Turowa
Recenzje
mg-mat
Autor: mg-mat
25.11.2022

Zastanawialiście się może, co wyjdzie z połączenia Heroes 3 oraz Mount & Blade? Twórcy z Białoruskiego studio Aterdux Entertainment zapewne też nad tym myśleli i stworzyli grę, która łączy sporo pomysłów z obu produkcji, a jednocześnie idzie swoją drogą. Wyszło oryginalnie oraz ciekawie, niestety chyba nie do końca zrozumieli założenia obu gier, bo rozgrywka jest mocno powtarzalna, a moje zainteresowanie tym tytułem wygasło w okolicy szóstego rozdziału (z ośmiu w kampanii). Mimo wszystko grę ukończyłem, chociaż dwa ostatnie rozdziały były już przeze mnie przechodzone na siłę. Mogło być naprawdę pięknie, a wyszło tak sobie.

Gra o Tron wersja Białoruska...

W grze wcielamy się w szlachcica/ właściciela ziemskiego, który po powrocie w rodzinne strony, zostaje pozbawiony majątku i ziemi. Oprawcy jednak na tym nie poprzestają i mordują całą jego rodzinę. Mamy więc motyw do rozpoczęcia przygody, który jest stary jak świat, czyli zemstę. Oczywiście intryga jest dużo bardziej złożona, co przyjdzie nam odkryć przechodząc osiem rozdziałów gry. Nie będzie z mojej strony przesadą jeśli powiem, że to właśnie historia tutaj zawarta sprawiła, że dobrnąłem do końca tej produkcji. Na myśl przychodzi mi tutaj Gra o Tron, czy nawet nasz rodzimy Wiedźmin. W odbiorze całej historii sporą rolę odgrywa dobrze wykreowany świat, który jest wiarygodny i spójny. Pomimo, że występują w nim postacie oraz potwory z legend pokroju wilkołaków, nieumarłych czy też duchów, to wszystko jest dobrze wplecione w całość i nie stanowi głównego szkieletu opowieści. Jest naprawdę ciekawie i co jeszcze ciekawsze, dużo trudniej być dobrym niż złym, a gra jeśli chcemy być naprawdę dobrzy, rzuca nam średniowieczne kłody pod nogi. Jest to dość oryginalne podejście, bo większość gier nieomal zmusza gracza do bycia dobrym. Tutaj bycie rycerzem na białym koniu, to luksus na który większość graczy sobie nie pozwoli, bo zwyczajnie jest sporo trudniej. Fajnie też wpleciono w całość różne średniowieczne legendy, których można posłuchać w karczmach lub okazjonalnie od spotykanych NPC. Wszystko to tworzy świetny klimat mrocznego średniowiecza. Szkoda tylko, że całość rozbija się o powtarzalną i niezbyt przemyślaną rozgrywkę.

Komu w drogę, temu zamek ukradli

Rozgrywkę rozpoczynamy wybierając jedną z klas, klasycznie jest to rycerz, łuczniczka lub coś na kształt maga. Niech was jednak nie zmyli ta klasyfikacja, bo magia w tej grze jest dość mocno ograniczona, a granie magiem to wyższy poziom trudności (6 "czarów" na krzyż). Nie zależnie kogo wybierzemy, oprócz nas samych jako jednostki, mam też do dyspozycji wojsko. Rozgrywka dzieje się na mapie przywodzącej na myśl tą znaną z serii Heroes, ale w pełnym 3D. Możemy więc dowolnie obracać kamerę, co ułatwia podróżowanie i nawigację. Gra dzieje się w czasie rzeczywistym, więc oprócz nas, po mapie podróżują inne wojska i NPC, co początkowo jest miłym zaskoczeniem. Początkowo, bowiem w późniejszym czasie jest to odrobinę upier.dliwe. W przeciwieństwie do wspomnianych Herosów mamy tu do dyspozycji tylko jednego herosa, czyli nas samych, a wszelakie kopalnie, wioski czy nawet zamki, to tylko niestety "papierowa" fasada. Owszem możemy zdobywać zamki, ale walka w zamku praktycznie niczym się nie różni od tej na ubitym polu, wystarczy, że mamy porównywalną siłą armię i już możemy atakować zamek, a gra z automatu obliczy "kary" (obniża tylko nasze zdrowie i zaczynamy odrobinę ranni). Na mapach brak też jakichkolwiek surowców, a zajęte kopalnie, wioski itp. wpływają tylko na ilość złota, które możemy co jakiś czas odebrać w zamku. Tutaj objawia się pierwsza upierdliwość gry. Ponieważ mamy tylko jednego herosa, to czeka nas żmudne ganianie po mapie, aby wykończyć wrogów którzy chcą zająć nasz zamek. Dodatkowo zamków się w żaden sposób nie rozwija, a garnizon uzupełnia się sam z czasem i rzadko osiąga siłę wystarczającą do obrony. Właściwie jedyne po co nam zamki, to aby móc mieć w posiadaniu więcej darmowego wojska (Jeden zamek= dwie jednostki). Więc aby mieć maksymalną ilość wojaków w drużynie, musimy posiadać cztery zamki. Na szczęście jak już z rekrutujemy odpowiednią ilość wojska, to zamki są zbędne i można je oddać w ręce wroga. Teraz wyobraźcie sobie, że każdy rozdział zaczynacie bez jednostek, albo z maksymalnie dwoma. Cała robota żmudnego rozwijania armii, czeka was od nowa. W Herosach było niby podobnie, ale tam zamek pełnił kluczową rolę i jego utrata bolała, a tutaj przypomina kartonową wydmuszkę, podobnie jak wioski i kopalnie na mapie. Zanim zajmiemy odpowiednią ilość zamków, aby zbudować silną armię, to braki możemy uzupełniać najemnikami, którzy są holendernie drodzy, a na dodatek pobierają kasę codziennie, jeśli nie będzie nas stać na ich opłacenie, to nadal będą z nami chodzić, ale nie będą uczestniczyć w walce do momentu zapłaty żołdu, na szczęście bez odsetek. Oczywiście ma to uzasadnienie w balansie, ale za wygodne dla gracza nie jest. W Herosach budowa nowej armii, na nowej mapie była przyjemnością, tym czasem tutaj jest niemiłą koniecznością, bo poza brakiem uzasadnienia strategicznego dla zamków, szwankuje też turowa walka...

Do boju mości panowie (i panny)

Pierwsze walki podchodzą nawet bardzo. Właściwie mamy tu do czynienia z klasyczną walką turową i przez pierwsze dwa rozdziały potyczka jest satysfakcjonująca. Jak dodamy do tego możliwość modyfikowania naszych jednostek poprzez różnego rodzaju pancerze, bronie i amulety, a rycerzy dodatkowo można posadzić na konia, to jest ciekawie. Niestety już od czwartego rozdziału wytracamy zainteresowanie tym systemem, bo odkrywamy jak mocno jest on ograniczony i obarczony głupotkami, których nijak nie można wytłumaczyć. Pamiętacie walkę w Herosach? Tam potyczka przypominała partię szachów, gdzie nawet słabsza armia miała szansę jeśli dobrze rozegraliśmy to taktycznie, niestety nie tutaj. Plansza na której rozgrywa się potyczka jest mała, a nasi podopieczni nie mają możliwości swobody poruszania się. Przykładowo z nieznanych mi powodów, musimy zaatakować najbliższą jednostkę pomimo dostępu do innej. Masz atakować najbliższą i basta. Po drugie brak ataków okazjonalnych, więc nie ma dużego znaczenia rozstawienie jednostek w późniejszej fazie walki. Po trzecie tak mała plansza sprawia, że jak dołożycie jednostki konne, to czytelność pola walki jest dyskusyjna. Bardzo szybko idzie odczuć ograniczenia tego systemu, a walka staje się bardzo powtarzalna. Właściwie zaczyna się liczyć tylko inicjatywa oraz siła jednostki. Ogranicza nas to do dwóch, może trzech taktyk opartych o jednostki wspierające lub maga. Daleko temu do elastyczności i miodności walk z Herosów czy wielu innych gier taktycznych. Ograniczenia tego systemu są tak duże, że przeszedłem na najwyższym poziomie trudności całą grę z palcem w nosie, bo od czwartego rozdziału gra nie stanowiła już wyzwania (ale wymagała grindu na słabszych wrogach, aby wzmocnić poziomy jednostek). Oczywiście wtedy wkrada się nuda...

PODSUMOWANIE:

Ta gra stoi głównie historią, którą trzeba sobie samemu doczytać (tona tekstu). Jeśli nie lubisz czytać zwłaszcza po angielsku, to nie radzę podchodzić do tej gry, bo rozgrywka może i początkowo wciąga, ale szybko okazuje się, że element strategiczny w postaci zamków to sztuczna fasada, natomiast turowa walka jest mocno ograniczona taktycznie i pełna głupotek.

Plusy:
✔️ Graficznie oraz muzycznie daje radę.
✔️ Klimat mrocznego średniowiecza i historia...

Minusy:
❌ ...którą trzeba sobie doczytać po angielsku.
❌ Taki sobie system turowej walki.
❌ Element strategiczny na mapie jest znikomy.


OCENA:
6,5/10

 

Zapraszam do obserwacji naszego kuratora: ŚWIAT RECENZJI

Obrazki z gry:

Dodane: 08.07.2015, zmiany: 25.11.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?