Tempest: Pirate Action RPGTempest |
|
Wydania |
2016( Steam) 2016( Steam) 2016( Steam) 2016( Steam) 2016( Steam) 2016( Steam) |
Ogólnie
|
Piracki sandbox nieco zbliżony do Pirates!. Jako właściciel (początkowo) małej, pływającej łupinki pływamy po morzach wirtualnego świata, zatapiając lub przejmując okręty, wykonując misje i szukając zemsty na krakenie, który próbował nas wcześniej zjeść na śniadanie.
|
Widok
|
Izometryczny/TPP/FPP
|
Walka
|
Czas rzeczywisty
|
Recenzje |
Poniższy tekst pochodzi prosto z mojego wątku backlogowego, jest to więc raczej zbiór luźnych uwag, a nie pełnoprawna recenzja. Spodziewajcie się więc braku części opisowej i jeszcze większej subiektywności niż zwykle. Zostaliście ostrzeżeni.
Podtytuł bohatera niniejszego tekstu to "Pirate Action RPG" i o ile piractwa jeszcze trochę się tam znajdzie, o tyle ani akcji, ani RPG już nie za dużo. To raczej gra pokroju Pirates!, a nie hack & slash ze statkiem zamiast postaci (co było moim pierwszym skojarzeniem po przeczytaniu tytułu).
Kierujemy młodym żeglarzem, który po zmarłym ojcu odziedziczył okręt i trochę gotówki na start. W trakcie pierwszego rejsu, w wyniku bliskiego spotkania z krakenem, tracimy wszystko i budzimy się w pobliskim porcie, mając do dyspozycji najmniejszą łajbę i średnio korzystne widoki na przyszłość. Zemsta na paskudzie za pozbawienie nas ojcowizny będzie naszym głównym celem, ale decyzja, czym zajmiemy się w międzyczasie, należy do nas. W obecnie posiadanej łupince wystarczymy wodnemu potworowi co najwyżej na przystawkę, należy więc zdobyć fundusze na porządny okręt, załogę i uzbrojenie.
Do dyspozycji oddano nam fragment morza, z rozsianymi tu i ówdzie wyspami i zlokalizowanymi na nich portami, należącymi do różnych nacji. W każdym z nich możemy zakupić (i sprzedać) dodatkowe kule armatnie czy towary handlowe, a w niektórych również nowe okręty czy armaty; zatrudnić żeglarzy czy podjąć się wykonania jednego z licznych zadań pobocznych - typu dostarcz coś gdzieś, pokonaj kogoś, dotrzyj w określone miejsce (lub kombinacje powyższych). W fabułę nie ma co się zagłębiać, bo istnieje tylko i wyłącznie po to, żeby jakoś uzasadnić konieczność gnania po raz kolejny na drugi koniec znanego świata.
Przemieszczać się z miejsca na miejsce możemy albo klikając po prostu port docelowy na mapie i patrząc, jak ikonka naszego okrętu tam zmierza, bądź też płynąc tam "ręcznie" - to ostatnie ma swoje zalety, gdyż nie tylko możemy podziwiać okolicę i nasz statek, majestatycznie sunący po falach, ale również zbierać pływające tu i ówdzie skarby oraz wypatrywać potencjalnych celów.
Każdy widoczny okręt możemy zaatakować - choć wpłynie to oczywiście negatywnie na stosunki z frakcją, do której należy. Walka rozgrywa się w czasie rzeczywistym na tym samym ekranie i przebiega podobnie jak w Pirates! - naszym zadaniem jest manewrowanie tak, aby ustawić się do przeciwnika burtą, a następnie oddanie strzału. W zależności od rodzaju używanych kul (zwykłe, kule połączone prętami, kartacze czy też pociski z trucizną) niszczony jest kadłub, żagle lub załoga przeciwnika. Cel możemy zatopić (a następnie przejąć część tego, co miał w ładowni) lub dokonać abordażu, by przejąć jego dobra, załogę lub sam okręt. Abordaż nie jest na szczęście tylko pojedynkiem, a przypomina prosty RTS, w którym kontrolę mamy tylko nad swoją postacią - i możemy pistoletem i szablą wspomóc załogę w bitwie.
Za zwycięstwa w boju otrzymujemy doświadczenie, które następnie można przeznaczyć na awansowanie członków załogi (dostępnych jest pięć poziomów, każdy kolejny to oczywiście większa skuteczność w przypisanej żeglarzowi roli - obsługa żagli, dział lub walka) albo na wykupienie niewielkich bonusów dla samej postaci (jak szybsze leczenie załogi czy większa manewrowość statku). Każdy z okrętów dysponuje szeregiem statystyk - jak prędkość maksymalna, liczba dział czy liczebność załogi, te jednak można zmienić jedynie wymieniając go na lepszy model (z 8 dostępnych).
Jak dotąd Tempest jawi się jako całkiem przyjemna gra piracka, tym bardziej godna zainteresowania, że gatunek ten nie jest nadmiernie licznie reprezentowany. Niestety dwie dość poważne wady pogrążają go w moich oczach. Pierwsza, najbardziej istotna - powtarzalność (do bólu) i wynikająca z tego nuda. Przez całą rozgrywkę robimy dokładnie to samo - pływamy od portu do portu, atakujemy okręty, walczymy w ten sam sposób, zatapiamy lub przejmujemy, sprzedajemy co zdobyliśmy, wykonujemy proste questy - i tyle. Gra nie ma w sobie nic, co przyciągnęłoby gracza na dłużej, żadnej tajemnicy do odkrycia, nowych mechanik do spróbowania. Fabuła jest nudna i przewidywalna - istnieje jedynie jako tło rozgrywki, porty różnią się tylko ofertą handlową, a questy jak już wspomniałam to typowy fedex. Gracz przez to nie ma żadnej motywacji do odkrywania nowych lądów i oceanów, bo znajdzie na nich tylko to, co już widział.
Drugą (mniejszą) wadą jest mało wygodny interface i sterowanie, ewidentnie dostosowane do urządzeń mobilnych (gra wyszła też na iOS). Gra potrafi reagować z opóźnieniem na nasze działania, a do niektórych akcji brakuje skrótów klawiszowych (są za to śliczne, olbrzymie przyciski na ekranie).
Na uwagę zasługuje możliwość grania w co-opie (czego osobiście nie próbowałam) - gracze widzą się wówczas wzajemnie na mapie świata i mogą wspólnie uczestniczyć w bitwach morskich - lub też działać zupełnie samodzielnie.
Podsumowując - Tempest to przyjemny na pierwszy rzut oka, ale mocno powtarzalny na dłuższą metę piracki sandbox. Dostajemy mały statek, majaczące gdzieś na horyzoncie główne zadanie i możemy robić, co mamy ochotę - w zakresie ograniczonych możliwości dawanych przez grę. Początkowy urok pirackiego życia szybko zabijany jest przez bezlitosną monotonię.
Obrazki z gry:
/Obrazki dostarczyła Lotheneil/
Dodane: 05.05.2018, zmiany: 08.05.2018