Wiedźmin 3: Dziki Gon

The Witcher 3: Wild Hunt (ENG)
Wydania
2015()
2015()
Ogólnie
Wiedźmin podbija serca graczy już po raz trzeci.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Podobne
Recenzje
Iselor
Autor: Iselor
10.12.2020
Wiedźmin 3 skończony. To że mam przed sobą oba dodatki (teksty napiszę specjalnie do JRK’s RPGs na życzenie JRKa) nie zmienia faktu że ocenę, czy też raczej opinię, mogę już wystawić.

Nie będę się tutaj rozwodził nad kwestiami wizualnymi: mając 8 GB RAMu, procesor AMD Ryzen 3 i zintegrowaną grafikę Radeon Vega 8, gra chodziła mi płynnie i bez tzw. zawieszeń, ale dla bezpieczeństwa, wszelkie opcje graficzne ustawiłem na minimum. Nie będę więc tu nawet w najmniejszym stopniu obiektywny, choć i tak widziałem postęp i grafika nawet na minimum jest śliczna. Za to muzycznie jest chyba najlepiej, kilka utworów utkwiło mi w pamięci (np. motyw ze Skellige jest świetny).

Bardziej jednak niż grafika i muzyka cieszą inne rzeczy. Wiedźmin w końcu umie skakać i pływać, co ułatwia podróże. Fajnie że pojawił się konik, który mocno przyspiesza podróże, bo sam świat zrobił się o wiele większy, więc popitalanie wszędzie na piechotę byłoby irytujące. Oczywiście, istnieje opcja tzw. szybkiej podróży, ale to nie zawsze jest możliwe i…. nie zawsze opłacalne. Podróżując tradycyjnie można często natknąć się na zapuszczone miejsca z fajnymi skarbami :).

Panowie z CD-Projektu po raz kolejny pokazali, że potrafią stworzyć erpega ze świetnie napisaną fabułą, dorównującą, a biorąc pod uwagę popłuczyny zwane „Panią Jeziora”, nawet przewyższające książkową sagę wiedźmińską z sensownie stworzonymi zakończeniami (a mamy ich tu trzy). Chyba jednak bardziej niż sama fabuła i znów świetnie napisane postacie, większe wrażenie zrobiły na mnie questy poboczne pełne odniesień do popkultury (Zed zszedł) jak i kultury ludowej (Mysia Wieża!) i takie, które bardzo daleko odchodzą od schematu „przynieś, podaj, pozamiataj” (zadanie z… pożyczoną patelnią ;)). Wiedźmin 3 ma prawdopodobnie najlepsze questy poboczne w historii cRPG i jedną z najlepszych fabuł (w sensie: wątek główny).

System rozwoju postaci znów na szczęście przypomina mi bardziej to co było w pierwszej części niż drugiej, ekwipunek jest dosyć czytelny, alchemia w sumie też….Gra bez wad?

Kiedy zacząłem trzeciego Wieśka jedna rzecz mnie poirytowała: Wiedźmin zaczyna od 1 poziomu. Dostał amnezji i nagle nie umie walczyć z byle złodziejaszkiem na trakcie? Tak, ja wiem, tu jest argument, że przecież gra jest tak długa i tyle jest questów że znów nabijemy mu 30-40 poziom i byłoby za łatwo gdyby zaczynać doświadczoną postacią, ale jakby zaczynał od 5 czy 10 poziomu…. świat by się nie zawalił, a miałoby to większe uzasadnienie…. w logice świata gry ;).

Więcej chyba nie ma co pisać – napisano  o tej grze i całej serii tyle, że… Jest to w każdym bądź razie sensowne zakończenie przygód Ciri i Geralta – bez względu na to co Pan Sapkowski sądzi. I możliwe że najlepszy cRPG w historii, bo wymienię ledwo kilka, które jakościowo mogą się z nim mierzyć. Wyżej stawiam chyba tylko drugie Pillarsy, a na równi może starego Vampire: Bloodlines; te gry nadrabiają tym, iż immersja w nich stoi na lepszym poziomie: zawsze będę uważał że cRPG powinno dać możliwość kreacji swojego bohatera, a nie go narzucać. I tu Wiedźmińska saga traci w mojej opinii (podobnie zresztą jak np. Planescape Torment czy Gothic), bez względu na to jak fajnym bohaterem jest Geralt. No ale to taka malutka łyżka dziegciu w beczce miodu ;). Mimo mojego końcowego marudzenia: arcydzieło.
 
„Serca z kamienia” skończone. Dodatek jak to dodatek – nie wprowadza do gry rewolucji, ale zapewnia kilka, czy nawet kilkanaście godzin dobrej zabawy. Co prawda wolałbym, aby oba wiedźmińskie dodatki działy się po finale gry, co niby ma miejsce, bo wpisy w dzienniku i ekwipunek są „po”, ale zdaję sobie sprawę że świat po wydarzeniach tak się zmienił, że za dużo by trzeba zmieniać w lore gry... Nieważne. Fabularnie jest fajnie. Wiedźmin Geralt zostaje początkowo wynajęty do pokonania potwora w kanałach, który według plotek jest księciem zaklętym w ropuchę, a potem…. Potem jest ciekawiej. Dopiero na wiedźmińskiej wiki co prawda wyczytałem, że twórcy gry jak to mają w zwyczaju puścili oko do graczy i nawiązali do „Pana Twardowskiego”, filmowego „Potopu” czy nawet postaci Rejtana, ja sam odkryłem przypadkiem, a co nie jest uwzględnione w wiedźmińskiej wiki, że dwójka bohaterów dodatku, bracia Olgierd i Kiejstut faktycznie istnieli, a przynajmniej imiona i pokrewieństwo wzięły się chyba od nich: byli Wielkimi Książętami Litewskimi z dynastii Jagiellonów.

Dodatek nieco poszerza dotychczasowy obszar gry, wprowadza kilka nowych questów pobocznych i dobrze napisane postacie NPCów. Oczywiście, możemy też się natknąć na nowe uzbrojenie. Zastanawiało mnie czy postać Gaunter O'Dim’a, czyli Pana Lusterko wzorowana jest na kulturze polskiej czy innej. No cóż, nie ukrywam, że dopiero teraz przeczytałem w skróconej wersji legendę o Panu Twardowskim – gdybym znał ją wcześniej, pewnie znalazłbym podobieństwa, a tak…

Zadania są bardzo dobre, trzeba dobrze prowadzić dialogi, walki czasem potrafią dać w kość (Klucznik!). Ucieszyłem się, gdy okazało się że spotkamy starą znajomą, Shani (którą lubię bardziej od Triss czy Yen). „Serca z kamienia” to bardzo dobry, może nawet znakomity dodatek do trzeciego Wiedźmina. Minusów się nie dopatrzyłem. Grać, ale tylko po skończeniu „trójki”.
 
UWAGA! Tekst zawiera spojlery!
 
„Krew i wino”, drugi dodatek do trzeciego Wiedźmina przenosi nas do księstewka Toussaint, które zamiast regularnej armii posiada wielu tzw. błędnych rycerzy. Ze względu na klimat, produkcję wina i charakter mieszkańców, może przywodzić na myśl takie kraje jak Włochy czy Hiszpania. Chociaż samo księstewko jest traktowane przez wszystkich z przymrużeniem oka, to jednak nie omijają go tragiczne wydarzenia. Trzeba przyznać, że fabuła jest naprawdę dobra, „kręci się” wokół istot nie bardzo kojarzących się z winem i zabawą, czyli wampirów. Z tego też tytułu na naszej drodze spotkamy starego znajomego z kart książek – Regisa. Była to bardzo miła niespodzianka.

W tym dodatku, oprócz „oczywistości” typu nowe bronie i pancerze, Geralt dostanie we władanie własną posiadłość, a nawet majordomusa. Posiadłość jest w kiepskim stanie, ale można ją rozbudowywać, a wyremontowane pomieszczenia i nowe przedmioty (np. nowe, wygodne łóżko) dadzą wiedźminowi dodatkowe bonusy. Fajne urozmaicenie.

Zadania, tak te związane z wątkiem głównym jak i poboczne, stoją oczywiście na najwyższym poziomie. Nie zabraknie też wyborów determinujących zakończenie dodatku...Osobiście doczepię się jednego: przesadzonego poziomu trudności. Wampiry, a zwłaszcza boss ostatni, potrafią niesamowicie „dać w kość”. Pierwszy raz w życiu w grze cRPG użyłem kodu. Po prostu, moja cierpliwość ma swoje granice, a nie gram po to w ten gatunek by się frustrować, lecz by poznać ciekawą historię. Jednak mimo to uważam dodatek za wybitny. W sumie... Granie w trzeciego Wiedźmina bez dodatków jest pozbawione sensu :).

Moja ocena: 5/5

Cholok
Autor: Cholok
20.08.2016

Gwoli wyjaśnienia, poniższy tekst nie dotyczy faktycznie rzeczywistego wydania GOTY, bo takie jeszcze nie istnieje (w chwili pisania tekstu jest zapowiedziane), ale można go tak traktować, gdyż grałem na wersji patcha 1.22 ze wszystkimi dostępnymi dodatkami. Nadchodząca wersja GOTY będzie tylko zebraniem wszystkiego w jedną całość w przystępniejszej cenie, bez jakiejś dodatkowej zawartości, ma być tylko dodatkowy patch. Do tej pory zawsze wychodziła wersja enhanced, tym razem nie.

Zasadniczą różnicą względem poprzednich odsłon jest otwarty świat. Na początku myślałem, że będzie to podobnie jak w Skyrim, ale okazało się, że jest podobnie jak w Dragon Age 3. Świat jest podzielony na części, ale tych części jest mniej, za to są ogromne. W podstawce mamy dwa takie obszary: jeden kontynentalny z dwoma miastami oraz jeden wyspiarski plus kilka małych obszarów. Zaletą otwartych światów jest ich wielkość, wadą, że im większy, tym trudniej go wypełnić różnorodną i niepowtarzalną zawartością. Tutaj poradzono sobie całkiem nieźle, ale o tym później.

Zacznijmy od fabuły. Jak zwykle jest bardzo dobra. Wątek główny dotyczy znalezienia Ciri, jednej z głównych bohaterek cyklu wiedźmińskiego. Jest nieco polityki, dotyczy ratowania świata, ale nie bezpośrednio. Bardzo dobrze prowadzone są dialogi, jest sporo cutscenek. Zaletą gry są także rozbudowane zadania poboczne. Jedne są bardzo rozbudowane z alternatywnymi zakończeniami, a niektóre banalne (tych zdecydowanie mniej), jak wszędzie. W każdej większej wiosce jest tablica ogłoszeń. Najczęściej jest jedno zlecenie na potwora plus kilka drobnic, które skutkują zaznaczeniem na mapie ciekawych miejsc do eksploracji. Odnośnie polowań na potwory to są one zrealizowane bardzo dobrze, ale oparte na jednakowym schemacie: śledztwo, tropienie, ewentualne zwabienie i walka. Geralt korzysta z tzw. wiedźmińskich zmysłów, co pozwala podświetlać pewne elementy jak tropy czy zapachy. Nie ma w tym nic detektywistycznego, bo do wszystkich wniosków dochodzi sam Geralt, ale znacznie ubarwia to zadanie. Potwory są różnorakie i otoczka fabularna sprowadza te zlecenia do bardziej złożonych zadań pobocznych. Cała reszta to niestety wypełniacze. Pomimo podziału ich na różne typy: gniazda potworów, ukryte skarby itp. to wszystkie sprowadzają się do wyrżnięcia przeciwników i zdobycie przedmiotów. Jednak uważam, że takie wypełniacze są dużo lepsze niż zbieranie znajdziek w DA3. Dodatkowo poukrywano po świecie zestawy mieczy i pancerzy wiedźmińskich szkół (schematy). Zebranie kompletu daje wymierne premie, ale wg moich odczuć współczynniki mogłyby być lepsze ze względu na czas jaki trzeba poświecić na ich zdobycie. O ile eksploracja po lądzie daje radę to na wyspach Skellige przesadzono. Jest bardzo dużo miejsc na morzu. Pływanie łódką jest raczej monotonne, a obskoczenie tego wszystkiego jeszcze bardziej. Moim zdaniem, lepiej jest zagospodarować mniejszy teren bardziej zróżnicowanymi rzeczami. Dobrze to było widać w mieście Novigrad. Niemałe to miasto, ale ogrom zadań zdecydowanie polepszył rozgrywkę. Co do rzeczy, które jeszcze można robić to walki pięściarskie, wyścigi konne oraz bardzo rozbudowana karcianka, gwint (zamiast kości). Znikły natomiast QTE, i dobrze.

Odnośnie mechaniki, Geralt umie skakać, wspinać się, pływać (wpław i łódką), nurkować, jeździć i walczyć konno. Sporo. Najpierw koń. Jeździ się dobrze, cwał jest szybki. Koń posiada dwa wskaźniki: wytrzymałość i panikę. W czasie walki poziom paniki rośnie. Ważne, posiada juki, które zwiększają udźwig. Można mu kupować różne siodła, klapy, które podwyższają owe statystyki. Co do walki konno, mi nie spasiła. Najlepiej konno walczyło mi się w starej Two Worlds (choć tam koń blokował się na drzewach). Co do łódki, w zasadzie jest niepotrzebna, używalna jedynie na wyspach, gdy chcemy pozbierać skarby na morzu. Ma także statystyki w postaci zniszczeń, bo do burt lubią się przyczepiać syreny. Pod wodą Geralt może używać tylko kuszy. Dziwnym było, że pod wodą kusza zabija zawsze jednym strzałem. Czego Geralt nie umie? Skradać się, może innym razem, chociaż nie, to ma być koniec historii. Walka jest rozwinięciem dwójki. Szybki i silny cios plus blok z uskokiem. W miarę rozwoju otrzymujemy dodatkowe ruchy. Walka jest płynna, krwawa i satysfakcjonująca. Można używać jeszcze kuszy i petard oraz oczywiście znaków. Czasem zawodził automat wyciągania i chowania miecza. Walkę często prowadzi się z wieloma przeciwnikami i tutaj zrobiono to bardzo dobrze, ataki grupowe zrobione są z pomysłem. Bardzo fajnie zaprojektowano niektóre potwory np. leszy, a Panie Lasu to wytwór chorej wyobraźni. W każdym razie, walczy się różnie z różnymi potworami, a to cieszy. Problemem w czasie walki są utrudnienia w ucieczce, a także przeszkody terenowe (w czasie walki nie do obejścia).

System rozwoju został całkowicie przeprojektowany. Jest to zestaw kilku "drzewek" w dziedzinach: szermierka, znaki, alchemia oraz eksploracja (tutaj w stylu perków). "Drzewka" w cudzysłowiu, bo nie mają rozwidleń, a poziomy. Ograniczeniem jest, że rozwijanie umiejętności nie jest tożsame z ich używaniem. Do tego służy ograniczona kieszeń wspomagana mutagenami. Kolejne kieszenie odblokowywane są wraz z awansami. Tutaj pasowałoby zastosowanie styli z predefiniowanymi ustawieniami. Bardzo rozbudowany jest crafting w postaci rzemiosła oraz alchemii (wróciły alkohole). Można tworzyć wiedźmińskie eliksiry oraz szereg odwarów, olejki, zbroje, miecze, strzały oraz dziesiątki różnych składników rzemieślniczych. Dobrze, że po którymś patchu zdecydowano się na usunięciu wagi tychże składników. Produkty alchemiczne Geralt umie tworzyć samemu, ale rzemieślnicze już nie, potrzebuje do tego wykwalifikowanego wytwórcy i gotówki. Za pieniądze można też rozkładać przedmioty na różne składniki.

Oprawa audiowizualna zasługuje na pochwałę. Grafika jest wysokiej jakości i nie ma lepszej w jakimkolwiek rpg. Dopracowana mimikę twarzy w dialogach cieszy. Nic dodać nic ująć. Dźwiękowo także nic nie brakuje. Na morzu można posłuchać nawet śpiewu waleni. Muzyka mi podobała, choć miałem pewne obawy co wyboru grupy, która w części za nią odpowiadała, ale to właśnie ich utwory były najlepsze w grze (tak tak, utwór Panie Lasu rządzi). Polski dubbing, genialny. Sterowanie jest padem i zestawem klawiatura/mysz. Tym razem zdecydowałem się na pada i choć jestem daleki od wirtuozerii jego opanowania, to jednak czasem miałem problemy, a i zdarzyło się utopić z tego powodu. Nie jest źle, ale mogłoby być nieco lepiej.

Serce z Kamienia

Pierwszy dodatek rozszerzający znane już tereny. Fabuła jest genialna, oparta na legendzie o Twardowskim, ale nie tylko. Nie zabraknie skoku stulecia, nawiedzonego domu oraz zabawie na wiejskim weselu (humor). Pojawiły się nowe stwory: dziki oraz pająki z ich świetnymi zachowaniami w walce. Rozszerzono mechanikę o zaklinanie oręża. Do tej pory używano glifów. Zaklinacz też potrafi zwiększyć ilość slotów na owe glify.

Wino i Krew

Drugi i ostatni dodatek. Jest sporo większy, dodaje nam nową krainę w charakterystyce śródziemnomorskiej Hiszpani czy Włoch. Fabularnie zaczyna się grubo, w stylu filmu Siedem, potem się nieco rozmywa, ale nie jest źle. Dodano kilka gatunków stworów: krwiożercze roślinki, skolopendromorfy, szarleje oraz kilka gatunków wampirów wyższego rzędu (nareszcie). Dopracowano walki z bossami, jest ich więcej i są lepsze. Rozszerzono typy wypełniaczy: zlecenia winiarzy i zbójeckie hanze. Oczywiście, cel ten sam: eksterminacja. Mechanika rozwoju postaci znowu została rozszerzona o dodatkowe mutacje, bo bardzo wysoki poziom doświadczenia powodował, że punkty umiejętności były bezużyteczne (brak kieszeni). Pojawił się też wątek simsowy (własna posiadłość), ale w okrojonej formie. Ta kraina posiada sporo jaskiń i właśnie tutaj zaczęła być widoczna powtarzalność ich schematów.

Generalnie oba dodatki zrobione są wzorcowo. Teraz będę zrzędził. Technicznie gra jest całkiem dobrze zrobiona, ale baboli nie zabrakło. Jakie miałem problemy? Pojawiały się czasem graficzne glitche, ale ich było mało i były nieszkodliwe. W miarę często przy zbieraniu rzeczy pojawiał się dymek interakcji, a zbieranie nie działało. Znowu czasem przy pewnych osobach dymek się nie pojawiał, a powinien (nie ma dymku, nie ma rozmowy). Nie były to błędy krytyczne, ale były. Miałem jedno zadanie, którego nie szło zakończyć, choć można było je zakończyć alternatywnie (dziadki kanibale). No i Geralt raz wpadł do dziury w bagnie i nie mógł z niej wyjść. Miałem też 4 błędy związane z renderowaniem (4 crashlogi), objawiało się to czarnym ekranem (słaba idotioodporność?), niemniej można było z tego wyjść bez szwanku. W porównaniu do innych gier z otwartym światem to nic, W3 ani razu mi się nie zawiesił. DA3 wieszał się rzadko, ale jednak. Skyrim nie ukończyłem, bo po kilkudziesięciu godzinach zaczął się poważnie sypać.

Jak dla mnie, jest najlepsza gra rpg z otwartym światem.

Moja ocena: 5/5


Enialis
Autor: Enialis
31.08.2015

We wstępie mojej recenzji „Wiedźmina 2” siliłem się na jakieś grafomańskie wybryki, tu jednak zacznę prosto i powiem to bez ogródek: „Wiedźmin 3 Dziki Gon”, to jedna z najlepszych gier w jakie grałem w swoim życiu. I tyle, papa.

No dobra, może jeszcze się wstrzymam na chwilę od powrotu do świata wiedźmina i rozwinę przed wami piękny krajobraz. Piękny nie tylko z powodów przecudnych okoliczności przyrody i wspaniałych miast, ale też ze względu na swoją kruchość i ulotność. Trwa bowiem wojna, po raz trzeci nilfgaardzkie wojska ścierają się z siłami Nordlingów i kto wie, jaki będzie finał? Pod wodzą charyzmatycznego i bezwzględnego cesarza Emhyra var Emreisa, Czarni zajęli już całą Temerię, spierając się o pograniczne Velen i Novigrad, które pozostają wierne swemu obrońcy, Radowidowi V. Królowi Redanii wiele jednak brakuje, by dorosnąć do pięknej figury zbawcy, na jaką stylizują go panegiryki. Z jego to woli nieludzie, czarodzieje, zielarze i domniemani szpiedzy zdobią gałęzie drzew i miejskie szafoty, a i nie bez powodu lud nadał mu przydomek „Srogi”. Pośród tych dwóch sił, jak zwykle są prości ludzie, z masą problemów, potwory w ludzkich skórach i te otwarcie nieludzkie, rozdzielone rodziny, gwałtownicy, rabusie i dezerterzy. I pewien wiedźmin, który znów zaplątał się w wielką politykę, poszukujący swojej przybranej córki Ciri, Pani Czasów i Miejsc. Przedstawiona panorama jest wieńczona upiornym orszakiem Dzikiego Gonu, wieszczącym nadejście Tedd Deireádh, Czasu Końca.

I to w istocie jest koniec. Koniec trylogii gier o Geralcie z Rivii, bohaterze serii książek napisanych przez Andrzeja Sapkowskiego. Zakończenie, należy dodać, w wyśmienitym stylu. Jeśli chodzi o kwestie fabularne, to uważam, że scenarzyści popisali się o wiele większym kunsztem i finezją, niż sam autor w wieńczącej sagę „Pani Jeziora”. Ale nie tylko historii omawiana gra zawdzięcza swój sukces i uznanie mediów. „Wiedźmin 3” jest grą action RPG z otwartym światem, który zapiera dech swym ogromem. Bohater, jako tytułowy wiedźmin, zajmuje się nie tylko poszukiwaniem białowłosej dziewczyny, ale też spełnianiem swego powołania polegającego na zabijaniu potworów. Także tych, którzy wedle wszelkich standardów są uznawani za ludzi, ale zaliczanych do podgatunku „skurwysyn”. Geralt bowiem podróżując przez zniszczone wojną Velen, miasto Novigrad i wyspy Skellige, napotyka wiele zadań, których może się podjąć, a innym razem takie „questy” same na niego wyskakują z mieczem bądź błaganiem.

Niejeden „erpeg” (patrzę zwłaszcza na was, jRPG-i!), który z początku pięknie się prezentował, po dłuższym graniu zabijał monotonią i nudą zadań skleconych według jednego wzorca. I choć mechanika gry nie przechodzi w jej trakcie znacznych transformacji, to muszę przyznać, że oczyszczając mapę z wykrzykników i wypełniając wszystkie zlecenia, pod koniec gry czułem... no, może słowo „niedosyt” będzie mało wiarygodne, po ok. 100 godzinach rozgrywki, więc powiem: spełnienie. Wynika to z tego, że wiele zadań się komplikuje, zlecenia potrafią zaskakiwać (praktycznie każde jest pewną historią w stylu kultowych opowiadań o wiedźminie, które są uważane za najlepsze dzieła, jakie wydał AS), a tropienie stworów jest rozegrane fenomenalnie! Na każdego potwora trzeba znaleźć sposób, niektóre wywabić z leża, a zabicie innych może nawet być wątpliwe moralnie. Przez całą grę głównie bijemy potwory i dzięki ich niezwykłej różnorodności, odpornościom i podatnościom, które za każdym razem trzeba wykorzystać inaczej, po prostu nie ma mowy o jakimkolwiek znużeniu.

Słówkiem krytyki obdaruję nieco drzewka rozwoju, które choć są niezwykle wyrośnięte, wymagają wielu godzin dumania nad selekcją talentów, gdyż nawet po ich wykupieniu, aktywnych zdolności może być tylko kilka. Jako że jestem zbieraczem, to doskwierały mi też pewne problemy z ekwipunkiem, które jednak patche skutecznie i szybko eliminowały oraz szaleństwa Płotki, konia Geralta. A propos łatek: gra napotyka na wiele problemów technicznych, które ekipa z CD-Projekt Red z gorliwością eliminuje. Z drugiej strony, to jak na produkt z tak wielkim światem i możliwościami, „Wiedźmin 3” cechował się i tak stabilnym działaniem jeszcze w dniu premiery, takiej solidności programu mogą zazdrościć twórcy „Skyrima”.

A teraz czas na wielką pochwałę z mojej strony i pokłon do ziemi dla REDów: DZIĘKUJĘ za świetną optymalizację. Na moim laptopie, zakażonym w dodatku Windowsem 8.1, gra chodziła przy najlepszych teksturach niezwykle płynnie, dostając zadyszki dopiero przy zalewie efektów cząsteczkowych. Nie spodziewałem się, że w czasach, w których odpowiedzią wydawców oprogramowania na nieudolną gospodarkę zasobami przez ich twory są słowa: „kupcie lepsze kompy”, spotkam się z tak wyborną optymalizacją. Wedle minimalnych wymagań nie powinienem w ogóle móc gry odpalić, a ja grałem w prawdziwym luksusie!

No właśnie, bo grafika jest przepiękna. Drzewa wyginają się na wietrze realistycznie (porównywałem! :P), tekstury są dobrze przygotowane, podobnie jak modele obiektów i postaci, nie mówiąc już o potworach. Sceneria gry jest bardzo różnorodna: od pełnego słowiańskich chat i kniei Velen, przez novigradzką metropolię, aż po wikińskie wyspy Skellige, na których słychać śpiew syren. I w każdej z nich można się głęboko zanurzyć w niesamowitym klimacie. Aż się chce tylko wsiąść na Płotkę i zwiedzać okolice...

O ile grafika jest bardzo dobrym rzemiosłem, to już muzyka jest niesamowitym majstersztykiem. KAŻDA melodia jest warta uwagi, soundtrack przesłuchiwałem tyle razy, że straciłem rachubę, a wciąż mi się nie nudzi. I jak podobne peany wypisywałem o muzyce w „Icewind Dale”, tak tutaj nie ma już nawet słodzącej wszystko nostalgii, muzyka w „Wiedźminie” jest po prostu świetna. Chciałbym napisać jeszcze wiele zdań o wspaniałości tej ścieżki dźwiękowej, ale najlepiej będzie, jak jej sami przesłuchacie. Natychmiast. Moim osobistym numerem jeden jest kawałek pod tytułem „Ladies of the Woods”.

Odnieść się jeszcze muszę nie do samej gry, ale do dziwnego szumu wokół niej, za którym stoją quasi-dziennikarze z Polygona. Chyba już wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić do żenującego poziomu tej strony, ale jednak żale tamtejszych gryzipiórków, że Geralt nie jest czarny i gender, że czarodziejka pokazująca dekolt to uprzedmiotawianie kobiet, z jakiegoś powodu wywołały wielki dym. No cóż, ja jestem wdzięczny twórcom za wierność wobec świata wykreowanego w książkach, tego, że czerpali z PEŁNEJ BIAŁYCH historii i kultury ludów europejskich (nie tylko polskiej), a nie silili się na tę męczącą poprawność polityczną, której służą media w Stanach i na zachodzie Europy. Ja wolę dobrą historię, niż wklejonego na chama czarnego geja-transwestytę, który do reszty pasuje jak widły do mycia zębów, ale musi się znaleźć, bo „ktoś się obrazi”. Za moich czasów, jak się nie lubiło kryminałów to się czytało romanse, a nie wymagało, by każda książka wyglądała tak samo.

Nawet nie wiecie ile rzeczy musiałem wyciąć z tej recenzji, by nie nabrała rozmiarów „Odysei”, o ilu nie mogłem w ogóle pisać, by nie psuć wam zabawy, ale wiedzcie: gra jest warta zarówno waszych pieniędzy, jak i czasu. Jedynym powodem, dla którego możecie nie kupić jej teraz, jest ten, że czekacie na kupno komputera/konsoli i chcecie mieć „Dziki Gon” wraz z wszystkimi dodatkami. Czego wam już teraz zazdroszczę :).

Powodzenia na wiedźmińskim szlaku!

Moja ocena: 5/5

3 5.0

Obrazki z gry:

Dodane: 21.05.2015, zmiany: 10.12.2020


Komentarze:

Morrowind lepszy :-)


[Gość @ 18.08.2016, 23:55]

Wieśkowi przydołoby się solarium :-)


[Gość @ 02.09.2015, 11:59]

Hehe, zgadzam się z akapitem o poprawności politycznej. Ostatnio Hulka Hogana wymazano z historii wrestlingu bo w swojej nielegalnie nagranej seks taśmie sprzed 7 lat nazwał murzyna niggerem. Ciekawe co na Wieśka powie Sarkeesian


[Venra @ 01.09.2015, 18:26]

Wydaje mi się, że esej napisany tak jak powyższa recka nie byłby wcale męczący i nudny, wręcz przeciwnie :P Dodatkowo bardzo trafny przedostatni paragraf, zgadzam się w zupełności i nie mam nic do dodania, 8/8 gr8 m8.

yomi


[Gość @ 01.09.2015, 16:27]

A lame troll is lame. Keep trying.


[Enialis @ 01.09.2015, 16:07]

Przestarzała mechanik i wszędobylskie skrypty ! TO NIE JEST RPG


[Gość @ 01.09.2015, 12:33]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?