Wolcen: Lords of Mayhem

Wydania
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
Ogólnie
RPG akcji od małego, ale ambitnego studia, na silniku Cry Engine. Świetny wygląd oraz ciekawy pomysł na mieszanie klas, zapewniają mu miejsce w czołówce H&S, które wyszły w ostatnich latach.
Widok
Izometryczny z możliwością dużego zbliżania kamery.
Walka
W czasie rzeczywistym.
Recenzje
mg-mat
Autor: mg-mat
07.09.2021

W 2020 roku wyszedł tytuł, który podzielił graczy na dwa obozy. Jedni byli zachwyceni, tym wtedy jeszcze niedokończonym produktem, a inni narzekali na błędy, optymalizację oraz częste wykrzaczanie się gry do pulpitu. Zazwyczaj nie jestem w gorącej wodzie kąpany i słysząc takie opinie, wolę poczekać na parę łatek, zanim rozpocznę przygodę.

Czy zatem autorom z WOLCEN Studio półtora roku wystarczyło, aby połatać, tego dobrze zapowiadającego się H&S? Odpowiedź brzmi TAK, chociaż nadal występuje kilka problemów.


(Sądzę, że podane wymagania przez twórców, są co najmniej trochę zaniżone, bo według mnie, aby komfortowo grać w tę grę, to 16GB RAM, procesor I5 oraz GF 1050TI lub inna zbliżona konfiguracja, to minimum. Rozumiem więc frustrację części graczy narzekających na optymalizację i ostrzegam innych, aby podczas zakupu tej gry, sugerowali się raczej podaną wyżej konfiguracją, a nie tą oficjalną )

Zacznijmy od tego, że Wolcen to jeden z najładniejszych H&S na rynku. Szczegółowość świata oraz potworów jest mocno pogłębiana poprzez żyjące tło. Przykładowo przebijając się przez góry, widzimy poniżej walczące wojska, płonące miasta itp. Perspektywa, w jakiej ukazują nam twórcy świat, często zachwyca widowiskowością. Pomaga w tym sporo efektów cząsteczkowych, mgła na bagnach, rozlatujące się skrzynie, wybuchy, efekty czarów itp. Czasami na ekranie dzieje się tyle na raz, że wcale mnie nie dziwi, iż niektórym graczom przycina tę grę i narzekają na płynność. Wolcen jest wymagający i trzeba mieć tego pełną świadomość przed zakupem. Częściowo za taki stan rzeczy odpowiada silnik, na którym stworzona jest gra. Cry Engine, bo o nim mowa, do najłatwiejszych w optymalizacji silników nie należy, ale w zamian potrafi generować piękną grafikę i efekty, co widać w tej grze na każdym kroku. Coś za coś, jak to mawiają. W tej grze bywają tak świetnie wykonane lokacje, że człowiek musi uważać, aby się nie zapatrzyć i nie zginąć przez przypadek. Z drugiej strony widać, że grę robi mniej doświadczone studio, bo jest kilka miejsc w grze, gdzie teoretycznie ma być klimatycznie i faktycznie klimat jest gęsty, ale co z tego skoro ciemno jest jak w przysłowiowej duuu...dużo ciemności jest. Dobrze, że takich lokacji jest tylko kilka i da się jakoś to przełknąć.

Historia zawarta w Wolcenie próbuje być ambitna, ale próba ta, tylko częściowo się udaje na początku gry. Po prologu oraz pierwszym rozdziale, niestety w fabułę wkrada się infantylność jak w większość tytułów H&S. Kolejny raz wyruszamy ratować świat, kolejny raz jesteśmy wybrańcem, a zwrotu akcji idzie się domyślić już w połowie gry. Nie jest to wielką wadą, bo do takiego obrotu sprawy przyzwyczaił nas już gatunek H&S, mimo tego, miałem nadzieję, że tym razem będzie inaczej. NIE JEST. Kolejny raz fabuła służy tylko do sklecenia świata i sama w sobie, nie stanowi o jakości gry.

Podobnie ma się sprawa z ekwipunkiem oraz zbieraniem przedmiotów. Właściwie Wolcen nie wymyślił nic oryginalnego w tej dziedzinie. Gra nas zasypuje toną żelastwa podzielonego na jakość, od zwykłych białych, po legendarne czerwone i wyjątkowe fioletowe. Oczywiście wszystko można ulepszać klejnotami, które też charakteryzują się różnorodnością, jakością itp. Odrobinę oryginalności natomiast wprowadza rozwój bohatera. Owszem nadal mamy kilka współczynników, w które ładujemy punkty oraz drzewko specjalne tutaj nazwane wrota przeznaczenia, gdzie na wzór POE możemy tworzyć drogę do lepszych zdolności. Tutaj urozmaicono to jeszcze możliwością obracania kręgów, co może ułatwić wybranie optymalnej ścieżki rozwoju. Zapytacie gdzie tu oryginalność? Po pierwsze formy apokaliptyczne. Nasza postać potrafi się zamienić w demona, anioła bądź w inną bestię na kilka chwil, co pomoże wykończyć mocniejszych przeciwników, bądź bossa. Mimo wszystko forma ta trwa dość krótko i raczej jest dodatkiem, trikiem zwiększającym zaje...fajność naszej postaci i tak 99% gry, spędzimy w normalnej formie. Oryginalność Wolcena bardziej widać w innym aspekcie rozgrywki. Otóż gra nie posiada podziału na klasy postaci. Podczas rozgrywki nie jesteśmy więc ograniczeni do ubierania się tylko w szaty czarodzieja, łotra lub barbarzyńcy, a możemy miksować ubiór do woli. Podobnie jest z bronią i zdolnościami. Każdy może używać wszystkiego. Nie ma więc problemu, aby stworzyć sobie łotrzyko-maga, maga-barbarzyńcę lub łotrzyko-wojownika itp. prowadzi to trochę do kuriozalnych sytuacji, gdzie nasza postać, będąc bardziej magiem, może wyglądać jak barbarzyńca zmieszany z ciężkozbrojnym, ze sztyletami w ręku, ale i na to twórcy znaleźli radę.

Wolcen nie bez powodu nazywany jest żartobliwie Lords of Fashion. W grze zbieramy różnej maści kolory oraz skórki. Jeśli jakiś przedmiot bądź kolor podnosimy pierwszy raz, to dodaje on się nam do puli ubrań i kolorów. Teraz możemy przejść do specjalnej zakładki, gdzie niezależnie od tego, co mamy założone na sobie, skonfigurujemy wygląd naszego herosa tak, jak tylko chcemy. Pokolorujemy wszystko, jak tylko chcemy i będziemy wydawać ohy i ahy nad swoim herosem, bo będzie przezaje...fajny. Wyszło to twórcom naprawdę dobrze i każdy, kto lubi tego typu zabawy z herosem, może spędzać godziny na kolorowaniu i przebieraniu postaci. Widoczne to jest zwłaszcza w endgejmie, gdzie ilość dodatkowych skórek i kolorów proporcjonalnie rośnie wraz ze zdobytym doświadczeniem.

Zresztą "endgejmingowa" rozgrywka w tej grze jest rozwiązana całkiem ciekawie. Gracz po przejściu głównej fabuły, co zajmie mu około 30 godzin, dostaje do dyspozycji całe miasto. Naszym celem jest odbudowa Stormfall. Poprzez wykonywanie szeregu misji oraz coraz trudniejszych wypraw, gdzie w pocie czoła zdobywamy potrzebne surowce na kolejne budynki, a te odblokowują dodatkowe możliwości dla naszej postaci. Kolejna forma apokaliptyczna, dodatkowe miejsce na zdolność czy też zaawansowane sposoby transmutacji przedmiotów i wiele więcej. Endgame uważam za całkiem udany, o ile lubicie trochę pogrindować.. Ja zapewne parę godzin w tym trybie jeszcze spędzę.

Na koniec zostawiłem sobie sprawę błędów. Gra nadal wolna od nich nie jest. Pomimo że błędów graficznych, ani problemów z płynnością nie miałem nawet na sekundę, to wystąpiły innego rodzaju bugi, głównie związane z grą w coopie. Bywają dni, gdzie serwery są niestabilne i potrafi nas rozłączać z sesją,co objawia się wywaleniem z gry innych graczy. Zdarza się to bardzo rzadko, ale się zdarza. Bywa też, że z nieznanego powodu potrafi nagle wrócić nas do Stormfall, podczas gdy wypełniamy misję. Jak do tego dodamy okazjonalne problemy z teleportacją oraz respieniem się skrzyń na mapach, to mimo wszystko trochę się tego uzbiera. Warto zaznaczyć, że powyższe problemy pojawiają się głównie w "endgejmie", a całą grę przeszedłem w kooperacji bez większych problemów.

PODSUMOWANIE:
Wolcen to całkiem udany H&S w którym czuć sporo ambicji oraz pracy włożonej przez twórców. Większość błędów została moim zdaniem załatana, a gra obecnie nadaje się do przyjemnej rozgrywki samemu, bądź w kooperacji. Na uwagę zasługuje też ciekawie zaprojektowany "endgejming" oraz świetny kreator wyglądu postaci. Polecam zwłaszcza graczom, którzy mają wystarczająco dobry sprzęt, aby uciągnąć to monstrum, a którzy szukają dobrego H&S.

PLUSY:
+ Świetna grafika
+ Dobrze zaprojektowana rozgrywka
+ Kreator kosmetyczny
+ Pomysł z wieloklasowością
+ Epickość lokacji
+ Ciekawy "endgejming"
+ Gra nadal się rozwija i dostaje nową zawartość

MINUSY:
- Kilka "za ciemnych" lokacji
- Nadal nie wolna od błędów, zwłaszcza w "endgejmie"
- Okazjonalne problemy z teleportacją
- Historia "tylko" może być


OCENA:
8/10

 

Zapraszam do obserwacji naszego kuratora: ŚWIAT RECENZJI

Obrazki z gry:

Dodane: 19.02.2020, zmiany: 19.09.2021


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?