Xuan-Yuan Sword: Mists Beyond The Mountains

"Xuan-Yuan Sword" to najstarsza chińska seria gier rpg, która osiągnęła sporą popularność na własnym rynku. Większość tych gier nie jest dostępna w zachodniej wersji językowej. Dotychczas ukazała się część siódma i side story szóstej. Teraz dołącza do nich remaster części trzeciej z 1999 roku. Zatem sprawdźmy czy warto zagrać.

Seria ta słynie z umieszczania w grze tła historycznego aczkolwiek z silną domieszką fantasy. Rzecz dzieje się na przestrzeni kilku lat, gdzie nasz bohater Septem odbywa długą podróż z Wenecji przez Bliski Wschód, góry Tienszan aż do Chin dynastii Tang. W każdym zakątku będziemy mogli zetknąć się z jakimś historycznym zdarzeniem. A to abbasydzka rebelia przeciwko Umajjadom, bitwa nad rzeką Tałas czy rebelia An Lushan w Chinach. Problem w tym, że Szatan ma swoje plany i będzie bruździł w każdej części świata. Dodajmy do tego wątek reinkarnacji, podróże w czasie i jak dla mnie, ta mieszanka staje się dość ciężkostrawna.

Rozgrywka wpisuje się w standardy jrpg z czasów SNES/PSX z grafiką 2D. Chodzimy po miejscówkach, eksplorujemy, gadki szmatki, a potem losowe walki w labiryntowych lokacjach, tutaj akurat nie są one jakoś szczególnie zagmatwane. Ta gra jednak się wyróżnia kilkoma szczegółami. Do dyspozycji posiadamy wycinek świata z kilkoma miejscówkami, który zmienia się wraz z etapami wędrówki. W późniejszym okresie można kupić teleporty do odwiedzonych lokacji. Gra posiada również prosty system zadań pobocznych, które odnotowują się w dzienniku. Jest sporo zagadek zadawanych przez npc-ów, często matematycznych. Znakiem szczególnym serii jest naczynie fuzji, które służy do dwóch rzeczy: łapania stworów i kreowania nowych. Osłabione stwory możemy złapać i mieć je w garnku do dyspozycji. Każdy bohater może je używać w ekwipunku jako amulety, które modyfikują nieco statystyki. Może je także przyzywać w walce, wtedy zużywają one trzeci pasek ducha. Ostatecznie mogą służyć jako składnik w craftingu. Składniki są zawsze dwa, w efekcie powstaje najczęściej nowy potwór, czasem nowy przedmiot. Później dostajemy drugi ołtarz, który modyfikuje wszystkie przepisy (oczywiście, wszystkie rzeczy robimy eksperymentalnie).

System walki to ATB. Oprócz podstawowych komend do dyspozycji mamy atak typu ultimate (kilka rodzajów). Każda postać czaruje. Niektóre wyekwipowane przedmioty dodają dodatkowe komendy takie jak: combo, steal czy sling. Poziom trudności jest łatwy, ale rosnący. Pierwsza walka to przeciwnik na strzała, a bohater awansuje na dwa poziomy wyżej. Ogólnie zwykłe walki są łatwe, problemy mogą być tylko z bossami.

System rozwoju to czysty standard. Walki, doświadczenie, poziom, atrybuty w górę. Dodatkowo zdobywam punkty, które wzmacniają niektóre magiczne przedmioty. Coś jak lewelujące bronie, ale w przedziale procentowym (0-100).

Wykonanie gry jest z epoki, dostosowane do dzisiejszych czasów. Grafika 2D jest akceptowalna, taki SNES w wyższej rozdzielczości w stylizacji chińskiego malowania tuszem. Jest kilka renderowanych scenek FMV, ale one są bardzo kiepskiej jakości. Muzyka jest dość różna, bo podróżujemy przez wiele regionów świata, ogólnie przeciętna. Dubbingu nie ma, to chyba jasne. 

Tekst sformatowany jest dość słabo, wiele błędnych apostrofów, bardzo rzadko krzaczki. Brakuje natychmiastowego pokazywania tekstu, a czasem jest go bardzo dużo. Sterowanie padem lub myszą i klawiaturą. Grając padem nie mam większych zastrzeżeń, ale można było przypisać nieużywane klawisze do pewnych zadań. Narzekano (steam) na stan techniczny, ale ja nie miałem żadnych problemów oprócz jednego zwisu. Zapisywać grę można w każdym miejscu więc nie było to szczególnie uciążliwe. Jak dla mnie, gra jest dość przeciętna, ale i tak dłuższa niż najnowszy XYS7.

Moja ocena: 3/5