Dark Savior

Wydania
1996()
1996()
Ogólnie
1996, kontynuacja Genesisowskiego Landstalkera - czyli action rpg z wkurzającymi zagadkami i ciężkimi walkami. Dodatkową atrakcją jest niecodzienny dla rpg tryb walk - a mianowicie jak w klasycznych nawalnkach!
Widok
Izometr
Walka
Nawalanka!
Recenzje
Drvader
Autor: Drvader
04.09.2004

Dark Savior jest grą z gatunku Action RPG [choć bardziej pasuje "Zręcznościówka z pretensjami" :)]. Jej nietypowość polega na dość nowatorskim podziale gry na tzw. PARALLER, a oznacza to że w zależności od naszych poczynań w prologu otrzymujemy inny wariant scenariusza do rozegrania. W prologu musimy się dostać z punktu A do punktu B w jak najszybszym czasie. Czas decyduje o tym czy w pomieszczeniu znajdziemy się po/w trakcie/przed przybyciem Blaima potwora - takie małe wydarzenie, a jaki ma wpływ na całą fabułę gry [ten sam pomysł wykorzystany w świetnym filmie "Biegnij Lola biegnij" - taka mała dygresja :D].

Grafika stoi na wysokim poziomie [pamiętajmy że produkcja jest w '96], choć bitmapowe postacie poruszające się w lokacjach 3D nie każdemu do gustu przypadną. Za to z muzyką jest różnie - niektóre kawałki zapamiętamy na dłużej , a o innych będziemy się starali zapomnieć - nie jest źle ale mogło być lepiej. Elementy walki i zdobywania EXP zostały zepchnięte na dalszy plan, a położono większy nacisk na zagadki i elementy zręcznościowe. W grze niestety nie uświadczymy wstawek animowanych -wszystkie "filmy" robione są na silniku gry. Nie zastosowano [niestety] zasady decorum - mimo powagi sytuacji bohaterowie
wygłaszają bezsensowne i zupełnie nie na miejscu uwagi i kwestie, a w wielu rozmowach zupełnie zabrakło "realizmu" [... udajemy się do zakonspirowanej bazy pewnego ruchu oporu - nikt nas tam nie zna ale jego członkowie ot tak sobie zdradzają tajne plany tegoż ruchu naszemu "intruzowi" bez zadawanie jakichkolwiek pytań a dodając tylko: "... nikomu tego nie mów/nie powtarzaj..." ... panowie trochę powagi ...].


Naszym bohaterem jest G. nagród łowca, który ma na pieńku z Bilanem bestią, który jest potrzebny Kurt'owi III władcy, który chce ... itd. standard. ... jest jeszcze tajemnicza Key ninja kobieta , która ... - tu też nic odkrywczego. Fabuła twórcą wyszła taka sobie ale za to zagadki i elementy zręcznościowe to po prostu mistrzostwo świata. Zagadki rozwiązuje się metodą kombinacyjno-zdroworozsądkową :) , a szukanie rozwiązania jest naprawdę wciągające - a ile to radości sprawia ... Kombinowanie nad sposobem otworzenie drzwi, przenoszenie rannego kumpla przez naszpikowanie pułapkami pomieszczenia ... po prostu miodzio.
Zagadki zagadkami ale zręcznościówki to po prostu szczyt perwersji i wyuzdania:) - poziom trudności to prawie mission: imposible, a im dalej tym gorzej.Trzeba przyznać że elementy te to kawałek naprawdę niezłego kodu choć zdarza się że ocierają się [a czasami nawet przekraczają] granicę zniechęcenia ... wiele razy już miałem się poddać i wyłączyć konsole kiedy to jakimś cudem udawało się wskoczyć na ostatnią platformę [przy akompaniamencie zgrzytów i innych niepokojących dźwięków wydobywających się ze zbyt mocno ściskanego pada - jeżeli ktoś chce grać przez emulacje na klawiaturze to ... powodzenia przyda się wam].

A teraz utrudnienia związane z trybem zręcznościowym:
- Save point'y rozmieszczone dość chaotycznie, czasami mija dobre 30 min zanim uda się grę zapisać... nagła śmierć w takim miejscu to nic przyjemnego
- Każda "śmierć" w zręcznościówce kosztuje nas 20 EXP co przy małej ilości walk jest dość kosztowne
- Po każdej "śmierci" cofamy się praktycznie na początek etapu... irytujące to mało powiedziane
- Czasami niewiadomo w którym kierunku skakać, a wybranie złego kierunku często kończy się dla nas tragicznie.
- Kamera stoi w miejscu i choć można ją przesuwać [nieznacznie i po każdej takiej operacji wraca na stare miejsce] to pole widzenie i tak mamy mocno ograniczone.


Świetnie się sprawdza Prawo Ostatniej Platformy kiedy to pod sam koniec etapu okazuje się że źle wyliczyliśmy odległość i spadamyyyy ... -20 EXP [a jak się skończą GAME OVER].

Jeżeli chodzi o zdobywanie lepszego ekwipunku to ten najczęściej znajdujemy podczas naszych postępów w grze. Czasami można też kupić coś w sklepie - walutami w DARK SAVIOR są czasopisma, butelki i czekolada [w wersji oryginalnej papierosy - po kiego grzyba było zmieniać ? żeby amerykańska młodzież o IQ 30 nie uległa deprawacji ?] -przedmioty te możemy znaleźć po drodze lub wymieniając EXP u Reginy, która kręci się zawsze obok etapów zręcznościowych. Jeżeli chodzi o magię to ta w grze prawie nie występuje, a jedynym zaklęciem jakie w grze występuje jest uzdrawianie, którego niestety nie można używać w walce , a które kosztuje nas 20 EXP.

Teraz czas na to co Tygryski lubią najbardziej czyli walkę. W DARK SAVIOR spotkamy się z dość nowatorskim systemem, a mianowicie... klasyczne dwu rundowe mordobicie z kilkoma ciosami, specjalami [trzeba napełnić specjalny pasek zupełnie jak w STREET FIGHTER], finisher'ami i "rekrutacją przeciwnika" [również zapełniony pasek]. Starcia są jednak zbyt proste i po jakimś czasie robią się monotonne. Podzielenie gry na osobne rozdziały, w których poznajemy tę samą historię powiększoną o nowe wątki jest dobrym pomysłem ale sposób wyboru wariantu scenariusza jest niewygodny i wymagałby dopracowania [kto próbował przejść prolog w czasie poniżej 3 min. ten rozumie :)].


Mimo drobnych wad gra jest godna polecenia a ilość secretów i minigierek [jest nawet opcja gry na 2-óch i wyścigi cart'ów] świadczy o zaangażowaniu twórców i poziomie produkcji. Ważne dla fanów lub posiadaczy SEGA GENESIS gra jest nieoficjalną kontynuacją LANDSTALKER.

Moja ocena: 8,5/10


Obrazki z gry:

Dodane: 12.09.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?