Last Story (The)

The Last Story
Wydania
2011()
2012()
Ogólnie
Produkcja firmy Mistwalker, w którą zaangażowani byli Hironobu Sakaguchi oraz Nobuo Uematsu. Znakomita gra pokazująca, że można wprowadzić zmiany do znanej dobrze formuły jrpg, nie zapominając przy tym o solidnej historii i doskonale napisanach postaciach.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Vasquo
Autor: Vasquo
19.09.2012
The Last Story. Ostatnia Opowieść. Ostatnia taka gra na Wii? Poniekąd. Dzieło Hironobu Sakaguchiego które ukazało się na konsolę Wii w 2011 roku tylko w Japonii, dzięki uporowi fanów ponad rok później zawitało na Stary Kontynent. Tytuł, logo jak i sama postać twórcy nasuwają skojarzenia z serią Final Fantasy. Chociaż bezpośrednio The Last Story nie ma ze znaną sagą nic wspólnego, przez wielu graczy nazywane jest "najlepszym FF obecnej generacji". I trudno się z tym nie zgodzić. TLS także posiadą tę magię, którą dzieła Square(-Enix) czarowały nas przez tyle lat. Czerpie inspiracje zarówno z flagowej serii "kwadratowych" jak i innych tuzów jrpg, zarówno na płaszczyźnie fabularnej, jak i gameplayowej. Jednak potrafi dodać także coś od siebie, wprowadzić pewien powiew świeżości i przypomnieć gdzie leży siła japońskich gier rpg. Wypada mieć tylko nadzieję, że ta opowieść ostatnia będzie tylko z nazwy.

Beyond boundaries

Głównym bohaterem dzieła Mistwalker jest Zael, należący do grupy najemników chłopak który marzy by pewnego dnia zostać... rycerzem. Chociaż brzmi to banalnie, obcując z TLS łatwo przyjdzie nam zrozumieć motywy naszego bohatera. Tak samo jak i pozostałych członków naszej drużyny- wszyscy z nich mają swoje cele, marzenia i powody dla których podejmują określone działania. Nikt z nich tak na dobrą sprawę nie chce zbawiać świata- w końcu są tylko najemnikami wykonującymi swoją pracę. W tym między innymi leży siła The Last Story- łatwo przyjdzie nam zżyć się z przywódcą grupy Dagranem, chłodnym Yurickiem, wyluzowanym Lowellem, wyciszoną Miranią czy też rozwydrzoną Syrenne. Każda z tych postaci jest wyjątkowa, posiada swój określony charakter i jest przekonywująca. Z początku możemy niektórych z nich zbyt pochopnie ocenić, jednak wraz z rozwojem akcji zmienimy o nich zdanie- ktoś kto wydawał nam się zwykłym lekkoduchem może okazać się kimś twardo stąpającym po ziemi itd. Osobna sprawa to rozmowy jakie odbywają nasi bohaterowie. Często naprawdę zabawne, jak te komentujące nasze obecne poczynania, bieżące wydarzenia czy też wypominające przywary innych członków drużyny, a często poważne i ukazujące podejście poszczególnych postaci do tego co się wokół nich dzieje.

Już od początku gry zostajemy wrzuceni na głęboką wodę. Znajdujemy się w samym środku akcji, bez zbędnych wprowadzeń. Nasi bohaterowie przeprowadzają inwestygację w sprawie pojawienia się Reptidów (jaszczuroludzi) na wyspie Lazulis, głównej arenie naszych poczynań. Wydarzenia w grze przez większość czasu przebiegają bez zbędnych przestojów. Dużo rzeczy dowiadujemy się z dialogów które przeprowadzają nasi towarzysze gdy przeczesujemy lokację czy też prowadzimy walki. Chociaż jak wspomniałem wyjżej, nie zawsze są one na temat, często możemy dostać od naszych towarzyszy cenne rady, takie jak gdzie udać się dalej, jak pokonać danego bossa czy też zaskoczyć daną grupę wrogów. The Last Story nie tylko w tym temacie stara się skondensować poszczególne elementy innych jrpg-ów. Lazulis Island jest tak na dobrą sprawę jedyną większą lokacją jaką przyjdzie nam zwiedzić. Znajdujące się na wyspie miasto będzie niejako naszą bazą wypadową gdzie dokonamy ewentualnych zakupów, ulepszeń ekwipunku, zainicjujemy side-questy czy też podszkolimy swoją drużynę w czasie walk na Arenie. Samo zaś miasto jest wykonane bardzo estetycznie, spotkamy w nim wielu NPC-ów od których możemy uzyskać ciekawe informacje czy też wysłuchać uwag kierowanych w naszą stronę.
Na pewnym etapie rozgrywki dostajemy możliwość powrotu do wcześniej zwiedzonych lokacji, jednak tylko w celu zdobycia lepszych przedmiotów oraz dodatkowej waluty. Nie powinno to jednak stanowić większego problemu, poziom trudności w grze raczej ani razu nie skacze drastycznie w górę (co nie oznacza że zawsze będzie nam łatwo). Dodatkowo każda z postaci w walce posiada... 5 żyć, po których wykorzystaniu przestaje brać czynny udział w walce (game over będzie tylko wtedy gdy przytafi się to głównej postaci, licznik resetuje się po każdej potyczce). Z jednej strony szkoda, że nie dano nam do zwiedzania większego kawałka świata, z drugiej jednak wszystko ładnie wpisuje się w koncepcję gry i idealnie ze sobą współgra.
Warto wspomnieć o elemencie, który z pewnością spodoba się niektórym z graczy. W The Last Story możemy do pewnego stopnia "kustomizować" naszych bohaterów. Zmiany ekwipunku jakich dokonujemy widać nie tylko w orężu, ale także zbroi. Nasze wyposażenie zmienia swój wygląd wraz z jego ulepszeniem. W zbrojach dodatkowo mamy możliwość zmiany koloru poszczególnych elementów, a także, w miarę jej udoskonalenia, usuwania niektórych z nich. Zresztą każdy tytuł który pozwala nam ukończyć grę postacią walczącą z gołą klatą dostaje do oceny +1 :).

Jeśli chodzi o walkę jest ona bardzo dynamiczna. Prowadzona w czasie rzeczywistym z pozoru może wydawać się dość chaotyczna. Bezpośrednio sterujemy tylko Zaelem. Może on atakować wrogów z bliska (robi to automatycznie gdy zbliżmy się do przeciwnika), a także razić ich kuszą z dystansu. Kusza przyda nam się także do ataków z zaskoczenia, niszczenia niektórych elementów otoczenia, dzięki czemu zyskamy przewagę w potyczce, czy też... robienia żartów (sic!). Często przed walką mamy możliwość zaplanowania naszego ataku, dzięki czemu będziemy mogli skupić się na wyeliminowaniu przeciwników odpowiedzialnych za leczenie itd. Zael może także chować się za przeszkodami, co pozwoli mu unikać wzroku przeciwnika i wyprowadzać zabójcze ataki z zaskoczenia. Dzięki tym elementom (do pewnego stopnia) walka ma również taktyczny i skradankowy wymiar.
W czasie starć ważną częścią jest ochrona postaci posługujących się magią. Każda z nich przed rzuceniem czaru potrzebuje troszkę czasu na inkantację- każdy atak przeprowadzony na nią (gdy będzie namierzana pojawią się odpowiednie wskaźniki infromujące nas o tym) przerwie wypowiadanie zaklęcia i będzie ona musiała zaczynać od nowa. Działa to oczywiście i w drugą stronę, sami także możemy przerywać wrogie zaklęcia. W odwracaniu uwagi naszych adwerszarzy przyda się nam jedna z gównych umiejętności głównego bohatera pozwalająca ściągnąć na siebie uwagę wszystkich przeciwników. Często też będziemy mieli możliwość wskazania magom odpowiednich punktów w danej lokacji, które po magicznym ataku przyniosą nam określone korzyści (np. upadek filarów na wrogów). Po każdym użyciu magii pozostają na ziemi kręgi, które dzięki zastosowaniu odpowiedniej umiejętności Zael może "uwolnić". co przyniesie nam dodatkowe profity (zwiększony atak, leczenie itd.). Po załadowaniu się specjalnego paska mamy także możliwość wydania komendy naszym towarzyszom co do użycia odpowiedniej techniki.
Poszczególne elementy są dobrze rozłożone i w czasie gry przez długi czas będziemy dostawać dodatkowe umiejętności co będzie wiązało się z nowymi możliwościami w walce. Dzięki temu nie wkrada się do nich monotonia, zawsze są emocjonujące, widowiskowe (jak niektóre potyczki z bossami), szybkie i dają dużo radości. Potencjał drzemiący w systemie walki ukazuje... tryb multiplayer. Mamy w nim możliwość współpracy z innymi graczami przy wykonywaniu "misji" (szkoda tylko że jest ich tak mało i ograniczają się jedynie do walk z samymi bossami), a także typowego trybu "deathmatch" gdzie możemy walczyć każdy z każdym oraz drużynowo. Za zwycięstwa i awanse w randze otrzymujemy dodatkowe przedmioty (bronie, ekstra kolorki do zbroi itp.), które możemy wykorzystać w trybie fabularnym. Miły dodatek, może wydłużyć czas spędzony z grą, chociaż nie jest on szczególnie rozbudowany i z pewnością wielu graczom szybko się znudzi.

Elements of the last story

Chociaż Wii nie jest tak potężną maszynką jak inne konsole obecnej generacji, wciąż potrafi zachwycić grafiką. Nigdy nie byłem fanem wnikliwego analizowania ilości polygonów, shaderów itp., mogę więc tylko napisać że The Last Story wygląda według mnie bardzo dobrze. Nie tylko spójny design świata, bohaterów, broni i ekwipunku utrzymany w dość średniowiecznych klimatach, ale także walki, poszczególne lokacje wyglądają znakomicie i trudno coś im zarzucić. Z drugiej jednak strony niektóre miejscówki mogłyby być troszkę bogatsze i bardziej rozbudowane. Z pewnością gra nie odpycha od siebie swoim wyglądem i jest jedną z lepiej wyglądających produkcji na tą konkretną konsolę. Nic nie mam także do zarzucenia animacji, należy jednak wspomnieć, że gra potrafi delikatnie acz zauważalnie zwolnić w czasie konkretnej zadymy, aczkolwiek nigdy na tyle by przeszkadzało to w zabawie. Menusy wykonane są w dość ascetycznym tonie, jednak dzięki temu łatwo jest nam po nich nawigować.

Jeśli chodzi o oprawę audio mógłbym napisać tylko dwa słowa- Nobuo Uematsu. Chociaż nie jest to najlepsze z dzieł tego bardzo uznanego kompozytora (swoją drogą kolejna osoba mocno powiązana z serią S-E), wciąż potrafi momentami zachwycić swą doskonałością. Aż szkoda że wraz z limitowaną edycją gry dostajemy jedynie okrojony OST. Nie mogę z pewnością nic zarzucić angielskemu VA. Jest naprawdę świetny, idealnie dopasowany do poszczególnych postaci i aż miło posłuchać tego przekroju brytyjskich akcentów w czasie dialogów naszych bohaterów. Szkoda jedynie że nie dano nam możliwości wybrania japońskiej wersji VA, dzięki czemu mielibyśmy lepsze porównanie co do jakości obu.
Z technicznych rzeczy dorzucę kwestię sterowania- zdecydowanie polecam granie przy użyciu Classic Controllera. Nic przez to nie tracimy, a gra się o wiele wygodniej (łatwiejsze sterowanie kamerą).

Last, but not least

The Last Story to niezwykła gra. Chociaż posiada swoje wady i ograniczenia pokazuje w jaką stronę powinien iść jrpg stawiający na liniowość historii, która wciąż pozostaje jego mocnym punktem podpartym filarem znakomitych postaci. W tym właśnie leży siła tej gry. To niesamowita przygoda wciągająca nas od samego początku, gnająca do przodu, nie pozwalająca się oderwać i trzymająca w napięciu aż do samego końca. Dająca poczucie więzi i przyjaźni między członkami naszej drużyny. Chociaż miejscami ta opowieść jest troszkę naiwna, nigdy nie stara się być na siłę patetyczna i dzięki temu wydaje nam się prawdziwa. Przez blisko 20h głównego wątku będziecie przeżywać chwile zarówno wesołe, jak i te wymagające momentu refleksji. Celowo starałem się jak najmniej pisać o fabule gry, by pozostawić graczom przyjemność z osobistego jej poznawania. Czy rzeczywiście jest to "najlepsze Final Fantasy obecnej generacji"? To pozostawiam już Waszej ocenie.

Ocena ogólna: 10/10
Grafika: 9/10
Muzyka i udźwiękowienie ;) 9/10
Gameplay: 10/10

Obrazki z gry:

Dodane: 20.09.2012, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?