Yakuza Kiwami 2 (Xbox One)

Yakuza Kiwami 2

Ogólnie
Gra akcji z elementami RPG
Widok
TPP
Walka
W czasie rzeczywistym
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
21.08.2021

Mała uwaga na początek: w tytuł ten grałam na PC korzystając z platformy streamingowej XCloud, co można rozpoznać po znaczku Xboxa w rogu screenów. Jako że formalnie usługa ta korzysta z Xboxów series X do uruchamiania gier, w tym przypadku z Xboxa One, recenzja wylądowała w tej właśnie kategorii.

Ponownie wcielamy się w rolę Kiryu Kazamy, w tym momencie już byłego członka Yakuzy. Akcja rozpoczyna się rok po wydarzeniach części pierwszej. Kiryu wycofał się z przestępczego światka, wybierając zamiast tego spokojne życie cywila i opiekę nad Haruką. Szybko jednak okaże się, że zarówno dawni sprzymierzeńcy, jak i wrogowie nie pozwolą mu zapomnieć o swoim istnieniu i ponownie jest on zmuszony do powrotu na stare śmieci w celu zapobieżenia wojnie pomiędzy klanami Tojo (z którego sie wywodzi) a potężną koalicją Omi.

W porównaniu do poprzednich części ciężar opowieści przesunięty został z osobistych dramatów w stronę polityki i zakulisowych rozgrywek. Sprawiło to, że przynajmniej początkowo fabuła niespecjalnie mnie wciągnęła, brakowało w niej tego ładunku emocjonalnego i osobistego zaangażowania, jakie charakteryzowało poprzednie odsłony (gdzie opiekowaliśmy się i zżywaliśmy z, odpowiednio, Makoto i Haruką) . Dalej jest już lepiej, gdy historia się rozwija i poznajemy więcej naprawdę dobrze napisanych bohaterów, których przeszłość jak się okazuje zazębia się, co skutkuje czasem zwrotami akcji rodem z brazylijskich telenowel. Zakończenie głównego wątku jest jednak moim zdaniem fatalne - nadmiernie pompatyczne i jak dla mnie mało wiarygodne, nie przystając do charakterów postaci, a zwłaszcza Kiryu.

Niedostatki fabularne gra wynagradza natomiast mechaniką rozgrywki. System rozwoju postaci i walki jest wystarczająco rozbudowany, a jednocześnie bardzo czytelny. Pokonując przeciwników, wypełniając zadania i stołując się w restauracjach zdobywamy punkty oznaczone pięcioma kolorami, które następnie wydajemy na rozwój statystyk (siła uderzenia, obrona, życie czy pasek heat służący do wyprowadzania specjalnych ataków), pasywne wzmocnienia i nowe ciosy. Co ciekawe, to właśnie spożywanie posiłków okazuje się najszybszym i stałym źródłem doświadczenia. Zrezygnowano przy tym z podziału na style walki, teraz mamy jeden, a możliwe do wykonania akcje zależą od rozmieszczenia przeciwników i elementów otoczenia - i powiem szczerze, że ta wersja odpowiada mi bardziej.

Starcia nie odbiegają od tego, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie odsłony serii - spacerując po mieście (w czasie rozgrywki odwiedzimy doskonale znane miłośnikom serii Kamurocho oraz Sotenbori, które poznaliśmy w Yakuza 0 kierując Goro Majimą), spotykamy chętny do bitki element, starcia są również oczywiście częścią głównej osi fabuły i zadań pobocznych. Duże znaczenie mają tu ataki specjalne, dostępne po naładowaniu wspomnianego wyżej paska. Są one wyjątkowo zróżnicowane, zależą od pozycji naszej i przeciwnika, używanej broni a nawet miejsca, w którym się znajdujemy. W przeciwieństwie też do poprzednich części, gdy po starciu wszyscy grzecznie i o własnych siłach rozchodzili się do domów, są znacznie bardziej brutalne - nie brakuje krwi, wybijanych zębów czy łamanych kości, a wbicie noża pod żebra i dobicie kolanem może skończyć się tylko w jeden sposób. Przy okazji mieszania w systemie walki zmieniono fizykę zachowania ciał przeciwników i samego Kiryu i chyba coś nie do końca wyszło, bo co silniejsze ciosy skutkują odrzuceniem przeciwnika na nieproporcjonalnie dużą odległość albo nienaturalne zachowanie kończyn - i nie wygląda to na celowe działanie.

Niektórzy przeciwnicy są uzbrojeni - w broń białą, jak katany czy kije golfowe, a czasem również palną. Po pokonaniu takiego delikwenta możemy zabawkę podnieść, a następnie użyć od razu do wybicia głupich pomysłów z głów jego kolegów, albo schować do plecaka na później. Można je również zakupić w sklepach. Każda z nich ma określoną liczbę użyć, po których staje się bezużyteczna. W świecie gry są dość powszechne, aby nie stanowiło to problemu, zresztą jeden z NPC za skromną opłatą potrafi je naprawiać. Oczywiście Kiryu nie zapomniał, jak się podnosi cegły, tabliczki sklepowe czy rowery i również potrafi zrobić z nich odpowiedni użytek.

Teatrem rozgrywki są jak już wspomniałam znane już dzielnice Kamurocho i Sotenbori, przy czym możemy się pomiędzy nimi przemieszczać w dowolnym momencie, korzystając z taksówek. Obszar gry jest dodatkowo powiększony o wnętrza niektórych budynków, które często są piętrowe. Co więcej, poza przejściem pomiędzy dzielnicami i wczytaniem stanu gry na początku rozgrywki, nie uświadczymy ekranów ładowania.

Obie dzielnice wypełnione są zadaniami pobocznymi, restauracjami oraz różnego typu obiektami rozrywkowymi. Seria Yakuza to bowiem nie tylko fabuła i pranie oponentów po pyskach (choć obie te składowe są obecne i istotne), ale również minigierki. Tu również ich nie brakuje - otrzymujemy do dyspozycji plejadę gier hazardowych, karaoke, rzutki, minigolfa czy bijatykę na automatach. Co bardziej istotne jednak (bo powiem szczerze, że wcześniej wspomniane aktywności nie przypadły mi jakoś przesadnie do gustu i od początku serii zajmuję się nimi tylko wtedy, gdy absolutnie muszę), powraca prowadzenie klubu nocnego - a to już jest gra w grze, która potrafi pochłonąć na długie godziny (i tak się stało w moim przypadku). Co więcej, wersja Kiwami dostarcza jeszcze jedną dużą minigrę - skrzyżowanie tower defense z prostym rts-em, w którym współpracujemy z firmą budowlaną, pomagając jej członkom odpierać bezpośrednie ataki konkurencji - których celem jest nasz sprzęt. Do nas należy rekrutacja nowych pracowników, ich szkolenie za punkty otrzymywane za wygrywanie kolejnych starć, oraz rozmieszczanie na mapie, a następnie kierowanie w czasie walk. Każdy z naszych podkomendnych ma inny rozkład statystyk (część nadaje się lepiej do obrony określonych miejsc, inni to szybcy choć mniej wytrzymali wojownicy, łatwo przemieszczający się po polu walki, niektórzy są również wyposażeni w broń palną, którą atakują z dystansu) oraz umiejętność specjalną, którą co jakiś czas można aktywować. Ta minigra to również solidny pożeracz czasu. I czy wspomniałam już, że szefem tej szalonej ekipy jest znany skądinąd Goro Majima? Tak, Szalony Pies powraca i jak zawsze "kradnie" show, choć tym razem jego rola w głównej opowieści jest marginalna.

Napisałam "w głównej opowieści", Goro Majima otrzymał bowiem własną minikampanię, której trzy rozdziały odblokowują się kolejno po ukończeniu określonej części wątku głównego. Stanowią one pomost pomiędzy częściami pierwszą i drugą i odpowiadają na pytanie, czemu ulubiony bohater większości miłośników serii wylądował na stanowisku szefa ekipy budowlanej. Tu historia jest bardziej kameralna, zobaczymy również zwieńczenie niedomkniętych wątków z Zero. Kierujemy w niej samym Szalonym Psem. Pod względem mechaniki jest okrojona w stosunku do historii Kiryu, nie ma bowiem systemu rozwoju postaci, a walki mają miejsce jedynie w predefiniowanych miejscach.

Yakuza Kiwami 2 ma wszystko na swoim miejscu i jak poprzednie odsłony wciąga jak odkurzacz. Ta odsłona cyklu wydaje się bardziej stonowana jeśli chodzi o szalony i nieco perwersyjny humor. Ma swoje momenty (niejaki Gondawara zdecydowanie wysuwa się tu na prowadzenie, chociaż przyjdzie nam również stanąć do konkursu w... oddawanie moczu, czy poszukiwać zaginionej bielizny jednej z hostess klubu nocnego), ale całość wydaje się bardziej spójna w tonacji, bez tak intensywnego dysonansu pomiędzy poważną linią główną a przerysowanymi subquestami i minigierkami, jak miało to miejsce w poprzednich odsłonach. Wśród mnogości rozmaitych aktywności każdy znajdzie coś dla siebie. Poza raczej nudną minigrą związaną z Majima Constructions, nienaturalnym zachowaniem modeli postaci w walce (ragdolle czasem żyją właśnym życiem) i beznadziejnym w moim odczuciu zakończeniem nie mam jej nic więcej do zarzucenia.


Obrazki z gry:


/Obrazki dostarczyła Lotheneil/

Dodane: 21.08.2021, zmiany: 21.08.2021


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?