Enchanted Arms

[eM] -eNCHANT arM- (JAP)
Wydania
2006()
2006()
Ogólnie
Póki co exclusiv dla Xbox 360, porządny kawałek japońskiego erpega - tym razem ze zbieraniem golemów w rolach głównych.
Widok
TPP
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
03.12.2007

Enchanted Arms jest jedną z pierwszych gier JRPG, jakie miałem przyjemność wypróbowania na nowej generacji konsol, a dokładniej na Xbox'ie 360, jeżeli jesteś posiadaczem tej konsoli i uwielbiasz gry JRPG, musisz po prostu wypróbować ten tytuł.

Wojna i zagłada - dobro vs zło - normalne
Zacznijmy może jednak od początku, o co w grze w ogóle chodzi. 100 lat minęło od straszliwej wojny, która została nazwana "Wojną Golemów". Ludzie stracili panowanie nad golemami, a one przyswoiły sobie zadanie wyniszczenia ludzkości. Wszystko się w jakiś sposób uspokoiło, ludzie mogli prowadzić normalne życie. O wojnie oczywiście wszyscy pamiętają (w szkole nawet o tym uczą), niestety problem polega na tym, że nikt nie pamięta jak do tej wojny doszło i co było jej powodem.

Ludzie wymyślili nową technologię, za pomocą której mogli kontrolować golemy oraz rodzaj magii zwanej, "Enchantment", która powodowała szybsze leczenie ran. Oczywiście, pięknie być nie może, więc się znalazło parę chciwych osób, które chciały poznać "diaboliczne moce" (zakazane, a jakżeby inaczej), uaktywnili je, łamiąc jakiekolwiek pieczęcie by to osiągnąć, nie licząc się ze szkodami. Historia się nie lubi powtarzać, tylko po prostu zawsze znajdzie się ktoś taki, co lubi historię powtarzać. Naszym zadaniem jest uratować ludzkość i cały świat. Normalny typowy wątek.

Początek gry oraz charakterystyka postaci
Gra mi przypomina trochę klimat Final Fantasty 8, gdyż akcja na samym początku toczy się w szkole i w sumie tam się wszystkiego dowiadujemy na temat walki i innych prostych poleceń (jak otwierać skrzynki, ruszać platformami, HP, SP, VP, TP i inne tego typu skróty, niżej je przedstawię). Z początku towarzyszą nam 2 inni kumple - Toya i Makoto.

Atsuma: Powiem wprost. Nie widziałem gorszego bohatera. Tępak, nieuk, fajtłapa, mało kumaty człek, nie grzeszy bystrością. Gdyby nie jego przyjaciele to trzeba przyznać, że dawno by zginął. No dobra, może trochę przesadzam. Jest kilka "dobrych cech" tego kolesia, choćby taka, że jest silny, szybko łapie znajomości, dość przyjacielsko do wszystkich nastawiony, no i brak powodzenia u kobiet. Broni nie potrzebuje, gdyż za broń służą mu jego pięści. Czary związane z ogniem.

Toya: najmądrzejszy uczeń szkoły, idol. Lubiany przez mężczyzn, kobiety, nauczycieli, eh. Nie wiem co o tym kolesiu pisać. Przez początek nas kieruje, i tłumaczy, co, jak, dlaczego, po co, itp.

Makoto: nienawidzi się z Atsumą. Oczy skierowane tylko na Toya'e. Nie ma zainteresowania przeciwną płcią. OK, niech będzie: kocha się w Toyi. Jest po prostu gejem na całej linii. Lubi gotować, no i w sumie dzięki niemu jakoś jest tak ciekawiej w naszej drużynie. (jakieś komentarze, co do tej postaci?):)

Karin: księżniczka, lekkomyślna, z jakimkolwiek brakiem umiejętności gotowania. Nie siedzi w pałacu, tylko podróżuje w celu zadowolenia swojego ludu, oraz niedopuszczenia do jakiejkolwiek kolejnej wojny. Z początku Atsumę chce wykorzystać jako broń, ale po pewnym czasie chyba coś zaczyna do niego czuć, (chociaż Atsuma jest na to za tępy). W czym może wspomóc naszą drużynę? Zabójcze kopniaki, czary związane z wodą oraz leczenie.

Raiga: żołnierz, który ma za zadanie bronić księżniczki Karin. Jest jej bardzo oddany i nie odstępuje na krok. Cichy, spokojny, opanowany, małomówny. Jednak dzięki Atsumie, powoli się zmienia. Zaprzyjaźnia się z nim i w jakiś sposób nawiązuje "kontakt". Dzięki temu dowiadujemy się, że koleś posiada większy zasób słów niż "tak księżniczko Karin". Broń: miecz, czary: ziemia, strategia - do przodu i siekaj, co się rusza.

Yuki: młoda dziewczynka, która żyje z łowów na golemy (nie wiem czy dobrze to teraz napisałem, ale chodzi o to, że łapie golemy czy inne drogocenne przedmioty i nimi handluje). Wierzy jedynie w pieniądze i cokolwiek nie robi, robi dla pieniędzy. Dlaczego jest z nami w drużynie? Jest rywalem Atsumy, po pierwsze, po drugie prawdopodobnie leci na niego (to już druga! On nic nie wie! Woo! No cóż... Tak już jest).

No i w sumie to by było na tyle, jeżeli chodzi o bohaterów. Oczywiście znajdzie się miejsce dla paru innych, co nam pomagają, lecz na tym koniec. Nie jesteśmy w stanie nimi grać.

System w grze
Jak powyżej wspomniałem, istnieją jakieś niewiadome skróty, tak więc może je teraz trochę rozwinę, a może lepiej napiszę do czego służą.
HP - energia
EP - mana (normalne dla JPG)
VP - punkty witalne
TB - tamtejsza waluta
SP - punkty specjalne

Przeciwników nie widzimy (chyba, że golemy), walki wyskakują znienacka, tak jak to ma miejsce przy wielu Final Fantasty (najłatwiej jest do tego porównać, gdyż wszyscy o tym tytule słyszeli na pewno). Sama walka jednak jest troszeczkę inna niż w FF, bardziej przypomina system taktyczny. Może trochę inaczej: walka zaczyna się na planszy, składającej się z 24 pól. 6 rzędów po 4 pola (12 dla przeciwnika, 12 dla gracza) i na nich się poruszamy. Gracz nie może wejść na pole przeciwnika i przeciwnik nie może wejść na pole gracza, proste. Ataków jako takich zwykłych nie ma. Cały czas jesteśmy zmuszeni atakować jakimiś umiejętnościami, które nam odejmują punkty EP. Jeżeli nie mamy już wystarczająco dużo punktów EP, to mamy 2 wyjścia. Musimy poświęcić jedną turę, aby użyć jakiegoś przedmiotu, który odnawia punkty EP, albo po prostu dać komendę na odpoczynek. Punkty EP nam trochę się odnowią. Sama walka nie daje nam aż tak wielkich możliwości. Używamy przedmiotów, atakujemy (wykonujemy ruch) zwykłymi umiejętnościami, bądź używamy umiejętności typu EX (czyli mocniejsze ataki). Mamy tylko jeden pasek EX, więc trzeba na to zwracać uwagę, że nie wszystkie postacie zawsze są w stanie użyć umiejętność EX.
Jeszcze jedna sprawa podczas walki, co można zauważyć, to combosy. Nie w każdym RPG można to znaleźć. Jeżeli postacie są dość blisko siebie, wzrasta im za ten czas pasek combo (oczywiście, większy lv, szybciej wzrasta). Combo zabiera wiele więcej HP przeciwnikowi, zatem czasami warto zainwestować w to coś (jakby ktoś nie kojarzył słowa combo - to czytajcie to jako techniki dual, czyli postacie wspólnie wykonują jakiś cios). Wygrywamy walkę, otrzymujemy gemy, punkty SP oraz TB (pieniądze), tracimy jednak punkty VP, dlaczego?

Punkty VP odnawiają nam się po każdej walce HP oraz EP, jeżeli jednak będziemy mieli 0 VP, to nasza postać podczas walki będzie miała 1 HP i 1 SP, co na wiele nam się jednak nie przyda.

TB pieniądze, wiadomo chyba, do czego takie coś w JRPG służy. Kupujemy w sklepie przedmioty typu lekarstwa, gemy, golemy, umiejętności i bronie.

SP są wymagane do nauczenia się umiejętności, bądź poprawienia postaci statystyk (np. HP).

Golemy
Dość często o tym piszę, może, zatem wyjaśnię, o co chodzi. Golem jest to stwór, stworek, czy tam robot, który nas wspiera podczas walki. Dość przydatna sprawa, jeżeli nam się skończą punkty VP, bohaterów (prócz Atsumy) możemy zamienić na golemy. One też posiadają punkty VP, HP, EP, SP, jednak wycięli im umiejętności EX, oraz usunęli możliwość nauczenia jakichkolwiek umiejętności, a szkoda. Co jest nam potrzebne do stworzenia takiego golema? Już je wymieniłem, ale napiszę ponownie. Potrzebujemy rdzeń golema (po pokonaniu go na mapie, bądź zakupieniu w sklepie). Następnie w sklepie dajemy opcję do tworzenia golemów, no i tworzymy. Nie potrzebujemy pieniędzy, tylko rdzeń oraz gemy (w sumie one po to tylko są). Dobrze jest mieć kilka dobrych "pomocników" pod ręką.

Grafika, dźwięk i muzyka w Enchanted Arms
Zaczynając może od grafiki, powiem, że nie jest najgorsza. W sumie najlepiej też nie jest, ale jest przyjemna. Postacie starannie wykonane, (choć stroje tak za bardzo nie przemawiają), mimika twarzy, którą też widzimy przy historyjkach, też są fajne. Mamy XXI wiek, konsole nowej generacji, ale niektóre rzeczy wcale się nie zmieniają, z czego się bardzo cieszę. Historyjki, które właśnie wspomniałem są stworzone tak jak te za dawnych czasów: tło, na nie nałożone 2 obrazki, portrety postaci (tutaj modele 3D), między którymi toczy się rozmowa, no i na dole ramka z napisami. Niewykluczone, że słyszymy, co postacie mówią (chyba, że wyłączymy dźwięk w kolumnach). Fajnie, że autorzy gry pomyśleli o opcji zmienienia rozmowy bohaterów z języka angielskiego na japoński. Są osoby, które po prostu wolą mieć wszystko na miejscu i tak jak powinno to być. Uczepimy się teraz trochę muzyki.
Spokojna, relaksująca, dobrana odpowiednio do każdego momentu, no bajerka.

Wszystko pięknie ładnie, ale...?
Nie jest tak pięknie. Zawsze się znajdzie jakieś "ale". Enchanted Arms, jest grą strasznie liniową. Idziemy od miejsca do miejsca, wykonujemy zadania, nie ma możliwości, żeby się pomylić, pogłówkować, nie ma. Idziemy do przodu cały czas. To jest z lekka denerwujące. Tak samo jak cały system w grze (chodzi o mapki). Niektóre mapki są bardzo ładnie zrobione, inne mniej już ciekawie, ale wszystkie mają jedną ścieżkę. Idziemy sobie po lesie, widzimy pełno drzew, ale nie możemy do nich podejść, bo ścieżka idzie prosto i koniec, tak jest w wielu miejscach niestety. Czy to na polach czy na pustyni, jest ścieżka i pasztet. Idziesz prosto, wracasz się albo czasami możesz zboczyć z drogi i pójść w jakiś mały zakamarek otworzyć skrzyneczkę. Następna rzecz, która aż się prosi, aby o tym powiedzieć to losowy system walk. Nie mam pojęcia, na jakiej zasadzie on działa. Czasami idziesz 3 km i nic, a czasami 2 kroki i kolejna walka za walką dosłownie. Też nie za ciekawa jest muzyczka podczas walki. Przypomina walkę w Koloseum, a powinna być jakaś bardziej ogólna moim zdaniem. Potwory są bardzo proste do pokonania, więc walka z nimi nie sprawia nam trudności. Szukasz wyzwania to za jakieś subquesty trzeba się zabrać. Powiem ci drogi czytelniku na pocieszenie, masz 2 subquesty. Pierwszy zdobycie wszystkich golemów (ha czy je wszystkie masz? Czy je wszystkie maaasz? Po-Ke-mon! Sweet), a kolejny to są "legendarne bronie". Zdobywamy 4 rdzenie legendarnych golemów (feniga, żółwia, smoka i tygrysa). Zabawne jest, że podczas walki mają ok. 10000 HP, atakują tak, że nie wiesz, jaki kolejny ruch wykonać, kogo leczyć itp., a gdy już go pokonasz w sklepie chcesz sobie stworzyć golema to się okazuje, że ma jedynie jakieś 80HP! No proszę, tak w butelkę kogoś zrobić. No i jeżeli chodzi o questy to na tym koniec. Przedmioty: maksymalna ilość przedmiotów to 9, wyjątek to gemy, które nam się przydadzą do tworzenia golemów (znajdą się osoby, co będą zbierać, wszstkie poke.. golemy?). No i ostatnia sprawa, to jest sam poziom. Ponoć jak się ma LV 30 to można ukończyć grę, a LV wzrasta cały czas jak gdzieś idziemy. Czyli zaczynamy grać i idziemy cały czas do przodu i to wystarcza. Nie musimy się zatrzymywać na jakieś niepotrzebne walki czy dopakowywanie postaci. To jest naprawdę niepotrzebne, a więc taki łatwy sposób przejścia gry, też mi za bardzo nie odpowiada.

Suma sumarum
Enchanted Arms jest dobrą grą, na którą warto przeznaczyć te kilka złotych. Exclusive Xbox360, ale nie jestem pewien czy czasami już nie wyszła zapowiedź na Playstation 3. Posiada klika minusów, ale która gra ich nie ma. Zawsze można iść na ten quest aby jednak rozwalić najmocniejsze golemy w grze i być z tego dumnym. Dla posiadaczy X360ki, to też jest łatwy 1000 do Game Score, 40-50 godzin grania wystarcza (w sumie nawet i mniej, z pwoodu czytania dialogów, rozmów z ludźmi i zwiedzania pomieszczeń). Jesteś fanem gier RPG, Enchanted Arms jest dla ciebie. Możesz czytać recenzję, pytać o opinię innych ludzi, ale najlepiej będzie jak sam się przekonasz, co to za gra.

Starał się reptile wam mniej więcej przybliżyć tę gierkę. Nie posiada doświadczenia w pisaniu recenzji, tak, więc mam nadzieję, że udało mu się . Aż ciężko uwierzyć: 10270 znaków, 1927 wyrazów, no ładnie. Sam się zaczynam zastanawiać, jakim cudem to się udało napisać. A zresztą ciekawe czy jest jakaś osoba, co to przeczytała. Jeśli tak -dziękuję, że przeczytałeś to coś, co można nazwać (chyba) recenzją. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę.
Jya! (((_^)

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 04.12.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?