Ninety-Nine Nights (Xbox 360)

Ninety-Nine Nights

Wydania
2006()
2006()
Ogólnie
Siepanka mordowanka z ilością wrogich trupów padających w setkach na sekundę z niewielką zawartością erpegowej przyprawy.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Sir_Giurek
Autor: Sir_Giurek
25.10.2008

Czasem zdarza się tak, że nachodzi człowieka myśl: „w coś bym kurna zagrał”. Nierzadko po takiej myśli zerkamy na półeczkę z grami i nie widzimy tam niczego, na co byśmy mieli ochotę, a nie mamy pieniędzy na najnowsze hity. Wtedy z odsieczą przychodzą sklepy oferujące gry z drugiej ręki. I w takim sklepie właśnie dorwałem bohatera naszej recenzji, N3, czyli Ninety-Nine Nights. Nie wiedziałem czego się spodziewać, ale, że było tanie i wyglądało jak coś z elementami gry RPG długo się nie zastanawiałem.

Historia opowiedziana w grze jest kolejnym typowym scenariuszem fantasy, sprowadzającym się do odwiecznej walki dobra ze złem. Jest jednak stosunkowo ciekawa, całość brzmi jak jakaś stara baśń (nie, nie ta o Dziwie i Domanie) i naprawdę może się podobać. Otóż to dawno, dawno temu cała kraina żyła w pokoju, który był utrzymywany dzięki magicznej mocy potężnego kamienia. Ten jednak pewnego dnia pękł na dwie części dzieląc świat na mrok i światło. Potężny demon, powstały w wyniku rozpadnięcia się kamienia, pogrążył świat w wiecznej nocy, siejąc postrach i śmierć. Jednakże napotkał się z oporem – strażnik kamienia zebrał oddziały, aby w końcu setnego dnia panowania demona bezpowrotnie go zniszczyć. Wydawało się, że od tego czasu wszystko wróci do normy. Radość jednak nie trwała długo – po zamordowaniu strażnika zniknęły obie części kamienia. Część światła skradł człowiek, ciemności zaś goblin, pragnący zemścić się na ludziach. Tak oto nastała kolejna era wojen, w wyniku której powstała specjalna organizacja, zakon Rycerzy Świątynnych, mająca na celu walkę z siłami ciemności... Mniej więcej w tym momencie wchodzimy do akcji my, gracze.

Mimo, że grę rozpoczynamy jedną postacią (Inphyy, młoda i uparta członkini zakonu rycerzy, szukająca zemsty po śmierci ojca) to w sumie do wyboru będziemy mieć ich aż siedem – oczywiście trzeba je wcześniej odblokować. Grając każdą z postaci poznamy inny punkt widzenia na konflikt między ludźmi i goblinami, każda ma swój unikalny typ walki oraz ulubiony tryb broni. Każdą po prostu gra się inaczej i jest to wielka zaleta N3. Na czym jednak polega rozgrywka ? Wyobraźcie sobie wielkie pole bitwy, na którym towarzyszą nam dwa oddziały, a przed nami znajdują się tysiące wrogów. Naszym celem jest ich eksterminacja, a pomoże nam w tym ogromny wachlarz ciosów i kombosów. Banał ? Może i tak, ale jeszcze w żadnej innej grze nie widziałem tak wielkich armii do eksterminacji! Tysiąc pokonanych wrogów to tutaj normalka, często nawet nie widać naszej postaci w powstałym chaosie. Do tego większość z nich pada jak muchy, tak więc „trup ściele się gęsto”. Jedyne czego mi brakowało to jakichś „brutalnych” elementów, chociażby żeby się krew lała, ale nic... Może to ze mną jest coś nie tak, ale tryskające juchą ciała wrogów tylko dodają satysfakcji z gry. Niestety w N3 nie uświadczymy takich bajerów. Ale nawet mimo tego drobnego niedopatrzenia walka jest niesamowicie satysfakcjonująca i sprawia kupę radochy. Gorzej natomiast ma się sprawa oddziałów, które nam towarzyszą. Otóż przed każdą z misji wybieramy typ żołnierzy, który będzie nam towarzyszył z lewej oraz z prawej flanki. Są oni jednak stosunkowo słabi (chociaż przyznać muszę, że czasem się przydają) i nie bardzo radzą sobie z wrogiem, przez co często musimy się do nich cofać (o ile gra się jak ja, czyli pociskając do przodu i przebijając się przez kolejne fale wrogów, aby w końcu zebrała się ich większa ilość / zabawa wtedy jest najprzedniejsza) i dobijać pojedyncze wraże jednostki, z którymi nasi cackają się jak z dzieckiem... Potrafi to czasem zdenerwować, gdyż znacznie spowalnia rozgrywkę.

Od czasu do czasu napotkamy również mocniejszych przeciwników, naprawdę potężnych bossów, których pokonanie czasami może sprawić kłopot. I nie chodzi o to, że często giniemy walcząc z nimi – wystarczy być uważnym i już, chodzi mi, że zazwyczaj mają oni sporą liczbę HP przez co zabicie ich zajmuje czasami sporo czasu. Po prostu pojedynki w bossami zamiast być ekscytującymi są normalnie nudne... A często takich przeciwników mamy paru na jeden poziom – mnie to irytowało, szczególnie jak się ginęło na tym ostatnim. A śmierć oznacza tutaj restart levelu, gdyż save w dowolnym momencie gry nie występuje.

Za pokonanych wrogów zdobywamy doświadczenie, a co za tym idzie nabijamy poziomy postaci – odblokowujemy wtedy nowe ciosy, wzrastają nam punkty życia, możemy korzystać z lepszej broni, itp. Ekwipunek jest dość skromny – broń + 5 miejsc na przedmioty wzmacniające naszą postać, jak magiczne płaszcze czy talizmany. Samych przedmiotów w grze też za wiele nie ma, na domiar złego te najpotrzebniejsze (potiony) zużywają się automatycznie po „wejściu w nie”. Z bronią też za ciekawie nie jest, bo każda z postaci ma z góry przypisany typ oręża, z którego może korzystać. N3 pod względem „rpgowości” wypada raczej blado, ale nie to przecież miało być główną zaletą gry, a walka.

Jak pisałem, ta jest całkiem niezła, jednakże po dłuższym obcowaniu z grą staje się zwyczajnie nudna. Ninety-Nine Nights w większych dawkach jest grą męczącą, lepiej traktować ją jako przerywnik pomiędzy bardziej rozbudowanymi tytułami. Część poziomów jest również skonstruowana tak, że często łazimy jak głupi przez spore obszary nudząc się i szukając wrogów, co znacznie obniża gameplay.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną gry to nie jest źle, aczkolwiek również niczym nie powala. Pamiętając jednak, że gra świeża nie jest, może się miejscami podobać. Jedyne, co osobiście mi trochę przeszkadzało to plastikowość postaci, szczególnie podczas filmików na silniku gry, oraz niezgranie się kwestii mówionych z ruchem warg. Głosy postaci również pozostają wiele do życzenia... Mocnym punktem jest za to muzyka – jest ona przepiękna i świetnie pasująca do tego, co dzieje się na ekranie. Raz nawet doznałem szoku, jak podczas jednej z misji z głośniczków poleciał Summer Vivaldiego !

Podsumowując: N3 jest dobrą grą dającą sporo radochy z walki, która jednak po dłuższym czasie staje się dość monotonna. Jeśli jednak lubisz slashery to tutaj poczujesz się jak w domu. Jeśli szukasz tylko chwilki na relaks przy eksterminacji tysięcy wrogów – również tytuł powinien Ci się spodobać, trzeba tylko mieć na uwadze, że zdarzają się tu misje dość długie. Natomiast jeśli szukasz poważnego i rozbudowanego tytułu – sięgnij po inną grę i nie męcz się z N3.

Plusy:
+ Tysiące wrogów do eksterminacji
+ 7 całkowicie rożnych postaci, z własnym, unikalnym stylem walki oraz historią.
+ Genialna muzyka
+ Ogromna ilość kombosów i ciosów specjalnych

Minusy:
- Po dłuższym czasie nuży
- Miejscami zbyt duże tereny do przebycia (co w tym typie gier uważam za poważną wadę)
- Mała ilość przedmiotów
- Słabi lektorzy

Ocena końcowa: 3/5


Reptile
Autor: Reptile
11.08.2008

Czasami przychodzi taka pora, że trzeba się odciągnąć od wszelkiej pracy i zabrać się za coś, przy czym można spokojnie spędzić trochę czasu. Odprężyć się, wyciągnąć ręce, rozciągnąć się, ponaciągać, dać na luz i w coś normalnego zagrać. Już sporo minęło od poprzedniej recenzji na Xboxa 360 i widzę, że jakiś śmiałek namieszał w moim dziale (((_^).

...ale cóż, zdarza się, ostatnio wygrzebałem dość starą gierkę, która niekoniecznie zalicza się do gatunków RPG, znaczy się nie jest to czyste RPG, JRPG, CRPG, MMORPG czy coś w tym stylu. 99 Nocy jest właśnie taką skomplikowaną grą, że ciężko gdziekolwiek ją zaliczyć.

Action RPG? Slasher RPG?
Ninety-Nine Nights jest jedną z pierwszych gier, jakie ukazały się na nowego Xbox firmy Microsoftu. Grę głównie można zaliczyć do gier akcji albo, jak kto woli, slasherów i tak też wiele serwisów robi. Jednak my tutaj w JRK's RPGs bierzemy wszystko, co w jakiś sposób przypomina chociaż odrobinę RPG, a w N3 znajdziemy tyle elementów, że możemy to podciągnąć do naszej bazy danych o grach rpg (zapewne JRK, nie będzie miał za złe wprowadzenie nowej gierki do działu, a przy okazji z recenzją). Nieprzekonani do końca? No dobrze, w takim wypadku Reptile postara się was przeciągnąć na swoją stronę, w grze znajdziemy takie elementy jak:

* Wybór postaci (w niektórych rpgach jest)
* Poziom, doświadczenie
* Paski energi (HP, MP)
* Liczne przedmioty do zbierania
* Ekwipunek
* Statystyki


Coś jeszcze potrzeba? Myślę, że to jest wystarczająca ilość elementów, aby grę podciągnąć pod naszą bazę Xboxa360, która jest na razie bardzo skromna, tak więc jest naprawdę wiele argumentów ZA niż PRZECIW N3. Skoro wam się ten pomysł nie podoba - nie czytajcie tej recenzji dalej. Dziękuję (((_^).

Suche informacje o N3 dla ciekawskich
Ninety-Nine Nights jest grą hack and slash połączoną z elementami gier RPG, opowieścią fantasy, która ukazała się ekskluzywnie tylko dla Xboxa 360 dzięki współpracy Q Entertainment oraz Phantagram (który odpowiada za serię Kingdom Under Fire). Podstawa gry jest bardzo zbliżona do takich serii gier jak Dynasty Warriors, czy Kingdom Under Fire, czyli tysiące przeciwników na ekranie kontra jeden bohater (Sweet!).

20 kwietnia 2006 roku, N3 ukazuje się w Japonii, 15 sierpnia tego samego roku w Ameryce Północnej, a 25 sierpnia 2006 w Europie. W Japonii był taki bonusik, że demo gry można było zamówić na DVD-ROM jako pre-order, ale na szczęście w lipcu (28) tego samego roku (2006) ukazało się demo gierki na Xbox Live Marketplace, które jest darmowe i dostępne na wszystkie regiony.

Opowieść o 99 nocach
Dawno dawno temu, w krainie fanatsy, był czas kiedy to wszystkie rasy ze sobą współpracowały i żyły w pokoju dzięki mistycznej mocy, która znajdowała się w specjalnym Orbie (kamieniu). Pewnego dnia orb jednak rozpadł się na dwie części i tak samo stało się ze światem, który podzielił się na światło i ciemność, czyli można powiedzieć na dobro i zło. Rozpoczęły się podejrzenia międzyrasowe, a to z czasem przerodziło się w nieufność, co poprowadziło cały świat do totalnego konfliktu, wojny pomiędzy światłem i ciemnością.

W czasie zniszczenia mistycznego orbu powstał również demon, który pokrył cały świat w ciemnościach na wieczne noce. Demon poprowadził swój klan, aby siał strach w sercach mieszkańców ziemi. Jednak strażnik orbu zgromadził swoich uczniów, aby przeciwstawili się złu. Dzięki połączonej mocy, dokładnie setnego dnia po powstaniu demona, zło zostało pokonane, a dobro powróciło na świat. Demona od tego czasu nazwali Królem 99 nocy.

Tak więc złe moce zostały przegonione i ponownie nastały dobre czasy, jednak nie trwała ta chwila zbyt długo. Strażnik orbu został zamordowany, uczeń goblinów dostrzegł, że ten fakt mógł im pomóc rozpocząć ponownie erę chaosu. Kolejny uczeń - człowiek - bez zastanowienia zabrał połowę orbu (część światła) i z nią uciekł. Goblin przysiągł zemstę przeciwko rasie ludzkiej, poczym zabrał drugą część orbu (część ciemności) i zniknął.

Wojna między ludźmi a goblinami toczyła się od wielu generacji. Była znana jako Wojna Podzielenia. Zaprzyjaźnieni ludzie wraz z Elfami walczyli przeciw siłom ciemności. Cała wojna była im przychylna (jednym słowem prowadzili), przez co zmusili goblinów do wycofania swoich oddziałów do zakazanego lasu. Wtenczas król goblinów przyjął imię mistrza ciemności, zgromadził ponownie swoje oddziały i zadeklarował wojnę między ludźmi, nie pozwalając im na odnowienie życia w spokoju. Zaniepokojeni nagłym powrotem goblinów, siły światła popadły w zakłopotanie, gdyż usłyszały, że Pan Ciemności udziela pomocy goblinom. Zgromadzenie światła postanowiło zorganizować zebranie, na którym powołali świętych rycerzy (Temple Knights - tak sobie ich pozwolę przetłumaczyć), aby przeciwstawili się ponownie siłom ciemności. Tak oto doszło do kolejnej wojny.

Takie małe wprowadzenie i aż 7 bohaterów!
Poznaliśmy całą historię gry, na czym się opiera, z czym to się je i w ogóle, ale jeszcze nie mieliście styczności z bohaterami.

Inphyy
Wiek: 17
Płeć: Kobieta
Broń: Miecz
Klasa: Rycerz
Opis: Inphyy należy do świętych rycerzy. Młoda mścicielka pobłogosławiona obroną świętego światła, wyrusza na walkę, aby pomścić śmierć swojego ojca, który był człowiekiem honoru. Poświęca swoje życie dla zakonu rycerskiego. Jedną ze słabych stron tej dziewczyny jest jej upartość, która prowadzi do problemów. Ma problemy z bratem, gdyż bardzo go szanuje i ma dla niego jakieś większe uczucia (jest jej przyrodnim bratem, więc problemów nie ma), ale jej poczucie sprawiedliwości jakoś tak zakrywają te uczucia (tylko gracz jakoś jest w stanie je wykryć). Inphyy posiada orb blasku.

Aspharr
Wiek: 19
Płeć: Mężczyzna
Broń: Włócznia
Klasa: Rycerz
Opis: Aspharr jest dzielnym i odważnym rycerzem z tego samego zakonu co Inphyy (można się domyślić), który jest dla niej przyrodnim bratem i przyjacielem od dzieciństwa. Mimo swojego młodego wieku, ma spokojną głowę i do wszystkiego podchodzi z opanowaniem. Nienawidzi konfliktów, wolałby otrzymywać rozkazy, niż je dawać. Rozpacza nad faktem, ile było nieporozumień, ofiar, które wynikają z wojny o orby. Ma problemy z rozpoznaniem sprawiedliwości, gdyż widzi, że to co wyczyniają rycerze nie jest sprawiedliwością, która zatrzyma tę wojnę, tylko ją kontynuuje. Aspharr troszczy się o Inphyy jak o własną siostrę i też tak ją traktuje, ale raczej nie zauważa, że ona go traktuje w nieco inny sposób. Posiada orb światła.

Myifee
Wiek: 32
Płeć: Mężczyzna
Broń: Specjalne dwa miecze połączone ze sobą łańcuchem
Klasa: Najemnik
Opis: Dumny wojownik, który zawsze daje z siebie wszystko, czy to na wojnie, w miłości czy w barze. Myifee należał do świętych rycerzy, lecz zrezygnował, aby stać się niezależnym rycerzem, by móc pomagać potrzebującym, a nie zostawiać ich w tyle. Jako że Myifee jest przyjacielem ojca Aspharra, to po znajomości postanawia przyłączyć się do walki u boku świętych rycerzy, ale jednak nie do końca słucha ich rozkazów, tylko działć samodzielnie. Myifee posiada orb ognia.

Tyurru
Wiek: 12
Płeć: Kobieta
Broń: Wielki klucz, który robi za magiczną różdżkę
Klasa: Mag
Opis: Tyurru została znaleziona przez starego mistrza magii: Mylarrvaryss (kuchnia, naprawdę można sobie połamać język i palce pisząc coś takiego), przy jakimś starym drzewie. Postanowił zaadoptować porzucone dziecko i wychować je jako własne. Tyurru nigdy nie bawiła się z rówieśnikami, tylko spędzała wolny czas przy magii i treningach. Z wieku więc może się wydawać dzieckiem, ale jak przychodzi co do czego, to potrafi z wytworzyć przerażającą moc, niszczącą wielu wrogów. Walczy po to, aby pomóc innym. Jest bardzo przywiązana do magii i tego co się nauczyła od swojego mistrza naturalnie uważa za święte i taką drogą też podąża, ale jednak w głębi Tyurru jest 12letnią dziewczynką, nie mającą pojęcia o prawdziwym świecie i jak to wszystko tak naprawdę w nim działa. Tyurru posiada orb wody.

Klarran
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Broń: Maczuga
Klasa: Ksiądz
Opis: Posiada wielką duchowość, dzięki której może się posługiwać ogromną maczugą z symbolem swojego stowarzyszenia. Klarran chce zapomnieć o swojej przeszłości, gdyż jako dziecko prześladował kościół i jego wierzących. O mały włos, a by zabił księdza, który próbował go zawrócić ze złej drogi. Chłopiec postanowił się zmienić, ten który posiadał spory temperament, nawrócił się i postanowił od tej pory pomagać wszystkim potrzebującym. Klarran wierzy, że ta wojna jest jakby testem jego wiary i jego powołania. Postanawia wyruszyć i odnaleźć prawdę. Jest niemalże w każdych scenkach świadkiem dramatycznych wydarzeń. Klarran posługuje się orbem dusz, błyskawic.

Dwingvatt
Wiek: ??
Płeć: Mężczyzna
Broń: Ostrza przypominające miecze.
Klasa: Goblin
Opis: Dwingvatt żałuje, że urodził się podobny do ludzi. Jest tzw. białym goblinem, które się rodzą raz na kilka tysięcy lat. Chodzi o to, że z kształtu bardziej przypominają ludzi niż gobliny. Wspierał go i pocieszał zawsze jego brat Dwinga, który został jednego dnia zamordowany przez kobietę w czerwonej zbroi, należącą do świętych rycerzy. Dwingvatt wyrusza w pościg za rycerzami, aby pomścić brata. Pragnie być silnym i wspaniałym goblinem jak jego brat, a po jego śmierci jeszcze bardziej pragnie zostać taki jak on, aby zemścić się na ludziach. O niczym innym nie myśli jak tylko o zemście. Dwingvatt posiada orb wiatru.

Vigk Vagk
Wiek: ??
Płeć: ??
Broń: Ręce
Klasa: Troll
Opis: Duży, brzydki, przyjazny troll. Żyje w zgodzie ze zwierzętami, z naturą, aż pewnego dnia zostaje schwytany przez gobliny, które chcą go wykorzystać jako broń do zabijania w strasznej wojnie. Vigk Vagk niestety nic nie rozumie, wie tylko, że musi zrobić to co mu każą. Jeden z goblinów - Dwinkle, zaprzyjaźnia się z Trollem. Dwinkle był jednym z beznadziejnych goblinów, nie chciał służyć w wojsku,, gdyż był niezdarą. Vigk Vagk na wojnie zdobył przyjaciela, którego się trzymał i słuchał. Jak jego przyjaciel był szczęśliwy to i troll był szczęśliwy i wszystko by było ok., gdyby nie fakt, że Dwinkla zabili na jego oczach. Troll popada w szał i niszczy wszystko co jest na drodze - ludzi i gobliny.

Podsumowanie postaci
Jak widać, bardzo ciężkie imiona, zastanawiam się nad faktem, kto mógł ich tak nazwać? Rozumiem klimat fantasy, ale tego typu imiona to chyba lekka przesada. Mimo, iż grę ukończyłem, to nadal jest mi trudno przyzwyczaić się do tych imion, po prostu coś strasznego. No dobra przyjrzyjmy się bliżej gierce.

Grafika, dźwięk i muzyka mile nas wprowadzą w świat 99 nocy!
Przy tej recenzji zacznę od muzyki, bo jest wprost fenomenalna! Opisać się tego aż tak bardzo nie da, ale muszę przyznać, iż muzyka w tej grze jest jedną z lepszych stron całej gierki. Oddaje niesamowicie klimat fantasy. Osoby szukające natchnienia (do fantasy), powinny zaopatrzyć się w ścieżkę dźwiękową (koniecznie!) i przesłuchać kilka utworków. Ja ich słucham z miłą chęcią nie tylko przy grze, ale także normalnie w czasie wykonywania jakiś prac. Znajdą się motywy dynamiczne, motywy dramatyczne, nic dodać nic ująć, ścieżką trafili w 10. Dźwięk już raczej nie wypadł tak dobrze, uderzenia, wrzaski, czy jakieś inne tam oddźwięki wydają się normalne, chociaż z czasem mogą się wydać monotonne.

Przejdźmy może do samej grafiki. Mimo iż 2006 rok dawno minął, gra nadal robi wrażenie. W sumie nie jest jakaś taka wspaniała, żeby grę zaliczyć do must-have, ale jest na takim poziomie, że nikt nie pogardzi. Większość terenów jest wzorowanych bardziej na styl zachodni niż wschodni. Orki, gobliny jak i trole zostały żywcem wzięte z Toolkiena, natomiast ludzie zostali zmieszani z czasów średniowiecznych ze stylem fantasy, a architektura romańska. Wygląd postaci może nawiązać do gier typu Dungeons and Dragons, gdzie faceci są muskularni, przyodziani w jakąś ciężką zbroję i jakieś futro, a kobieta posiada odpowiednie rozmiary, no i trochę jest mniej przyodziana (np. sama Inphyy, tutaj jakieś zbroje na łokciach, po całych rękach, jakieś skrzydła, na nogach też jakaś zbroja, ręce oczywiście też w jakiś żelaznych rękawiczkach, no a biust odkryty. Co prawda nie do końca, wiele się nie da zobaczyć, ale jednak jest odkryty! Jeszcze, żeby to miała czym się chwalić... (((_^)" ).

Wygląd postaci, gry
Styl postaci jest dość dziwny. Większość bohaterów jak widać jest w młodym wieku, ale są wykonane dość poważnie. Na pewno zwrócicie uwagę na skórę, cała postać jest wykonana jakby realistycznie, a jednak twarz wzięta z mangi/anime. Chodzi o te charakterystyczne wielkie, łzawiące oczy. Jeżeli chodzi o sam gameplay, wygląda tak, iż na początku wybieramy postać (nie, nie mamy możliwości zmiany jej imienia, trzeba się przyzwyczaić), po czym wybieramy na mapcę misję. Mamy możliwość powtarzania, jeżeli coś nam nie wyjdzie, co jest bardzo dobrą sprawą. Zawsze można się wrócić i trochę poekspić postacią. Głównie w grze walczymy cały czas z przeciwnikami i są przerywniki, jakieś tam historyjki w czasie misji (zawsze te same). No i też misja zaczyna się oczywiście i kończy jakimś filmikiem, co jest nieuniknione.

Skoro mowa o walce, przyjrzyjmy się jej dokładnie z bliska
Tak, więc gierka przypomina nieco Dynasty Warriors, jak powyżej wspomniano. Cecha charakterystyczna - nasz bohater kontra 1000 przeciwników jak nie więcej w jednym czasie - jednym słowem masakra, albo jak kto woli totalna sieka. Nie ma to jak się wyżyć, szkoda że nie ma krwi, latających nóg, głów i rąk tak jak to miało miejsce w Ninja Gaiden II, ale nie ma co narzekać, to jest tylko małe ale. Każda postać zaczyna na poziomie 1, a kończy na poziomie 9 (9 to jest max). Przy każdym Level UP, odnawia się nam energia i przeważnie lista ciosów nam się powiększa (jest ich trochę, więc warto zajrzeć do listy co nasza postać potrafi - przydaje się). No tak, oczywiście można iść na ślepo, wciskać co popadnie i też nam się uda przejść misję, ale raczej nie o to tutaj chodzi. Po rozwaleniu przeciwników wyskakuje z nich czerwona kuleczka, w grze nazwano to orbem, który jest przez naszego gracza wchłaniany. Jak pasek osiągnie poziom MAX, będziemy w stanie go aktywować, a wtenczas mamy do dyspozycji potężne ciosy, którą w promieniu światła niszczą przeciwników, z których wyskakują niebieskie orby, a one ładują kolejny pasek. Mając niebieski pasek z orbów naładowany na MAX, będziemy mogli też go użyć - czyli jeszcze potężniejszy atak na wszystkich wrogów, niszczy co popadnie i na pewno mało kto go przeżyje, jednak to raczej nie działa za bardzo na bossów. Niebieskie jak i czerwone orby przedstawiają także doświadczenie - im więcej ich zbierzemy tym szybciej Level UP! Z pokonanych przeciwników wyskakują również różne inne przedmioty (a o tym trochę poniżej). Do dyspozycji w walce mamy tak: blok (LT), dash (RT - szybki krok, bieg do przodu), skok (A), atak horyzontalny (X) i atak wertykalny (Y) oraz aktywowanie pasków zebranych orbów (B). Niektóre rzeczy na mapie można zniszczyć, np. wieżyczki, na których stoją łucznicy i do nas strzelają. Każda z postaci posiada jakąś broń (za wyjątkiem Vigk Vagk'a, który jej nie potrzebuje) oraz ekwipunek, pozwalający założyć na siebie zdobyte przedmioty. Czy coś jeszcze dodać? Hmm... im większy poziom, tym więcej przedmiotów możemy założyć, no i w sumie to by było na tyle. Terytoria są naprawdę olbrzymie, więc wielkie dzięki dla autorów, że umieścili dla nas mapkę, gdyż czasami można się zgubić, ale w sumie tutaj tylko się idzie do przodu.

Przedmioty, ekwipunek oraz jak poznać czy idziemy w dobrym kierunku?
Zacznijmy może od tego ostatniego pytania, gdyż jest bardzo proste. Jeżeli są przeciwnicy z przodu - to znaczy, że idziemy w jak najbardziej dobrym kierunku. Przedmioty, a ekwipunek, z tym też jest trochę zabawy. Zazwyczaj są to jakieś przedmioty, które zbieramy i za jednym zamachem używamy (automatycznie) jak np. buty szybkości, odnawianie energii, miksturka HP, miksturka zwiększająca zasięg pola widzenia na mapce, czy inne zwiększające obronę. Jednak znajdą się przedmioty w skrzynkach, bądź od przeciwników, które jesteśmy w stanie założyć: broń albo specjalny talizman zwiększające statystyki. Szaty, zbroje i inne akcesoria, ale jednak czytajmy uważnie, co do czego służy, gdyż niektóre przedmioty są całkowicie bezsensowne (np. obniżają nam obronę i nic nie dają w zamian! albo nie pozwalają skakać itp.). Najciekawszymi przedmiotami są bronie, które możemy otrzymać w różny sposób. Jedne dostajemy poprzez znalezienie ich w skrzyniach, inne poprzez rozwalenie bossa, a niektóre otrzymamy za ukończoną misję z rangą A. Właśnie o tym zapomniałem wspomnieć - na zakończenie każdej misji przypada nam rachunek sumienia, ilu zabiliśmy, ile graliśmy, ile przedmiotów zebraliśmy itp. To wszystko jest w jakiś sposób zliczane i dzięki temu otrzymujemy ocenę (S - najlepsza, a najgorsza to nie mam pojęcia, przyznam się otwarcie, że C miałem najgorszą, przypuszczam, że E jest najgorsze). Jednak ocenami nie trzeba się przejmować, gdyż zazwyczaj otrzymujemy (już za pierwszym podejściem) ocenę A albo nawet S. Czasami tylko jak otrzymamy B, to oznacza, że musimy się przy tej misji bardziej wysilić (jedno z osiągnięć mówi, że wszystkimi postaciami masz ukończyć wszystkie misje na minimum: A). A chyba jest warto troszeczkę się pomęczyć, gdyż gra należy do łatwego 1000 punktów na naszym koncie.

Druga część medalu - złe strony gry
Znajdą się, pewnie a co. Przedmioty - jest ich zdecydowanie za mało, mogłoby ich być zdecydowanie więcej. Mało misji - każda z postaci posiada średnio 5 misji. Niektóre mają 6-7, a niektóre 2-3. Ciężko się gra na pierwszym poziomie, gdyż nie ma jakiś fajnych ciosów, ale po małym przyzwyczajeniu się, kilku level upach i zmianie ekwipunku idzie już wszystko jak po masełku. Czasami następuje spadek klatek animacji (no tak, jak wyskoczy 2000 przeciwników, z czego 500 z nich to łucznicy i każdy wystrzeli po kilka strzał na raz, a do tego jakieś specjalne efekty, odbłyski i inne - no po prostu nie ma szans, żeby gra nie otrzymała spadku animacji), ale spokojnie, można się do niego przyzwyczaić, a na dodatek nie występuje tak często, pamiętajmy o fakcie, że N3 jest jedną z pierwszych gier na Xboxa360, przy których zapewne programiści się dopiero uczyli jak pisać gry. Ostatnim elementem, jaki mi się w grze nie podoba to język angielski. Głos postaci (w czasie rozmów w jakieś scence), jest po prostu okropny, podobnie jest z dialogami. Uważam, że można było je jakoś lepiej zorganizować, jednak odczuwam (nie tylko ja, ale wiele osób, które grało w tę grę), że jest to produkt japoński - zatem japoński język powinien być tam wmontowany, no a dialogi i cała reszta mogłaby zostać po angielsku. Wystarczy przyjrzeć się postaciom jak rozmawiają. W języku angielskim skończyli mówić, a w grze nadal poruszają ustami przez sekundkę czy dwie, ale to tylko w kilku scenach. To samo można powiedzieć o naszej bohaterce Inphyy, jak na 17 latkę ma bardzo brzydki głos, założę się, że w wersji japońskiej miała o wiele ładniejszy (((_^).

O, i jeszcze można powiedzieć, że kamera jest niewygodna. Mamy możliwość ustawienia jej, ale dość często ona się sama zmienia, tak więc w czasie akcji, trzaskania kilkuset kolesi na raz, będziemy zmuszeniu kręcić drugą gałką w celu zmienienia widoku na jakiś lepszy. Jeżeli będziemy grać jedną kombinacją (idziemy do przodu i non stop X,X,X,X,X) gra może przekształcić się w bardzo monotonną zabawę, przez co nam się ona nie spodoba.

Niewspomniane dodatki
Zapomnijmy o minusach, kto tam do nich przywiązuje wagę. Popatrzmy jeszcze na dobre strony gry. Przed rozpoczęciem misji mamy do dyspozycji wybranie straży. Co prawda tylko 4 rodzaje, ale mamy wybór, czy chcemy rycerzy, bardziej uzbrojonych rycerzy, rycerzy z halabardami, czy łuczników. W grze za pomocą klawiszy (LB) oraz (RB) dajemy im rozkaz. Albo idą atakować razem z nami, albo czekają na polecenie ataku. - Co lepsze? Oczywiście zostawić ich z tyłu, niech liczą liski sobie w lesie, a my sami pójdziemy na armię goblinów (((_^). Jest co robić. Za każdą ukończoną misję otrzymujemy specjalne punkty, którymi posługujemy się w specjalnej opcji galerii. Kupujemy sobie profile postaci albo obrazki (no a jest ich trochę do wykupienia). Jeżeli jest się tak zapalonym graczem, że chce się mieć wszystko, to trochę przeznaczymy czasu na granie i zdobywanie punktów.

Suma summarum
Szczerze, nie sądziłem, że kiedyś do tego punktu dojdę. Opis gierki ciągnie się w nieskończoność i w końcu doszedł do momentu, gdzie wszystko trzeba jakoś podsumować. Grafika sami widzicie nie jest zła, dźwięki tragiczne nie są (ten angielski w dialogach da się przeboleć), a muzyka jest wręcz rewelacyjna. Gra jest bardzo dobra, żeby zmienić jednolity klimat na coś nowego, żeby się odprężyć i zrelaksować. Mimo, iż mała ilość postaci, misji, to można je sobie kilka razy powtórzyć, aby odblokować wszystkie te obrazki w galerii. Postacie dziwaczne, ale można się przyzwyczaić po jakimś czasie. A teraz chyba najlepszy motyw całej atrakcji. Na allegro, Ninety-Nine Nights(N3) na Xboxa360 (bo na nic innego przecież nie ma) schodzą w cenach ok.40-70 zł (!), nawet posiadające opcje Kup teraz. 40zł za taką oryginalną grę to naprawdę taniocha, Reptile ją wylicytował za ok 25zł i szczerze nie żałuję niczego, gdyż gra się naprawdę bardzo miło (((_^).

Ninety-Nine Nights jest zdecydowanie jedną z lepszych gier, w jakie można sobie pograć na konsoli Xbox360 i zdobyć łatwy 1000 do swojego GameScore, problem w tym, że nie jest ta gra tak bardzo znana i przez wszystkich wychwalana. Ma Reptile nadzieję, iż zachęcił przynajmniej niektórych do zakupu gierki, co do oceny to mocne cztery może być. Tyle dobroci w grze, dlaczego nie pięć? Prosta sprawa:
- gra nie jes, aż tak dobra i posiada swoje minusy
- to nie jest czyste rpg (((_^)

...i te 2 argumenty głównie za tym przemawiają, ale nadal uważam, że mimo tej 4 gra jest bardzo dobra, jeżeli masz Xboxa uderzaj od razu w Xbox Live i pobierz gierkę demo. Co prawda, demko nie odzwierciedli całkowicie pełnej wersji gry, ale jednak na wypróbowanie jest dobre. Zainteresować się grą, pooglądać filmiki na jakiś innych serwisach i samemu zdecydować, co z tym fantem zrobić. Reptile osobiście poleca gierkę, gdyż 40 zł za oryginał to nie wydatek, na pewno.

Co do recenzji to tym razem Reptile przeszedł samego siebie, ciekawe czy ktoś doczytał to do końca, czy może tylko przewinął recenzję w dół jak to zwykle bywa... W każdym bądź razie, dzięki za zaglądnięcie do tego działu.
Do następnej recenzji!

Moja ocena: 4/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl

2 3.5

Obrazki z gry:

Dodane: 16.08.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?